środa, 18 marca 2015

43. Miłość istnieje, tylko czasem jest ukrywana głęboko w sercu.

Stoję oszołomiona w miejscu, mimo, że już słyszałam to z jego ust. Patrzymy na siebie w skupieniu. Nerwowo przygryzam wargę spuszczając wzrok na chodnik. Łzy zasychają na moich policzkach przez zimny, wiejący wiatr. Słyszę stukot jego butów o twarde podłoże, podchodzi do mnie. Łapie powoli za moje dłonie, jakby boi się odrzucenia. Kciukami pociera o skórę przywracając do rzeczywistości. Stoi blisko mnie, nie patrzy na mnie, tylko na nasze splecione dłonie. Unoszę wzrok do góry napotykając jego szmaragdowe oczy. Pierwszy raz widzę w nim taką niepewność. Unosi delikatnie kącik ust do góry. Puszcza jedną dłoń ciągnąc za drugą. Prowadzi mnie z powrotem do jego mieszkania. Nie mówię nic nadal będąc zaskoczona. Będąc z Harry'm przestaję bać się ciemności i tego, co w niej jest lub może być, mocno trzyma mnie za dłoń, więc nie mam się czego obawiać. Dotrzymuję mu kroku idąc u jego boku. Patrzę przez siebie, mimo, że czasem czuję na sobie niepewny wzrok bruneta. Drzwi rozsuwają się, wchodzimy do budynku, z którego niedawno uciekłam. Podchodzimy do windy, brunet jednym przyciskiem palca przywołuje ją. Wchodzimy, by zaraz wyjść. Idąc przez korytarz mam obawy, że Bonnie nadal tam jest. Harry pozostawił drzwi otwarte, zatem bez otwierania drzwi kluczem wchodzimy do mieszkania. Rozgląda się za poszukiwaniem kobiety. Nikogo nie ma, oprócz nas. Odwracam się do stojącego za mną mężczyzny, który pokazuje, bym zdjęła płaszcz. Zdejmuję go, następnie wchodzę w głąb mieszkania. Zmarzłam podczas drogi, więc podchodzę do kominka w celu rozgrzania się. Siadam przed nim wyciągając w jego stronę zmarznięte dłonie. Po krótkiej chwili dołącza do mnie Harry, który siada obok mnie. Staram się nie zwracać na niego uwagi skupiając się na niepoparzeniu dłoni przez zbytnie zbliżenie do ognia. Mężczyzna przysuwa się do mnie, jedną ręką opiera swój ciężar za moimi plecami, a drugą kładzie na swoim udzie
- Nie chciałem, żeby to wszystko tak wyszło. - zabieram dłonie od ognia skupiając swoją uwagę na nim, przekręcam twarz napotykając na swojej drodze jego, patrzy przez siebie na trzaskające języki ognia - Nie spodziewałem się, że wróci do mojego życia. Nie byłem psychicznie przygotowany na to, żeby ponownie ją zobaczyć. Nie spodziewałem się niczego, co stało się w ciągu ostatnich dni.
- Chciałeś odnaleźć swoje szczęście, a nie ponownie je stracić. - przyznaję, a on prycha cicho pod nosem
- Szczęście? - pyta, jakby sam do siebie - Gdzie tu szczęście? W moim ojcu, który nigdy nie ma czasu, widzę go raz na kilka miesięcy. W mojej matce, która świata nie widzi poza swoimi potrzebami, przyjaciółkami? Albo może w pracy, która zmieniła mnie nie do poznania? Stałem się zupełnie innym człowiekiem przez pracę, którą wykonuję. Popatrz tylko na mnie. Nigdzie nie mogę znaleźć szczęścia. Wszystko się pieprzy, gdy znajduję to, co może przywrócić moje szczęście.
