Harry wciąż trzyma mnie mocno za dłoń.
Ściska ją tak mocno, że opuszki jego palców stały się białe. Nie ukrywam
grymasu na twarzy związanego z bólem przez silny uścisk mężczyzny.
Kobieta stojąca przed nami próbuje się uśmiechać przez gotującą się w
niej złość. Nie wygląda, żeby cieszyła się z tego, że przeszkadzam im
swoją obecnością. Patrzy na mnie ze szczególną nienawiścią. Nie
spodziewała się mojej obecności. Niemal wypala dziurę w moim ciele
morderczym spojrzeniem. Harry wydaje się być jeszcze bardziej wytrącony z
równowagi, niż przedtem, jak rozładowywał swoją złość na biurku.
Atmosfera staje się przytłaczająca i ciężka przez ciszę
- Miałam nadzieję, że przyjdziesz tutaj bez swojej asystentki. - opuszcza mnie wzrokiem kierując się do Harry'ego
- Miałem nadzieję, że nie będzie cię tutaj, kiedy wrócę. - wydaje się być niewzruszona przez złośliwy komentarz bruneta
- Chciałam jeszcze z tobą porozmawiać. Wyszedłeś odrobinę za wcześnie, to było nieuprzejme z twojej strony.
- Nieuprzejme z twojej strony było to,
że ponownie wpieprzyłaś się w moje życie. - śmieje się cicho próbując
ukryć swoje prawdziwe uczucie - Masz opuścić mój gabinet. W innym
wypadku wezwę ochronę. - jad wydobywający się z ust Harry'ego wywołuje u
mnie ciarki
- Wyjdę bez niczyjej pomocy. Jeszcze
się spotkamy, masz moje słowo. - kieruje się w stronę wyjścia, jednak
zanim wychodzi przechodząc obok mnie obrzuca mnie pełnym grozy i
nienawiści spojrzeniem. Wychodzi trzaskając za sobą drzwiami. Harry
puszcza moją dłoń, następnie podchodzi do porozrzucanych kartek papieru w
celu zebrania ich. Kuca nad nimi i zaczyna je zbierać układając jedna
na drugiej. Nie wiedząc, co mam robić, podchodzę do niego, by pomóc mu z
zbieraniu
- Harry, czy to była...
- Tak. - przerywa mi, zanim zdążam dokończyć zdanie. Nie odzywając się więcej powraca do zbierania porozrzucanych kartek.
Brunet naciska na klamkę, by móc wejść do sali konferencyjnej. Widząc osobę stojącą w pobliżu ogromnego stołu drętwieje
- Witaj, Harry. Dawno się nie
widzieliśmy. - chwilowe odrętwienie znika, zamiast tego pojawia się
złość. Zaciska mocno pięści i usta, zanim podchodzi do jednego z
krzeseł, na którym siada. Kobieta robi to samo przysiadając się obok
- Co się tu sprowadza? - stara się
mówić spokojnie, jednak budzące się w nim uczucia utrudniają
wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Splata palce dłoni, obydwie ręce
stawia na stole. Stara się nie utrzymywać kontaktu wzrokowego ze
znienawidzoną kobietą, zamiast tego patrzy na mocno zaciśnięte,
splecione palce
- Harry, chciałam cię zobaczyć. -
próbuje dotknąć jego dłoni, jednakże brunet szybko je zabiera, by
utrudnić jej dostęp do dotyku - Dawno się nie widzieliśmy. Tęskniłam za
tobą. - brunet przenosi spojrzenie na kobietę siedzącą obok. Uśmiecha
się w sposób, który tak bardzo kiedyś kochał. Delikatne rysy twarzy,
nieskazitelna skóra, lekko zaróżowione policzki. Błękitne oczy, które
ani trochę się nie zmieniły. Blond włosy opadające delikatnie na jej
nagie ramiona. Ubrana w sukienkę, którą kiedyś sam jej kupił na urodziny
- Za mną? - nie chce ulec jej
urokowi, nienawidzi jej tak mocno, że wolałby, żeby zniknęła z jego
życia, do którego tak nagle wróciła
- Tak, za tobą. - uśmiecha się
próbując ukryć cichy chichot - Chciałam cię zobaczyć, porozmawiać. -
doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że kiedyś szalał za nią, był
zakochany do szaleństwa, był gotów zrobić dla niej wszystko, co tylko
chciała. Próbuje wykorzystać okazję, by ponownie go w sobie rozkochać.
