Dzisiaj nieco później rozpoczynam
pracę. Pan Styles rankiem napisał mi wiadomość, że mam przyjść później.
Akurat zrobiło się już ciemniej. Powoli księżyc dociera na swoje
miejsce, a gwiazdy nie spieszą się, aby mu towarzyszyć. Mrok opanowuje
Londyn. Lampy oświetlają ulice, aby zmniejszyć nieco ciemność panującą
wokoło. Kluby wypełniają się ludźmi gotowymi do dobrej zabawy i wypicia
sporej ilości alkoholu. Ulice stają się opustoszałe. Nieprzyjemne
zakątki stają się mroczniejsze i straszniejsze. Wszystko dzieje się
powoli, tak samo, nie odmiennie. Weszłam swobodnym krokiem na swoje
piętro. Przywitałam się z Tori, która wygląda już na zmęczoną, po czym
skierowałam się do miejsca mojej pracy. Chociaż tak w zasadzie nie
dziwię się jej. Praca tutaj jest męcząca dla niektórych pracowników.
Takie biuro, jak to, ma sporo klientów. Codziennie próbują się tu dostać
setki osób. W dodatku cięty szef, który dba o każdy szczegół.
Nacisnęłam powoli na klamkę, aby wejść do środka. Akurat Styles rozmawia
z kimś przez telefon. Stoi przodem do olbrzymiego okna. Powoli weszłam
do środka i cicho zamknęłam za sobą drewniane drzwi, aby nie
przeszkadzać mu w rozmowie. Powolnym krokiem podeszłam do kanapy, na
której położyłam swoją torebkę. Splotłam ręce za plecami i podeszłam do
biurka. Nawet nie zauważył chyba mojej obecności, bo nie odwrócił się,
ani nie poświęcił przelotnego spojrzenia. Na jego biurku, jak zwykle,
jest rozłożona spora ilość dokumentów, listów. Nie wiem, jak on sobie z
tym wszystkim radzi. Praca musi być dla niego czymś więcej, niż tylko
samą pracą. Może hobby? W pewnej chwili zakończył rozmowę i odwrócił się
do mnie przodem
- Dobrze, że już przyszłaś. - usiadł za
swoim biurkiem - Dzisiaj popracujemy do późna, bo mamy sporo pracy.
Dlatego poprosiłem, żebyś przyszła później. Mam nadzieję, że wypoczęłaś
przez te kilka godzin? - skinęłam niepewnie głową i usiadłam na wygodnym
krześle przed jego biurkiem - Najpierw musimy uporządkować wszystkie
dokumenty, bo zrobił się niezły bałagan. - wstał i podszedł do szafy, w
której trzyma teczki z dokumentami. Wyjął kilka z nich i położył je
przede mną - Poskładaj je, żeby jakoś wyglądały. Wolę mieć porządek w
swoich dokumentach, mam ważniejsze rzeczy do roboty, niż układanie
papierków.
- Dobrze. - odezwałam się w końcu.
Szczerze mówiąc, to dzisiaj nie mam ochoty na cokolwiek. Rano wypiłam
dwa kubki kawy, by jakoś się rozbudzić, jednak to niezbyt pomogło.
Najchętniej położyłabym się pod ciepłą kołdrą i przespała resztę tego
dnia, albo usiadłabym z kubkiem kakaa pod przyjemnym kocem. Rozłożyłam
teczkę i wyjęłam z niej wszystkie koszulki z dokumentami. Dzisiaj chyba
nie nadam się do niczego. Wszystkie papiery staram się układać, aby
jakoś wyglądały. Niektóre są ułożone do góry nogami, niektóre odwrotnie.
