środa, 18 lutego 2015

41. S.O.S

Powoli kieruję się do mieszkania Harry'ego z dokumentami, które powinien podpisać. Gdy tylko kilka kroków dzieli mnie od jego mieszkania, tym bardziej zaczyna bić moje serce. Czuję, jakby zaraz miało wyskoczyć mi z piersi. Najpierw grzecznie pukam, jednak gdy nie dostaję odpowiedzi, naciskam klamkę i wchodzę do środka. Będąc w korytarzu słyszę rozmowę Harry'ego z jakąś kobietą
- Mamo, znasz mnie nie od dziś, nie okłamałbym cię. - pozostaję w bezruchu cicho stojąc w korytarzu
- Nie podoba mi się to. Łączy was tylko seks, praca czy może coś jeszcze? - nie ukrywam swojego zażenowania tą sytuacją. Powiedział o tym komuś, a sam chciał uchować to w sekrecie
- Ona nie chciała tego, uważała że powinna nas łączyć tylko praca, ale od kilku tygodni nie zależy mi już tylko na tym. - wzdycha głośno, zanim ponownie otwiera usta - Od dłuższego czasu zaczynam patrzeć na nią w inny sposób, inaczej dotykam jej skóry, gdy proszę o dotyk, inaczej odzywam się do niej. Zaczynam dostrzegać jej piękno wewnętrzne, nie liczy się dla mnie tylko jej wygląd. - w moim brzuchu budzą się zaspane motyle chcące wydostać się na zewnątrz - Pragnę spędzać z nią jak najwięcej czasu, jak najdłużej patrzeć w jej oczy, dłużej całować jej miękkie usta. To wszystko stało się w pewnym sensie narkotykiem. Gdy oddala się ode mnie, czuję pustkę. Gdy dłużej nie ma jej przy mnie, staję się nerwowy. Denerwuje mnie wszystko dookoła, dopóki ona się nie pojawi. Gdy patrzę w jej oczy, wszystko znika. Nie liczy się dla mnie moja praca, pieniądze, ludzie, którym pomagam. Ważna jest tylko ona. Kocham ją. - serce miażdży mi klatkę piersiową przez szybkie bicie. Ciało sztywnieje, kiedy do uszu dociera to, co przed chwilą powiedział. Zszokowana zasłaniam dłonią usta. Mózg zatrzymuje prace myślenia. Nogi robią się jak z waty, powoli uginają się pod ciężarem ciała, jakbym zaraz miała zemdleć. Nie wiedząc, co mam w tej chwili zrobić, odwracam się i wychodzę. Tak cicho, jak otworzyłam drzwi, tak cicho je zamykam. Wracam z powrotem do biura.
 