Plan odzyskania go staje się tak ważny, że wykorzysta każdy możliwy
element, by ponownie wróciło stare uczucie. Brunet nie zdaje sobie
sprawy, że samodzielnie wpada w pułapkę dalej będąc z nią w
pomieszczeniu
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że nic nas już nie łączy? Sam przyłapałem was na zdradzie. Słyszałem wszystko, co mówiłaś.
- Pogubiłam się w uczuciach. - brunet cicho prycha pod nosem nie wierząc w to, co mówi. - To była chwila słabości.
- Chwila słabości?! - wstaje nie mogąc pohamować złości - Do cholery jaka chwila słabości?! Nigdy mnie nie kochałaś!
- Harry, to wszystko nie prawda. - próbuje załagodzić sytuację, jednak obudziła w nim kolejne, złe uczucia
- Nie prawdą jest to, że przez te
wszystkie lata mówiłaś, jak bardzo mnie kochasz. Obiecywałaś, że
będziemy już na zawsze razem, a tymczasem zdradziłaś mnie! Okłamywałaś,
nie kochałaś. Dlaczego teraz tak nagle wróciłaś, co? - lokuje dłonie na
biodrach próbując się uspokoić - Chcesz pieniędzy, sławy?!
- Wróciłam, bo zrozumiałam, że popełniłam błąd zdradzając cię. Chciałabym znów odzyskać twoją miłość, zrozum.
- Nie wierzę ci. - kiwa przecząco
głową śmiejąc się z jej słów - Nigdy mnie nie kochałaś. - bez słowa
pożegnania wychodzi z pomieszczenia.
Siadam na biurku, dłońmi opieram się o
nie trzymając je po obydwu stronach ciała. Uprzątnęliśmy bałagan, który
spowodował. Harry wkłada ostatnie dokumenty do szafek w bezpieczne
miejsce do teczek, by ponownie nie przyczyniły się do rozładowania
złości
- Cóż, to chyba już wszystko. - zamyka
szafkę. Podchodzi do mnie stając pomiędzy moimi nogami. Uważnie
obserwuję jego ruchy delikatnie uśmiechając się pod nosem - Robi się już
ciemno. - odwracam się w stronę okna. Ciemność przykryła całe miasto. Z
tej wysokości miasto wygląda cudownie. Wszystko zostaje oświetlone,
każdy najciemniejszy kąt, aby umilić ludziom powrót do domu
- Tak, już późno. - odwracam się do
niego z powrotem. Przez chwilę patrzy na mnie unosząc kącik ust do góry
tworząc delikatny uśmiech - Uwielbiam patrzeć, jak się uśmiechasz. -
komplementuję go przez co uśmiecha się szerzej ukazując zęby
- Uwielbiam czuć, jak mnie całujesz. -
czuję, jak moje policzki stają się czerwone. Nie czekając na moją
odpowiedź zbliża się powoli do moich warg. Przez chwilę zatrzymuje się
na dłużej przyciskając swoje usta do moich. Wypuszczam powietrze z płuc z
cichym świstem. Unoszę dłonie do góry wplątując palce w jego włosy.
Mozolnym ruchem rozchyla wargi próbując dostać się do środka. Bez
zastanowienia wpuszczam go pozwalając mu pieścić język. Swoje dłonie
kładzie na moje biodra przyciskają mnie do siebie. Oddech bruneta
przyjemnie otula moją skórę. Opieramy się o swoje czoła. Wystarcza,
żebym straciła oddech, gdy zasysa moją wargę. Czuję, jak moje serce
przyspiesza. Nie zdaje sobie sprawy z tego, jak na mnie działa jego
dotyk
- Chciałbym zabrać cię do domu. - mówi
na chwilę odrywając się od moich ust, wciąż opiera swoje czoło o moje -
Mogę? - otwieram oczy powoli oddalając od siebie nasze twarze
- Chciałabym jeszcze przejrzeć papiery
na najbliższe spotkania biznesowe, ale ty możesz już wrócić do domu.
Dopilnuję, by wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. - przedrzeźniam
go przypominając sobie o pierwszym dniu mojej pracy, gdy tłumaczył mi
zasady
- Dobrze, ale obiecaj, że wpadniesz do mnie. - palcem zaczesuje pasemko włosów, które opadło na moją twarz, za ucho
- Dobrze, obiecuję. - cmoka mnie w
usta, zanim oddala się do wieszaka, na którym wisi jego płaszcz. Schodzę
z biurka podchodząc do niego. Opieram się plecami o ścianę przy
drzwiach, ręce splatam na piersi. Uważnie obserwuję, jak zakłada płaszcz
- Do zobaczenia za chwilę. - całuje
mnie w czoło, następnie wychodzi z gabinetu. Uśmiecham się sama do
siebie. Palcami pocieram o wargę, na której przed chwilą brunet zostawił
swój smak. Wzdycham głośno, po czym podchodzę do biurka. Z półki w
biurku wyciągam notes ze spotkaniami. Przeglądam kartki w poszukiwaniu
spotkań. W najbliższym czasie mamy spokój. Uprzątnę jeszcze w półce,
zanim wyjdę z biura.
