tag:blogger.com,1999:blog-71938342007662713142024-03-18T21:40:05.135-07:00BiznesmenMargaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.comBlogger47125tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-66232863180530817922015-04-26T05:05:00.001-07:002015-04-26T05:05:14.143-07:0046. Epilog : Odpowiedź na wszystkie zadane pytania.<div style="text-align: center;">
Osobą idącą w moją stronę okazuje się
Harry. Mimo, iż jest ciemno przez świecące lampy mogę rozpoznać rysy
jego twarzy. Kiedy jesteśmy od siebie zaledwie trzy metry, brunet
rozkłada ręce, bym wskoczyła w jego ramiona. Bez zastanowienia biegnę w
jego kierunku. Kiedy wpadam w jego ramiona on okręca nas wokół własnej
osi. Mocno oplatam swoje ręce wokół jego ramion, bym nie wypadła mu z
rąk i chowam głowę w zagłębieniu jego szyi. Odczuwam silny uścisk
bruneta, który wskazuje, że wcale nie ma zamiaru wypuścić mnie z
żelaznego uścisku. Kilka razy okręca nas jeszcze, zanim odstawia mnie na
ziemie, jednakże wciąż nie wypuszcza z rąk</div>
<div style="text-align: center;">
- Wracajmy do domu. - mówi cichym
szeptem, jednak na tyle, bym usłyszała go. Kiwam tylko głową na
potwierdzenie jego słów. Idziemy w stronę mojego samochodu, ponieważ
Harry przyszedł pieszo a do mojego domu jest spory kawałek drogi.
Prowadzę go do auta. Nie łapie mnie za rękę, utrzymuje dystans między
nami. Wsiadam na miejsce kierowcy, a chwilę później brunet zajmuje
miejsce obok. Wyjmuje klucze z torebki, następnie wkładam do stacyjki,
by odpalić samochód. Jadąc czuję na sobie wzrok bruneta, mimo to nie
odwracam wzroku z drogi na niego. Żadne z nas nie ma nic do powiedzenia.
W niezręcznej ciszy wracamy do mojego domu.</div>
<div style="text-align: center;">
Jako pierwsza kieruję się do kuchni,
jednak Harry nagle łapie mnie za nadgarstek i powoli zatrzymuje.
Niepewna tego, co może zrobić odwracam się w jego stronę. Stajemy
naprzeciwko siebie. Brunet kładzie dłoń na moim policzku delikatnie
gładząc skórę kciukiem. Kiedy chce zbliżyć się, informuję go, że muszę
iść się wykąpać. Z bólem kiwa głową pozwalając mi ruszyć do łazienki. Po
kąpieli wychodzę w samym ręczniku zawiązanym na biuście. Niewielkie
krople wody spływają po moim karku. Robi mi się gęsia skórka po
spotkaniu z chłodnym powietrzem. Przez uchylone drzwi od sypialni widzę
Harry'ego leżącego na moim łóżku bez bluzki. Patrzy na sufit.
Przekraczam prób drzwi nieśmiało podchodząc do szafki, z której wyjmuję
bieliznę. Zrzucam ręcznik na podłogę odsłaniając całe ciało, następnie
zakładam dolną część bielizny. Z drugiej szafki wyciągam czarną, za dużą
na mnie bluzkę z motywem Batman'a. Waham się, zanim kładę się na
miejscu obok niego. Wchodzę pod kołdrę, ale nie wtulam się w niego,
tylko odwracam plecami. Po krótkiej chwili czuję obok siebie ciepło
Harry'ego. Przytula się do mnie. Rękoma oplata mnie wokół mojego brzucha
bardziej przyciągając do siebie. Staram się niezauważalnie wyjść spod
jego uścisku, jednak on szybko to zauważa i bardziej zaciska ręce wokół
mnie. Poddaję się. Słyszę mocne bicie jego serca i niespokojny oddech.
Sama nie czuję się zbyt dobrze. Harry przerywa ciszę słowami</div>
<div style="text-align: center;">
- Nienawidzisz mnie? - słysząc te słowa
odwracam się w jego stronę. Dostrzegam, że zabolały go własne słowa.
Patrzy na mnie, jakby zaraz miał stracić coś przez jednego znaczącego
słowa. Zanim odpowiadam kiwam przecząco głową</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, nie nienawidzę cię. Jak mogłeś o tym pomyśleć?</div>
<div style="text-align: center;">
- Pokłóciliśmy się. Powiedziałem coś,
czego nie chciałem, a tym samym zraniłem cię. - wzdycha głośno, nim
ponownie zaczyna mówić - Nie chciałem cię zranić, ani powiedzieć tego,
co powiedziałem. Kocham cię najbardziej na świecie.</div>
<div style="text-align: center;">
- Ja też cie bardzo kocham, Harry. - zaciska mocno oczy i opiera swoje czoło o moje</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Odkąd pojawiłaś się w moim biurze szaleje za tobą. Nie chcę, ani nie
mogę cię tak po prostu stracić. Za bardzo cię pokochałem. - przybliża
się swoimi ustami do moich delikatnie muskając je. Unosi mój podbródek,
by móc złożyć pocałunek na mych ustach, następnie całuje moje czoło i
zamyka w swoim uścisku - Chciałbym, aby wszystko było dobrze, ale
wszyscy nam przeszkadzają.</div>
<div style="text-align: center;">
- Może czas pomyśleć o sobie, a nie o innych? Porozmawiaj z Bonnie i wytłumacz jej, że wasz rozdział jest już zakończony.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wiem czy posłucha, ale spróbuję. A
ty w zamian za to porozmawiaj z Will'em i wytłumacz mu, że teraz
należysz do mnie. - uśmiecham się i całuję go w usta, po czym wtulam się
w jego klatkę piersiową. On w zamian całuje mnie w głowę.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Umówiłam się na spotkanie z Will'em,
aby wyjaśnić wszystko, co wydarzyło się w przeciągu ostatnich miesięcy.
Czekam na niego w kawiarni, do której zawsze przychodziliśmy, niedaleko
biura. Denerwuję się. Serce bije mi tak mocno, że czuję, jakby zaraz
miało wyskoczyć mi z piersi. Zaciskam mocno dłonie odliczając minuty do
naszego spotkania. Kiedy do moich uszu dociera dźwięk dzwonka
informującego o wejściu nowego gościa, zamieram. Unoszę głowę do góry
krzyżując spojrzenie z niebieskimi oczami należących do niego. Uśmiecha
się do mnie, co odwzajemniam spuszczeniem wzroku na splecione dłonie.
Odsuwa dla siebie krzesło, by mógł usiąść</div>
<div style="text-align: center;">
- Stało się coś ważnego, że tak pilnie chciałaś się ze mną spotkać? - kiwam głową chcąc zacząć swój monolog</div>
<div style="text-align: center;">
- Will, chciałam ci wszystko
wytłumaczyć. - wypuszczam całe powietrze z płuc chcąc się uspokoić -
Kiedy zniknąłeś wszystko potoczyło się inaczej, niż gdyby każdy się
spodziewał. Ja i Harry... - zaciskam mocno oczy - zakochaliśmy się w
sobie. To, co łączyło nas odeszło w zapomnienie wraz z pojawieniem się
uczucia do Harry'ego. Dziś wiem, że to Harry jest miłością mojego życia.
- kończę zdanie niepewnie unosząc wzrok na Will'a. Patrzy na mnie
skamieniałym wzrokiem, jednak po chwili na jego twarzy pojawia się
uśmiech</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes... - zaczyna chwytając mnie
za dłonie - chcę, żebyś wiedziała, że bardzo cię kocham i chcę, byś była
szczęśliwa. Jeżeli chcesz być szczęśliwa z nim, daję ci wolną rękę, byś
odeszła ode mnie. Twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze. Bądź
szczęśliwa, mimo, gdyby to miało oznaczać, że ułożysz sobie przyszłość
beze mnie. - uśmiecham się szeroko słysząc słowa blondyna</div>
<div style="text-align: center;">
- Jesteś najwspanialszym mężczyzną,
jakiego chciałaby mieć każda kobieta. Mam nadzieję, że ułożysz sobie
życie tak samo szczęśliwie, jak ja. - wstaje z krzesła, by móc mnie
mocno przytulić. Nim zdążam wstać, robi mi się ciemno przed oczami i
upadam.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
- Nic nas już nie łączy, zrozum to.
Zamykam ten rozdział, którym jesteś ty. - widzę w oczach blondynki
czystą nienawiść. Piorunuje mnie wzrokiem, zanim otwiera usta, by
wydobyć z nich swój jad</div>
<div style="text-align: center;">
- Obiecuję ci, że zatęsknisz za mną a
wtedy nic nie przekona mnie do tego, by wrócić do ciebie! - krzyczy, po
czym wybiega z mojego gabinetu. Pocieram dłońmi twarz, by uspokoić się.
Mam nadzieję, że Merci poszło lepiej. Chcę zacząć z nią nowe życie. Z
nią, jako moją narzeczoną a później żoną. Wyjmuję z kieszeni czarne
pudełko, jednak jak szybko je wyciągnąłem, tak szybko je chowam. Do
gabinetu wchodzi Mercedes. Jest strasznie blada, uśmiech nie pojawia się
na jej ustach mimo, iż widzi mnie. Zamyka za sobą drzwi i podchodzi do
mnie. Ma zamiar coś powiedzieć, jednak ja zaczynam pierwszy</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes, jesteś najwspanialszą
kobietą na świecie. Wiem, że nigdy nie będę w pełni zasługiwał na twoją
miłość, ale ... - wyciągam z kieszeni pudełko i klękam przed nią. Wydaje
się całkowicie zaskoczona, jednakże uśmiecha się oraz zaczyna płakać -
Wyjdziesz za mnie? - bez najmniejszego zastanowienia kiwa głową.
Szczęśliwy zakładam na jej palec pierścionek zaręczynowy. Mocno
przytulam ją nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście. Chwila nie trwa
długo, bo odpycha mnie od siebie. Zdezorientowany patrzę na nią. Nic nie
mówiąc chwyta dłonią za swój brzuch. Wypuszczam powietrze z płuc -
Dlaczego zawsze dajesz mi szczęście? - śmieje się, po czym złącza nasze
usta w pocałunku - Wiem, że nigdy w pełni nie będę zasługiwał na twoją
miłość, mimo to, chcę dać ci wszystko, co najlepsze. Moje szczęście
wróciło do mojego życia.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
___________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Z pewnością najgorszy epilog, jaki w życiu przeczytaliście. Mogę tylko przeprosić Was, że tak to się wszystko skończyło. Zepsułam wszystko, wiem, że nie tego się spodziewaliście. Nie chciałam tego tak zakończyć. Pewne sytuacje/ludzie w życiu zniszczyli mi jakąkolwiek nadzieje na przyszłość z czego wynika także niechęć do pisania. Przepraszam.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Mimo to dziękuję za wszystko. Do (nie)zobaczenia. Przepraszam.</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-91552674134684432262015-04-15T11:47:00.000-07:002015-04-15T11:47:12.232-07:0045. Skrawek miłości.<div style="text-align: center;">
Zszokowana patrzę, jak Harry okłada
pięściami twarz Will'a. Mimo siły, jaką wkłada w każdy cios nie traci
ani na chwilę energii. Twarz Will'a z każą sekundą staje się coraz
bardziej zmasakrowana. Krew sączy się z jego nosa i rozciętej wargi.
Czerwona ciesz moczy koszulę, w którą jest ubrany. Chcąc uchronić go od
sił uderzenia staram się odciągnąć Harry'ego od pół przytomnego blondyna</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry, przestań! Zabijesz go! - w tej
chwili nie ważne jest dla mnie to, czy ktokolwiek nas zobaczy. Ważne
dla mnie jest to, by Harry jak najszybciej został odciągnięty od
krwawiącego blondyna, który powoli traci przytomność. Nawet nie jestem
pewna, czy jeszcze żyje. Kiedy kolejny raz chce wymierzyć mu cios, łapię
za jego rękę powstrzymując go - Harry, przestań! - krzyczę ostatni raz,
zanim zostawia go w spokoju. Z moich oczu płyną łzy przerażenia.
Przecież mógł go zabić! Odpycham Harry'ego od nieprzytomnego mężczyzny.
Klękam nad nim starając się przywrócić go do przytomności. Kilka kropel
krwi zmoczyło nie tylko jego koszulę, lecz także chodnik. Ręce trzęsą mi
się tak bardzo, że z trudem mogę je opanować. Oglądam się za siebie w
poszukiwaniu pomocy od bruneta. Stoi z mocno zaciśniętymi pięściami, na
których są ślady krwi. Oddycha ciężko, jego klatka piersiowa unosi się
tak szybko, jak szybko opada. Oczy pociemniały od uczucia wściekłości,
jaka go ogarnęła. Patrzy na Will'a z wyraźną nienawiścią. Odwracam wzrok
od mężczyzny. Ocieram łzy z policzków, gdy zauważam, że powieki
blondyna zaczynają drgać, jakby chciał otworzyć oczy. Wyjmuję z kieszeni
telefon, aby wezwać karetkę. Kiedy po drugiej stronie odzywa się
kobieta, podaję jej dokładne informację, a on zapewnia, że pomoc za
chwilę nadjedzie. Chcę poprosić Harry'ego o pomoc, jednak on znika.
Znika całkowicie w ciemnościach nocy. Mimo, iż jestem zszokowana
postanawiam zachować zimną krew. Wyjmuję chusteczkę z kieszeni, aby choć
trochę zatamować krwotok. Nie wierzę w to, co zrobił. Skąd w ogóle się
tutaj wziął? Śledził mnie? Mógł go zabić, o ile już prawie tego nie
zrobił. Jestem tak przerażona, że dłonie drżą, jak oszalałe. Oddycham
powoli, aby opanować uczucie przerażenia. Mam ochotę krzyczeć, jednak w
porę przyjeżdża karetka.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Karetka zabrała Will'a do szpitala.
Mogę odetchnąć z ulgą, ponieważ lekarze zapewnili mnie, że wszystko
będzie z nim w porządku. Według zapewnień pielęgniarki, żebym wróciła do
domu, bo Will znajduje się pod opieką dobrych lekarzy, wracam.
Przekręcam klucz w drzwiach, naciskam na klamkę, następnie wchodzę do
środka. Bez zapalania światła zdejmuję płaszcz, który wieszam na wolnym
wieszaku. Buty odstawiam do szafki. Wypuszczam głośno powietrze z płuc
czując się naprawdę zmęczona. Emocje wciąż nie opuściły mojego umysłu.
Zapalam światło w salonie przy okazji omal nie dostając zawału. Krzyczę z
przerażenia, gdy nieoczekiwanie widzę go</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry?! Co ty tu robisz?! - stoi tak
po prostu opierając się o kuchenną wyspę - Czy ty zdajesz sobie sprawę z
tego, co zrobiłeś Will'owi?! Właśnie wróciłam ze szpitala, masz
szczęście, że wyjdzie z tego. - prycha cicho pod nosem słysząc moje
słowa</div>
<div style="text-align: center;">
- Pobiłem go tylko. - mówi, jak gdyby
nigdy nic. Splata dłonie na klatce piersiowej, głowę przekręca w stronę
okna uciekając ode mnie spojrzeniem. Wyrzucam ręce w powietrze będąc
zirytowana tym, co przed chwilą usłyszałam. Wypuszczam powietrze czując
coraz większe uczucie irytacji. Powinnam wyjaśnić z nim parę spraw, o
których dowiedziałam się od Will'a</div>
<div style="text-align: center;">
- Will opowiedział mi wszystko. -
odwraca spojrzenie w moją stronę wyraźnie zaskoczony tym, co mu właśnie
przekazałam - Nie wyjechał dlatego, że chciał. Wyjechał dlatego, że
musiał. - przełyka głośno ślinę będąc zdezorientowany i częściowo
zaskoczony - Musiał wyjechać, żeby trzymać się ode mnie jak najdalej.
Raz na zawsze. Musiał to zrobić. Dowiedziałeś się o tym, że połączyło
nas uczucie. Chciałeś mieć mnie tylko dla siebie. Nienawidziłeś go od
chwili, gdy zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Rozkazałeś mu, żebym
wyjechał, bo inaczej zwolniłbyś mnie z pracy. Wiedział, że bardzo
zależało mi na tej pracy. - krzyżuję ręce na piersi czekając na jakąś
odpowiedź</div>
<div style="text-align: center;">
- Okłamał cię. - zaprzecza, jednak jakby sam nie wierzy w to, co mówi. Waha się przed wypowiedzią każdego słowa</div>
<div style="text-align: center;">
- Sama nie chciałam w to uwierzyć.
Doskonale wiedziałeś, że miał problemy rodzinne, duże zadłużenie w
bankach. Potrzebował pieniędzy, by móc pomóc mojemu ojcu, który już nie
żyje. - chce coś powiedzieć, jednak nie pozwalam mu, kontynuując swoją
wypowiedź - Obiecałeś mu pomóc, jeśli tylko by wyjechał. Nie chciał
tego, ale musiał to zrobić. Zagroziłeś mu również, że pozbędziesz się go
w inny sposób. - z bólem w oczach patrzy na mnie. Jego reakcja
wskazuje, że to wszystko, co powiedział mi Will, to prawda - Owinąłeś
mnie sobie wokół palca twierdząc, że wykorzystał mnie i jest złym
człowiekiem. Czułam się, jak idiotka. Uwierzyłam w każde twoje słowo.
Byłeś tak przekonujący, podawałeś same argumenty, które celowałeś prosto
w moje serce. Zdajesz sobie sprawę z tego, jak ja się czułam, gdy
wyjechał tak bez słowa? Po nocy spędzonej razem? Na pewno próbowałabym
mu pomóc, ale ty doskonale o tym wiedziałeś. - zaciskam mocno usta
kończąc to, co chciałam powiedzieć</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes, to wszystko działo się tak
szybko. - wypuszcza powoli powietrze z płuc chcąc opanować emocje. Nie
potrafi spojrzeć mi w oczy, zamiast tego skupia się na podłodze -
Doskonale wiedziałaś, jaki byłem, zanim zakochałem się w tobie. - zbiera
się na odwagę i patrzy mi w oczy - Byłem inny, ale teraz się zmieniłem.