~*~
 
Wróciłam do biura. Kluczem otwieram sobie drzwi, by móc wejść do gabinetu. Niepotrzebne klucze chowam z powrotem do torebki. Przechodząc obok biurka delikatnie przejeżdżam po nim palcami prawej dłoni. Słychać dźwięk nieprzyjemnego szurania paznokci. Siadam na fotelu za jego biurkiem. Opieram się łokciami o drewnianą rzecz podtrzymując głowę na dłoni. Zdenerwowana patrzę na środek podłogi. Moje ręce są mokre, jednak strasznie zimne. Serce bije niespokojnie. Ciało trzęsie się, mimo dodatniej temperatury panującej w pomieszczeniu. Czuję pustkę, chociaż nie jestem pewna dlaczego. Czuję się dziwnie. Nie jestem w stanie o niczym innym myśleć, tylko o nim. Czy to możliwe? Harry kocha mnie? Ostatnio nie zachowywał się w stosunku do mnie jak szef do pracownicy. Przecież sam wspominał, że miłość jest dla niego odrażającym uczuciem, którego nienawidzi. Harry jest dla mnie największą zagadką, której nie potrafię rozgryźć. Kiedy tylko chociaż w połowie rozgryzę go, on zmienia swoje zachowanie. Myli mnie za każdym razem. Przez swoje nerwy nie potrafię skleić dokładnego zdania. Nie potrafię dobrać myśli. Drżącymi palcami odgarniam pasmo włosów, które opadło mi na twarz. Czy żałuję tego, że połączyło nas coś, że zakochał się we mnie? Okłamałabym samą siebie, gdybym powiedziała, że żałuję. Sama przyczyniłam się do powstania tego uczucia. Zatracałam się w każdym pocałunku, dotyku. Uzależniłam się od niego sama zatracając się w tym wszystkim. Darzę go tym samym uczuciem, przynajmniej tak czuję. Najbardziej żałuję tego, że dowiedziałam się o tym jako ostatnia, nie wprost. Słyszę dźwięk przekręcanej klamki w drzwiach. Drzwi otwierają się, a w progu staje Harry
- Witaj, Merci. - nie odpowiadam, zdziwiona unoszę głowę do góry. Napotykam na swojej drodze jego uśmiech, który wywołuje dołeczki w policzkach. Nigdy dotąd nie zdrabniał w żaden sposób mojego imienia. Szybko uciekam od niego wzrokiem. Zamyka za sobą drzwi wchodząc do środka. Zmykam z fotela, który należy do niego i kieruję się do szafki z dokumentami. Staję do niego tyłem zaczynając szperać w szafce. Ku mojemu zaskoczeniu łapie mnie w talii, przekręca w swoją stronę i mocno przyciąga do siebie. Nasze klatki piersiowe stykają się ze sobą zamykając przestrzeń między nami. Czuję, jak serce z zakłopotania zaczyna bić szybciej. Spuszczam wzrok na papiery trzymane w dłoniach. Staram się na niego nie patrzeć, jednakże jest to trudne, gdy zaczyna składać pojedyncze pocałunki na mojej nagiej szyi
- Przeskrobałaś coś, że boisz się spojrzeć w moje oczy. - kieruje swoje usta w kierunku szczęki próbując dostać się do ust
- Nie, wszystko w porządku. - mimo woli odchylam głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp do mojej skóry. Czuję, jak uśmiecha się, kiedy ciche westchnienie wydostaje się z mojego gardła. Tak bardzo uwielbiam czuć jego dotyk, że nie zwracam uwagi na to, że ktoś za drzwiami będzie chciał wejść do środka, by spotkać się ze swoim szefem - Powinniśmy wrócić do pracy. - odpycham go od siebie sama nie rozumiejąc swojego zachowania. Przed chwilą pragnęłam jego dotyku, teraz chcę, aby zostawił mnie w spokoju. Unoszę niepewnie wzrok na zdezorientowanego Harry'ego. Zielone oczy doskonale opisują jego uczucia. Nie spodziewał się tego, że odrzucę jego pieszczotę. Chce otworzyć usta, jednak w tej samej chwili po gabinecie rozlega się pukanie do drzwi
- Dzień dobry, panie Styles ktoś przyszedł do biura i prosi o spotkanie. - do gabinetu wchodzi nieco wystraszona Tori, jakby to był pierwszy dzień w jej pracy i jak początkująca pracownica boi się swojego szefa
- Kim jest ta osoba? - zadaje pytanie, groźnym, poirytowanym głosem w skutek czego brunetka wzdryga się ze strachu
- Nie wiem. Kobieta. - odpowiada drżącym głosem - Mówi, że to pilne. - groźna aura Harry'ego sprawia, że podobnie, jak Tori, zaczynam odczuwać strach. Powietrze staje się ciężkie, czuję, jakbym zaraz miała zemdleć