- Może los się do ciebie uśmiechnął. - zdziwiony odwraca swoją uwagę od ognia patrząc na mnie - Los sprawił, że znalazłeś mnie na swojej drodze. Nie bez powodu zaczęłam pracować w twojej firmie. - uśmiecham się, żeby wywołać uśmiech również na jego twarzy
- Chciałaś realizować swoje marzenia. Zostałem tylko twoim szefem... - przerywam mu, zanim dokańcza
- I mężczyzną, który przewrócił moje życie do góry nogami. Mogłabym teraz siedzieć w domu z dobrą książką w rękach i kakaem, albo i nie. Mogłabym być na rodzinnej kolacji, albo i nie. Mogłabym być też z przyjaciółmi w kinie, albo i nie. Gdybyś nie pojawił się w moim życiu, zobacz, byłoby nudne. Czy książka i kakao lub rodzinna kolacja jest ciekawsza, niż bycie tu teraz z tobą i rozmawianie o tym, co przyniósł nam los? Czy monotonne życie jest ciekawsze, niż życie z ciągłymi niespodziankami? Tak naprawdę wcale nic nie straciłam. - kąciki ust Harry'ego wędrują ku górze na tyle, by pojawił się uśmiech. Palcami zaczesuje pasemko włosów, które przysłoniły mi twarz
- Uważasz, że życie ze mną, pełne nieporozumień lub niespodzianek od losu jest ciekawsze, niż spokojne życie prowadzone przez zwykłą kobietę w zwykłym mieście? - bez najmniejszego zastanowienia kiwam głową - Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo jestem teraz szczęśliwy. Jak bardzo jestem szczęśliwy, że mogę teraz siedzieć tu z tobą przed kominkiem i rozmawiać. Po prostu rozmawiać. Nikt nigdy nie powiedział mi tego, co ty mówisz mi teraz. W całym swoim życiu nie znalazłem osoby, z którą tak bardzo bym był szczęśliwy, mimo tak gównianej sytuacji. Wyrządziłem ci wiele krzywd, a ty nadal przy mnie jesteś.
- Nie mogłoby być inaczej. Przewróciłeś moje życie do góry nogami na tyle, że oszalałam na twoim punkcie. Oszalałam na punkcie tego, jaką osobą dla mnie jesteś, kim możesz być. Każdego dnia rano zastanawiam się, jak żyłabym, gdybyś nie pojawił się na mojej drodze. Czy byłabym w stanie znienawidzić kogoś tak bardzo, jak tak bardzo kogoś pokochać. Nie chcę, by zabrakło cię kiedykolwiek.
- Mogłabyś uznać, że jestem pijany, albo pod wpływem narkotyków, ale chcę ci powiedzieć jak bardzo cię nienawidzę i jednocześnie kocham. Jak bardzo szaleję na twoim punkcie, a jednocześnie nienawidzę. Jak bardzo chciałbym, żebyś kiedyś powiedziała mi to samo. Mercedes Williams, kocham cię do szaleństwa, jak najgłupszy człowiek na świecie. - uśmiecham się, gdy tylko te słowa opuszczają jego usta. Zbliża się do moich ust, by złączyć nasze wargi razem w delikatnym i jednocześnie namiętnym pocałunku - Zawsze będziesz mnie miała, będę się starał, żeby to było na tyle wystarczające, byś pokochała mnie tak bardzo, jak ja ciebie. - mówi odrywając się na chwilę od moich ust. Zanim wraca pocałunkiem ponownie do moich ust zatrzymuję go ciągnąc za włosy