Wszystko, czego chciałem zawsze wpadało w moje ręce. Ty byłaś inna. Nie
chciałem dopuścić do tego, bym został upokorzony przez własnego
pracownika. Wykorzystałem zaistniałą sytuację w rodzinie Will'a, by
pozbyć się go. Uwierz mi, że nie zrobiłbym tego, gdybym był inny. Ty
mnie zmieniłaś, teraz jestem zupełnie kimś innym.</div>
<div style="text-align: center;">
- Ale to nie był powód, żeby zrobić coś
takiego! - próbuje do mnie podejść i objąć mnie, jednak skutecznie
odpycham go od siebie. Odwracam się od niego z zamiarem pójścia do
sypialni, jednak powstrzymuje mnie jednym zdaniem</div>
<div style="text-align: center;">
- Widziałem, jak się całowaliście. -
uczucie irytacji schodzi na niższy stopień, zastępuje je odmienne
uczucie. Odwracam się. Nie wiem, co mu odpowiedzieć, zamiast tego stoję w
bezruchu nie odzywając się - Nie miał prawa cię dotykać. - syczy przez
zaciśnięte zęby</div>
<div style="text-align: center;">
- Co? - odpowiadam śmiejąc się - A
jakim prawem ty decydujesz, kto ma mnie dotykać, a kto nie?! - odwraca
wzrok z okna na mnie. Widzę, jak bardzo zdenerwowało go to. Mocno
zaciska szczękę, by za chwilę nie wybuchnąć</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie pamiętasz co wydarzyło się w moim
mieszkaniu? - podchodzi bliżej mnie - Nie pamiętasz do czego między
nami doszło? - spuszczam wzrok na podłogę, by nie mierzyć się z jego
wściekłym spojrzeniem, jednak mocnym szarpnięciem unosi mój podbródek do
góry, bym patrzyła na niego - Do cholery nie pamiętasz co sobie
wyznaliśmy?! - nie odpowiadam, co skutkuje z jego kolejnym powodem do
wściekłości - Jasne, że nie pamiętasz, bo przecież zajęłaś się Will'em! -
wyrzuca ręce w powietrze, następnie oddala się ode mnie i zaczyna
krążyć po pomieszczeniu - Tak szybko o mnie zapomniałaś, tak?! - chcę
coś powiedzieć, jednak nie daje mi dojść do słowa - Powiedziałaś co
innego! - zachowuje się tak, jakby za chwilę miał stracić coś, co jest
dla niego najważniejsze w życiu. Kurczowo trzyma się tego, co ma, nie
chcąc tego stracić. Zachowuje się tak, jakbym miała za chwilę go
opuścić, na zawsze</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry. - szepczę cicho jego imię, jednak wydaje się, że nie słyszał</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie mogę cię stracić, Merci, nie
mogę. - zaciska mocno usta, jakby powstrzymywał łzy. Odwraca ode mnie
wzrok, bym nie widziała jego twarzy. Pociera ją dłońmi. Podchodzi do
wysepki kuchennej, o którą opiera się rękoma, nadal stoi tyłem do mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry. - ponownie szepczę jego imię,
ale znowu wydaje się mnie nie słyszeć. Podchodzę do niego stając za jego
plecami. Kładę swoją dłoń na jego ramieniu, którą odrzuca. Odrzuca mój
dotyk. Odpycha się od wyspy kierując do drzwi - Harry, gdzie idziesz? -
szepczę</div>
<div style="text-align: center;">
- Zapomnij o tym, co nas łączyło. - z
barwy jego głosu mogę odczytać, że powstrzymuje się od płaczu. Stoję w
bezruchu całkowicie zszokowana tym, co przed chwilą powiedział. Nie
muszę czekać długo, aż słyszę mocny trzask drzwi. Wyszedł. Czuję, jak
pęka mi serce. Rozpada się na miliony kawałków. Czuję, jak tracę
równowagę. Upadam na podłogę czując, jak cały świat mi się zawala. Oczy
zaczynają mnie szczypać, co skutkuje ze łzami. Zaczynam płakać. Krople
łez bez problemu znajdują wyjście z moich oczu. Z ust wydobywa się cichy
szloch. Zasłaniam dłonią usta, by nie zacząć krzyczeć. Wyszedł,
zostawił mnie. W uszach odbija się jego głos. Nie chcę wierzyć, że
powiedział to. Czuję niesamowity ból w klatce piersiowej. Podkulam nogi
do piersi, oplatam je rękoma, a głowę chowam w kolanach. To niemożliwe,
to nie może się dziać. Nie chcę uwierzyć w to, co przed chwilą
powiedział. Słychać mój szloch odbijający się echem po pustym domu.
Pewna część mnie została mi odebrana. Odebrano mi to, co było drugą
połową mojego serca. Odebrano mi to, co liczyło się dla mnie
najbardziej. W tym momencie czuję pustkę. Pustkę, którą może wypełnić
tylko on. Nie mogę pozwolić, by odszedł. Nie ważna jest już dla mnie
rozmowa o Will'u. Z bólem wstaję z podłogi kierując się do wyjścia. Nie
dbam o płaszcz, który uchroniłby mnie od zimna. Zakładam tylko buty, po
czym jak burza wybiegam z domu. Zimny wiatr od razu utula moje ciało. Na
skórze pojawia się gęsia skórka spowodowana ujemną temperaturą. Staję
na środku chodnika. Ocieram łzy z policzków, na miejscu których i tak
pojawiają się nowe. Intuicja podpowiada mi, że nie wrócił do swojego
mieszkania, więc udaję się w przeciwnym kierunku</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry! - krzyczę w nadziei, że mnie
usłyszy. Rozglądam się dookoła. Nikogo nie ma. Zimno spowodowało, że
moje dłonie stały się zimne. Nie wzięłam ze sobą płaszcza, co skutkuje z
oziębieniem ciała. Stoję w miejscu. Zaciskam mocno oczy, podczas, gdy z
ust wydobywa się głośny szloch. Pocieram dłońmi przedramiona, by jakoś
się ogrzać. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę dalej tego
kontynuować. Muszę wrócić do domu, inaczej zamarznę. Naciągam sweter, w
który jestem ubrana na dłonie, by wytrzeć łzy z policzków. Wypuszczam
powietrze z płuc. Muszę z kimś porozmawiać. Teraz nie mogę być sama.
Jedyną deską ratunku jest szpital.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Wiem, że jest już późno, ale muszę
zobaczyć się z Will'em. Słowa Harry'ego wciąż nie mogą do mnie dotrzeć.
Czuję, jakby zawalił mi się cały świat. Potrzebuję z kimś porozmawiać.
Tą osobą jest Will. Zna całą historię, więc gdybym chciała mu
opowiedzieć, nie musiałabym wracać do samego początku. Pcham duże, białe
drzwi, by znaleźć się w środku. Znam numer sali, w której znajduje się
mężczyzna, więc bez konsultacji z recepcjonistką zmierzam w jej
kierunku. Z pewnością nie pozwoliłaby mi do niego wejść, zatem po co
zaczynać z nią niepotrzebną wymianę zdań. Zdaję sobie sprawę z tego, że
nie mogę go odwiedzić, ale potrzebuję tego. Naciskam na klamkę,
następnie wchodzę do pomieszczenia. Rozglądam się po pokoju, zanim
wzrokiem natrafiam na łóżko, na którym leży nieprzytomny mężczyzna.
Podchodzę do niego. Nie wygląda zbyt dobrze. Wiem, jak silny jest Harry,
jednak nie sądziłam, że będzie w stanie zrobić coś takiego. Twarz
opuchnięta, pod okiem uformował się już siniak. Na wardze widać
rozcięcie, które zostało już zdezynfekowane. Nos owinięty w bandaż,
zapewne został złamany. Widząc go w takim stanie po moich policzkach
zaczynają płynąć łzy. Zakrywam dłonią usta nie chcąc wypuścić
jakiegokolwiek dźwięku. Siadam na krześle. Pochylam się w stronę łóżka,
aby oprzeć się o nie łokciami. Chwytam delikatnie w swoje dłonie dłoń
Will'a, ostrożnie unoszę ją do ust, po czym muskam wargami. Wiem, że
mnie nie usłyszy, ale muszę odreagować</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak strasznie mi przykro. - szepczę,
będąc na granicy między szeptem, a krzykiem - Harry był w moim domu. Nie
mogę zaliczyć tego do dobrych wizyt. Przekazałam mu to, co usłyszałam
od ciebie. Wszystko okazało się prawdą, jednak mimo to, nie potrafię tak
po prostu zostawić tego, co łączy mnie z nim. Nie mogę znienawidzić go.
- przełykam ślinę nie do końca będąc gotowa na wypowiedzenie kolejnych
zdań - Widział, jak się całowaliśmy. Był wściekły. Powiedział, żebym
zapomniała o tym, co nas łączyło. Wiem dlaczego tak postąpił. Został
kiedyś zdradzony przez kobietę, którą naprawdę kochał. Bał się tego, że
ja również postąpię tak, jak ona. Will, ja go naprawdę kocha... - nie
zdążam dokończyć tego słowa, ponieważ do sali wchodzi lekarz, którzy
zajmuje się nim</div>
<div style="text-align: center;">
- Przepraszam, ale nie powinna pani
tutaj być. - wstaję z krzesła, ocieram łzy z policzków. Kiwam twierdząco
głową, następnie bez słowa wychodzę z pomieszczenia. Wychodzę na zimne
powietrze. Pocieram dłońmi przedramiona, by dodać sobie trochę otuchy.
Wypuszczam z ust cichy szloch. Zaciskam powieki, żeby łzy, które
zamazują mi obraz, zniknęły. Wiatr rozwiewa moje włosy. Z pewnością mam
spuchnięte oczy od łez, jednak to nie jest dla mnie takie ważne.
Kieruję się chodnikiem w stronę samochodu, który zaparkowałam kilka
metrów stąd. Staję w bezruchu, kiedy przed sobą widzę czarną postać.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
_____________________________ </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Niestety mam złą wiadomość. To przed ostatni rozdział tego FF. W następnym rozdziale pojawi się epilog. Zawaliłam na całej linii, wiem, że nie tego oczekiwaliście, ale jestem zmuszona zakończyć swoją przygodę z pisaniem. Pisanie nie sprawia mi już takiej przyjemności, jak kiedyś. Nie mam czasu, natłok wszystkiego mnie przerasta. Mam nadzieje, że mnie zrozumienie i nie muszę nic więcej dodawać. Mogę tylko przeprosić.</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-71883909205369140042015-04-02T09:24:00.001-07:002015-04-02T09:24:31.849-07:0044. Szept nadziei.<div style="text-align: center;">
Robi mi się słabo. Czuję, jak zaczyna
mi brakować powietrza w płucach. Nogi robią się jak z waty, mimo to
próbuję się na nich utrzymać. Wiem, że na pewno pobladłam. Patrzę na
niego, jakbym patrzyła na ducha. To nie możliwe, to nie może być on</div>
<div style="text-align: center;">
- Witaj, Mercedes. - odzywa się jako pierwszy. Potrząsam głową próbując ocknąć się z transu - Tęskniłem za tobą.</div>
<div style="text-align: center;">
- Co ty tu robisz? - pytam,
jednocześnie ciesząc się i bojąc na jego widok. Jestem pewna, że Harry
oszaleje, gdy tylko go zobaczy</div>
<div style="text-align: center;">
- Miałem wyrzuty sumienia, że
wyjechałem bez pożegnania. Każdego dnia męczyło mnie własne sumienie.
Nie chciałem, by to wszystko się tak skończyło. Chciałbym porozmawiać. -
kiwam głową nieświadoma, jednak chcę dowiedzieć się, dlaczego tak
naprawdę wyjechał. Wiem, że Harry nie powiedział mi całej prawdy.
Przeczuwam, że nie chciał, bym dowiedziała się prawdy. Robię pierwszy
krok na przód w kierunku domu. Nie chcę, byśmy rozmawiali na zewnątrz.
Podchodzę do drzwi, czuję za sobą obecność Will'a, jego wzrok na moim
ciele. Drżącymi dłońmi wyciągam kluczyki z torebki. Dłonie drżą na tyle,
że nie potrafię włożyć klucza do zamka. Mężczyzna stojący za mną
odbiera mi kluczyki chcąc pomóc mi otworzyć drzwi. Gdy zamek ustępuje
szepczę ciche 'dziękuję'. Wchodzimy do środka. Zamykam za nami drzwi, by
nikt nie proszony nie wszedł do środka i nie przeszkodził nam w
rozmowie. Rozbieram się z płaszcza, który wieszam na wieszaku oraz
butów, które odkładam do szafki. Bez żadnego słowa ruszam do salonu.
Siadam po turecku na kanapie opierając się o nią bokiem. Po krótkiej
chwili dołącza do mnie Will. Między nami zaczyna panować grobowa cisza.
Słychać tylko nasze niespokojne oddechy i bicie serc. Atmosfera staje
się przytłaczająca. Chcę coś powiedzieć, jednak strasznie zaschło mi w
gardle</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiem, że Styles naopowiadał ci bzdur
na mój temat, ale... - robi krótką pauzę, by nabrać oddechu - Nie
wyjechałem dlatego, że chciałem, wyjechałem dlatego, że musiałem.
Musiałem wyjechać, żeby trzymać się od ciebie jak najdalej. Raz na
zawsze. Musiałem to zrobić. Styles dowiedział się o tym, że połączyło
nas uczucie. Chciał mieć cię tylko dla siebie. Nienawidził mnie od
chwili, gdy zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Rozkazał mi, żebym
wyjechał, bo inaczej zwolniłby cię z pracy. Wiedziałem, że bardzo
zależało ci na tej pracy.</div>
<div style="text-align: center;">
- I tylko dlatego wyjechałeś, żebym nie straciła pracy? - mówię cichym szeptem, jakbym zaraz miała się rozpłakać</div>
<div style="text-align: center;">
- To byłby najgłupszy i najgorszy błąd w
moim życiu. Styles doskonale wiedział, że miałem problemy rodzinne,
duże zadłużenie w bankach. Potrzebowałem pieniędzy, by móc pomóc mojemu
ojcu, który już i tak nie żyje. - wzdycha głośno, jednak kontynuuje -
Obiecał mi pomóc, jeśli tylko bym wyjechał. Nie chciałem tego, ale
musiałem to zrobić. Zagroził mi również, że pozbędzie się mnie w inny
sposób. - z bólem w oczach spogląda na mnie - Strasznie cię przepraszam,
ale nie miałem innego wyjścia.</div>
<div style="text-align: center;">
- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak ja
się czułam, gdy wyjechałeś tak bez słowa? Po nocy spędzonej razem? -
przełykam głośno ślinę, zaczynam mimowolnie płakać przez emocje budzące
się we mnie - Myślałam, że połączyło nas poważniejsze uczucie, a nie
tylko przelotny romans. Zakochałam się w tobie, a ty nawet nie
poinformowałeś mnie o tym, co się dzieje. Na pewno próbowałabym ci
pomóc. Styles owinął mnie sobie wokół palca twierdząc, że wykorzystałeś
mnie i jesteś złym człowiekiem. Czułam się, jak idiotka. Uwierzyłam w
każde jego słowo. Był tak przekonujący, podawał same argumenty, które
celował prosto w moje serce. Zaufałam ci. - zaciskam mocno oczy,
wypuszczając łzy, które spływają mi po policzkach - Dlaczego się ze mną
nie skontaktowałeś?</div>
<div style="text-align: center;">
- Próbowałem, jednak zdawałem sobie
sprawę z tego, że Styles prędzej czy później dowie się o tym. Nie
chciałem ryzykować. Jedyne, co mogę powiedzieć, to przepraszam. Naprawdę
cię przepraszam. - przez chwilę patrzę mu w oczy, jednak nie mogąc się
powstrzymać wtulam się w jego tors - Przepraszam. - szepcze cicho
całując mnie w głowę. Tak bardzo brakowało mi jego ciepła. Brakowało mi
słyszeć jego głos. Moje serce przyspiesza, gdy obejmuje mnie mocno
trzymając w ramionach. Powoduje, że czuję się lepiej. Tak dawno nie
czułam na swoim ciele jego kojącego dotyku. Jego dotyk koił moje nerwy,
gdy miałam jakąś sprzeczkę z Harry'm w biurze. Pomagał mi się uspokoić.
Przez ten długi czas dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo mi go
brakowało</div>
<div style="text-align: center;">
- Mam dzisiaj jeszcze pracę. Powinnam chwilę się zdrzemnąć. - odrywam się od niego, by spojrzeć mu w oczy</div>
<div style="text-align: center;">
- Jasne, musisz odpocząć. Rozumiem. -
uśmiecha się pokrzepiająco. Po chwili wstaje z kanapy, robię to samo -
Chciałbym jeszcze dzisiaj z tobą porozmawiać. Wieczorem? - kiwam głową
wycierając łzy z policzków. Will uśmiecha się, zanim wychodzi.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Nie mogłam zasnąć ani na chwilę. Myśli
męczyły mój umysł. By choć trochę się uspokoić wzięłam tabletki nasenne,
które i tak nie pomogły, ponieważ zasnęłam tylko na kilka minut. Wolnym
krokiem idę do pracy, w której powinnam być już 15 minut temu. Czuję
się tak obojętnie, że nie obchodzi mnie to czy się spóźnię czy Harry
będzie zły lub będzie się martwić. Ręce schowałam do kieszeni, wzrok
skupiłam na chodniku. Drzwi otwierają się przede mną powodując uderzenie
ciepłego powietrza. Wchodzę do budynku kierując się do windy. Naciskam
odpowiedni guzik, winda rusza. Po krótkiej chwili wychodzę z windy.