- Dobrze wyjdź, zaraz przyjdę. - spławia ją machnięciem dłoni. Jak goniona psami szybko wychodzi z gabinetu. Próbuję się jakoś uchronić od mężczyzny, jednak swoje groźne spojrzenie przenosi na mnie. Niemal wbija mnie nim w podłogę. Uciekam wzrokiem, by nie zostać jego ofiarą. Podchodzi do mnie prawie zabijając spojrzeniem. Zniża się na wysokość mojego ucha, żeby przekazać mi coś - Zaraz wrócę. Porozmawiamy sobie, dobrze wiesz, że nie lubię jak mi się odmawia. - lodowaty głos mrozi mi krew w żyłach, jednocześnie gorący oddech rozgrzewa skórę. Wychodzi nie poświęcając mi nawet przelotnego spojrzenia. Trzaska drzwiami na tyle mocno, że futryna niemal łamie się. Jestem pewna, że pracownicy słyszeli ten trzask co najmniej kilka pięter od gabinetu. Nie chciałam go zdenerwować. Nawet nic takiego nie zrobiłam. W krótkim czasie zmienił swoje zachowanie. Zanim Tori weszła do gabinetu... Szkoda jest mi patrzeć, jak szybko zmienia swoje zachowanie. Wiele razy doświadczyłam jego zmian nastroju. Wiem, że jest cenionym i szanowanym biznesmenem, ale nie oznacza to, że może wszystkich traktować jak chce i rozstawiać wszystkich po kontach. Czasami z chęcią uderzyłabym go w twarz, jednak strach hamuje moje czyny w obawie przed tym, co może zrobić. Boję się go jako biznesmena, drżę, kiedy słyszę jego lodowaty głos i widzę mordercze spojrzenie. Myślałam, że zmienił swoje nastawienie do mnie... najwyraźniej się pomyliłam. Niepotrzebnie zrobiłam sobie nadzieję, z pewnością powiedział swojej mamie, że mnie kocha, by tak samo jak Zayn, odczepiła się. Powinnam się wstydzić, że pomyślałam, że taki biznesmen, jak on, może czuć coś do mnie. Do oczu napływają mi łzy, jednak powstrzymuje je przed wypłynięciem. Nie chcę, żeby widział mnie, że płakałam, kiedy wróci. Byłam taka głupia ufając mu. Bezsilnie siadam na kanapie. Co ja sobie myślałam? Biznesmen, który może mieć każdą kobietę, z którą spędzi jedną noc, zakocha się we mnie? Jest mi strasznie wstyd. Cichy szloch wydostaje się z mojego gardła. Nie powinnam w ogóle była myśleć, żeby obdarzyć go jakimś uczuciem. Wstaję z kanapy, zaczynam powoli chodzić po gabinecie kręcąc się w kółko. Dłońmi oplatam szyję, mocno zaciskam oczy, by nie wypłynęły z nich łzy. Spoglądam na zegarek, który mam na nadgarstku. Przerwa właśnie się zaczęła. Podchodzę do wieszaka, na którym wisi mój płaszcz w celu założenia go. Pójdę do kawiarni niedaleko biura po kawę, która rozgrzeje mnie i doda sił. Nim zdążam chwycić dłońmi płaszcz do gabinetu wpada rozwścieczony Harry. Wydaje się mnie nie zauważyć. Podchodzi do biurka, opiera się o nie rękoma. Chcę się odezwać, jednak w geście wściekłości zrzuca wszystko z biurka na podłogę. Zszokowana zakrywam dłonią usta. Wszystko, co leżało na biurku z głośnym trzaskiem zostaje zrzucone. Nie odzywam się, pozostaję w bezruchu, by nie oberwać. Przez chwilę stoi spokojnie patrząc w okno i głośno dysząc. Chwila spokoju nie trwa długo. Silnymi dłońmi łapie za koniec biurka, używając swojej siły przewraca biurko. Przewrócił je na tyle, żeby zderzyło się z szybą tłukąc jej kawałek. Parę odłamków na pewno spadło na ziemie. Zaczynam drżeć ze strachu. Przede mną stoi wytrącony z równowagi do granic możliwości człowiek. Łzy strachu spływają z moich policzków. Są tak duże, że spływają na mój biust. Pomimo zakrytych ust wydobywa się z nich cichy pisk. Wcześniej wydający się mnie nie zauważyć brunet odwraca się do mnie
- Mercedes. - momentalnie jego ramiona opadają. Wściekłość znika z twarzy, na czole znikają zmarszczki, rozluźnia złączone ze sobą brwi. Wydaje się uspokajać, gdy jego oczy napotykają moje. Wypuszcza całe powietrze z płuc wraz z nagromadzoną wściekłością. Odwraca się patrząc na to, co przed chwilą zrobił