Do uszu bruneta dociera dźwięk
dzwonka do drzwi sygnalizujący przybycie gościa. Wstaje z kanapy
kierując się na korytarz, by otworzyć. Wcześniej zdjął koszulę
pozostając w samych spodniach uważając, że będzie szybciej ukochanej
dostać się do jego ciała. Z towarzyszącym pożądaniem idzie w kierunku
drzwi. Nie czekając długo otwiera je od razu atakując gościa
pocałunkiem. Łapie dziewczynę za talię unosząc do góry, by oplotła swoje
nogi wokół jego bioder. Cofa się do środka zatrzaskując drzwi
kopnięciem nogi. Kieruje się prosto do sypialni ani myśląc o tym, by
chociaż przywitać się. Kładzie ukochaną na łóżku nie odrywając się od
niej ustami. Wszędzie światła są pogaszone, oprócz salonu, w którym
przed chwilą znajdował się brunet. Drzwi lekko uchylone wpuszczają
trochę światła do pokoju. Dłonie bruneta szybko znajdują drogę do ud
dziewczyny mocno je ściskając
- Mercedes. - cicho szepcze imię ukochanej kierując się do szyi
- Mercedes?! - szybko udaje się mu rozpoznać głos. Momentalnie odskakuje od dziewczyny kierując się do zapalnika światła
- Bonnie? Co ty tu do jasnej cholery robisz?! - dziewczyna wstaje z łóżka - Wynoś się stąd. - otwiera drzwi przed dziewczyną
- Skoro tu jestem to możemy dokończyć to, co zaczęliśmy. - podchodzi do bruneta usiłując ponownie go pocałować
- Nie, wynoś się stąd. - wychodzi z
sypialni, by otworzyć przed dziewczyną kolejne drzwi. Blondynka kieruje
się za nim z myślą kolejnego zbliżenia. Mimo rozkazu chłopaka zaczyna
rozpinać swoją bluzkę. Brunet otwiera drzwi, ale okazuje się to złym
pomysłem.
Drzwi otwierają się przede mną, w ich progu stoi Harry bez bluzki, a niedaleko niego rozbierająca się Bonnie
- Mercedes, wyjaśnię. - brunet próbuje się wytłumaczyć, jednak ja stoję jak słup soli zszokowana tym, co widzę
- Harry chciał tylko powiedzieć, że
zamierzaliśmy powrócić do naszego starego życia. - do oczu napływają mi
łzy, które z trudem powstrzymuję - Prawda, Harry? - podchodzi do niego i
zaczyna opierać się o jego ramię
- Mercedes, to nie tak, ona kłamie. - podchodzi do mnie próbując mnie dotknąć, jednak odpycham go od siebie wyszarpując się
- Tak? To dlaczego ty jesteś bez
bluzki, a ona właśnie się rozbierała? - jąkam się próbując coś
powiedzieć. Nie chcąc dalej słuchać, ani ich widzieć cofam się, by zaraz
szybko uciec. Słyszę za sobą krzyczącego moje imię Harry'ego, jednak
nie zatrzymuję się. Zasłaniam dłonią usta, z których wydobywa się
szloch. Łzy płyną po moich policzkach, docierają do okolic biustu
zamaczając nieco bluzkę. Nie jestem pewna, gdzie dokładnie biegnę.
Ważne, bym znalazła się jak najdalej od jego mieszkania. Naciskam
odpowiedni guzik, a winda zabiera mnie na dół. Nie mając siły wstać
opieram się o ścianę windy, po czym osuwam się bezsilnie na podłogę.
Oplatam się rękoma, bym poczuła się lepiej. Pocieram ramiona w celu
dodania sobie otuchy. Drzwi windy rozsuwają się. Podnoszę się i kieruję
do wyjścia. Wychodzę z budynku mierząc się z zimnym powietrzem. Otulam
się płaszczem, by było mi cieplej. Przyspieszam kroku, żeby znaleźć się
jak najdalej od budynku. W miarę oddalania się ludzie znikają, pozostaję
sama. Idę sama przez ciemne ulice Londynu. Drogę oświetlają mi jedynie
lampy oddalone od siebie o kilka metrów. Pomiędzy nimi jest całkowita
ciemność. Pod osłoną nocy słychać stukot moich butów. Staram się nie
myśleć o tym, co przed chwilą widziałam. Chciałabym wymazać to z
pamięci, na długo
- Mercedes! - słyszę za sobą krzyk
Harry'ego. Nie odwracam się, nie chcę go widzieć. Nie zatrzymując się
podążam swoją drogą. Dźwięk jego kroków jest coraz bliżej mnie -
Mercedes, proszę poczekaj. - zatrzymuje mnie delikatnym szarpnięciem za
ramię. Staram się go ignorować, jednak toruje mi drogę swoim ciałem,
trzyma mnie obydwoma dłońmi za ramiona - Proszę, poczekaj.