Jeden, wielki bałagan
- Dobrze się czujesz? - uniosłam zdziwiony wzrok znad dokumentów na niego
- Wszystko w porządku. - odparłam mało
przekonująco. Wstał ze swojego miejsca i usiadł obok mnie. Odebrał ode
mnie jedną koszulkę i wyjął wszystkie kartki. Ułożył w odpowiedni
sposób, po czym szybko włożył z powrotem do koszulki
- Nie da rady robić tego szybciej? - oparł się o fotel i splótł dłonie, które położył na swoich kolanach
- Jak ty to robisz, że zawsze masz ochotę do pracy? - oparłam się jednym łokciem o biurko i położyłam na dłoni głowę
- Biorę sporo narkotyków, palę
papierosy, rano wypijam kilka kubków kawy. - spojrzałam na niego, jak na
szaleńca, albo osobę chorą psychicznie - Oczywiście żartuję. - zaśmiał
się, aż mi samej pojawił się na twarzy lekki uśmiech. Muszę przyznać, że
ma uroczy uśmiech
- A tak na serio?
- Lubię swoją pracę i chętnie się za
nią zabieram. Najchętniej przesiadywałbym w biurze całe dnie, ale mam
też ochotę na inne przyjemności. Praca to coś, co kocham. Bycie szefem
daje mi dużo możliwości. Dbam o pracowników, aby dawali z siebie
wszystko, a nawet jeszcze więcej. Ludzie, którzy przychodzą tutaj nie
wyjdą stąd z pustymi rękoma. Cieszę się, gdy widzę, że dobrze wykonałem
swoją pracę. Codziennie zastanawiam się, jakby to było, gdybym nie
osiągnął tego, co teraz mam. Długo dążyłem to tego, by być kimś, kim
jestem dzisiaj. Oczywiście zawsze będę dążył do tego, aby stać się nieco
lepszym, niż mój ojciec. Chcę, aby pochwalił mnie z czystym sumieniem,
że wkrótce czegoś nie spieprzę. Gdybym miał wszystko teraz skończyć,
zwariowałbym.
- Poza pracą masz jakieś przyjemności?
Wydajesz się być tylko zbyt zapracowanym biznesmenem. - zaśmiał się,
oblizał wargi, zanim ponownie otworzył usta, aby zacząć mówić kolejne
słowa
- Chodzę na siłownię, żeby rozładować
czasem nerwy. Spotykam się ze znajomymi, z pięknymi kobietami. - teraz
to ja zaśmiałam się z jego wypowiedzi - A tak na serio i w zasadzie, to
czasami wolę w spokoju posiedzieć w swoim mieszkaniu przy dobrym winie.
Pomyśleć o jutrze, czasem o przeszłości. O tym, co mogę zrobić, żeby
pomóc innym. - gdybym posłuchała go jeszcze, gdyby otworzył się jeszcze
przede mną, to uznałabym go za dobrego człowieka, który kryje się w nim
pod skórą biznesmena. Ma dwa oblicza. Jedno jest nieznośne i irytujące, a
drugie bardziej znośne, które da się polubić. Nagle ktoś zaczął pukać
do drzwi
- Proszę! - powiedział głośniejszym
tonem, aby osoba stojąca za drzwiami usłyszała. Ktoś nacisnął na klamkę
tym samym wszedł do środka. Tą osobą okazała się Tori - O co chodzi?
- Proszę pana, mogłabym dzisiaj
wcześniej iść do domu? - wygląda na strasznie zmęczoną. Najwyraźniej nie
wyspała się w nocy, albo wcale nie zmrużyła oka, bo pod jej oczami
pojawiły się worki. Bezsilnie upiera się o drzwi, aby nie upaść na
podłogę
- Dobrze, idź. - machnął ręką, aby
odeszła. Na jej twarzy pojawiło się zdziwienie. Być może nigdy nie
wypuszczał pracowników wcześniej, niż mieli to ustalone w grafiku.
Odepchnęła się od drzwi, po czym wyszła uprzednio dziękując
- Powinniśmy wrócić do pracy, skoro mamy jej dużo. - skinął głową na moje słowa, wstał i usiadł za biurkiem
- Wiesz, ty chyba też nie wyglądasz zbyt dobrze. - popatrzyłam na niego - Co ty robiłaś w nocy zamiast spać?
- Biegałam po mieście i szukałam okazji w sklepach z ubraniami.