- Mogłeś kogoś zabić! - krzyczę przerażona. Nogi robią się jak z waty, jednak nie zamierzam tu zostać. Podrywam się do ucieczki upuszczając płaszcz, który trzymałam w dłoniach. Uciekam ile mam sił w nogach z gabinetu. Na moje szczęście w korytarzu nie ma nikogo, kto mógłby mnie zauważyć i zatrzymać. Dyszę głośno całkowicie pochłonięta przez strach. Zdejmuję z nóg buty, które spowalniają mnie. Nigdy nie była dobra z W-F'u, co nie oznacza, że nie potrafię uciec. Chowam się w pierwszy miejscu, które przychodzi mi na myśl. Schowek na miotły i inne rzeczy potrzebne do dezynfekcji itp. Tam mnie na pewno nie znajdzie, nawet nie pomyśli o tym, by mnie tam szukać. Wchodzę do środka, zapalam czerwone, awaryjne światło, by przez szparę w drzwiach nie było widać, że ktoś jest w środku. Siadam na dużej szafce chowając twarz w dłonie. Serce bije tak mocno, że w małym pomieszczeniu słychać tylko je z połączeniem mojego głośnego oddechu. Mógł kogoś zabić, gdyby biurko roztrzaskało szybę i spadło w dół. Kim była kobieta, która przyszła do biura i która tak rozwścieczyła Harry'ego? Opieram głowę o zimną ścianę w celu uspokojenia się. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tkwi w nim taka siłą, że byłby zdolny do takiego rozładowania złości. Okazuje się, że tak naprawdę nie znam go tak dobrze. Wstrzymuję oddech, gdy słyszę kroki na korytarzu. W pośpiechu zeskakuję z szafki i gaszę światło. Przerażona opieram się o ścianę na wypadek, gdyby wszedł do środka. Nie chcę go widzieć, nigdy nie bałam się go tak, jak teraz. Klamka w drzwiach przekręca się. Serce wali coraz mocniej, dobrze słychać je w niewielkim pomieszczeniu. Staram się nie dyszeć, co odrobinę mi się udaje. Wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi. To na pewno on. Nie zapala światła, wsłuchując się w ciszę. Zaciskam oczy chcąc, by wyszedł
- Słyszę cię. - po wypowiedzeniu tych słów zapala czerwone światło awaryjne. Chcę krzyczeć z przerażenia, jednak zatyka mi usta dłonią - Proszę, nie krzycz. - uspokaja mnie. Jego spokojny, zachrypnięty głos nieco uspokaja, jednak pozostaję czujna. Zabiera dłoń, gdy widzi, że uspokoiłam się. Patrzy w moje oczy, a ja w jego. Zielona mrok wściekłości zniknął. Pozostał tylko spokój - Nie... Nie chciałem cię... - jąka się. Wzdycha głośno i zamyka oczy, żeby móc spokojnie się wysłowić - Nie chciałem cię przestraszyć.
- Mogłeś kogoś zabić, dociera to w ogóle do ciebie? - szepczę, bojąc się go ponownie rozzłościć - Nigdy się ciebie tak nie bałam.
- Wiem, przepraszam. - chowa twarz w dłoniach pocierając ją lekko. Kiedy zabiera dłonie widzę, że jego oczy stają się czerwone - Naprawdę przepraszam. Byłem tak wściekły, że musiałem wyładować złość. Nie zamierzałem cię przestraszyć. - ku mojemu zaskoczeniu przytula mnie. Mocno zaciska uścisk pozbawiając mnie oddechu. Mimo to, odwzajemniam. W tej chwili wydaje się być taki bezbronny, jakby skrzywdzony przez świat. Czuję mokrą łzę na skórze, kim była ta kobieta?
- Boże, Harry. - szepczę cicho uspokajającym głosem - Powinieneś wrócić do domu. Zajmę się wszystkim pod twoją nieobecność. - rozluźnia uścisk. Odrywa się ode mnie tworząc między nami przestrzeń - Chodź, wracamy do gabinetu. - a myślałam, że to Harry ma ciągłe zmiany nastrojów. Serce zmiękło mi, gdy poczułam łzę na swojej skórze. Kolejny znak mojej naiwności i głupoty. Gdy wychodzimy ze schowka Harry chwyta za moją dłoń i splata nasze palce razem. Zdziwiona spuszczam wzrok na nasze dłonie, jednak w ostateczności nic z tym nie robię. Trzymając się za ręce dochodzimy do gabinetu. Harry otwiera drzwi przede mną, nadal nie puszczając mnie wchodzimy do środka. Zostaję zaskoczona, gdy w gabinecie widzę kobietę stojącą do nas tyłem i patrzącą na to, co zrobił Harry. Momentalnie dłoń Harry'ego zaciska się mocniej sprawiając mi ból. Patrzę w górę i napotykam wściekłą twarz bruneta. Kobieta odwraca się w naszym kierunku uśmiechając się
- Oh, myślałam, że zastanę cię bez twojej asystentki. - mówi nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi - Nazywam się Bonnie. - tym razem zwraca się do mnie patrząc morderczym, lodowatym spojrzeniem.
 