Podchodzę do gabinetu uprzednio wymieniając uśmiech z Tori. Naciskam na
klamkę, po czym wchodzę do środka. Ku mojemu zaskoczeniu w środku
napotykam Harry'ego i Bonnie. Stoją naprzeciwko siebie, tylko biurko
dzieli ich od siebie. Bonnie atakuje mnie morderczym spojrzeniem, choć
nie przejmuje się tym</div>
<div style="text-align: center;">
- Może wyjdę, nie będę przeszkadzać. - mówię obojętnie. Chcę wyjść, jednak powstrzymuje mnie głos mężczyzny</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, zostań. Bonnie już wychodzi. - kiwam delikatnie głową. Podchodzę do wieszaka, na którym wieszam swój płaszcz</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry, nie skończyliśmy rozmawiać.</div>
<div style="text-align: center;">
- Ale ja skończyłem. - machnięciem ręki
wygania ją z gabinetu. Przed wyjściem blondynka obdarza mnie mrożącym
krew w żyłach spojrzeniem, jednak jak i poprzednim razem jak i tym nie
przejmuje się tym za bardzo. Kieruję wzrok na Harry'ego. Dłońmi pociera
twarz, by uspokoić się. Jestem prawie pewna, że kłócili się o coś.
Zresztą, Harry nie wygląda, jakby przed chwilą przeprowadzał z nią
spokojną rozmowę. Od czasu, gdy pojawiła się Harry nie przeprowadził z
nią spokojnej rozmowy. Przynajmniej nie na moich oczach. Stoję na środku
gabinetu, rękoma pocieram przedramiona nieco speszona ciszą panującą
między nami. Czuję na sobie wzrok bruneta, więc unoszę wzrok, by
spojrzeć w jego oczy. Wydaje się być czymś zaniepokojony, martwi się
czymś. Obchodzi biurko, zanim podchodzi do mnie. Jego dłonie spoczywają
na mojej talii, przyciska mnie do siebie, by nasze klatki piersiowe nie
dzieliła żadna odległość</div>
<div style="text-align: center;">
- Wszystko w porządku? - pyta z
wyraźnym niepokojem wymalowanym na twarzy. Kiwam przecząco głową cały
czas przeżywając dzisiejszą rozmowę z Will'em. Wciąż nie może dotrzeć do
mnie to, że wrócił. Nie dociera do mnie to, że Harry mógł mnie okłamać.
Może to Will kłamie? Mam mętlik w głowie. Który z nich powiedział mi
całkowitą prawdę? Nie mogę tak po prostu uwierzyć Will'owi. Może Harry
ma rację? Will jest złym człowiekiem? A może to Harry kłamie? Natłok
myśli powoduje, że robię się coraz bardziej zmęczona</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes? - do rzeczywistości
przywraca mnie głos Harry'ego. Mruczę ciche 'hmm', by powtórzył to, co
przed chwilą powiedział, gdy byłam zajęta swoimi myślami - Chyba jesteś
zbyt zmęczona, by dzisiaj pracować. Może kawy na dodanie sił?</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, nie potrzebuję jej. Przed wyjściem do pracy wypiłam jedną. - kłamię, mimo, iż najbardziej potrzebuję teraz snu</div>
<div style="text-align: center;">
- Chodź. - łapie za moją dłoń i ciągnie
w kierunku kanapy. Ruchem ręki pokazuje, bym położyła się na niej.
Kładę się, uprzednio zdejmując swoje buty. Harry zsuwa ze swoich ramion
marynarkę, którą przykrywa mnie. Do moich nozdrzy od razu dociera zapach
jego perfum. Nie muszę czekać długo, aż mężczyzna kładzie się obok mnie
przyciskając do siebie. Chowam głowę w zagłębieniu jego szyi czując się
bezpieczna. Nigdy nie czułam się tak bezpieczna w ramionach żadnego
mężczyzny. Harry sprawia, że momentalnie robi mi się cieplej. Uśmiecham
się, mimo bólu przebywającego w mojej głowie z powodu natłoku myśli</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiem, że nie powiedziałaś mi całej
prawdy. - unoszę się na łokciu, by móc spojrzeć mu w oczy - Wiem, że coś
cię martwi. - zaczesuje pasemko włosów, które opadło na moją twarz.
Dłonią zatrzymuje się na moim policzku delikatnie gładząc go</div>
<div style="text-align: center;">
- Jestem po prostu zmęczona. - usprawiedliwiam się, jednak to nie jest jedyny powód mojego złego samopoczucia</div>
<div style="text-align: center;">
- Wybacz, ale nie wierzę ci. - unosi
kąciki ust do góry uśmiechając się - Wiesz, że prędzej czy później
dowiem się prawdy? - nie odpowiadam. Spuszczam wzrok na jego krawat nie
chcąc patrzeć mu w oczy. Nie chcę, by dowiedział się. Rozszarpałby
Will'a na strzępy, jeśli dowiedziałby się, że wrócił. Nienawidzi go i na
pewno byłby zdolny uderzyć go. Zdaję sobie sprawę do czego jest zdolny</div>
<div style="text-align: center;">
- Uciekasz ode mnie wzrokiem, to
znaczy, że coś się stało. - opadam na kanapę i wtulam się w niego. Nie
zamierzam mu tak szybko powiedzieć, co tak naprawdę się stało. Wiem, że
to nie jest w porządku okłamywać go, ale nie chcę, by Will'owi stała się
krzywda</div>
<div style="text-align: center;">
- Zamknij się i po prostu leż. - głośny chichot wydostaje się z ust mężczyzny. Całuje mnie w głowę i mocniej oplata ramionami</div>
<div style="text-align: center;">
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że
dzisiaj wcale mnie nie pocałowałaś? - wzdycham pod nosem, zanim unoszę
się na łokciu. Uwielbiam patrzeć, jak się uśmiecha, kiedy jest
szczęśliwy. Uwielbiam zatracać się w jego pięknych, zielonych oczach.
Kocham go i nic na to nie poradzę. Zbliżam się do niego, by połączyć
nasze usta w pocałunku. Delikatne cmoknięcie powoduje, że w moim brzuchu
budzi się stado rozszalałych motyli. Tak bardzo go kocham.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Kilka metrów dzieli mnie od domu.
Zrobiło się ciemno. Chowam ręce do kieszeni, by nie zmarzły mi przez
chłodny, lekki wiatr. Harry zaproponował odwiezienie mnie do domu,
jednak odmówiłam chcąc pobyć sam na sam ze swoimi myślami. Chciałabym,
żeby to był tylko sen, z którego mogłabym się obudzić i wrócić do
swojego dawnego życia. Chciałabym zapomnieć o wszystkich złych rzeczach,
które mi się przydarzyły. Chciałabym zapomnieć o ludziach, przez
których cierpiałam. Wszystkie złe wspomnienia na pewno pozostaną w mojej
głowie, mimo, iż chciałabym o nich jak najszybciej i nieodwracalnie
zapomnieć. Chciałabym wyjechać z Londynu, jednak nie jestem tchórzem.
Nie ucieknę z podkulonym ogonem. Wiem, że nie mogę tego zrobić. Nie mogę
zostawić tego, co tutaj mam. Nie mogę zostawić Harry'ego. Pękłoby mi
serce, zniknęłaby pewna połowa mnie. Słychać tylko stukot moich obcasów o
chodnik. Drogę oświetlają mi lampy, które niedługo zgasną. Zbliżając
się coraz bliżej własnego domu zauważam idącą w moim kierunku ciemną
postać. Z kształtu ciała jestem pewna, że to mężczyzna. Idę przed
siebie, jak gdyby nigdy nic starając się nie patrzeć przed siebie,
jednak coś kusi mnie, by spojrzeć tej osobie w twarz. Przechodząc pod
lampą rozpoznaję tego mężczyznę, Will</div>
<div style="text-align: center;">
- Mieliśmy się spotkać wieczorem,
pamiętasz? - uśmiecha się do mnie przez co na moją twarz także wskakuje
mały uśmiech. Gdy tylko jest dość blisko mnie chwyta mnie za biodra i
okręca wokół własnej osi - Tak strasznie za tobą tęskniłem. - moje stopy
dotykają ziemi, jednak dalej pozostaję w uścisku Will'a. Kiedy widzi
grymas mojej twarzy puszcza mnie odsuwając się na kilka centymetrów</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, nie wiem czy to dobry pomysł,
byśmy spotykali się. - marszczy brwi w geście niezrozumienia moich słów -
Chodzi mi o to, że chciałabym przemyśleć parę spraw. Dałeś mi za mało
czasu, bym mogła na spokojnie to wszystko przemyśleć.</div>
<div style="text-align: center;">
- Chodzi ci o Styles'a?</div>
<div style="text-align: center;">
- Chodzi mi przede wszystkim o to, bym
mogła oswoić się z twoim powrotem. Pojawiłeś się tak nagle, podobnie jak
i nagle zniknąłeś.</div>
<div style="text-align: center;">
- Rozumiem. - uśmiecha się, by
przekonać mnie do wypowiedzianego przez niego zdania - Dam ci tyle
czasu, ile potrzebujesz, tylko chcę mieć pewność, że odzyskam cię. -
czuję poczucie winy, że okłamuję go. Źle się z tym czuję, jednak muszę
wybrać. Wyznałam swoją miłość Harry'ego. To nie w porządku, że
zapewniałam go o swoich uczuciach, tymczasem daję Will'owi szansę na to,
że uczucie między mną, a nim nie wygasło. Nie mogę tak postępować,
mimo, że mam mętlik w głowie. To nie w porządku, czuję się, jak
kłamczucha. Zachowuję się, jak dziecko. Tak nie można. Muszę to jak
najszybciej zakończyć, jeśli nie chcę zranić ich obydwu</div>
<div style="text-align: center;">
- Will, przez ten czas, kiedy ciebie
nie było, między mną, a Harry'm... - nie zdążam dokończyć, ponieważ
zamyka moje usta pocałunkiem. Chcę odepchnąć go, jednak ktoś odpycha go
ode mnie szybciej. Przy moim boku niespodziewanie pojawia się Harry.
Odepchnięcie bruneta było na tyle silne, że Will omal się nie
przewrócił. Gdy tylko odzyskuje równowagę zostaje zaatakowany przez
Harry'ego</div>
<div style="text-align: center;">
- Nigdy więcej jej nie dotykaj. - złość
wrząca w nim powoduje, że wymierza mu ostry cios w twarz. Will traci
równowagę i z zakrwawionym nosem upada na chodnik. Dłonią próbuje
zatamować krwotok, jednak ponownie zostaje uderzony z ogromną siłą.</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-54247705079405673102015-03-18T09:42:00.002-07:002015-03-18T09:42:32.712-07:0043. Miłość istnieje, tylko czasem jest ukrywana głęboko w sercu.<div style="text-align: center;">
Stoję oszołomiona w miejscu, mimo, że
już słyszałam to z jego ust. Patrzymy na siebie w skupieniu. Nerwowo
przygryzam wargę spuszczając wzrok na chodnik. Łzy zasychają na moich
policzkach przez zimny, wiejący wiatr. Słyszę stukot jego butów o twarde
podłoże, podchodzi do mnie. Łapie powoli za moje dłonie, jakby boi się
odrzucenia. Kciukami pociera o skórę przywracając do rzeczywistości.
Stoi blisko mnie, nie patrzy na mnie, tylko na nasze splecione dłonie.
Unoszę wzrok do góry napotykając jego szmaragdowe oczy. Pierwszy raz
widzę w nim taką niepewność. Unosi delikatnie kącik ust do góry. Puszcza
jedną dłoń ciągnąc za drugą. Prowadzi mnie z powrotem do jego
mieszkania. Nie mówię nic nadal będąc zaskoczona. Będąc z Harry'm
przestaję bać się ciemności i tego, co w niej jest lub może być, mocno
trzyma mnie za dłoń, więc nie mam się czego obawiać. Dotrzymuję mu kroku
idąc u jego boku. Patrzę przez siebie, mimo, że czasem czuję na sobie
niepewny wzrok bruneta. Drzwi rozsuwają się, wchodzimy do budynku, z
którego niedawno uciekłam. Podchodzimy do windy, brunet jednym
przyciskiem palca przywołuje ją. Wchodzimy, by zaraz wyjść. Idąc przez
korytarz mam obawy, że Bonnie nadal tam jest. Harry pozostawił drzwi
otwarte, zatem bez otwierania drzwi kluczem wchodzimy do mieszkania.
Rozgląda się za poszukiwaniem kobiety. Nikogo nie ma, oprócz nas.
Odwracam się do stojącego za mną mężczyzny, który pokazuje, bym zdjęła
płaszcz. Zdejmuję go, następnie wchodzę w głąb mieszkania. Zmarzłam
podczas drogi, więc podchodzę do kominka w celu rozgrzania się. Siadam
przed nim wyciągając w jego stronę zmarznięte dłonie. Po krótkiej chwili
dołącza do mnie Harry, który siada obok mnie. Staram się nie zwracać na
niego uwagi skupiając się na niepoparzeniu dłoni przez zbytnie
zbliżenie do ognia. Mężczyzna przysuwa się do mnie, jedną ręką opiera
swój ciężar za moimi plecami, a drugą kładzie na swoim udzie</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie chciałem, żeby to wszystko tak
wyszło. - zabieram dłonie od ognia skupiając swoją uwagę na nim,
przekręcam twarz napotykając na swojej drodze jego, patrzy przez siebie
na trzaskające języki ognia - Nie spodziewałem się, że wróci do mojego
życia. Nie byłem psychicznie przygotowany na to, żeby ponownie ją
zobaczyć. Nie spodziewałem się niczego, co stało się w ciągu ostatnich
dni.</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałeś odnaleźć swoje szczęście, a nie ponownie je stracić. - przyznaję, a on prycha cicho pod nosem</div>
<div style="text-align: center;">
- Szczęście? - pyta, jakby sam do
siebie - Gdzie tu szczęście? W moim ojcu, który nigdy nie ma czasu,
widzę go raz na kilka miesięcy. W mojej matce, która świata nie widzi
poza swoimi potrzebami, przyjaciółkami? Albo może w pracy, która
zmieniła mnie nie do poznania? Stałem się zupełnie innym człowiekiem
przez pracę, którą wykonuję. Popatrz tylko na mnie. Nigdzie nie mogę
znaleźć szczęścia. Wszystko się pieprzy, gdy znajduję to, co może
przywrócić moje szczęście.</div>
<div style="text-align: center;">
- Może los się do ciebie uśmiechnął. -
zdziwiony odwraca swoją uwagę od ognia patrząc na mnie - Los sprawił, że
znalazłeś mnie na swojej drodze. Nie bez powodu zaczęłam pracować w
twojej firmie. - uśmiecham się, żeby wywołać uśmiech również na jego
twarzy</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałaś realizować swoje marzenia. Zostałem tylko twoim szefem... - przerywam mu, zanim dokańcza</div>
<div style="text-align: center;">
- I mężczyzną, który przewrócił moje
życie do góry nogami. Mogłabym teraz siedzieć w domu z dobrą książką w
rękach i kakaem, albo i nie. Mogłabym być na rodzinnej kolacji, albo i
nie. Mogłabym być też z przyjaciółmi w kinie, albo i nie. Gdybyś nie
pojawił się w moim życiu, zobacz, byłoby nudne. Czy książka i kakao lub
rodzinna kolacja jest ciekawsza, niż bycie tu teraz z tobą i rozmawianie
o tym, co przyniósł nam los? Czy monotonne życie jest ciekawsze, niż
życie z ciągłymi niespodziankami? Tak naprawdę wcale nic nie straciłam. -
kąciki ust Harry'ego wędrują ku górze na tyle, by pojawił się uśmiech.
Palcami zaczesuje pasemko włosów, które przysłoniły mi twarz</div>
<div style="text-align: center;">
- Uważasz, że życie ze mną, pełne
nieporozumień lub niespodzianek od losu jest ciekawsze, niż spokojne
życie prowadzone przez zwykłą kobietę w zwykłym mieście? - bez
najmniejszego zastanowienia kiwam głową - Nawet nie zdajesz sobie sprawy
z tego, jak bardzo jestem teraz szczęśliwy. Jak bardzo jestem
szczęśliwy, że mogę teraz siedzieć tu z tobą przed kominkiem i
rozmawiać. Po prostu rozmawiać. Nikt nigdy nie powiedział mi tego, co ty
mówisz mi teraz. W całym swoim życiu nie znalazłem osoby, z którą tak
bardzo bym był szczęśliwy, mimo tak gównianej sytuacji. Wyrządziłem ci
wiele krzywd, a ty nadal przy mnie jesteś.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie mogłoby być inaczej. Przewróciłeś
moje życie do góry nogami na tyle, że oszalałam na twoim punkcie.
Oszalałam na punkcie tego, jaką osobą dla mnie jesteś, kim możesz być.
Każdego dnia rano zastanawiam się, jak żyłabym, gdybyś nie pojawił się
na mojej drodze. Czy byłabym w stanie znienawidzić kogoś tak bardzo, jak
tak bardzo kogoś pokochać. Nie chcę, by zabrakło cię kiedykolwiek.</div>
<div style="text-align: center;">
- Mogłabyś uznać, że jestem pijany,
albo pod wpływem narkotyków, ale chcę ci powiedzieć jak bardzo cię
nienawidzę i jednocześnie kocham. Jak bardzo szaleję na twoim punkcie, a
jednocześnie nienawidzę. Jak bardzo chciałbym, żebyś kiedyś powiedziała
mi to samo. Mercedes Williams, kocham cię do szaleństwa, jak najgłupszy
człowiek na świecie. - uśmiecham się, gdy tylko te słowa opuszczają
jego usta. Zbliża się do moich ust, by złączyć nasze wargi razem w
delikatnym i jednocześnie namiętnym pocałunku - Zawsze będziesz mnie
miała, będę się starał, żeby to było na tyle wystarczające, byś
pokochała mnie tak bardzo, jak ja ciebie. - mówi odrywając się na chwilę
od moich ust. Zanim wraca pocałunkiem ponownie do moich ust zatrzymuję
go ciągnąc za włosy</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry Styles'ie, kocham cię tak
bardzo, jak największa idiotka na świecie. Chcę być przy tobie tak
długo, jak to będzie możliwe. - puszczam go za włosy, by powrócił z
pocałunkiem do moich warg. Całuje mnie namiętnie, jak za każdym razem,
ale inaczej. Teraz jestem pewna swoich uczuć do niego, teraz czuję każde
uczucie, które towarzyszy zakochanym podczas każdego, nawet
najmniejszego pocałunku. Jęknął, gdy mocniej szarpnęłam za włosy.