- Harry Styles'ie, kocham cię tak bardzo, jak największa idiotka na świecie. Chcę być przy tobie tak długo, jak to będzie możliwe. - puszczam go za włosy, by powrócił z pocałunkiem do moich warg. Całuje mnie namiętnie, jak za każdym razem, ale inaczej. Teraz jestem pewna swoich uczuć do niego, teraz czuję każde uczucie, które towarzyszy zakochanym podczas każdego, nawet najmniejszego pocałunku. Jęknął, gdy mocniej szarpnęłam za włosy. Mocniej naparł na moje ciało, bym osunęła się na miękki dywan. Skorzystał z okazji i cmoknął mnie w szyję. Znowu i znowu, aż ciągnąc ustami po skórze dotarł do biustu. Przyssał się do mojej skóry, na co sapnęłam cicho i pociągnęłam mocniej za włosy bruneta. Uklęknął przede mną, by mógł rozpiąć guziki mojej koszuli. Ściągnęłam materiał poprzez uniesienie się, następnie odrzuciłam koszulę gdzieś na bok. Korzystając z okazji, podążyłam jego krokiem ściągając z niego jego koszulę. Samo wodzenie jego oczu po moim ciele powodowało kołatanie w moim sercu. Jedna z jego rąk odepchnęła jedno moje udo, by mógł znaleźć się pomiędzy nimi. Jego miękkie usta złożyły pocałunek na mojej szczęce, aż po usta
- Chcę, byś na chwilę zapomniała o tym wszystkim, co dzieje się wokół nas. Nie myśl o niczym innym, tylko o mnie. - poprosił. Spełniam jego prośbę koncentrując się tylko na nim. Moje powieki opadły i westchnęłam z rozkoszy. Dłonie Harry'ego sięgnęły za moje plecy, a ja wygięłam je w łuk, aby mógł rozpiąć mój stanik. Pozwoliłam mu zsunąć ramiączka z moich ramion, a później odrzucenie go gdzieś na bok. Złączył nasze usta razem, by zająć mnie czymś, podczas gdy on ściągał swoje spodnie. Nie czekając długo złapał za moją spódnicę, którą bez problemu zsunął  w dół. Czuję jego twarde przyrodzenie przyciśnięte do mojego krocza poprzez cienkie materiały naszej bielizny. Moja ręka spoczęła na jego karku, a druga na naprężonym bicepsie gładząc delikatnie skórę. Przeciągnął językiem po ustach, po czym przycisnął je do mojej szyi. Zawsze, gdy dotyka tego miejsca czuję motyle w brzuchu, a oddech staje w gardle. Jego usta szybko znalazły drogę do moich piersi. Jedna dłoń objęła moją pierś lekko ją ściskając, ustami dotarł do drugiej piersi pieszcząc mój sutek, którego zaczął ssać i lizać. Jęknęłam cicho jego imię, a on w odpowiedzi mruknął nadal przyciskając swoje usta do mojej nagiej skóry. Przez kilka następnych sekund pozostał przy piersiach, aż zmienił kierunek kierując się na brzuch. Każdy dotyk jego ust był niesamowity. Sprawiał, że czułam się jak w niebie. Jego dłonie przytrzymały moje biodra, sunąc po nich, aż dotarły do mojej bielizny.  Palce bruneta zaczepiły się o gumkę moich majtek po obu stronach i ściągnęły je w dół moich nóg, zostawiając za sobą gęsią skórkę na mojej skórze. Moja dłoń chwyciła się dywanu leżącego pod nami, gdy tylko przejechał ustami po wewnętrznej stronie mojego uda. Ciała Harry'ego przeniosło się nade mnie, a jego czoło spoczęło na moim. Poddałam się będąc w stu procentach jego
- Zdejmij moje bokserki. - poprosił szepcząc cicho. Wykonałam jego polecenie. Chwyciłam za gumkę jego bielizny ciągnąc w dół. Pewnym ruchem przejechałam po jego klatce piersiowej. Głowa mężczyzny opadła w dół, aby mógł ostatni raz pocałować moją szyję
- Kocham cię, Mercedes. - wyszeptał do moich ust, które były rozchylone pod wpływem rozkoszy