______________________________
 
Rozdziały, które teraz będą się pojawiać były pisane po mojej miesięcznej przerwie. Sytuacja nieco się zaostrzy, pewne osoby namieszają w życiu Mercedes i Harry'ego, jednak wszystko w swoim czasie :)
 
Komentujcie, wyraźcie swoją opinię :)
Ile was zostało?

niedziela, 8 lutego 2015

40. Wszystko, czego potrzebuję, to ty.

- Nie, uważam tylko, że jesteś zbyt poważny i za dużo pracujesz. - mówię, gdy wchodzimy do gabinetu
- Wcale nie, potrafię się rozluźnić. - właśnie wróciliśmy z lunchu, tymczasem Harry próbuje mnie przekonać do swojego zdania
- Skoro tak, to zróbmy wieczór bez żadnych garniturów, pracy ani dokumentów. Przyjdź do mnie dziś wieczorem po pracy.
 
~*~
 
Ubieram białą podkoszulkę, czarne szorty i za duży na mnie sweter z rozpinanymi guzikami. Sweter w kolorze czarnym jest na tyle długi, że sięga mi do połowy ud, guziki pozostawiam rozpięte. Do moich uszu dociera dźwięk dzwonka do drzwi. Chowam strój do pracy na wieszak do szafy, po czym szybko biegnę, by otworzyć drzwi. Przekręcam kluczyk w zamku, by drzwi ustąpiły
- Dobry wieczór. - nie ukrywam, że jestem trochę zażenowana - Chyba nie myślałaś, że przez całe miasto będę jechał w dresie?
- Miało być bez garniturów. - przewraca oczami, na co cicho chichoczę pod nosem. Wpuszczam go do środka. Zdejmuje z siebie płaszcz, który odbieram od niego i wieszam na wolnym wieszaku. Buty odkłada na bok, by mnie stały w przejściu
- Jaką pizzę lubisz? - odwracam się w jego stronę i widzę, że jest zdziwiony - Chyba nie myślałeś, że będziemy jedli jakieś luksusowe danie? - kolejny raz przewraca oczami. Prowadzę go do salonu. Siada na kanapie, gdy ja zamawiam pizzę. Po zakończeniu połączenia siadam obok niego
- Jaki film proponujesz? - w odpowiedzi wzrusza ramionami. Podchodzę do szafki znajdującej się pod telewizorem, którą otwieram, by znaleźć jakiś ciekawy film. Szperam w poszukiwaniu ciekawego tytułu - Horror? - zamiast odpowiedzieć zabawnie porusza brwiami
- Nie boisz się? - z uśmiechem kiwam przecząco głową - Dobrze, może być horror. - uśmiecha się ukazując dołeczki w policzkach. Znam go dość dobrze, by stwierdzić, że tylko czeka na okazję, aż się przestraszę i będzie mógł mi podokuczać. Wyjmuję płytę z pudełka, następnie wkładam ją do odtwarzacza DVD. Z pilotem w ręku siadam blisko Harry'ego na wygodnej kanapie
- Masz ochotę na coś do picia? - kiwa głową. Wstaję z kanapy kierując się do kuchni. Podchodzę do lodówki, z której wyjmuję dwie butelki piwa. Powolnym krokiem wracam na kanapę. Jedną butelkę podaję mu, a drugą zatrzymuję w swojej dłoni
- Piwo? - pyta obracając butelkę w dłoniach
- Jeśli nie chcesz, to ja wezmę. - wyciągam z jego dłoni butelkę i uciekam na drugi koniec kanapy. Nie muszę długo czekać na reakcję bruneta. Mocno pociąga za moje kostki, by przysunąć mnie do siebie. Zawisa nade mną opierając się rękoma o kanapę
- A co jeśli chcę? - przymruża lekko oczy mierząc mnie zabawnym spojrzeniem
- Nie dostaniesz. - zaciskam palce mocno na butelce, by nie została mi odebrana. Okazuje się to być błędną decyzją. Silne palce Harry'ego zaczynają łaskotać mnie po brzuchu. Próbuję się wyrwać, jednak jest to trudne. Doskonale wie, że nienawidzę tego. Krzyczę, by mnie puścił, co wiąże się z porażką z mojej strony. Przekręcam się na bok i skulam, aby w jakiś sposób ochronić brzuch
- Oddasz butelkę? - kiwam przecząco głową. Siły zostają mi odebrane, poddaję się. W bezruchu czekam, aż znudzi mu się - Oddasz?
- Jak ładnie poprosisz. - przekręcam się przodem do niego nadal mocno zaciskając palce na butelce. Oblizuje zmysłowo wargi, zanim opada delikatnie na moje ciało podtrzymując się na łokciach. Unosi mój podbródek, by moje usta znajdowały się na wysokości jego. Kiedy tylko znajduje się w dogodnej pozycji, by pocałować mnie powstrzymuję go naciskając palcem wskazującym na jego usta
- Cii, film się zaczął. - szepczę uśmiechając się pod nosem. Wyślizguję się spod jego ciała i siadam przodem do telewizora. Otwieram swoją butelkę, z której upijam kilka niewielkich łyków. Harry nadal znajduje się bardzo blisko mnie ukradkiem na mnie zerkając.
 