Mocniej naparł na moje ciało, bym osunęła się na miękki dywan.
Skorzystał z okazji i cmoknął mnie w szyję. Znowu i znowu, aż ciągnąc
ustami po skórze dotarł do biustu. Przyssał się do mojej skóry, na co
sapnęłam cicho i pociągnęłam mocniej za włosy bruneta. Uklęknął przede
mną, by mógł rozpiąć guziki mojej koszuli. Ściągnęłam materiał poprzez
uniesienie się, następnie odrzuciłam koszulę gdzieś na bok. Korzystając z
okazji, podążyłam jego krokiem ściągając z niego jego koszulę. Samo
wodzenie jego oczu po moim ciele powodowało kołatanie w moim sercu.
Jedna z jego rąk odepchnęła jedno moje udo, by mógł znaleźć się pomiędzy
nimi. Jego miękkie usta złożyły pocałunek na mojej szczęce, aż po usta</div>
<div style="text-align: center;">
- Chcę, byś na chwilę zapomniała o tym
wszystkim, co dzieje się wokół nas. Nie myśl o niczym innym, tylko o
mnie. - poprosił. Spełniam jego prośbę koncentrując się tylko na nim.
Moje powieki opadły i westchnęłam z rozkoszy. Dłonie Harry'ego sięgnęły
za moje plecy, a ja wygięłam je w łuk, aby mógł rozpiąć mój stanik.
Pozwoliłam mu zsunąć ramiączka z moich ramion, a później odrzucenie go
gdzieś na bok. Złączył nasze usta razem, by zająć mnie czymś, podczas
gdy on ściągał swoje spodnie. Nie czekając długo złapał za moją
spódnicę, którą bez problemu zsunął w dół. Czuję jego twarde
przyrodzenie przyciśnięte do mojego krocza poprzez cienkie materiały
naszej bielizny. Moja ręka spoczęła na jego karku, a druga na naprężonym
bicepsie gładząc delikatnie skórę. Przeciągnął językiem po ustach, po
czym przycisnął je do mojej szyi. Zawsze, gdy dotyka tego miejsca czuję
motyle w brzuchu, a oddech staje w gardle. Jego usta szybko znalazły
drogę do moich piersi. Jedna dłoń objęła moją pierś lekko ją ściskając,
ustami dotarł do drugiej piersi pieszcząc mój sutek, którego zaczął ssać
i lizać. Jęknęłam cicho jego imię, a on w odpowiedzi mruknął nadal
przyciskając swoje usta do mojej nagiej skóry. Przez kilka następnych
sekund pozostał przy piersiach, aż zmienił kierunek kierując się na
brzuch. Każdy dotyk jego ust był niesamowity. Sprawiał, że czułam się
jak w niebie. Jego dłonie przytrzymały moje biodra, sunąc po nich, aż
dotarły do mojej bielizny. Palce bruneta zaczepiły się o gumkę moich
majtek po obu stronach i ściągnęły je w dół moich nóg, zostawiając za
sobą gęsią skórkę na mojej skórze. Moja dłoń chwyciła się dywanu
leżącego pod nami, gdy tylko przejechał ustami po wewnętrznej stronie
mojego uda. Ciała Harry'ego przeniosło się nade mnie, a jego czoło
spoczęło na moim. Poddałam się będąc w stu procentach jego</div>
<div style="text-align: center;">
- Zdejmij moje bokserki. - poprosił
szepcząc cicho. Wykonałam jego polecenie. Chwyciłam za gumkę jego
bielizny ciągnąc w dół. Pewnym ruchem przejechałam po jego klatce
piersiowej. Głowa mężczyzny opadła w dół, aby mógł ostatni raz pocałować
moją szyję</div>
<div style="text-align: center;">
- Kocham cię, Mercedes. - wyszeptał do moich ust, które były rozchylone pod wpływem rozkoszy</div>
<div style="text-align: center;">
- Kocham cię, Harry. - uniosłam głowę,
by złączyć nasze usta w pocałunku. Nie czekając długo wsunął go powoli
we mnie. Chwycił między zęby moją dolną wargę, podczas gdy ja jęknęłam z
przyjemności, jaką mi sprawia. Mimo, iż robiliśmy to już wcześniej
Harry bardzo ostrożnie wchodził i wychodził ze mnie. Im więcej ruchów
wykonywał, tym szybciej oddychałam. Harry kontynuował swoje
powolne ruchy, a jego usta masowały moją skórę. Moje oczy podążyły
wzdłuż jego ciała, które znajdowało się nade mną. Mięśnie się napinały,
kiedy poruszał się. Moje dłonie powędrowały na jego plecy, żeby wbić w
jego skórę swoje paznokcie. Z moich ust wyrwał się cichy stęk, a Harry
jęknął na ten dźwięk. Moje ciało się wygięło, moje biodra uniosły się do
góry, w skutek czego znalazłam się bliżej niego. Za każdym razem, gdy
jego biodra spotykały moje czułam falę przyjemności. Kolejne pchnięcie,
tym razem mocniejsze, przyjemniejsze. Przyspieszył tempo, kolejny jęk
uciekł z moich ust. Odgarnęłam włosy z jego spoconego czoła, by móc
widzieć jego oczy. Głowę odchyliłam do tyłu w rozkoszy. Zaskomlałam
kiedy wszedł we mnie coraz to głębiej. Najprzyjemniejsze uczucie.
Następne pchnięcie spowodowało wydobycie się dźwięku z moich ust. Im
głębiej wbijał się we mnie, tym częściej jego imię wydobywało się z
moich ust, podczas gdy ssał i przygryzał moją skórę. Po kilku sekundach,
niemal krzyczałam jego imię z rosnącej rozkoszy. Pociągnęłam go za
włosy, kiedy wykonał jeszcze jedno szybkie, mocne pchnięcie. Wkrótce
jego przyjaciel drgnął, w skutek czego zamknął oczy. Ze świstem wypuścił
powietrze z ust. Harry dochodził, trafiając we mnie mocno i głęboko.
Jęczał moje imię wraz z kilkoma przekleństwami. W ostatecznej chwili
poczułam jak dochodzi, a ja chwilę po nim. Poczułam gorącą ciecz
rozpływającą się we mnie. Jęknęłam ostatni raz jego imię, zanim moja
głowa bezsilnie opadła na dywan. Powoli wysunął się ze mnie powodując
uczucie pustki. Położył się obok mojego ciała. Nasze spocone klatki
piersiowe unosiły się i opadały szybko w nierównym tempie. Objął mnie
ramieniem, żebym była jak najbliżej niego. Na koniec pocałował mnie w
głowę sprawiając, że poczułam się jak nastolatka, podczas swojego
pierwszego razu</div>
<div style="text-align: center;">
- Pierwszy raz od wielu lat jestem
naprawdę szczęśliwy. - unoszę się, by oprzeć ciało na jednym łokciu
podtrzymując głowę, drugą ręką opierając się o jego klatkę piersiową.
Palcami delikatnie stukam o jego skórę uśmiechając się i patrząc na
swoje ruchy</div>
<div style="text-align: center;">
- Też jestem szczęśliwa. - kieruję swój
wzrok na jego twarz. Uśmiecha się tak samo, jak ja. Dawno nie widziałam
w nim takiego szczerego uśmiechu. Sprawia mi ogromną radość tym, że po
prostu jest tu obok mnie. Moja głowa opada na jego pierś przytulając się
do niego. Chcę być przy nim tak długo, jak będzie to możliwe.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Wracam do domu. Idąc chodnikiem patrzę
na swój dom. Zauważam na schodach stojącą osobę przy drzwiach. Przed
bramą stoi jakiś samochód, który z pewnością nie należy do mnie.
Podchodząc bliżej rozpoznaję tę osobę. Mężczyzna odwraca się w moją
stronę. Zatrzymuję się stojąc jak słup. Zrezygnowany odchodzi od drzwi
kierując się do samochodu. Kiedy tylko mnie zauważa zatrzymuje się</div>
<div style="text-align: center;">
- Will?</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
_________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Z góry przepraszam za dłuższą przerwę, ale niestety nie zależało to ode mnie. </div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :)</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-83191522461905612742015-03-04T07:28:00.000-08:002015-03-04T07:28:42.594-08:0042. Burza z piorunami.<div style="text-align: center;">
Harry wciąż trzyma mnie mocno za dłoń.
Ściska ją tak mocno, że opuszki jego palców stały się białe. Nie ukrywam
grymasu na twarzy związanego z bólem przez silny uścisk mężczyzny.
Kobieta stojąca przed nami próbuje się uśmiechać przez gotującą się w
niej złość. Nie wygląda, żeby cieszyła się z tego, że przeszkadzam im
swoją obecnością. Patrzy na mnie ze szczególną nienawiścią. Nie
spodziewała się mojej obecności. Niemal wypala dziurę w moim ciele
morderczym spojrzeniem. Harry wydaje się być jeszcze bardziej wytrącony z
równowagi, niż przedtem, jak rozładowywał swoją złość na biurku.
Atmosfera staje się przytłaczająca i ciężka przez ciszę</div>
<div style="text-align: center;">
- Miałam nadzieję, że przyjdziesz tutaj bez swojej asystentki. - opuszcza mnie wzrokiem kierując się do Harry'ego</div>
<div style="text-align: center;">
- Miałem nadzieję, że nie będzie cię tutaj, kiedy wrócę. - wydaje się być niewzruszona przez złośliwy komentarz bruneta</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałam jeszcze z tobą porozmawiać. Wyszedłeś odrobinę za wcześnie, to było nieuprzejme z twojej strony.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nieuprzejme z twojej strony było to,
że ponownie wpieprzyłaś się w moje życie. - śmieje się cicho próbując
ukryć swoje prawdziwe uczucie - Masz opuścić mój gabinet. W innym
wypadku wezwę ochronę. - jad wydobywający się z ust Harry'ego wywołuje u
mnie ciarki</div>
<div style="text-align: center;">
- Wyjdę bez niczyjej pomocy. Jeszcze
się spotkamy, masz moje słowo. - kieruje się w stronę wyjścia, jednak
zanim wychodzi przechodząc obok mnie obrzuca mnie pełnym grozy i
nienawiści spojrzeniem. Wychodzi trzaskając za sobą drzwiami. Harry
puszcza moją dłoń, następnie podchodzi do porozrzucanych kartek papieru w
celu zebrania ich. Kuca nad nimi i zaczyna je zbierać układając jedna
na drugiej. Nie wiedząc, co mam robić, podchodzę do niego, by pomóc mu z
zbieraniu</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry, czy to była...</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak. - przerywa mi, zanim zdążam dokończyć zdanie. Nie odzywając się więcej powraca do zbierania porozrzucanych kartek.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>Brunet naciska na klamkę, by móc wejść do sali konferencyjnej. Widząc osobę stojącą w pobliżu ogromnego stołu drętwieje</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Witaj, Harry. Dawno się nie
widzieliśmy. - chwilowe odrętwienie znika, zamiast tego pojawia się
złość. Zaciska mocno pięści i usta, zanim podchodzi do jednego z
krzeseł, na którym siada. Kobieta robi to samo przysiadając się obok</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Co się tu sprowadza? - stara się
mówić spokojnie, jednak budzące się w nim uczucia utrudniają
wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Splata palce dłoni, obydwie ręce
stawia na stole. Stara się nie utrzymywać kontaktu wzrokowego ze
znienawidzoną kobietą, zamiast tego patrzy na mocno zaciśnięte,
splecione palce</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Harry, chciałam cię zobaczyć. -
próbuje dotknąć jego dłoni, jednakże brunet szybko je zabiera, by
utrudnić jej dostęp do dotyku - Dawno się nie widzieliśmy. Tęskniłam za
tobą. - brunet przenosi spojrzenie na kobietę siedzącą obok. Uśmiecha
się w sposób, który tak bardzo kiedyś kochał. Delikatne rysy twarzy,
nieskazitelna skóra, lekko zaróżowione policzki. Błękitne oczy, które
ani trochę się nie zmieniły. Blond włosy opadające delikatnie na jej
nagie ramiona. Ubrana w sukienkę, którą kiedyś sam jej kupił na urodziny</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Za mną? - nie chce ulec jej
urokowi, nienawidzi jej tak mocno, że wolałby, żeby zniknęła z jego
życia, do którego tak nagle wróciła</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Tak, za tobą. - uśmiecha się
próbując ukryć cichy chichot - Chciałam cię zobaczyć, porozmawiać. -
doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że kiedyś szalał za nią, był
zakochany do szaleństwa, był gotów zrobić dla niej wszystko, co tylko
chciała. Próbuje wykorzystać okazję, by ponownie go w sobie rozkochać.
Plan odzyskania go staje się tak ważny, że wykorzysta każdy możliwy
element, by ponownie wróciło stare uczucie. Brunet nie zdaje sobie
sprawy, że samodzielnie wpada w pułapkę dalej będąc z nią w
pomieszczeniu</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Zdajesz sobie sprawę z tego, że nic nas już nie łączy? Sam przyłapałem was na zdradzie. Słyszałem wszystko, co mówiłaś.</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Pogubiłam się w uczuciach. - brunet cicho prycha pod nosem nie wierząc w to, co mówi. - To była chwila słabości.</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Chwila słabości?! - wstaje nie mogąc pohamować złości - Do cholery jaka chwila słabości?! Nigdy mnie nie kochałaś!</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Harry, to wszystko nie prawda. - próbuje załagodzić sytuację, jednak obudziła w nim kolejne, złe uczucia</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Nie prawdą jest to, że przez te
wszystkie lata mówiłaś, jak bardzo mnie kochasz. Obiecywałaś, że
będziemy już na zawsze razem, a tymczasem zdradziłaś mnie! Okłamywałaś,
nie kochałaś. Dlaczego teraz tak nagle wróciłaś, co? - lokuje dłonie na
biodrach próbując się uspokoić - Chcesz pieniędzy, sławy?! </em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Wróciłam, bo zrozumiałam, że popełniłam błąd zdradzając cię. Chciałabym znów odzyskać twoją miłość, zrozum. </em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Nie wierzę ci. - kiwa przecząco
głową śmiejąc się z jej słów - Nigdy mnie nie kochałaś. - bez słowa
pożegnania wychodzi z pomieszczenia.</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Siadam na biurku, dłońmi opieram się o
nie trzymając je po obydwu stronach ciała. Uprzątnęliśmy bałagan, który
spowodował. Harry wkłada ostatnie dokumenty do szafek w bezpieczne
miejsce do teczek, by ponownie nie przyczyniły się do rozładowania
złości</div>
<div style="text-align: center;">
- Cóż, to chyba już wszystko. - zamyka
szafkę. Podchodzi do mnie stając pomiędzy moimi nogami. Uważnie
obserwuję jego ruchy delikatnie uśmiechając się pod nosem - Robi się już
ciemno. - odwracam się w stronę okna. Ciemność przykryła całe miasto. Z
tej wysokości miasto wygląda cudownie. Wszystko zostaje oświetlone,
każdy najciemniejszy kąt, aby umilić ludziom powrót do domu</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak, już późno. - odwracam się do
niego z powrotem. Przez chwilę patrzy na mnie unosząc kącik ust do góry
tworząc delikatny uśmiech - Uwielbiam patrzeć, jak się uśmiechasz. -
komplementuję go przez co uśmiecha się szerzej ukazując zęby</div>
<div style="text-align: center;">
- Uwielbiam czuć, jak mnie całujesz. -
czuję, jak moje policzki stają się czerwone. Nie czekając na moją
odpowiedź zbliża się powoli do moich warg. Przez chwilę zatrzymuje się
na dłużej przyciskając swoje usta do moich. Wypuszczam powietrze z płuc z
cichym świstem. Unoszę dłonie do góry wplątując palce w jego włosy.
Mozolnym ruchem rozchyla wargi próbując dostać się do środka. Bez
zastanowienia wpuszczam go pozwalając mu pieścić język. Swoje dłonie
kładzie na moje biodra przyciskają mnie do siebie. Oddech bruneta
przyjemnie otula moją skórę. Opieramy się o swoje czoła. Wystarcza,
żebym straciła oddech, gdy zasysa moją wargę. Czuję, jak moje serce
przyspiesza. Nie zdaje sobie sprawy z tego, jak na mnie działa jego
dotyk</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałbym zabrać cię do domu. - mówi
na chwilę odrywając się od moich ust, wciąż opiera swoje czoło o moje -
Mogę? - otwieram oczy powoli oddalając od siebie nasze twarze</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałabym jeszcze przejrzeć papiery
na najbliższe spotkania biznesowe, ale ty możesz już wrócić do domu.