- Było po prostu powiedzieć, że nie
mogłaś spać. - uśmiechnął się z charakterystycznym westchnieniem -
Niedługo wszyscy pójdą do domów. - spojrzał na swój zegarek, a później z
powrotem na mnie. Też chciałabym iść do domu. Czasami wydaje mi się, że
potrzebuję czegoś, co rozbudzałoby mnie, czegoś innego, niż kawa. Rano
zawsze budzę się sama, sama jem śniadanie, sama ubieram się, sama
spędzam wieczory, sama piję kakao przed telewizorem. Czuję się, jakby
czegoś mi brakuje. Chociaż sama nie wiem czego. Z dnia na dzień czuję
się bardziej samotna. Jedynym oderwaniem jest praca, która pochłania
połowę mojego czasu. Chciałabym mieć kogoś, kto byłby ze mną, gdybym
czuła się samotna. Ciągła praca chyba źle na mnie działa, zaczynam
majaczyć.
Robi się coraz później, a my wciąż
siedzimy nad dokumentami. Za oknem panuje już całkowity mrok. Nagle
światła w pomieszczeniu zaczęły migać. Zdziwiona patrzę na nie. W pewnej
chwili światło całkowicie zgasło, pomieszczenie ogarnęła ciemność
- Cholera. - moje serce momentalnie
zaczęło szybciej bić, zaczęłam także ciężej oddychać. Nerwowo wstałam ze
swojego krzesła i podeszłam do torebki, aby wyjąć z niej telefon,
którym oświetlę sobie odrobinę pomieszczenie
- Pewnie robią coś z prądem i wyłączyli go. - wstał ze swojego miejsca - Pójdę to sprawdzić.
- Nie! - nerwowo podniosłam głos - Nie
zostawiaj mnie tutaj samej. - poprosiłam. Światło telefonu przeniosłam
na niego, aby widzieć jego osobę. Splótł ręce na piersi i podszedł do
mnie bliżej
- Dlaczego? Boisz się ciemności? -
odebrał ode mnie telefon i zgasił go powodując całkowitą ciemność w
pokoju, po czum odrzucił go na kanapę
- Nie, po prostu nie lubię. -
zaprzeczyłam szybko, wywołałam u niego cichy chichot. Nie mam nawet jak
spiorunować go wzrokiem, bo nawet go nie widzę przez mrok tutaj panujący
- Taka duża dziewczynka boi się ciemności? - aktualnie mam ochotę przywalić mu w twarz
- Nie, nie boję się. - zaprzeczyłam mało przekonująco, jego chichot stał się głośniejszy
- Boisz się. - wywnioskował - Muszę iść
sprawdzić, czy wszystko w porządku. - chce odejść, jednak zatrzymuję go
pociągnięciem za nadgarstek
- Zabierz mnie ze sobą. - poprosiłam
- Przekonaj mnie. Skąd mam mieć pewność, że nie okłamujesz mnie? - czuję się niepewnie, gdy go nie widzę
- Dobra, boję się ciemności. A teraz
proszę, weź mnie ze sobą. - to nie moja wina, że przeraża mnie ciemność.
Wszystko, co z nią związane mnie przeraża
- A dlaczego się jej boisz? Odpowiedz, albo nie zabiorę cię. - westchnęłam głośno, zanim otworzyłam usta, by zacząć mówić
- Dlaczego chcesz to wiedzieć? - jest blisko, czuję jego oddech na swojej skórze
- Po prostu chcę wiedzieć. Dowiedzieć
się czegoś o tobie. - wypuszczam całe powietrze z płuc - Ty o mnie
cokolwiek wiesz, odpłać mi się ty samym, skarbie.
- Ale nie powiesz tego nikomu? - skinął
głową - Kiedy byłam mała musiałam zejść do piwnicy po słoik. Był wtedy
wieczór. Sama tam poszłam. Zapaliłam światło, by cokolwiek widzieć.