~*~
 
Po obejrzeniu całego filmu wychodzimy na taras, który znajduje się za domem. Na betonowym podłożu po lewej stronie od wyjścia ustawione są dwa fotele zrobione z cienkich gałązek, przykryte miękkimi poduszkami. Przed fotelami niewielki drewniany stolik przeznaczony na kawę. Całość przykrywa dach, by w czasie deszczu nic nie zostało zalane wodą. Siadamy na miękkich fotelach podziwiając otaczający nas ogród. Większą uwagę skupiają gwiazdy i towarzyszący im półokrągły księżyc. Późna godzina odznacza się ciemnością. Okolicę oświetlają tylko lampy uliczne i sztuczne światło pochodzące z okien domów
- Mogę zadać ci jedno pytanie? - odwracam wzrok w kierunku Harry'ego, który skupiony jest na obrazie przed sobą
- Tak. - odpowiadam krótko. Wyraz jego twarzy momentalnie się zmienia. Staje się bardziej zdenerwowany, groźnym wzrokiem patrzy przed siebie, mocno zaciska wargi. Odkręcam się ciałem w jego stronę, okrywam się kocem leżącym na fotelu, by nie zmarznąć
- Co cię łączyło z Will'em? - tym pytaniem całkowicie wbił mnie w ziemię. Wypuszczam całe powietrze z płuc ze zdenerwowania
- Nic. - odpowiadam, widzi, że kłamię.
- Proszę, nie kłam. - w pewnej chwili zmienia się na osobę, która z niewiadomych przyczyn wpadła we wściekłość
- Dlaczego chcesz to wiedzieć? - mocniej okrywam się kocem przez zimny, wiejący wiatr. Dawne uczucie powraca wraz z wspomnieniami. Czuję w sercu delikatne kłucie spowodowane uczuciami, za którymi zatęskniłam. Zatęskniłam za tym, co kiedyś nas łączyło
- Po prostu chcę. - do oczu napływają łzy, który staram się powstrzymać. Dawne uczucie, który było między nami powraca z podwójną siłą. Serce zaczyna mi mocniej bić. Przez dłuższą chwilę nie odpowiadam, nawet nie chcę odpowiadać. Wstaję z fotela, po czym kieruję się do środka uciekając do sypialni - Mercedes, poczekaj. - słyszę za sobą głos Harry'ego, jednak nie zatrzymuję się. Zatrzaskuję za sobą drzwi i zamykam je na klucz, by nie wszedł do środka. Siadam na podłodze przy łóżku podkulając nogi do klatki piersiowej
- Mercedes, proszę otwórz. Nie chciałem cię urazić. - słyszę jego walenie do drzwi, jednak nie reaguję. Chowam głowę w kolanach, rękoma obejmuję nogi. Zaczynam cicho szlochać, oczy powoli zapełniają się większą ilością łez, które powoli spływają po policzkach
- Mercedes, otwórz. - mówi nieco bardziej zdenerwowanym głosem, powoli zaczyna mu brakować cierpliwości na to, że nie wykonuję jego poleceń - Mercedes, otwórz te pierdolone drzwi! - mocno uderza w drewno, przez co wzdrygam się ze strachu. Nie odpowiadam, mimo, że zaczyna się bardziej złościć - Proszę, Mercedes! - ostatni raz puka w drzwi. Chwilę ciszy przerywa trzask. Szybko unoszę głowę do góry, by sprawdzić, co się stało. Rozwalił zamek, teraz wchodzi do środka - Prosiłem. - usprawiedliwia się
- Nie mam ochoty rozmawiać na ten temat. - ponownie chowam głowę. Mimo, że nie patrzę, słyszę, jak siada obok mnie. Mocno otula mnie swoimi ramionami przyciskając do klatki piersiowej. Chowam się w bezpiecznych ramionach Harry'ego czując się lepiej