Dopilnuję, by wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. - przedrzeźniam
go przypominając sobie o pierwszym dniu mojej pracy, gdy tłumaczył mi
zasady</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobrze, ale obiecaj, że wpadniesz do mnie. - palcem zaczesuje pasemko włosów, które opadło na moją twarz, za ucho</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobrze, obiecuję. - cmoka mnie w
usta, zanim oddala się do wieszaka, na którym wisi jego płaszcz. Schodzę
z biurka podchodząc do niego. Opieram się plecami o ścianę przy
drzwiach, ręce splatam na piersi. Uważnie obserwuję, jak zakłada płaszcz</div>
<div style="text-align: center;">
- Do zobaczenia za chwilę. - całuje
mnie w czoło, następnie wychodzi z gabinetu. Uśmiecham się sama do
siebie. Palcami pocieram o wargę, na której przed chwilą brunet zostawił
swój smak. Wzdycham głośno, po czym podchodzę do biurka. Z półki w
biurku wyciągam notes ze spotkaniami. Przeglądam kartki w poszukiwaniu
spotkań. W najbliższym czasie mamy spokój. Uprzątnę jeszcze w półce,
zanim wyjdę z biura.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>Do uszu bruneta dociera dźwięk
dzwonka do drzwi sygnalizujący przybycie gościa. Wstaje z kanapy
kierując się na korytarz, by otworzyć. Wcześniej zdjął koszulę
pozostając w samych spodniach uważając, że będzie szybciej ukochanej
dostać się do jego ciała. Z towarzyszącym pożądaniem idzie w kierunku
drzwi. Nie czekając długo otwiera je od razu atakując gościa
pocałunkiem. Łapie dziewczynę za talię unosząc do góry, by oplotła swoje
nogi wokół jego bioder. Cofa się do środka zatrzaskując drzwi
kopnięciem nogi. Kieruje się prosto do sypialni ani myśląc o tym, by
chociaż przywitać się. Kładzie ukochaną na łóżku nie odrywając się od
niej ustami. Wszędzie światła są pogaszone, oprócz salonu, w którym
przed chwilą znajdował się brunet. Drzwi lekko uchylone wpuszczają
trochę światła do pokoju. Dłonie bruneta szybko znajdują drogę do ud
dziewczyny mocno je ściskając</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Mercedes. - cicho szepcze imię ukochanej kierując się do szyi</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Mercedes?! - szybko udaje się mu rozpoznać głos. Momentalnie odskakuje od dziewczyny kierując się do zapalnika światła</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Bonnie? Co ty tu do jasnej cholery robisz?! - dziewczyna wstaje z łóżka - Wynoś się stąd. - otwiera drzwi przed dziewczyną</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Skoro tu jestem to możemy dokończyć to, co zaczęliśmy. - podchodzi do bruneta usiłując ponownie go pocałować</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Nie, wynoś się stąd. - wychodzi z
sypialni, by otworzyć przed dziewczyną kolejne drzwi. Blondynka kieruje
się za nim z myślą kolejnego zbliżenia. Mimo rozkazu chłopaka zaczyna
rozpinać swoją bluzkę. Brunet otwiera drzwi, ale okazuje się to złym
pomysłem.</em></div>
<div style="text-align: center;">
Drzwi otwierają się przede mną, w ich progu stoi Harry bez bluzki, a niedaleko niego rozbierająca się Bonnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes, wyjaśnię. - brunet próbuje się wytłumaczyć, jednak ja stoję jak słup soli zszokowana tym, co widzę</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry chciał tylko powiedzieć, że
zamierzaliśmy powrócić do naszego starego życia. - do oczu napływają mi
łzy, które z trudem powstrzymuję - Prawda, Harry? - podchodzi do niego i
zaczyna opierać się o jego ramię</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes, to nie tak, ona kłamie. - podchodzi do mnie próbując mnie dotknąć, jednak odpycham go od siebie wyszarpując się</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak? To dlaczego ty jesteś bez
bluzki, a ona właśnie się rozbierała? - jąkam się próbując coś
powiedzieć. Nie chcąc dalej słuchać, ani ich widzieć cofam się, by zaraz
szybko uciec. Słyszę za sobą krzyczącego moje imię Harry'ego, jednak
nie zatrzymuję się. Zasłaniam dłonią usta, z których wydobywa się
szloch. Łzy płyną po moich policzkach, docierają do okolic biustu
zamaczając nieco bluzkę. Nie jestem pewna, gdzie dokładnie biegnę.
Ważne, bym znalazła się jak najdalej od jego mieszkania. Naciskam
odpowiedni guzik, a winda zabiera mnie na dół. Nie mając siły wstać
opieram się o ścianę windy, po czym osuwam się bezsilnie na podłogę.
Oplatam się rękoma, bym poczuła się lepiej. Pocieram ramiona w celu
dodania sobie otuchy. Drzwi windy rozsuwają się. Podnoszę się i kieruję
do wyjścia. Wychodzę z budynku mierząc się z zimnym powietrzem. Otulam
się płaszczem, by było mi cieplej. Przyspieszam kroku, żeby znaleźć się
jak najdalej od budynku. W miarę oddalania się ludzie znikają, pozostaję
sama. Idę sama przez ciemne ulice Londynu. Drogę oświetlają mi jedynie
lampy oddalone od siebie o kilka metrów. Pomiędzy nimi jest całkowita
ciemność. Pod osłoną nocy słychać stukot moich butów. Staram się nie
myśleć o tym, co przed chwilą widziałam. Chciałabym wymazać to z
pamięci, na długo</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes! - słyszę za sobą krzyk
Harry'ego. Nie odwracam się, nie chcę go widzieć. Nie zatrzymując się
podążam swoją drogą. Dźwięk jego kroków jest coraz bliżej mnie -
Mercedes, proszę poczekaj. - zatrzymuje mnie delikatnym szarpnięciem za
ramię. Staram się go ignorować, jednak toruje mi drogę swoim ciałem,
trzyma mnie obydwoma dłońmi za ramiona - Proszę, poczekaj.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie. - szepczę cicho pod nosem ledwo słyszalnie, jednak na tyle, by usłyszał mnie. Próbuję odejść, tylko on powstrzymuje mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Wytłumaczę ci wszystko. - próbuje
uformować oddech, który przyspieszył, gdy biegł - Bonnie zaskoczyła
mnie. Myślałem, że to ty, więc zacząłem ją całować. Jak tylko
dowiedziałem się, że to ona od razu ją puściłem. Zdjąłem bluzkę
wcześniej, zanim przyszła. Chciałem ją wyprosić, ale ona zaczęła
rozbierać się. Otworzyłem drzwi, a tam byłaś ty. Uwierz mi, do niczego
nie doszło między nami.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wierzę ci. - zdejmuje z siebie
jego dłonie, wymijam go i ponownie zaczynam kierować się do domu. Przez
chwilę stoi w miejscu, w którym go zostawiłam nie odzywając się. Chowam
dłonie do kieszeni, by utrudnić mu złapanie mnie, gdyby chciał mnie
zatrzymać</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiem, że słyszałaś moją rozmowę z
matką. - staję w bezruchu całkowicie zaskoczona, po chwili odwracam się
do niego - Wtedy nie kłamałem, teraz też nie kłamię. - zaciska mocno
oczy i dłonie, zanim ponownie otwiera usta - Mercedes, kocham cię.<br /><br /><br />________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Komentarz pozostawiam wam :)</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-72680376122149333352015-02-18T09:39:00.003-08:002015-02-18T09:39:51.109-08:0041. S.O.S<div style="text-align: center;">
Powoli kieruję się do mieszkania
Harry'ego z dokumentami, które powinien podpisać. Gdy tylko kilka kroków
dzieli mnie od jego mieszkania, tym bardziej zaczyna bić moje serce.
Czuję, jakby zaraz miało wyskoczyć mi z piersi. Najpierw grzecznie
pukam, jednak gdy nie dostaję odpowiedzi, naciskam klamkę i wchodzę do
środka. Będąc w korytarzu słyszę rozmowę Harry'ego z jakąś kobietą</div>
<div style="text-align: center;">
- Mamo, znasz mnie nie od dziś, nie okłamałbym cię. - pozostaję w bezruchu cicho stojąc w korytarzu</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie podoba mi się to. Łączy was tylko
seks, praca czy może coś jeszcze? - nie ukrywam swojego zażenowania tą
sytuacją. Powiedział o tym komuś, a sam chciał uchować to w sekrecie</div>
<div style="text-align: center;">
- Ona nie chciała tego, uważała że
powinna nas łączyć tylko praca, ale od kilku tygodni nie zależy mi już
tylko na tym. - wzdycha głośno, zanim ponownie otwiera usta - Od
dłuższego czasu zaczynam patrzeć na nią w inny sposób, inaczej dotykam
jej skóry, gdy proszę o dotyk, inaczej odzywam się do niej. Zaczynam
dostrzegać jej piękno wewnętrzne, nie liczy się dla mnie tylko jej
wygląd. - w moim brzuchu budzą się zaspane motyle chcące wydostać się na
zewnątrz - Pragnę spędzać z nią jak najwięcej czasu, jak najdłużej
patrzeć w jej oczy, dłużej całować jej miękkie usta. To wszystko stało
się w pewnym sensie narkotykiem. Gdy oddala się ode mnie, czuję pustkę.
Gdy dłużej nie ma jej przy mnie, staję się nerwowy. Denerwuje mnie
wszystko dookoła, dopóki ona się nie pojawi. Gdy patrzę w jej oczy,
wszystko znika. Nie liczy się dla mnie moja praca, pieniądze, ludzie,
którym pomagam. Ważna jest tylko ona. Kocham ją. - serce miażdży mi
klatkę piersiową przez szybkie bicie. Ciało sztywnieje, kiedy do uszu
dociera to, co przed chwilą powiedział. Zszokowana zasłaniam dłonią
usta. Mózg zatrzymuje prace myślenia. Nogi robią się jak z waty, powoli
uginają się pod ciężarem ciała, jakbym zaraz miała zemdleć. Nie wiedząc,
co mam w tej chwili zrobić, odwracam się i wychodzę. Tak cicho, jak
otworzyłam drzwi, tak cicho je zamykam. Wracam z powrotem do biura.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Wróciłam do biura. Kluczem otwieram
sobie drzwi, by móc wejść do gabinetu. Niepotrzebne klucze chowam z
powrotem do torebki. Przechodząc obok biurka delikatnie przejeżdżam po
nim palcami prawej dłoni. Słychać dźwięk nieprzyjemnego szurania
paznokci. Siadam na fotelu za jego biurkiem. Opieram się łokciami o
drewnianą rzecz podtrzymując głowę na dłoni. Zdenerwowana patrzę na
środek podłogi. Moje ręce są mokre, jednak strasznie zimne. Serce bije
niespokojnie. Ciało trzęsie się, mimo dodatniej temperatury panującej w
pomieszczeniu. Czuję pustkę, chociaż nie jestem pewna dlaczego. Czuję
się dziwnie. Nie jestem w stanie o niczym innym myśleć, tylko o nim. Czy
to możliwe? Harry kocha mnie? Ostatnio nie zachowywał się w stosunku do
mnie jak szef do pracownicy. Przecież sam wspominał, że miłość jest dla
niego odrażającym uczuciem, którego nienawidzi. Harry jest dla mnie
największą zagadką, której nie potrafię rozgryźć. Kiedy tylko chociaż w
połowie rozgryzę go, on zmienia swoje zachowanie. Myli mnie za każdym
razem. Przez swoje nerwy nie potrafię skleić dokładnego zdania. Nie
potrafię dobrać myśli. Drżącymi palcami odgarniam pasmo włosów, które
opadło mi na twarz. Czy żałuję tego, że połączyło nas coś, że zakochał
się we mnie? Okłamałabym samą siebie, gdybym powiedziała, że żałuję.
Sama przyczyniłam się do powstania tego uczucia. Zatracałam się w każdym
pocałunku, dotyku. Uzależniłam się od niego sama zatracając się w tym
wszystkim. Darzę go tym samym uczuciem, przynajmniej tak czuję.
Najbardziej żałuję tego, że dowiedziałam się o tym jako ostatnia, nie
wprost. Słyszę dźwięk przekręcanej klamki w drzwiach. Drzwi otwierają
się, a w progu staje Harry</div>
<div style="text-align: center;">
- Witaj, Merci. - nie odpowiadam,
zdziwiona unoszę głowę do góry. Napotykam na swojej drodze jego uśmiech,
który wywołuje dołeczki w policzkach. Nigdy dotąd nie zdrabniał w żaden
sposób mojego imienia. Szybko uciekam od niego wzrokiem. Zamyka za sobą
drzwi wchodząc do środka. Zmykam z fotela, który należy do niego i
kieruję się do szafki z dokumentami. Staję do niego tyłem zaczynając
szperać w szafce. Ku mojemu zaskoczeniu łapie mnie w talii, przekręca w
swoją stronę i mocno przyciąga do siebie. Nasze klatki piersiowe stykają
się ze sobą zamykając przestrzeń między nami. Czuję, jak serce z
zakłopotania zaczyna bić szybciej. Spuszczam wzrok na papiery trzymane w
dłoniach. Staram się na niego nie patrzeć, jednakże jest to trudne, gdy
zaczyna składać pojedyncze pocałunki na mojej nagiej szyi</div>
<div style="text-align: center;">
- Przeskrobałaś coś, że boisz się spojrzeć w moje oczy. - kieruje swoje usta w kierunku szczęki próbując dostać się do ust</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, wszystko w porządku. - mimo woli
odchylam głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp do mojej skóry. Czuję,
jak uśmiecha się, kiedy ciche westchnienie wydostaje się z mojego
gardła. Tak bardzo uwielbiam czuć jego dotyk, że nie zwracam uwagi na
to, że ktoś za drzwiami będzie chciał wejść do środka, by spotkać się ze
swoim szefem - Powinniśmy wrócić do pracy. - odpycham go od siebie sama
nie rozumiejąc swojego zachowania. Przed chwilą pragnęłam jego dotyku,
teraz chcę, aby zostawił mnie w spokoju. Unoszę niepewnie wzrok na
zdezorientowanego Harry'ego. Zielone oczy doskonale opisują jego
uczucia. Nie spodziewał się tego, że odrzucę jego pieszczotę. Chce
otworzyć usta, jednak w tej samej chwili po gabinecie rozlega się
pukanie do drzwi</div>
<div style="text-align: center;">
- Dzień dobry, panie Styles ktoś
przyszedł do biura i prosi o spotkanie. - do gabinetu wchodzi nieco
wystraszona Tori, jakby to był pierwszy dzień w jej pracy i jak
początkująca pracownica boi się swojego szefa</div>
<div style="text-align: center;">
- Kim jest ta osoba? - zadaje pytanie, groźnym, poirytowanym głosem w skutek czego brunetka wzdryga się ze strachu</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wiem. Kobieta. - odpowiada
drżącym głosem - Mówi, że to pilne. - groźna aura Harry'ego sprawia, że
podobnie, jak Tori, zaczynam odczuwać strach. Powietrze staje się
ciężkie, czuję, jakbym zaraz miała zemdleć</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobrze wyjdź, zaraz przyjdę. -
spławia ją machnięciem dłoni. Jak goniona psami szybko wychodzi z
gabinetu. Próbuję się jakoś uchronić od mężczyzny, jednak swoje groźne
spojrzenie przenosi na mnie. Niemal wbija mnie nim w podłogę. Uciekam
wzrokiem, by nie zostać jego ofiarą. Podchodzi do mnie prawie zabijając
spojrzeniem. Zniża się na wysokość mojego ucha, żeby przekazać mi coś -
Zaraz wrócę. Porozmawiamy sobie, dobrze wiesz, że nie lubię jak mi się
odmawia. - lodowaty głos mrozi mi krew w żyłach, jednocześnie gorący
oddech rozgrzewa skórę. Wychodzi nie poświęcając mi nawet przelotnego
spojrzenia. Trzaska drzwiami na tyle mocno, że futryna niemal łamie się.
Jestem pewna, że pracownicy słyszeli ten trzask co najmniej kilka
pięter od gabinetu. Nie chciałam go zdenerwować. Nawet nic takiego nie
zrobiłam. W krótkim czasie zmienił swoje zachowanie. Zanim Tori weszła
do gabinetu... Szkoda jest mi patrzeć, jak szybko zmienia swoje
zachowanie. Wiele razy doświadczyłam jego zmian nastroju. Wiem, że jest
cenionym i szanowanym biznesmenem, ale nie oznacza to, że może
wszystkich traktować jak chce i rozstawiać wszystkich po kontach.
Czasami z chęcią uderzyłabym go w twarz, jednak strach hamuje moje czyny
w obawie przed tym, co może zrobić. Boję się go jako biznesmena, drżę,
kiedy słyszę jego lodowaty głos i widzę mordercze spojrzenie. Myślałam,
że zmienił swoje nastawienie do mnie... najwyraźniej się pomyliłam.
Niepotrzebnie zrobiłam sobie nadzieję, z pewnością powiedział swojej
mamie, że mnie kocha, by tak samo jak Zayn, odczepiła się. Powinnam się
wstydzić, że pomyślałam, że taki biznesmen, jak on, może czuć coś do
mnie. Do oczu napływają mi łzy, jednak powstrzymuje je przed
wypłynięciem. Nie chcę, żeby widział mnie, że płakałam, kiedy wróci.
Byłam taka głupia ufając mu. Bezsilnie siadam na kanapie. Co ja sobie
myślałam? Biznesmen, który może mieć każdą kobietę, z którą spędzi jedną
noc, zakocha się we mnie? Jest mi strasznie wstyd. Cichy szloch
wydostaje się z mojego gardła. Nie powinnam w ogóle była myśleć, żeby
obdarzyć go jakimś uczuciem. Wstaję z kanapy, zaczynam powoli chodzić po
gabinecie kręcąc się w kółko. Dłońmi oplatam szyję, mocno zaciskam
oczy, by nie wypłynęły z nich łzy. Spoglądam na zegarek, który mam na
nadgarstku. Przerwa właśnie się zaczęła. Podchodzę do wieszaka, na
którym wisi mój płaszcz w celu założenia go. Pójdę do kawiarni niedaleko
biura po kawę, która rozgrzeje mnie i doda sił. Nim zdążam chwycić
dłońmi płaszcz do gabinetu wpada rozwścieczony Harry. Wydaje się mnie
nie zauważyć. Podchodzi do biurka, opiera się o nie rękoma. Chcę się
odezwać, jednak w geście wściekłości zrzuca wszystko z biurka na
podłogę. Zszokowana zakrywam dłonią usta. Wszystko, co leżało na biurku z
głośnym trzaskiem zostaje zrzucone. Nie odzywam się, pozostaję w
bezruchu, by nie oberwać. Przez chwilę stoi spokojnie patrząc w okno i
głośno dysząc. Chwila spokoju nie trwa długo. Silnymi dłońmi łapie za
koniec biurka, używając swojej siły przewraca biurko. Przewrócił je na
tyle, żeby zderzyło się z szybą tłukąc jej kawałek. Parę odłamków na
pewno spadło na ziemie. Zaczynam drżeć ze strachu. Przede mną stoi
wytrącony z równowagi do granic możliwości człowiek. Łzy strachu
spływają z moich policzków. Są tak duże, że spływają na mój biust.