- Kocham cię, Harry. - uniosłam głowę, by złączyć nasze usta w pocałunku. Nie czekając długo wsunął go powoli we mnie. Chwycił między zęby moją dolną wargę, podczas gdy ja jęknęłam z przyjemności, jaką mi sprawia. Mimo, iż robiliśmy to już wcześniej Harry bardzo ostrożnie wchodził i wychodził ze mnie. Im więcej ruchów wykonywał, tym szybciej oddychałam. Harry kontynuował swoje powolne ruchy, a jego usta masowały moją skórę. Moje oczy podążyły wzdłuż jego ciała, które znajdowało się nade mną. Mięśnie się napinały, kiedy poruszał się. Moje dłonie powędrowały na jego plecy, żeby wbić w jego skórę swoje paznokcie. Z moich ust wyrwał się cichy stęk, a Harry jęknął na ten dźwięk. Moje ciało się wygięło, moje biodra uniosły się do góry, w skutek czego znalazłam się bliżej niego. Za każdym razem, gdy jego biodra spotykały moje czułam falę przyjemności. Kolejne pchnięcie, tym razem mocniejsze, przyjemniejsze.  Przyspieszył tempo, kolejny jęk uciekł z moich ust. Odgarnęłam włosy z jego spoconego czoła, by móc widzieć jego oczy. Głowę odchyliłam do tyłu w rozkoszy. Zaskomlałam kiedy wszedł we mnie coraz to głębiej. Najprzyjemniejsze uczucie. Następne pchnięcie spowodowało wydobycie się dźwięku z moich ust. Im głębiej wbijał się we mnie, tym częściej jego imię wydobywało się z moich ust, podczas gdy ssał i przygryzał moją skórę. Po kilku sekundach, niemal krzyczałam jego imię z rosnącej rozkoszy. Pociągnęłam go za włosy, kiedy wykonał jeszcze jedno szybkie, mocne pchnięcie. Wkrótce jego przyjaciel drgnął, w skutek czego zamknął oczy. Ze świstem wypuścił powietrze z ust. Harry dochodził, trafiając we mnie mocno i głęboko. Jęczał moje imię wraz z kilkoma przekleństwami. W ostatecznej chwili poczułam jak dochodzi, a ja chwilę po nim. Poczułam gorącą ciecz rozpływającą się we mnie. Jęknęłam ostatni raz jego imię, zanim moja głowa bezsilnie opadła na dywan. Powoli wysunął się ze mnie powodując uczucie pustki. Położył się obok mojego ciała. Nasze spocone klatki piersiowe unosiły się i opadały szybko w nierównym tempie. Objął mnie ramieniem, żebym była jak najbliżej niego. Na koniec pocałował mnie w głowę sprawiając, że poczułam się jak nastolatka, podczas swojego pierwszego razu
- Pierwszy raz od wielu lat jestem naprawdę szczęśliwy. - unoszę się, by oprzeć ciało na jednym łokciu podtrzymując głowę, drugą ręką opierając się o jego klatkę piersiową. Palcami delikatnie stukam o jego skórę uśmiechając się i patrząc na swoje ruchy
- Też jestem szczęśliwa. - kieruję swój wzrok na jego twarz. Uśmiecha się tak samo, jak ja. Dawno nie widziałam w nim takiego szczerego uśmiechu. Sprawia mi ogromną radość tym, że po prostu jest tu obok mnie. Moja głowa opada na jego pierś przytulając się do niego. Chcę być przy nim tak długo, jak będzie to możliwe.
 
~*~
 
Wracam do domu. Idąc chodnikiem patrzę na swój dom. Zauważam na schodach stojącą osobę przy drzwiach. Przed bramą stoi jakiś samochód, który z pewnością nie należy do mnie. Podchodząc bliżej rozpoznaję tę osobę. Mężczyzna odwraca się w moją stronę. Zatrzymuję się stojąc jak słup. Zrezygnowany odchodzi od drzwi kierując się do samochodu. Kiedy tylko mnie zauważa zatrzymuje się
- Will?