- Przepraszam. - cicho szepcze do mojego ucha. Składa delikatny pocałunek na moim czole w geście przeprosin - Nie wiem, dlaczego o to spytałem.
- W porządku. - odpowiadam cichym, zachrypłym szeptem. Będąc w ramionach Harry'ego czuję się lepiej, bezpieczniej. Serce przyspiesza swoje tempo, a temperatura ciała wzrasta. Dawno nie czułam się tak w ramionach innego mężczyzny, dawno nie czułam nic. Dawno moje serce nie zabiło w ten sposób, w jaki teraz bije. Bije pewniej, słyszę je, jak mocno bije. Przyciśnięta do klatki piersiowej Harry'ego wszystko, co nas otacza, znika. Znikają smutki, strach, pojawia się poczucie bezpieczeństwa i dotąd nie spotykane uczucie
- Dziękuję, że jesteś. - odrywam się od niego, by móc spojrzeć w jego oczy. Znika cała złość, która wcześniej w nim wrzała. Znika wszystko, co budziło złe emocje. Powraca piękny, nieskazitelny kolor. Ciało rozluźnia się wraz z widokiem jego oczu, pięknych oczu. Palcami zaczesuje pasemko włosów za ucho, by w całości widzieć moją twarz. Pełnym gracji ruchem zbliża swoje usta do moich łącząc je w pocałunku. Z początku delikatnie muska wargi powodując, że oddech staje się płytki. Wplątuje dłonie w jego włosy siadając na nim okrakiem. Jego dłonie spoczywają na moich biodrach. Dłonie przesuwa powoli na moje plecy mocniej przyciągając mnie do siebie. Nasze usta masują się nawzajem. Pogłębia pocałunek, a ja bez żadnych przeszkód z jego strony zaczęłam się o niego ocierać swoim ciałem. Z pewnością wywołałam u niego przyjemne uczucie, bo zamruczał cicho w moje usta. Z pleców jego dłonie powędrowały na pośladki, by móc mnie unieść. Razem ze mną opadł na miękkie łóżko. Znajduje się pomiędzy moimi nogami coraz bardziej zmniejszając odległość między naszymi ciałami. Zawisł nade mną opierając jeden łokieć po mojej prawej stronie, drugą dłoń umieścił na udzie masując skórę wykonując ruchy w górę i w dół. Nie mogę się powstrzymać od głośniejszego jęknięcia w podziękowaniu za to, co robi. Wyciągam palce z jego włosów, by móc skierować je na dół do jego koszuli. Odpinam kolejne guziki. Harry jest bardziej niecierpliwy. Staje na kolanach, żeby zdjąć szybciej swoją koszulę, którą odrzuca gdzieś na bok. Uśmiecham się pod nosem, gdy szybko wraca do moich ust
- Gdybym mógł spotkać cię jeszcze raz, zrobiłbym to. - szepcze cichym głosem na chwilę odrywając się od moich warg. Czuję się zupełnie inaczej, niż poprzednim razem, gdy dotykał mnie. Swoim dotykiem wywołuje u mnie przyjemne dreszcze. Moje serce niemal wyrywa się z piersi, miażdży żebra. Pragnę go tak bardzo, jak on mnie. Sposób, w jaki bada moje ciało przyprawia mnie o dreszcze. Jego miękkie usta złożyły przyjemny pocałunek na mojej szczęce. Nie mogę powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na moich ustach. Moje powieki powoli opadły. Swoje zwinne palce przeniósł na rozporek od moich szortów. Zwinnym ruchem pozbawił mnie ich. Powrócił do moich ust, by