Kiedy wzięłam już do rąk słoik, zgasło światło. Próbowałam dojść do
drzwi, jednak nie widziałam ich. Nic nie widziałam, ani nie mogłam
zobaczyć. Na dodatek rozpętała się burza. Strasznie się bałam, bo
kompletnie nie widziałam, gdzie są drzwi. Chciałam je znaleźć i wtedy
dotknęłam czegoś miękkiego. Zaczęłam wrzeszczeć o pomoc. Tata przyszedł z
latarką. Poświecił na mnie. Kiedy zobaczyłam to, co dotknęłam, zaczęłam
jeszcze bardziej krzyczeć. Okazało się, że to była zepsuta lalka. Była
okropna i na dodatek straszna. Od tamtej pory boję się ciemności i
piwnic, a w dodatku lalek. Musisz mnie ze sobą zabrać, proszę.
- Dobrze, ale trzymaj się blisko mnie i
nie zgub się przypadkiem. - ruszył do drzwi, a ja zaraz za nim. Światło
czasami miga. Pracownicy zapewne zakończyli już pracę i wyszli do
domów. Czuję się, jak w horrorze. Nie wiadomo, czy za chwilę coś nie
wyskoczy zza ściany. Może właśnie ktoś nas śledzi i próbuje zabić?
Dobra, przesadzam. Czuję, jak moje ciało drży, temperatura ciała spada.
Zdesperowana chwytam za jego dłoń i splatam nasze palce razem. Jego dłoń
w porównaniu do mojej jest cieplejsza. Znowu zaczyna cicho chichotać, a
ja uderzam go w bok, by uciszyć jego chichot
- Mogłem wziąć przynajmniej telefon. -
teraz to mówisz? Nagle gwałtownie skręca w głąb innego korytarza.
Wchodzimy do jakiegoś pokoju, w którym jest jeszcze ciemniej. Naciska na
jakiś przycisk. Pokój opanowuje czerwone światło awaryjne
- Przynajmniej cokolwiek widzę. -
podchodzi do jakiejś skrzynki na ścianie i otwiera ją. Właśnie dotarło
do mnie, że nadal trzymam jego dłoń. Szybko puszczam ją i siadam jakimś
krześle
- Co robimy? - przez chwilę robi coś jeszcze przy tej skrzynce. Po chwili światło rozświetla ponownie pomieszczenie
- Wracamy do pracy. Wszystko w porządku. - chce ponownie wziąć moją dłoń w swoją, jednak zaprzeczam jego ruchom
- Nie potrzebuję już ochrony. - wstaję z krzesła i chcę wyjść, jednak łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie
- Boisz się ciemności, czy chciałaś po prostu dotknąć mnie?
- Gdybym chciała cię dotknąć, to już bym to zrobiła, a nie szukała pretekstu. Mogłabym kiwnąć palcem, a byłbyś mój.
- Coraz bardziej zachodzisz mi za skórę
swoim ciętym językiem. Chyba wczorajsze wydarzenie ciągle nie nauczyło
cię niczego. Zapamiętaj sobie raz na zawsze, że naszą wojnę wygram ja.
Jeszcze będziesz moja, skarbie.
________________________________
________________________________
Dobrze, zaczynamy ...
Chciałabym najpierw napisać odnośnie szablonu - Jeśli chcecie dodać komentarz, to na samej górze, po prawej stronie postu wystarczy kliknąć na liczbę komentarzy i dodać komentarz do aktualnego posta. Niektórzy dodawali komentarze do rozdziału 5 pod rozdziałem 4. Pomyłki przecież się zdarzają! :)
Tematyka bloga nie wszystkim może się spodobać. Jeśli zaczniesz czytać cokolwiek na tym blogu, najpierw przeczytaj "Uwagę!" po lewej stronie. Nie chcę, by później ktoś miał jakieś pretensje do tego, że przeczytał coś, co mu się nie spodobało, chociaż była informacja. Niektórym może też nie podobać się zachowanie Harry'ego, rozumiem. ( Przeczytaj w zakładce 'Bohaterowie' treść na samym dole ) Jego charakter nie jest odzwierciedlony jego osobą, tylko sam wygląd. Wszyscy dobrze wiemy, że Styles jest kochany! ♥ :)
Kolejną sprawą jest główna bohaterka. Niektórzy chcieli, by była to Barbara Palvin. Wybierając główną bohaterkę chciałam, żeby była kobieca, pewna siebie itp. Barbara wydaje mi się taką słodziutką, pewną siebie nastolatką, gdy patrzę na jej zdjęcia. Jest naprawdę śliczna! Jednak wybrałam Mirandę Kerr i chciałabym się tego trzymać. Jeśli miałabym zmienić główną bohaterkę, to chciałabym, żeby była to Emily Rudd.