Pomimo zakrytych ust wydobywa się z nich cichy pisk. Wcześniej wydający
się mnie nie zauważyć brunet odwraca się do mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes. - momentalnie jego ramiona
opadają. Wściekłość znika z twarzy, na czole znikają zmarszczki,
rozluźnia złączone ze sobą brwi. Wydaje się uspokajać, gdy jego oczy
napotykają moje. Wypuszcza całe powietrze z płuc wraz z nagromadzoną
wściekłością. Odwraca się patrząc na to, co przed chwilą zrobił</div>
<div style="text-align: center;">
- Mogłeś kogoś zabić! - krzyczę
przerażona. Nogi robią się jak z waty, jednak nie zamierzam tu zostać.
Podrywam się do ucieczki upuszczając płaszcz, który trzymałam w
dłoniach. Uciekam ile mam sił w nogach z gabinetu. Na moje szczęście w
korytarzu nie ma nikogo, kto mógłby mnie zauważyć i zatrzymać. Dyszę
głośno całkowicie pochłonięta przez strach. Zdejmuję z nóg buty, które
spowalniają mnie. Nigdy nie była dobra z W-F'u, co nie oznacza, że nie
potrafię uciec. Chowam się w pierwszy miejscu, które przychodzi mi na
myśl. Schowek na miotły i inne rzeczy potrzebne do dezynfekcji itp. Tam
mnie na pewno nie znajdzie, nawet nie pomyśli o tym, by mnie tam szukać.
Wchodzę do środka, zapalam czerwone, awaryjne światło, by przez szparę w
drzwiach nie było widać, że ktoś jest w środku. Siadam na dużej szafce
chowając twarz w dłonie. Serce bije tak mocno, że w małym pomieszczeniu
słychać tylko je z połączeniem mojego głośnego oddechu. Mógł kogoś
zabić, gdyby biurko roztrzaskało szybę i spadło w dół. Kim była kobieta,
która przyszła do biura i która tak rozwścieczyła Harry'ego? Opieram
głowę o zimną ścianę w celu uspokojenia się. Nie zdawałam sobie sprawy z
tego, że tkwi w nim taka siłą, że byłby zdolny do takiego rozładowania
złości. Okazuje się, że tak naprawdę nie znam go tak dobrze. Wstrzymuję
oddech, gdy słyszę kroki na korytarzu. W pośpiechu zeskakuję z szafki i
gaszę światło. Przerażona opieram się o ścianę na wypadek, gdyby wszedł
do środka. Nie chcę go widzieć, nigdy nie bałam się go tak, jak teraz.
Klamka w drzwiach przekręca się. Serce wali coraz mocniej, dobrze
słychać je w niewielkim pomieszczeniu. Staram się nie dyszeć, co
odrobinę mi się udaje. Wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi. To na
pewno on. Nie zapala światła, wsłuchując się w ciszę. Zaciskam oczy
chcąc, by wyszedł</div>
<div style="text-align: center;">
- Słyszę cię. - po wypowiedzeniu tych
słów zapala czerwone światło awaryjne. Chcę krzyczeć z przerażenia,
jednak zatyka mi usta dłonią - Proszę, nie krzycz. - uspokaja mnie. Jego
spokojny, zachrypnięty głos nieco uspokaja, jednak pozostaję czujna.
Zabiera dłoń, gdy widzi, że uspokoiłam się. Patrzy w moje oczy, a ja w
jego. Zielona mrok wściekłości zniknął. Pozostał tylko spokój - Nie...
Nie chciałem cię... - jąka się. Wzdycha głośno i zamyka oczy, żeby móc
spokojnie się wysłowić - Nie chciałem cię przestraszyć.</div>
<div style="text-align: center;">
- Mogłeś kogoś zabić, dociera to w
ogóle do ciebie? - szepczę, bojąc się go ponownie rozzłościć - Nigdy się
ciebie tak nie bałam.</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiem, przepraszam. - chowa twarz w
dłoniach pocierając ją lekko. Kiedy zabiera dłonie widzę, że jego oczy
stają się czerwone - Naprawdę przepraszam. Byłem tak wściekły, że
musiałem wyładować złość. Nie zamierzałem cię przestraszyć. - ku mojemu
zaskoczeniu przytula mnie. Mocno zaciska uścisk pozbawiając mnie
oddechu. Mimo to, odwzajemniam. W tej chwili wydaje się być taki
bezbronny, jakby skrzywdzony przez świat. Czuję mokrą łzę na skórze, kim
była ta kobieta?</div>
<div style="text-align: center;">
- Boże, Harry. - szepczę cicho
uspokajającym głosem - Powinieneś wrócić do domu. Zajmę się wszystkim
pod twoją nieobecność. - rozluźnia uścisk. Odrywa się ode mnie tworząc
między nami przestrzeń - Chodź, wracamy do gabinetu. - a myślałam, że to
Harry ma ciągłe zmiany nastrojów. Serce zmiękło mi, gdy poczułam łzę na
swojej skórze. Kolejny znak mojej naiwności i głupoty. Gdy wychodzimy
ze schowka Harry chwyta za moją dłoń i splata nasze palce razem.
Zdziwiona spuszczam wzrok na nasze dłonie, jednak w ostateczności nic z
tym nie robię. Trzymając się za ręce dochodzimy do gabinetu. Harry
otwiera drzwi przede mną, nadal nie puszczając mnie wchodzimy do środka.
Zostaję zaskoczona, gdy w gabinecie widzę kobietę stojącą do nas tyłem i
patrzącą na to, co zrobił Harry. Momentalnie dłoń Harry'ego zaciska się
mocniej sprawiając mi ból. Patrzę w górę i napotykam wściekłą twarz
bruneta. Kobieta odwraca się w naszym kierunku uśmiechając się</div>
<div style="text-align: center;">
- Oh, myślałam, że zastanę cię bez
twojej asystentki. - mówi nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi -
Nazywam się Bonnie. - tym razem zwraca się do mnie patrząc morderczym,
lodowatym spojrzeniem.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
______________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Rozdziały, które teraz będą się pojawiać były pisane po mojej miesięcznej przerwie. Sytuacja nieco się zaostrzy, pewne osoby namieszają w życiu Mercedes i Harry'ego, jednak wszystko w swoim czasie :)</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Komentujcie, wyraźcie swoją opinię :)</div>
<div style="text-align: center;">
Ile was zostało?</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-80998479362546673182015-02-08T03:07:00.002-08:002015-02-08T03:07:41.752-08:0040. Wszystko, czego potrzebuję, to ty.<div style="text-align: center;">
- Nie, uważam tylko, że jesteś zbyt poważny i za dużo pracujesz. - mówię, gdy wchodzimy do gabinetu</div>
<div style="text-align: center;">
- Wcale nie, potrafię się rozluźnić. - właśnie wróciliśmy z lunchu, tymczasem Harry próbuje mnie przekonać do swojego zdania</div>
<div style="text-align: center;">
- Skoro tak, to zróbmy wieczór bez żadnych garniturów, pracy ani dokumentów. Przyjdź do mnie dziś wieczorem po pracy.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Ubieram białą podkoszulkę, czarne
szorty i za duży na mnie sweter z rozpinanymi guzikami. Sweter w kolorze
czarnym jest na tyle długi, że sięga mi do połowy ud, guziki
pozostawiam rozpięte. Do moich uszu dociera dźwięk dzwonka do drzwi.
Chowam strój do pracy na wieszak do szafy, po czym szybko biegnę, by
otworzyć drzwi. Przekręcam kluczyk w zamku, by drzwi ustąpiły</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobry wieczór. - nie ukrywam, że jestem trochę zażenowana - Chyba nie myślałaś, że przez całe miasto będę jechał w dresie?</div>
<div style="text-align: center;">
- Miało być bez garniturów. - przewraca
oczami, na co cicho chichoczę pod nosem. Wpuszczam go do środka.
Zdejmuje z siebie płaszcz, który odbieram od niego i wieszam na wolnym
wieszaku. Buty odkłada na bok, by mnie stały w przejściu</div>
<div style="text-align: center;">
- Jaką pizzę lubisz? - odwracam się w
jego stronę i widzę, że jest zdziwiony - Chyba nie myślałeś, że będziemy
jedli jakieś luksusowe danie? - kolejny raz przewraca oczami. Prowadzę
go do salonu. Siada na kanapie, gdy ja zamawiam pizzę. Po zakończeniu
połączenia siadam obok niego</div>
<div style="text-align: center;">
- Jaki film proponujesz? - w odpowiedzi
wzrusza ramionami. Podchodzę do szafki znajdującej się pod telewizorem,
którą otwieram, by znaleźć jakiś ciekawy film. Szperam w poszukiwaniu
ciekawego tytułu - Horror? - zamiast odpowiedzieć zabawnie porusza
brwiami</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie boisz się? - z uśmiechem kiwam
przecząco głową - Dobrze, może być horror. - uśmiecha się ukazując
dołeczki w policzkach. Znam go dość dobrze, by stwierdzić, że tylko
czeka na okazję, aż się przestraszę i będzie mógł mi podokuczać. Wyjmuję
płytę z pudełka, następnie wkładam ją do odtwarzacza DVD. Z pilotem w
ręku siadam blisko Harry'ego na wygodnej kanapie</div>
<div style="text-align: center;">
- Masz ochotę na coś do picia? - kiwa
głową. Wstaję z kanapy kierując się do kuchni. Podchodzę do lodówki, z
której wyjmuję dwie butelki piwa. Powolnym krokiem wracam na kanapę.
Jedną butelkę podaję mu, a drugą zatrzymuję w swojej dłoni</div>
<div style="text-align: center;">
- Piwo? - pyta obracając butelkę w dłoniach</div>
<div style="text-align: center;">
- Jeśli nie chcesz, to ja wezmę. -
wyciągam z jego dłoni butelkę i uciekam na drugi koniec kanapy. Nie
muszę długo czekać na reakcję bruneta. Mocno pociąga za moje kostki, by
przysunąć mnie do siebie. Zawisa nade mną opierając się rękoma o kanapę</div>
<div style="text-align: center;">
- A co jeśli chcę? - przymruża lekko oczy mierząc mnie zabawnym spojrzeniem</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie dostaniesz. - zaciskam palce
mocno na butelce, by nie została mi odebrana. Okazuje się to być błędną
decyzją. Silne palce Harry'ego zaczynają łaskotać mnie po brzuchu.
Próbuję się wyrwać, jednak jest to trudne. Doskonale wie, że nienawidzę
tego. Krzyczę, by mnie puścił, co wiąże się z porażką z mojej strony.
Przekręcam się na bok i skulam, aby w jakiś sposób ochronić brzuch</div>
<div style="text-align: center;">
- Oddasz butelkę? - kiwam przecząco głową. Siły zostają mi odebrane, poddaję się. W bezruchu czekam, aż znudzi mu się - Oddasz?</div>
<div style="text-align: center;">
- Jak ładnie poprosisz. - przekręcam
się przodem do niego nadal mocno zaciskając palce na butelce. Oblizuje
zmysłowo wargi, zanim opada delikatnie na moje ciało podtrzymując się na
łokciach. Unosi mój podbródek, by moje usta znajdowały się na wysokości
jego. Kiedy tylko znajduje się w dogodnej pozycji, by pocałować mnie
powstrzymuję go naciskając palcem wskazującym na jego usta</div>
<div style="text-align: center;">
- Cii, film się zaczął. - szepczę
uśmiechając się pod nosem. Wyślizguję się spod jego ciała i siadam
przodem do telewizora. Otwieram swoją butelkę, z której upijam kilka
niewielkich łyków. Harry nadal znajduje się bardzo blisko mnie ukradkiem
na mnie zerkając.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Po obejrzeniu całego filmu wychodzimy
na taras, który znajduje się za domem. Na betonowym podłożu po lewej
stronie od wyjścia ustawione są dwa fotele zrobione z cienkich gałązek,
przykryte miękkimi poduszkami. Przed fotelami niewielki drewniany stolik
przeznaczony na kawę. Całość przykrywa dach, by w czasie deszczu nic
nie zostało zalane wodą. Siadamy na miękkich fotelach podziwiając
otaczający nas ogród. Większą uwagę skupiają gwiazdy i towarzyszący im
półokrągły księżyc. Późna godzina odznacza się ciemnością. Okolicę
oświetlają tylko lampy uliczne i sztuczne światło pochodzące z okien
domów</div>
<div style="text-align: center;">
- Mogę zadać ci jedno pytanie? - odwracam wzrok w kierunku Harry'ego, który skupiony jest na obrazie przed sobą</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak. - odpowiadam krótko. Wyraz jego
twarzy momentalnie się zmienia. Staje się bardziej zdenerwowany, groźnym
wzrokiem patrzy przed siebie, mocno zaciska wargi. Odkręcam się ciałem w
jego stronę, okrywam się kocem leżącym na fotelu, by nie zmarznąć</div>
<div style="text-align: center;">
- Co cię łączyło z Will'em? - tym pytaniem całkowicie wbił mnie w ziemię. Wypuszczam całe powietrze z płuc ze zdenerwowania</div>
<div style="text-align: center;">
- Nic. - odpowiadam, widzi, że kłamię.</div>
<div style="text-align: center;">
- Proszę, nie kłam. - w pewnej chwili zmienia się na osobę, która z niewiadomych przyczyn wpadła we wściekłość</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego chcesz to wiedzieć? -
mocniej okrywam się kocem przez zimny, wiejący wiatr. Dawne uczucie
powraca wraz z wspomnieniami. Czuję w sercu delikatne kłucie spowodowane
uczuciami, za którymi zatęskniłam. Zatęskniłam za tym, co kiedyś nas
łączyło</div>
<div style="text-align: center;">
- Po prostu chcę. - do oczu napływają
łzy, który staram się powstrzymać. Dawne uczucie, który było między nami
powraca z podwójną siłą. Serce zaczyna mi mocniej bić. Przez dłuższą
chwilę nie odpowiadam, nawet nie chcę odpowiadać. Wstaję z fotela, po
czym kieruję się do środka uciekając do sypialni - Mercedes, poczekaj. -
słyszę za sobą głos Harry'ego, jednak nie zatrzymuję się. Zatrzaskuję
za sobą drzwi i zamykam je na klucz, by nie wszedł do środka. Siadam na
podłodze przy łóżku podkulając nogi do klatki piersiowej</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes, proszę otwórz. Nie chciałem
cię urazić. - słyszę jego walenie do drzwi, jednak nie reaguję. Chowam
głowę w kolanach, rękoma obejmuję nogi. Zaczynam cicho szlochać, oczy
powoli zapełniają się większą ilością łez, które powoli spływają po
policzkach</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes, otwórz. - mówi nieco
bardziej zdenerwowanym głosem, powoli zaczyna mu brakować cierpliwości
na to, że nie wykonuję jego poleceń - Mercedes, otwórz te pierdolone
drzwi! - mocno uderza w drewno, przez co wzdrygam się ze strachu. Nie
odpowiadam, mimo, że zaczyna się bardziej złościć - Proszę, Mercedes! -
ostatni raz puka w drzwi. Chwilę ciszy przerywa trzask. Szybko unoszę
głowę do góry, by sprawdzić, co się stało. Rozwalił zamek, teraz wchodzi
do środka - Prosiłem. - usprawiedliwia się</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie mam ochoty rozmawiać na ten
temat. - ponownie chowam głowę. Mimo, że nie patrzę, słyszę, jak siada
obok mnie. Mocno otula mnie swoimi ramionami przyciskając do klatki
piersiowej. Chowam się w bezpiecznych ramionach Harry'ego czując się
lepiej</div>
<div style="text-align: center;">
- Przepraszam. - cicho szepcze do
mojego ucha. Składa delikatny pocałunek na moim czole w geście
przeprosin - Nie wiem, dlaczego o to spytałem.</div>
<div style="text-align: center;">
- W porządku. - odpowiadam cichym,
zachrypłym szeptem. Będąc w ramionach Harry'ego czuję się lepiej,
bezpieczniej. Serce przyspiesza swoje tempo, a temperatura ciała
wzrasta. Dawno nie czułam się tak w ramionach innego mężczyzny, dawno
nie czułam nic. Dawno moje serce nie zabiło w ten sposób, w jaki teraz
bije. Bije pewniej, słyszę je, jak mocno bije. Przyciśnięta do klatki
piersiowej Harry'ego wszystko, co nas otacza, znika. Znikają smutki,
strach, pojawia się poczucie bezpieczeństwa i dotąd nie spotykane
uczucie</div>
<div style="text-align: center;">
- Dziękuję, że jesteś. - odrywam się od
niego, by móc spojrzeć w jego oczy. Znika cała złość, która wcześniej w
nim wrzała. Znika wszystko, co budziło złe emocje. Powraca piękny,
nieskazitelny kolor. Ciało rozluźnia się wraz z widokiem jego oczu,
pięknych oczu. Palcami zaczesuje pasemko włosów za ucho, by w całości
widzieć moją twarz. Pełnym gracji ruchem zbliża swoje usta do moich
łącząc je w pocałunku. Z początku delikatnie muska wargi powodując, że
oddech staje się płytki. Wplątuje dłonie w jego włosy siadając na nim
okrakiem. Jego dłonie spoczywają na moich biodrach. Dłonie przesuwa
powoli na moje plecy mocniej przyciągając mnie do siebie. Nasze usta
masują się nawzajem. Pogłębia pocałunek, a ja bez żadnych przeszkód z
jego strony zaczęłam się o niego ocierać swoim ciałem. Z pewnością
wywołałam u niego przyjemne uczucie, bo zamruczał cicho w moje usta. Z
pleców jego dłonie powędrowały na pośladki, by móc mnie unieść. Razem ze
mną opadł na miękkie łóżko. Znajduje się pomiędzy moimi nogami coraz
bardziej zmniejszając odległość między naszymi ciałami. Zawisł nade mną
opierając jeden łokieć po mojej prawej stronie, drugą dłoń umieścił na
udzie masując skórę wykonując ruchy w górę i w dół. Nie mogę się
powstrzymać od głośniejszego jęknięcia w podziękowaniu za to, co robi.