 
_________________________
 
Z góry przepraszam za dłuższą przerwę, ale niestety nie zależało to ode mnie.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :)

środa, 4 marca 2015

42. Burza z piorunami.

Harry wciąż trzyma mnie mocno za dłoń. Ściska ją tak mocno, że opuszki jego palców stały się białe. Nie ukrywam grymasu na twarzy związanego z bólem przez silny uścisk mężczyzny. Kobieta stojąca przed nami próbuje się uśmiechać przez gotującą się w niej złość. Nie wygląda, żeby cieszyła się z tego, że przeszkadzam im swoją obecnością. Patrzy na mnie ze szczególną nienawiścią. Nie spodziewała się mojej obecności. Niemal wypala dziurę w moim ciele morderczym spojrzeniem. Harry wydaje się być jeszcze bardziej wytrącony z równowagi, niż przedtem, jak rozładowywał swoją złość na biurku. Atmosfera staje się przytłaczająca i ciężka przez ciszę
- Miałam nadzieję, że przyjdziesz tutaj bez swojej asystentki. - opuszcza mnie wzrokiem kierując się do Harry'ego
- Miałem nadzieję, że nie będzie cię tutaj, kiedy wrócę. - wydaje się być niewzruszona przez złośliwy komentarz bruneta
- Chciałam jeszcze z tobą porozmawiać. Wyszedłeś odrobinę za wcześnie, to było nieuprzejme z twojej strony.
- Nieuprzejme z twojej strony było to, że ponownie wpieprzyłaś się w moje życie. - śmieje się cicho próbując ukryć swoje prawdziwe uczucie - Masz opuścić mój gabinet. W innym wypadku wezwę ochronę. - jad wydobywający się z ust Harry'ego wywołuje u mnie ciarki
- Wyjdę bez niczyjej pomocy. Jeszcze się spotkamy, masz moje słowo. - kieruje się w stronę wyjścia, jednak zanim wychodzi przechodząc obok mnie obrzuca mnie pełnym grozy i nienawiści spojrzeniem. Wychodzi trzaskając za sobą drzwiami. Harry puszcza moją dłoń, następnie podchodzi do porozrzucanych kartek papieru w celu zebrania ich. Kuca nad nimi i zaczyna je zbierać układając jedna na drugiej. Nie wiedząc, co mam robić, podchodzę do niego, by pomóc mu z zbieraniu
- Harry, czy to była...
- Tak. - przerywa mi, zanim zdążam dokończyć zdanie. Nie odzywając się więcej powraca do zbierania porozrzucanych kartek.
 
 Brunet naciska na klamkę, by móc wejść do sali konferencyjnej. Widząc osobę stojącą w pobliżu ogromnego stołu drętwieje
- Witaj, Harry. Dawno się nie widzieliśmy. - chwilowe odrętwienie znika, zamiast tego pojawia się złość. Zaciska mocno pięści i usta, zanim podchodzi do jednego z krzeseł, na którym siada. Kobieta robi to samo przysiadając się obok
- Co się tu sprowadza? - stara się mówić spokojnie, jednak budzące się w nim uczucia utrudniają wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Splata palce dłoni, obydwie ręce stawia na stole. Stara się nie utrzymywać kontaktu wzrokowego ze znienawidzoną kobietą, zamiast tego patrzy na mocno zaciśnięte, splecione palce
- Harry, chciałam cię zobaczyć. - próbuje dotknąć jego dłoni, jednakże brunet szybko je zabiera, by utrudnić jej dostęp do dotyku - Dawno się nie widzieliśmy. Tęskniłam za tobą. - brunet przenosi spojrzenie na kobietę siedzącą obok. Uśmiecha się w sposób, który tak bardzo kiedyś kochał. Delikatne rysy twarzy, nieskazitelna skóra, lekko zaróżowione policzki. Błękitne oczy, które ani trochę się nie zmieniły. Blond włosy opadające delikatnie na jej nagie ramiona. Ubrana w sukienkę, którą kiedyś sam jej kupił na urodziny
- Za mną? - nie chce ulec jej urokowi, nienawidzi jej tak mocno, że wolałby, żeby zniknęła z jego życia, do którego tak nagle wróciła
- Tak, za tobą. - uśmiecha się próbując ukryć cichy chichot - Chciałam cię zobaczyć, porozmawiać. - doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że kiedyś szalał za nią, był zakochany do szaleństwa, był gotów zrobić dla niej wszystko, co tylko chciała. Próbuje wykorzystać okazję, by ponownie go w sobie rozkochać. Plan odzyskania go staje się tak ważny, że wykorzysta każdy możliwy element, by ponownie wróciło stare uczucie. Brunet nie zdaje sobie sprawy, że samodzielnie wpada w pułapkę dalej będąc z nią w pomieszczeniu
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że nic nas już nie łączy? Sam przyłapałem was na zdradzie. Słyszałem wszystko, co mówiłaś.