mnie czymś zająć, w tym samym czasie ściągnął swoje spodnie. Nie czekając długo zdjął moją bluzkę. Dłonie Harry'ego sięgnęły za moje plecy, a ja wygięłam je w łuk, aby mógł rozpiąć mój stanik. Moje ręce spoczęły na jego ramionach. Motyle obudziły się w moim brzuchu, gdy swoje pocałunki przeniósł na mój obojczyk. Dłońmi sunął do moich majtek, by całkowicie pozbawić mnie ubrań. Zaczepiłam swoje palce na gumce od jego bokserek ciągnąc je w dół. Obserwuję, jak jego ręce sięgają do kieszeni swoich spodni. Nie ukrywam swojego zaskoczenia, gdy wyjmuję z nich prezerwatywę. Rumienię się lekko, gdy z uśmiechem patrzy w moje oczy.  Jego usta złączyły się z moimi, aby odwrócić moją uwagę, podczas gdy zakładał ją na siebie. Nie zwracam zbytniej uwagi na to, co robi, ponieważ jestem zbyt zajęta pocałunkiem. Powolnym, delikatnym ruchem wsunął go we mnie. Przełykam głośno ślinę, gdy wpycha go głębiej. Tak dawno nie czułam z jego strony takiej delikatności. Momentalnie sztywnieję przez uczucie, jakie wywołuje. Wszystko wygląda inaczej, wszystko jest delikatniejsze, przyjemniejsze. Podczas, gdy kontynuował swoje delikatne ruchy uczucie spełnienia wrzało w moim ciele. Nie przestawał mnie całować, jakby to było coś, czego teraz najbardziej potrzebuje. Nic nie mogło mnie powstrzymać od wbicia paznokci w jego plecy. Mimowolnie moje plecy wygięły się w łuk. Nie jestem w stanie myśleć o niczym innym, tylko o nim. Na chwilę przestaje mnie całować, by spojrzeć w moje oczy. Uśmiecha się delikatnie, zanim powraca pocałunkami na szyję. Chichoczę cicho, gdy łaskocze moją skórę swoimi włosami. Nasze ciała zaczyna pokrywać pot. Harry przesuwa swoje dłonie wzdłuż moich rąk, by spleść nasze dłonie razem. Przyjemne uczucie mieć go przy sobie. Przyjemne jest to, w jaki sposób ze mną postępuje. Gdy tylko osiągamy szczyt przyjemności oddala się od mojego ciała kładąc się obok. Nie wytrzymuję długo bez jego obecności, więc przytulam się do jego klatki piersiowej. Obejmuje mnie rękoma przyciskając mnie mocniej do siebie. Składam pojedynczy pocałunek do jego ramieniu
- Chciałbym, żeby ta chwila trwała wiecznie. - unoszę się na łokciach, by móc spojrzeć w jego oczy. Unoszę kąciki ust do góry ciesząc się z tego, co właśnie przed chwilą powiedział. Podciągam się, żeby ostatni raz pocałować jego ciepłe usta, zanim odpływam w krainę snu wtulona w jego ramiona.
 
 
_____________________________
 
Akcja zaczyna się zagęszczać, mogę to obiecać :)
Czasami kopiuję sceny pocałunków z innych rozdziałów ( sceny przyjemności także ) ponieważ raz wyjdzie mi dobrze, a za drugim razem nawet nie chcę tego sprawdzać. Muszę nad tym popracować, bo przyznaję, że to nie jest zbyt w porządku. Kopiuję parę zdań, dodaję trochę. Mam nadzieję, że to nie jest jakaś wielka sprawa :( 

Zauważyłam, że wiele osób nie komentuje. Było by miło, jeżeli piszecie z anonima, a wiecie o blogu z Twittera, to podpisujcie się. Chciałabym zobaczyć, czy jest sens informowania na Twitterze :)