Wyciągam palce z jego włosów, by móc skierować je na dół do jego
koszuli. Odpinam kolejne guziki. Harry jest bardziej niecierpliwy. Staje
na kolanach, żeby zdjąć szybciej swoją koszulę, którą odrzuca gdzieś na
bok. Uśmiecham się pod nosem, gdy szybko wraca do moich ust</div>
<div style="text-align: center;">
- Gdybym mógł spotkać cię jeszcze raz,
zrobiłbym to. - szepcze cichym głosem na chwilę odrywając się od moich
warg. Czuję się zupełnie inaczej, niż poprzednim razem, gdy dotykał
mnie. Swoim dotykiem wywołuje u mnie przyjemne dreszcze. Moje serce
niemal wyrywa się z piersi, miażdży żebra. Pragnę go tak bardzo, jak on
mnie. Sposób, w jaki bada moje ciało przyprawia mnie o dreszcze. Jego
miękkie usta złożyły przyjemny pocałunek na mojej szczęce. Nie mogę
powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na moich ustach. Moje powieki
powoli opadły. Swoje zwinne palce przeniósł na rozporek od moich
szortów. Zwinnym ruchem pozbawił mnie ich. Powrócił do moich ust, by
mnie czymś zająć, w tym samym czasie ściągnął swoje spodnie. Nie
czekając długo zdjął moją bluzkę. Dłonie Harry'ego sięgnęły za moje
plecy, a ja wygięłam je w łuk, aby mógł rozpiąć mój stanik. Moje ręce
spoczęły na jego ramionach. Motyle obudziły się w moim brzuchu, gdy
swoje pocałunki przeniósł na mój obojczyk. Dłońmi sunął do moich majtek,
by całkowicie pozbawić mnie ubrań. Zaczepiłam swoje palce na gumce od
jego bokserek ciągnąc je w dół. Obserwuję, jak jego ręce sięgają do
kieszeni swoich spodni. Nie ukrywam swojego zaskoczenia, gdy wyjmuję z
nich prezerwatywę. Rumienię się lekko, gdy z uśmiechem patrzy w moje
oczy. Jego usta złączyły się z moimi, aby odwrócić moją uwagę, podczas
gdy zakładał ją na siebie. Nie zwracam zbytniej uwagi na to, co robi,
ponieważ jestem zbyt zajęta pocałunkiem. Powolnym, delikatnym ruchem
wsunął go we mnie. Przełykam głośno ślinę, gdy wpycha go głębiej. Tak
dawno nie czułam z jego strony takiej delikatności. Momentalnie
sztywnieję przez uczucie, jakie wywołuje. Wszystko wygląda inaczej,
wszystko jest delikatniejsze, przyjemniejsze. Podczas, gdy kontynuował
swoje delikatne ruchy uczucie spełnienia wrzało w moim ciele. Nie
przestawał mnie całować, jakby to było coś, czego teraz najbardziej
potrzebuje. Nic nie mogło mnie powstrzymać od wbicia paznokci w jego
plecy. Mimowolnie moje plecy wygięły się w łuk. Nie jestem w stanie
myśleć o niczym innym, tylko o nim. Na chwilę przestaje mnie całować, by
spojrzeć w moje oczy. Uśmiecha się delikatnie, zanim powraca
pocałunkami na szyję. Chichoczę cicho, gdy łaskocze moją skórę swoimi
włosami. Nasze ciała zaczyna pokrywać pot. Harry przesuwa swoje dłonie
wzdłuż moich rąk, by spleść nasze dłonie razem. Przyjemne uczucie mieć
go przy sobie. Przyjemne jest to, w jaki sposób ze mną postępuje. Gdy
tylko osiągamy szczyt przyjemności oddala się od mojego ciała kładąc się
obok. Nie wytrzymuję długo bez jego obecności, więc przytulam się do
jego klatki piersiowej. Obejmuje mnie rękoma przyciskając mnie mocniej
do siebie. Składam pojedynczy pocałunek do jego ramieniu</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałbym, żeby ta chwila trwała
wiecznie. - unoszę się na łokciach, by móc spojrzeć w jego oczy. Unoszę
kąciki ust do góry ciesząc się z tego, co właśnie przed chwilą
powiedział. Podciągam się, żeby ostatni raz pocałować jego ciepłe usta,
zanim odpływam w krainę snu wtulona w jego ramiona.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
_____________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Akcja zaczyna się zagęszczać, mogę to obiecać :)</div>
<div style="text-align: center;">
Czasami kopiuję sceny pocałunków z innych rozdziałów ( sceny przyjemności także ) ponieważ raz wyjdzie mi dobrze, a za drugim razem nawet nie chcę tego sprawdzać. Muszę nad tym popracować, bo przyznaję, że to nie jest zbyt w porządku. Kopiuję parę zdań, dodaję trochę. Mam nadzieję, że to nie jest jakaś wielka sprawa :( </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zauważyłam, że wiele osób nie komentuje. Było by miło, jeżeli piszecie z anonima, a wiecie o blogu z Twittera, to podpisujcie się. Chciałabym zobaczyć, czy jest sens informowania na Twitterze :)</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-23703335601192051962015-01-26T04:23:00.001-08:002015-01-26T04:23:12.376-08:0039. Proszę, nie odchodź.<div style="text-align: center;">
Wchodzimy do restauracji. Kelner od
razu rozpoznaje Harry'ego, więc odprowadza nas do zamówionego wcześniej
przez bruneta stolika. Odsuwa mi krzesło, bym mogła usiąść, następnie
sam zajmuje miejsce naprzeciwko mnie. Zamówił stolik w oddalonej części
restauracji, z dala od innych gości, zapewne, by utrzymać prywatność
podczas naszej rozmowy</div>
<div style="text-align: center;">
- Mam liczyć na jakieś atrakcje po kolacji? - pytam. Harry nic nie odpowiada, zamiast tego uśmiecha się podejrzanie.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Harry zatrzymuje się samochodem kilka
kilometrów od miasta. Ciemność już dawno ogarnęła okolicę, jedynym
plusem jest temperatura, która dziś wyjątkowo sięgnęła cieplejszych
stopni. Na niebie pojawiły się miliardy gwiazd. Nieco zdenerwowana
rozglądam się po miejscu, w którym się znajdujemy. Niedaleko miejsca
zaparkowania samochodu jest las. Patrząc prosto przed siebie widzę
ogromne jezioro, które na pierwszy rzut oka wygląda straszne. Nerwowo
patrzę na bruneta siedzącego obok mnie na miejscu kierowcy</div>
<div style="text-align: center;">
- Wysiadamy, księżniczko. -
zdenerwowanie zastępuje zdziwienie. Nigdy nie nazywał mnie w ten sposób.
Harry wysiada z samochodu zostawiając mnie samą. W samochodzie jest na
pewno cieplej, niż na zewnątrz. Bojąc się zostać sama wysiadam i kieruję
się za nim</div>
<div style="text-align: center;">
- Gdzie jesteśmy? - pytam pocierając dłońmi przedramiona. Temperatura jest dodatnia, co nie oznacza, że jest gorąco</div>
<div style="text-align: center;">
- Nad jeziorem. - uśmiecha się
głupkowato. Brunet podchodzi do brzegu jeziora. Nie trzeba czekać długo,
aż zacznie się rozbierać - Na pewno możemy tu być? - rozglądam się po
okolicy, by sprawdzić, czy nie jesteśmy tu sami</div>
<div style="text-align: center;">
- Oczywiście, że nie. - odpowiada
zdejmując koszulę, którą odrzuca gdzieś na ziemię. Próbuję patrzeć
gdziekolwiek, byleby nie na jego nagie ciało. Szczęście znajduje się po
mojej stronie. Nie zdjął bokserek, które zostawił na swoim ciele</div>
<div style="text-align: center;">
- Zamierzasz się w tym kąpać? - wskazuje na lustro wody - Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł.</div>
<div style="text-align: center;">
- Zamierzamy. - akcentuje mocno ostatnią sylabę - Rozbierzesz się sama, czy mam ci pomóc? - moje oczy powiększają swoje rozmiary</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie będę się w tym kąpać. -
zaprzeczam. W odpowiedzi Harry głośno się śmieje. Nie chcąc zostać jego
ofiarą kieruję się do auta. Zatrzymuję się, kiedy słyszę głośne
chlupnięcie wody. Odwracam się w poszukiwaniu bruneta. Po chwili wynurza
się na powierzchnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Wejdziesz sama, czy pomóc ci? - pyta
puszczając mi oczko i uśmiechając się bezczelnie. Kiwam przecząco głową,
jednak od razu tego żałuję. Harry wychodzi z wody, po czym kieruje się w
moją stronę. Zdejmuję ze stóp szpilki, następnie jak najszybciej
potrafię uciekam. Próba ucieczki okazuje się złym pomysłem. W mgnieniu
oka zostaję złapana przez silne męskie ręce</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie! Proszę nie! - krzyczę, aby zostawił mnie w spokoju. Mocno zatrzaskuje mnie w swoim uścisku</div>
<div style="text-align: center;">
- Po dobroci się nie dało, pozostała mi
siła. - przerzuca mnie przez ramię, następnie kieruje się do wody.
Krzyczę, by puścił mnie, jednak na marne. Powoli wchodzi do wody
zanurzając nogi. Kiedy woda sięga mu do kolan, upuszcza mnie, bym
znajdowała się na wysokości jego pasa. Mocno oplatam swoje nogi wokół
jego bioder, by jak najdłużej pozostać na powierzchni. Rękoma oplatam
jego szyję nie chcąc, aby wrzucił mnie do wody razem z ubraniami. Od
razu robi mi się zimno, gdy patrzę na wodę</div>
<div style="text-align: center;">
- Jesteś mokry i zimny. - zaczynam się trząść na myśl, że zaraz wpadniemy do zimnej wody</div>
<div style="text-align: center;">
- Zaraz ty też będziesz. - uśmiecha
się. Powoli kieruje się dalej. Czuję, jak moje stopy dotykają wody.
Zaciskam mocno oczy, gdy przechyla się i razem ze mną wpada do wody.
Momentalnie zamieniam się w bryłkę lodu. Woda jest lodowata. Wypływam na
powierzchnię, by zaczerpnąć powietrza, które zostało mi odebrane.
Wycieram dłońmi oczy, aby wyostrzyć sobie obraz. Harry pływa niedaleko
mnie z zadziornym uśmieszkiem na twarzy. Moje ubrania zostały
przemoczone. Nie mam nic na zmianę</div>
<div style="text-align: center;">
- Oszalałeś do reszty?! - krzyczę na niego, jednak nic sobie z tego nie robi. Zamiast tego podpływa bardzo blisko mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- W mokrych ubraniach wyglądasz dużo
lepiej. - nasze klatki piersiowe stykają się ze sobą. Nie chcąc pozostać
w lodowatej wodzie zaczynam płynąć do brzegu, jednak chęć wykonania
czynności zostaje odrzucona przez Harry'ego - Nie uciekaj. - łapie mnie w
pasie i przyciąga do z powrotem siebie. Przyciągnął mnie na tyle, by
nasze klatki piersiowe przylegały do siebie. Pozostaję w bezruchu
czekając, aż powie lub zrobi coś. Nie odzywa się, dłonie przenosi na
moje biodra. Unosi mnie, abym oplotła nogi wokół jego pasa. Aby nie
opaść na dno, kładę dłonie na jego ramionach - Pocałuj mnie.</div>
<div style="text-align: center;">
- Co?</div>
<div style="text-align: center;">
- Pocałuj mnie. - nim zdążam zareagować
przyciska swoje wargi do moich. Ciepłe wargi bruneta są ukojeniem dla
moich zmarzniętych. Przez jego dotyk na mojej skórze pojawia się gęsia
skórka, niespowodowana tylko zimnem. Pogłębia pocałunek, przez co tracę
dech w piersiach. Pocałunek iskrzy namiętnością. Przyciągam go mocniej
do siebie, opieramy się o swoje czoła. Zasysa moją dolną wargę. To
wystarcza, by zabrakło mi tchu. Wślizgnął się językiem do moich ust. Ten
pocałunek jest milion razy lepszy, wszystkich od poprzednich. Palcami
przesuwa się po skórze na udach, robi małe kółka. Z każdą chwilą moje
podniecenie wzrasta. Pociągnęłam lekko za jego włosy, a on w odpowiedzi
cicho jęknął. Powoli odrywam się od niego. Obydwoje ciężko oddychamy.
Kąciki jego ust wędrują ku górze tworząc uśmiech. To nie był czuły i
niewinny pocałunek. To było coś zupełnie innego. Wypuściłam całe
powietrze z płuc powodując ciche jęknięcie. Czuję wybrzuszenie
pojawiające się w jego spodniach. Nie mija chwila, zanim ponownie łączy
nasze usta w dzikim, namiętnym pocałunku. Wystarcza chwila, by zawładnął
moimi ustami, niemal gryzie je w dobrze wyczuwalnym pożądaniu i
namiętności. Obydwoje zaczynamy mocno i głośno oddychać. Dłonie mocniej
wplatam w jego brązowe, kręcone włosy. Jęknęłam cicho, gdy swoje ręce
przeniósł na moje pośladki mocno ściskając je<br />- Co państwo tu robi?! -
odrywamy się od siebie, gdy słyszymy czyjś męski, zachrypnięty głos.
Odwracamy się w poszukiwaniu osoby, która wypowiedziała te słowa. Na
brzegu z latarką stoi starszy pan, wygląda na około 50. lat - Proszę
stąd wyjść! Natychmiast! - Harry upuszcza mnie, bym stanęła o własnych
nogach. Zbliżamy się do brzegu widząc, jak starszy pan zaczyna się
bardziej denerwować - Coś podobnego! - nie chcąc wpadać w jakąkolwiek
kłótnię, oddala się. Brunet zaczyna się ubierać, a ja bardziej trząść z
zimna</div>
<div style="text-align: center;">
- Mówiłam, że to zły pomysł. - szepczę
cicho do niego, by starszy pan nie usłyszał nas. Ściskam mocno ubrania,
by pozbyć się wody</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wiedziałem, że o tej porze będzie
tu chodził taki kutas. - kiedy tylko uzupełnia swoją część garderoby,
wsiadamy do samochodu - Poczekaj chwilę. - mówi, gdy widzi jak bardzo
się trzęsę. Wysiada z auta kierując się do bagażnika. Otwiera drzwi po
mojej stronie, następnie przykrywa mnie kocem. Otulam się nim, żeby
szybciej zrobiło mi się ciepło. Dodatkowo włącza ogrzewanie.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Kierujemy się do mieszkania Harry'ego.
Nadal jestem mocno otulona kocem, który otrzymałam od niego. Mimo to,
wciąż jest mi strasznie zimno. W pewnej chwili Harry szybkim ruchem
łapie mnie w ślubny sposób i ze mną na rękach kieruje się do mieszkania</div>
<div style="text-align: center;">
- Zwariowałeś? Ktoś może tędy iść. - jestem zdziwiona i jednocześnie mile zaskoczona tym, co przed chwilą zrobił</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, jeszcze nie zwariowałem. -
uśmiecha się nie patrząc na mnie, tylko przed siebie. Jedną ręką łapię
za jego ramię, by nie wypaść mu z rąk. Powoli dochodzimy do mieszkania.
Harry zatrzymuje się przed drzwiami - W tylnej kieszeni spodni mam
klucze. - ręką sięgam do tylnej kieszeni jego spodni. Wyjmuję z niej
klucze, by otworzyć drzwi. Brunet nogą otwiera je i razem ze mną wchodzi
do środka</div>
<div style="text-align: center;">
- Powinnam się przebrać, a nie mam nic na zmianę. - odstawia mnie powoli na podłogę</div>
<div style="text-align: center;">
- Poczekaj, zaraz ci coś przyniosę. -
kiwam głową, następnie przechodzę do salonu. Koc, który przed chwilą
miałam na sobie odkładam na kanapę. Zdejmuję z siebie spódniczkę, którą
odrzucam na podłogę. Odpinam guziki od koszuli, ona także ląduje na
podłodze. Biorę koc do rąk, by okryć się nim. Odwracam się i widzę
Harry'ego opartego o ścianę. Momentalnie zaczynam się rumienić</div>
<div style="text-align: center;">
- Masz zgrabny tyłek. - mówi podchodząc
do mnie i podając mi ubrania. Odchodzi do kuchni szeroko uśmiechając
się. Zakładam na siebie szary, za duży na mnie sweter, który zapewne
należy do niego. Sweter pachnie jego perfumami, nim. Przyniósł mi także
krótkie, czarne szorty. Mokre ubrania składam i zanoszę do łazienki, z
której później je wezmę. Kieruję się do kuchni, do Harry'ego</div>
<div style="text-align: center;">
- Masz ochotę na kakao? - pyta
odwracając się w moją stronę. Kiwam głową przysiadając na wysokim stołku
przy wysepce kuchennej. Po krótkiej chwili stawia przede mną biały
kubek z kakaem. Zmarzniętymi palcami chwytam za kubek, aby ogrzać
dłonie. Zapada cisza, nie niezręczna, miła. Widzę, jak Harry ukradkiem
na mnie spogląda. W pewnej chwili wstaje i zaczyna kierować się na taras</div>
<div style="text-align: center;">
- Chodź, pokażę ci coś. - uśmiecha się,
by przekonać mnie. Zsuwam się ze stołka, po czym idę w kierunku
bruneta. Otwiera mi drzwi, bym jako pierwsza wyszła na zewnątrz. Od razu
czuję nieprzyjemny podmuch wiatru na swojej skórze. Harry prowadzi mnie
do krawędzi. Podbródkiem wskazuje, bym patrzyła w dół. Opuszczam wzrok,
w skutek czego zapiera mi dech w piersiach. Widzę miasto z góry, z tak
dużej wysokości. Wygląda niesamowicie. Oświetlenie powoduje, że miasto
zyskuje większego uroku. Ludzie z tej wysokości są niemal niewidoczni.