Uwielbiam, kiedy piszecie swoje zdanie i za to nie mogę was ukarać :) Oczywiście odróżniajmy krytykę, od hejtu. Chociaż hejtu jeszcze nie było, ale był taki jeden komentarz, chociaż nie powiedziałabym, że to hejt. Wiem, poplątane ;D
Odnośnie rozdziału .. Końcówka wydaje mi się spaprana. Wyszła komedia :D Rozumiem, jeśli rozdział wam się nie spodoba :)
Boski <3
OdpowiedzUsuńDla mnie ten rozdział był taki słodki ;)
OdpowiedzUsuńTrochę dowiedzieliśmy się o Harrym ;D
A tak wgl to wielkie dziękuję, że dodajesz tak szybko rozdziały ;*
Opowiadanie jest świetne a to dopiero 6 rozdział ;*
@lovju69
To opowiadanie jest wspaniałe, końcówka też świetna i podziwiam cię, że w tak krótkim czasie pojawiają się nowe rozdziały. życzę dalszej weny @hotpayno xx
OdpowiedzUsuńwow! Harry taki groźny :))
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :)
@merrylittlemix
Jest dobrze :)
OdpowiedzUsuńsuper xx
OdpowiedzUsuńJa też boje sie piwnic, przypadek nie sądzę. 👍
OdpowiedzUsuńGdy byłam mała przez przypadek wpadłam do takiej piwnicy, a na dodatek złamałam nogę i nie mogłam wyjść! Całe szczęście moja sąsiadka usłyszała moje krzyki i wezwała pomoc... To było straszne te pająki, ciemność i ten ból nogi ugh... NIENAWIDZĘ PIWNIC!!! I SUPER OPOWIADANIE!!!
UsuńHarry, jak zwykle wykorzystuje każdą sytuację xD Rozdział świetny i cieszę się, że dodajesz go tak szybko. Ilysm♥
OdpowiedzUsuńMmm.. Super! Czadowy blog <3 Czekam na nn ;>
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ta cała Emily Rudd byłaby lepsza... Rozdział świetny chociaż ta historyjka Mercedes trochę przeraża;)
OdpowiedzUsuńNo emily bardziej by pasowała i opowiadanie jest super<3! Ja też boje się lalek miałam taką dużą z dzieciństwa, ale pod namową brata obejrzałam Laleczke Chucky i, i, no nie skończyło się to dobrze.. Cały czas miałam wrażenie że Lola (tak miała na imie) żuci się na mnie. Nazajutrz wywaliłam ją do śmieci;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!! Kocham to opowiadanie jak nutelle<3. Lalki i piwnice to nic w porównaniu do tego czego ja się boję... Nie lubię lasów! Chodzi mi o takie duże i bardzo zarośnięte przez jakieś paprocie czy Bóg wie co jeszcze... Kiedyś się w takim zgubiłam...
UsuńNO ta emily może być to twoje opowiadanie więc ja nie mam nic do gadania;) Rozdział jak zawsze udany!! Widzę że niektórzy zwierzają się ze swoich fobii... Nie chce być gorsza więc: NIENAWIDZĘ PAJĄKÓW!!
OdpowiedzUsuńJa uważam że emily nie pasuje do tego opowiadania jak na pierwszy rzut oka wydaje sie szarą myszką co wszystkich slucha a mercedes do takich raczej nie należy uważam że kierr jest bardziej kobieca i przebojowa myśle że od rudd bardziej by pasowała już barbara palvin , chociaż jak zobaczyłam twoje opowiadanie bardzo sie ucieszyłam że jest miranda bo bardzo ją lubie a szablon z emily by mnie pewnie zniechęcał
OdpowiedzUsuń