- Pogubiłam się w uczuciach. - brunet cicho prycha pod nosem nie wierząc w to, co mówi. - To była chwila słabości.
- Chwila słabości?! - wstaje nie mogąc pohamować złości - Do cholery jaka chwila słabości?! Nigdy mnie nie kochałaś!
- Harry, to wszystko nie prawda. - próbuje załagodzić sytuację, jednak obudziła w nim kolejne, złe uczucia
- Nie prawdą jest to, że przez te wszystkie lata mówiłaś, jak bardzo mnie kochasz. Obiecywałaś, że będziemy już na zawsze razem, a tymczasem zdradziłaś mnie! Okłamywałaś, nie kochałaś. Dlaczego teraz tak nagle wróciłaś, co? - lokuje dłonie na biodrach próbując się uspokoić - Chcesz pieniędzy, sławy?!
- Wróciłam, bo zrozumiałam, że popełniłam błąd zdradzając cię. Chciałabym znów odzyskać twoją miłość, zrozum.
- Nie wierzę ci. - kiwa przecząco głową śmiejąc się z jej słów - Nigdy mnie nie kochałaś. - bez słowa pożegnania wychodzi z pomieszczenia.
 
Siadam na biurku, dłońmi opieram się o nie trzymając je po obydwu stronach ciała. Uprzątnęliśmy bałagan, który spowodował. Harry wkłada ostatnie dokumenty do szafek w bezpieczne miejsce do teczek, by ponownie nie przyczyniły się do rozładowania złości
- Cóż, to chyba już wszystko. - zamyka szafkę. Podchodzi do mnie stając pomiędzy moimi nogami. Uważnie obserwuję jego ruchy delikatnie uśmiechając się pod nosem - Robi się już ciemno. - odwracam się w stronę okna. Ciemność przykryła całe miasto. Z tej wysokości miasto wygląda cudownie. Wszystko zostaje oświetlone, każdy najciemniejszy kąt, aby umilić ludziom powrót do domu
- Tak, już późno. - odwracam się do niego z powrotem. Przez chwilę patrzy na mnie unosząc kącik ust do góry tworząc delikatny uśmiech - Uwielbiam patrzeć, jak się uśmiechasz. - komplementuję go przez co uśmiecha się szerzej ukazując zęby
- Uwielbiam czuć, jak mnie całujesz. - czuję, jak moje policzki stają się czerwone. Nie czekając na moją odpowiedź zbliża się powoli do moich warg. Przez chwilę zatrzymuje się na dłużej przyciskając swoje usta do moich. Wypuszczam powietrze z płuc z cichym świstem. Unoszę dłonie do góry wplątując palce w jego włosy. Mozolnym ruchem rozchyla wargi próbując dostać się do środka. Bez zastanowienia wpuszczam go pozwalając mu pieścić język. Swoje dłonie kładzie na moje biodra przyciskają mnie do siebie. Oddech bruneta przyjemnie otula moją skórę. Opieramy się o swoje czoła. Wystarcza, żebym straciła oddech, gdy zasysa moją wargę. Czuję, jak moje serce przyspiesza. Nie zdaje sobie sprawy z tego, jak na mnie działa jego dotyk
- Chciałbym zabrać cię do domu. - mówi na chwilę odrywając się od moich ust, wciąż opiera swoje czoło o moje - Mogę? - otwieram oczy powoli oddalając od siebie nasze twarze