- Nie. - szepczę cicho pod nosem ledwo słyszalnie, jednak na tyle, by usłyszał mnie. Próbuję odejść, tylko on powstrzymuje mnie
- Wytłumaczę ci wszystko. - próbuje
uformować oddech, który przyspieszył, gdy biegł - Bonnie zaskoczyła
mnie. Myślałem, że to ty, więc zacząłem ją całować. Jak tylko
dowiedziałem się, że to ona od razu ją puściłem. Zdjąłem bluzkę
wcześniej, zanim przyszła. Chciałem ją wyprosić, ale ona zaczęła
rozbierać się. Otworzyłem drzwi, a tam byłaś ty. Uwierz mi, do niczego
nie doszło między nami.
- Nie wierzę ci. - zdejmuje z siebie
jego dłonie, wymijam go i ponownie zaczynam kierować się do domu. Przez
chwilę stoi w miejscu, w którym go zostawiłam nie odzywając się. Chowam
dłonie do kieszeni, by utrudnić mu złapanie mnie, gdyby chciał mnie
zatrzymać
- Wiem, że słyszałaś moją rozmowę z
matką. - staję w bezruchu całkowicie zaskoczona, po chwili odwracam się
do niego - Wtedy nie kłamałem, teraz też nie kłamię. - zaciska mocno
oczy i dłonie, zanim ponownie otwiera usta - Mercedes, kocham cię.
________________________________
________________________________
Komentarz pozostawiam wam :)
O boże nareszcie civdkvskvs
OdpowiedzUsuńNie libie Bonnie
@hipstaxx_
Jejku 'o'
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego
Niech ta Bonnie się odczepi od Harrego.
Kocham tego fanfika <3
Życzę weny :)
Mój ulubiony rozdział! Mój ulubiony rozdział!!! Cudowny!
OdpowiedzUsuńJak ja czekałam na ten moment! :D Haha nareszcie xD Czekam z niecierpliwością na nexta xx
OdpowiedzUsuńJak ja czekałam na ten moment! :D Haha nareszcie xD Czekam z niecierpliwością na nexta xx
OdpowiedzUsuńjejuu uwielbiam ten rozdział *_* monia
OdpowiedzUsuńo mój boże dihdisgdusvsibzisnzishsishdudhdishsivd *-*
OdpowiedzUsuńto jest takue cudowne omg
harry zudhisbsisvsidhdudvsishdid *-*
on jej powiedział, omg ubxhsbsishs
czekam na następny
kocham @luvmyStyles_94
ON JĄ KOCHA?! NARESZCIE!!! To jest piękne *.* Oby w następnym rozdziale było:
OdpowiedzUsuń-Jakto?
-Kocham cię Mercedes (xD)
I ona się do niego przytula im zaczyna padać deszcz xD Moja wyobraźnia <3 Kocham rozdział i czekam z niecierpliwością na next :) Życzę weny na kolejne (jeszcze dłuższe) rozdziały <3 ~Milka
+ (tu znowu Milka xD) Dodasz zdjęcie tej Bonnie? Jeżeli tak to z góry dziękuję <3 Nie mogę jej sobie wyobrazić :/ Kocham rozdział, jest świetny i wydarzyło się to na co oczekiwałam od początku bloga :D
OdpowiedzUsuńOMG to jest takie piękne
OdpowiedzUsuńChce juz nastepny
Kocham
Płacze
Pa
@Faza_Bo_Hazza
Cudeńko :* Kocham to fan fiction <3 Weny :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO Boże! Świetny rozdział. Jest genialny.
OdpowiedzUsuńGdy dodajesz rozdział ja tylko czekam i sprawdza co 5 min czy jest nowy.
Kocham to fanfiction i mam nadzieję że nigdy nie zrezygnujesz z pisania. Świetnie piszesz i oby tak dalej. ;)
PS. Sorki za spam.
Zakochałam się w tym FF. Czekam na nexta heh. Dodajesz co 2 tyg. no nie?
OdpowiedzUsuńOjejku...niesamowite :* <3
OdpowiedzUsuń