- Chciałabym jeszcze przejrzeć papiery na najbliższe spotkania biznesowe, ale ty możesz już wrócić do domu. Dopilnuję, by wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. - przedrzeźniam go przypominając sobie o pierwszym dniu mojej pracy, gdy tłumaczył mi zasady
- Dobrze, ale obiecaj, że wpadniesz do mnie. - palcem zaczesuje pasemko włosów, które opadło na moją twarz, za ucho
- Dobrze, obiecuję. - cmoka mnie w usta, zanim oddala się do wieszaka, na którym wisi jego płaszcz. Schodzę z biurka podchodząc do niego. Opieram się plecami o ścianę przy drzwiach, ręce splatam na piersi. Uważnie obserwuję, jak zakłada płaszcz
- Do zobaczenia za chwilę. - całuje mnie w czoło, następnie wychodzi z gabinetu. Uśmiecham się sama do siebie. Palcami pocieram o wargę, na której przed chwilą brunet zostawił swój smak. Wzdycham głośno, po czym podchodzę do biurka. Z półki w biurku wyciągam notes ze spotkaniami. Przeglądam kartki w poszukiwaniu spotkań. W najbliższym czasie mamy spokój. Uprzątnę jeszcze w półce, zanim wyjdę z biura.
 
Do uszu bruneta dociera dźwięk dzwonka do drzwi sygnalizujący przybycie gościa. Wstaje z kanapy kierując się na korytarz, by otworzyć. Wcześniej zdjął koszulę pozostając w samych spodniach uważając, że będzie szybciej ukochanej dostać się do jego ciała. Z towarzyszącym pożądaniem idzie w kierunku drzwi. Nie czekając długo otwiera je od razu atakując gościa pocałunkiem. Łapie dziewczynę za talię unosząc do góry, by oplotła swoje nogi wokół jego bioder. Cofa się do środka zatrzaskując drzwi kopnięciem nogi. Kieruje się prosto do sypialni ani myśląc o tym, by chociaż przywitać się. Kładzie ukochaną na łóżku nie odrywając się od niej ustami. Wszędzie światła są pogaszone, oprócz salonu, w którym przed chwilą znajdował się brunet. Drzwi lekko uchylone wpuszczają trochę światła do pokoju. Dłonie bruneta szybko znajdują drogę do ud dziewczyny mocno je ściskając
- Mercedes. - cicho szepcze imię ukochanej kierując się do szyi
- Mercedes?! - szybko udaje się mu rozpoznać głos. Momentalnie odskakuje od dziewczyny kierując się do zapalnika światła
- Bonnie? Co ty tu do jasnej cholery robisz?! - dziewczyna wstaje z łóżka - Wynoś się stąd. - otwiera drzwi przed dziewczyną
- Skoro tu jestem to możemy dokończyć to, co zaczęliśmy. - podchodzi do bruneta usiłując ponownie go pocałować
- Nie, wynoś się stąd. - wychodzi z sypialni, by otworzyć przed dziewczyną kolejne drzwi. Blondynka kieruje się za nim z myślą kolejnego zbliżenia. Mimo rozkazu chłopaka zaczyna rozpinać swoją bluzkę. Brunet otwiera drzwi, ale okazuje się to złym pomysłem.
Drzwi otwierają się przede mną, w ich progu stoi Harry bez bluzki, a niedaleko niego rozbierająca się Bonnie
- Mercedes, wyjaśnię. - brunet próbuje się wytłumaczyć, jednak ja stoję jak słup soli zszokowana tym, co widzę
- Harry chciał tylko powiedzieć, że zamierzaliśmy powrócić do naszego starego życia. - do oczu napływają mi łzy, które z trudem powstrzymuję - Prawda, Harry? - podchodzi do niego i zaczyna opierać się o jego ramię
- Mercedes, to nie tak, ona kłamie. - podchodzi do mnie próbując mnie dotknąć, jednak odpycham go od siebie wyszarpując się
- Tak? To dlaczego ty jesteś bez bluzki, a ona właśnie się rozbierała? - jąkam się próbując coś powiedzieć. Nie chcąc dalej słuchać, ani ich widzieć cofam się, by zaraz szybko uciec. Słyszę za sobą krzyczącego moje imię Harry'ego, jednak nie zatrzymuję się. Zasłaniam dłonią usta, z których wydobywa się szloch. Łzy płyną po moich policzkach, docierają do okolic biustu zamaczając nieco bluzkę. Nie jestem pewna, gdzie dokładnie biegnę. Ważne, bym znalazła się jak najdalej od jego mieszkania. Naciskam odpowiedni guzik, a winda zabiera mnie na dół. Nie mając siły wstać opieram się o ścianę windy, po czym osuwam się bezsilnie na podłogę. Oplatam się rękoma, bym poczuła się lepiej. Pocieram ramiona w celu dodania sobie otuchy. Drzwi windy rozsuwają się. Podnoszę się i kieruję do wyjścia. Wychodzę z budynku mierząc się z zimnym powietrzem. Otulam się płaszczem, by było mi cieplej. Przyspieszam kroku, żeby znaleźć się jak najdalej od budynku. W miarę oddalania się ludzie znikają, pozostaję sama. Idę sama przez ciemne ulice Londynu. Drogę oświetlają mi jedynie lampy oddalone od siebie o kilka metrów. Pomiędzy nimi jest całkowita ciemność. Pod osłoną nocy słychać stukot moich butów. Staram się nie myśleć o tym, co przed chwilą widziałam. Chciałabym wymazać to z pamięci, na długo
- Mercedes! - słyszę za sobą krzyk Harry'ego. Nie odwracam się, nie chcę go widzieć. Nie zatrzymując się podążam swoją drogą. Dźwięk jego kroków jest coraz bliżej mnie - Mercedes, proszę poczekaj. - zatrzymuje mnie delikatnym szarpnięciem za ramię. Staram się go ignorować, jednak toruje mi drogę swoim ciałem, trzyma mnie obydwoma dłońmi za ramiona - Proszę, poczekaj.
- Nie. - szepczę cicho pod nosem ledwo słyszalnie, jednak na tyle, by usłyszał mnie. Próbuję odejść, tylko on powstrzymuje mnie
- Wytłumaczę ci wszystko. - próbuje uformować oddech, który przyspieszył, gdy biegł - Bonnie zaskoczyła mnie. Myślałem, że to ty, więc zacząłem ją całować. Jak tylko dowiedziałem się, że to ona od razu ją puściłem. Zdjąłem bluzkę wcześniej, zanim przyszła. Chciałem ją wyprosić, ale ona zaczęła rozbierać się. Otworzyłem drzwi, a tam byłaś ty. Uwierz mi, do niczego nie doszło między nami.
- Nie wierzę ci. - zdejmuje z siebie jego dłonie, wymijam go i ponownie zaczynam kierować się do domu. Przez chwilę stoi w miejscu, w którym go zostawiłam nie odzywając się. Chowam dłonie do kieszeni, by utrudnić mu złapanie mnie, gdyby chciał mnie zatrzymać
- Wiem, że słyszałaś moją rozmowę z matką. - staję w bezruchu całkowicie zaskoczona, po chwili odwracam się do niego - Wtedy nie kłamałem, teraz też nie kłamię. - zaciska mocno oczy i dłonie, zanim ponownie otwiera usta - Mercedes, kocham cię.


________________________________

Komentarz pozostawiam wam :)