Czuję za sobą ciało Harry'ego, który przyciska swoją klatkę piersiową do
moich pleców. Obejmuje mnie rękoma, by było mi cieplej. Przekręcam
głowę w jego stronę, w zamian dostaję całusa w policzek. Uśmiecham się,
po czym przekręcam wzrok</div>
<div style="text-align: center;">
- Wszystko wygląda tak pięknie. Zazdroszczę ci tak pięknego widoku.</div>
<div style="text-align: center;">
- Mieszkanie tutaj samemu jest
przygnębiające. Każdego wieczora wszystko robię sam. Śpię sam, oglądam
telewizję sam, jem sam, nawet patrzę na niebo sam. To przytłaczające. -
wzdycha na samą myśl o tym, co czuje każdego dnia</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego nie sprowadzasz już żadnych
kobiet? - odwracam wzrok w jego stronę oczekując odpowiedzi. Chwilę
namyśla się nad swoją wypowiedzią, zanim otwiera usta</div>
<div style="text-align: center;">
- Przestały mnie interesować ciągłe
imprezy, co wieczór inna kobieta. - wzrusza ramionami - Nie chcę być
postrzegany jako mężczyzna, któremu zależy tylko na swoim biznesie i nie
ma wcale ludzkich uczuć. Chcę być postrzegany jako biznesmen, któremu
zależy na innych ludziach, a nie tylko na swoich pieniądzach. - kiedy
nasze spojrzenia spotykają się, odwracam głowę</div>
<div style="text-align: center;">
- Jeszcze nigdy nie spotkałam takiego
człowieka, jak ty. Zmieniłeś się od dnia, w którym pierwszy raz
przekroczyłam próg twojego gabinetu. Wcześniej wydawałeś mi się
zakochanym w swoich pieniądzach, bezczelnym mężczyzną, który nie dba o
innych, tylko o siebie. Teraz zmieniłam zdanie.</div>
<div style="text-align: center;">
- Zmieniłaś? Na jakie? - odwracam się
ciałem przodem do niego. Zamiast odpowiadać staję na palcach, by zbliżyć
do siebie nasze twarze. Łączę nasze usta w delikatnym, pełnym czułości
pocałunku. Delikatne cmokanie zmienia się w pieszczotliwy pocałunek. Z
ogromną czułością przesuwa swoje wargi po moich. Czegoś takiego się nie
spodziewałam. Czuję motyle w swoim brzuchu. Pierwszy raz używam tego
określenia, które teraz naprawdę czuję i wiem, jak je określić. Nic nie
poradzę na to, że zaczynam się w nim zakochiwać.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Wracamy z tarasu do środka. Moje ciało
wciąż w środku wrze po ostatnim pocałunku. Czuję się niesamowicie dobrze
i szczęśliwie. Razem siadamy na kanapie. Kładę się wzdłuż kanapy
przyciskając plecy do oparcia. Mercedes kładzie się obok mnie, przodem
do mojego ciała. Przytula się do mnie chowając głowę w zagłębieniu mojej
szyi. Obejmuję ją swoimi ramionami, by była mnie jak najbliżej. Nic nie
poradzę na to, że potrzebuję jej przy sobie. Potrzebuję jej dotyku, jej
miękkich, słodkich ust. Nic nie poradzę na to, że powoli zakochuję się w
niej.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
___________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Skomentuj, uszanuj moją pracę. </div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-77259539137118054212015-01-15T09:33:00.001-08:002015-01-15T09:33:56.853-08:0038. Daj mi miłość.<div style="text-align: center;">
Wszystko okazało się nieprawdą.
Wszystko było kłamstwem. Każde słowo, każdy dotyk. Zostałam oszukana.
Chciał mnie tylko wykorzystać. Dotykał mnie tylko po to, by wzbudzić
moje zaufanie. Każde słowo miało działać na mnie jak narkotyk. Miałam
się uzależnić od jego dotyku. Miałam chcieć jego, jego pocałunków, jego
dotyku, jego bliskości. Miałam pragnąć codziennie słyszeć jego głos,
widzieć go, dotykać. Wszystko, co robił miało doprowadzić go do jego
celu, do otrzymania mnie jako swojej własności. Ze wszystkich rzeczy
żałuję tego, że zaufałam mu i dałam się omotać. Żałuję, że była na tyle
głupia, by nie zauważyć tego, co ze mną robił. Ostrzegali mnie, a ja nie
słuchałam. Nie przyszło mi do głowy, aby uważać na to, co robię.
Dlaczego wszystko dociera do mnie dopiero teraz? Będąc z nim czułam się,
jakbym była w transie. Nie zauważałam, że jeden człowiek potrafi ze mną
coś takiego zrobić. Nie zauważyłam, jak zatracam się coraz bardziej w
tym, co robił. Nie widziałam nic, poza nim. Wszystko znikało, gdy
pojawiał się on. Byłam skupiona wyłącznie na nim. Nie myślałam o niczym.
Nie reagowałam, gdy całował mnie, dotykał. Wszystko działo się według
jego planu. Za każdym razem zatracałam się w jego oczach. Coś, jakby
przyciągało mnie do niego. Może to właśnie na tym polegało?</div>
<div style="text-align: center;">
Zniechęcona dzisiejszym dniem w pracy
naciskam na klamkę, by otworzyć drzwi od gabinetu. Ku mojemu zdziwieniu
widzę Harry'ego całkowicie wyczerpanego, ledwo przytomnego. Niemal
zasypia na siedząco. Siedzi oparty całym ciałem o biurko, kurczowo
podpiera głowę ręką. Oczy odmawiają mu posłuszeństwa, prawie same się
zamykają. Widząc go w tym stanie, nie wiem dlaczego, mięknie mi serce.
Całe obrzydzenie do jego osoby znika, gdy widzę go tak bezbronnego, jak w
tej chwili. Zdejmuję swój płaszcz, który odkładam na wolny wieszak w
kącie pomieszczenia. Harry jest tak zmęczony, że nie zauważył kiedy
weszłam. Musiał w nocy nawet nie zmrużyć oka. Powoli podchodzę do niego i
pomagam wstać z fotela. Delikatnie asekuruję go, by położył się na
kanapie</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes? - pociera dłonią jedno oko, żeby wyostrzyć sobie obraz. Biorę jego marynarkę z fotela i przykrywam go ją</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego nie spałeś w nocy? - pytam przykucając obok niego na podłodze. Łokciem opieram się o kanapę, podtrzymuję głowę</div>
<div style="text-align: center;">
- Segregowałem do późna papiery i
myślałem o tym, co wczoraj między nami zaszło. - mówi zaspanym głosem.
Mimowolnie uśmiecham się. Zaczynamy patrzeć na siebie w inny sposób, z
innym uczuciem, niż dotychczas. Dotychczas było to pełne pożądania
spojrzenie. Tymczasem widzę uczucie, którym nigdy mnie nie obdarzył.
Całą swoją uwagę skupia na moich oczach. Te spojrzenie powoduje u mnie
jakieś uczucie w brzuchu, jakby coś tam latało i próbowało się wydostać
na zewnątrz. Zatracam się w głębi jego pięknych oczu. Delikatne
spojrzenie powoduje, że powstrzymuję się od pocałowania go. Dwoma
palcami zakłada niewielkie pasemko włosów za moje ucho. Delikatnie
pociera za mój policzek, zanim całkowicie nie zabiera dłoni. Wbrew mojej
woli powoli przybliżam się do niego i złączam nasze usta w krótkim,
jednak czułym cmoknięciu. Odsuwam się na kilka milimetrów, by móc
otworzyć oczy i spojrzeć w jego. Choć nie widzę jego ust jestem pewna,
że uśmiecha się lekko. Kciukiem pociera mój policzek. Unosi głowę, by
cmoknąć mnie jeszcze raz. Mozolnie oddalam się od niego, jednak on łapie
mnie za rękę</div>
<div style="text-align: center;">
- Proszę, zostań. - podtrzymuje moją
dłoń pocierając ją kciukiem, by przekonać mnie. Gdzie podziała się moja
silna wola? Zniknęła tak nagle. Wstaję z podłogi, następnie kładę się
obok niego. Głowę kładę na jego klatce piersiowej. Słyszę jego szybko
bijące serce. Ku mojemu zdziwieniu zasypia szybciej, niż najbardziej
zmęczone dziecko po całym dniu zabawy na świeżym powietrzu. Unoszę głowę
do góry. Wygląda tak bezbronnie, gdy śpi. Uśmiecham się na sam jego
widok. Nie powinniśmy tak leżeć, w każdej chwili ktoś może wejść do
środka. Powoli podnoszę się, następnie cicho wychodzę z gabinetu.
Najciszej jak potrafię zamykam drzwi, by nie obudzić go. Kieruję się do
Tori, tak dawno z nią nie rozmawiałam</div>
<div style="text-align: center;">
- Witaj, Tori. - podchodzę do lady opierając się o nią. Brunetka unosi wzrok do góry natychmiastowo się uśmiechając</div>
<div style="text-align: center;">
- Witaj Mercedes. - mówi wciąż nie
przestając się uśmiechać - Niedługo będę miała przerwę, może masz ochotę
wyskoczyć na kawę? - na mojej twarzy pojawia się grymas - Coś się
stało?</div>
<div style="text-align: center;">
- Pan Styles zasnął w gabinecie. Nie
chcę za bardzo, żeby ktoś tam wchodził i obudził go. - dziewczyna kiwa w
geście zrozumienia głową - Dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy. Co u ciebie
słychać? - siadam niedaleko niej na krześle pod ścianą obok lady</div>
<div style="text-align: center;">
- Po staremu. Ciągle mam jakieś sprawy
do załatwienia. - wstaje ze swojego fotela i siada obok mnie na krześle
obok - Mercedes, posłuchaj. - jest trochę speszona, więc przeczuwam, że
chodzi o jakąś poważniejszą sprawę - Ostatnio zauważyłam, że ty i pan
Styles spędzacie ze sobą dużo czasu, oczywiście nie mówię tutaj tylko o
pracy. Jakiś czas temu widziałam, jak wychodziliście z pokazu mody, na
który byliście zaproszeni. Nie pomyśl sobie, że was śledziłam. Mieszkam
niedaleko tego budynku i jak wracałam do domu to was zauważyłam. -
zapewnia mnie - Czy dobrze widziałam, że pan Styles cię obejmował? - od
razu po usłyszeniu jej słów robi mi się gorąco, czuję, jak na moje
policzki mnie pieką. Nikt nie może się dowiedzieć o tym, co między nami
zaszło</div>
<div style="text-align: center;">
- Było strasznie zimno. - odpowiadam jąkając się - Nie wzięłam ze sobą żadnego płaszcza, a pan Styles nie chciał, bym zmarzła.</div>
<div style="text-align: center;">
- Rozumiem. - kiwa delikatnie głową -
Jest jeszcze jedna sprawa, którą chciałabym, żebyś mi wyjaśniła. -
zaczyna niepewnie. Mogę być pełna obaw, że Tori coś o nas wie -
Widziałam was, jak się całowaliście. - moje serce natychmiastowo
przyspiesza, nikt nie powinien widzieć nas razem. To, co między nami się
wydarzyło nie powinno ujrzeć światła dziennego</div>
<div style="text-align: center;">
- Gdzie? Kiedy? - pytam nerwowo, moje dłonie zaczynają się pocić, powoli trzęsę się z przerażenia tym, co zaraz mi powie</div>
<div style="text-align: center;">
- To było już dawno, nie pamiętam. Gdy
chciałam wejść do gabinetu zobaczyłam, jak pan Styles trzyma ciebie
bardzo blisko. Doskonale widziałam, jak całowaliście się. Wiem, że to
mogło się przytrafić przez przypadek, ale kiedy zobaczyłam, jak obejmuje
cię postanowiłam cię o to zapytać. - robi mi się jeszcze goręcej, niż
przed chwilą. Nerwowo przełykam ślinę, dłonie są bardzo zimne, jednak
pocą się i trzęsą - Chciałam ci to powiedzieć, byś nie miała przez
nikogo kłopotów, jeśli ktoś by to zobaczył.</div>
<div style="text-align: center;">
- To był przypadek, prawie przewróciłam
się potykając o własne nogi, a pan Styles po prostu mnie złapał. To był
czysty przypadek.</div>
<div style="text-align: center;">
- Rozumiem, po prostu nie chciałam byś
miała kłopoty. - uśmiecha się przyjaźnie, przez co rozluźniam się -
Mercedes, czy coś się między wami dzieje? Pytam tylko z ciekawości, bo
znam pana Styles'a dość dobrze i wiem do czego jest zdolny wobec kobiet.</div>
<div style="text-align: center;">
- Absolutnie nie. - zaprzeczam kilkoma
kiwnięciami głowy - Muszę wracać. Powinnam porządkować papiery. - żegnam
się z brunetką i tym samym przerywam rozmowę, by przypadkiem do moich
uszu nie doszły inne informacje, które mogłyby nam zaszkodzić. Po cichu
wchodzę do gabinetu zamykając za sobą drzwi. Gdy tylko znikam w
gabinecie mój organizm wraca do zdrowia. Przestaję się trząść i być
nerwowa. Harry nadal śpi, więc zajmę się pracą, by odprężyć się.
Podchodzę do jego biurka i siadam na wygodnym fotelu. Z szuflady wyjmuję
jego notes, by sprawdzić, czy nie mamy jakiś spotkań na najbliższe dni.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Do moich uszu dociera dźwięk ziewania i
powolnego podnoszenia. Unoszę wzrok zza notesu na źródło dźwięku. Harry
właśnie się obudził. Mozolnym ruchem wstaje do pozycji siedzącej.
Przeciera dłońmi oczy, by nabrały ostrości. Kiedy tylko odkręca się w
moją stronę spuszczam wzrok na kartki notesu. Złość spowodowana
wczorajszym zajściem powróciła do mnie. Z wyraźnym gniewem przekręcam
kolejne kartki. Adrenalina w moich żyłach powoduje, że jestem gotowa do
jakiejkolwiek konfrontacji. Nerwowo stukam paznokciami o biurko. Nie mam
ochoty z nim rozmawiać, dla mnie wszystko jest jasne i nie trzeba tego
tłumaczyć. Przestał cały dzień, więc niedługo będę mogła wyjść z biura
do domu. Na zewnątrz zrobiło się już ciemno i zimno, więc moja zmiana
dobiega końca</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobry wieczór. - unoszę swój wzrok do góry, jednakże natychmiastowo go spuszczam, gdy spotykam się z jego spojrzeniem</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobry wieczór. - odpowiadam
gburowato. Zerkam na zegarek w telefonie, by sprawdzić godzinę. Właśnie
skończyłam pracę. Wstaję z fotela zabierając telefon, który wkładam do
torebki. Zakładam na siebie płaszcz i szybko zapinam wszystkie guziki</div>
<div style="text-align: center;">
- Możemy porozmawiać?</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie. - odpowiadam bez ogródek. Z torebką zawieszoną na rękach wychodzę pośpiesznie z gabinetu kierując się do samochodu.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Zbliżając się do domu zauważam obcy
samochód stojący niedaleko mojej bramy. Parkuję samochód na chodniku,
następnie wychodzę z pojazdu. Ciemność ogarniająca okolicę powoduje, że
nie widzę osoby, która kręci się przy drzwiach. Wchodzę przez furtkę. Po
kształcie ciała widzę, że to mężczyzna. Powoli i niepewnie zbliżam się
do osoby znajdującej się na podwórku</div>
<div style="text-align: center;">
- Czy mogę w czymś pomóc? - pytam, wciąż nie widzę osoby, która wtargnęła tu</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałem porozmawiać i nic mnie do
tego nie powstrzyma. - znajomy głos, Harry. Podchodzę bliżej orientując
się, że miałam rację</div>
<div style="text-align: center;">
- Co ty tu robisz o tej porze? Nie mogłeś poczekać do jutra? Poza tym nie mam ochoty na rozmowę z tobą.</div>
<div style="text-align: center;">
- Ale ja mam ochotę, by z tobą
porozmawiać i wyjaśnić parę spraw. - kompletnie ignoruję go kierując się
do drzwi. Czując na sobie jego wzrok wyjmuję kluczyki, którymi otwieram
drewnianą powłokę. Próbuję zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, jednak jest
szybszy</div>
<div style="text-align: center;">
- To niegrzeczne zamykać komuś drzwi przed nosem, gdy ta osoba chce wejść. - jest zirytowany moim zachowaniem</div>
<div style="text-align: center;">
- To niegrzeczne, gdy osoba próbuje się
wprosić do domu osoby, która nie chce rozmawiać z tą osobą. - gniew,
który pojawił się w oczach zaczyna budzić we mnie strach. Silnymi dłońmi
mocno ściska drzwi. Nie chcąc czekać wchodzi do środka. Rozbieram się
ignorując go. Złość w jego oczach wypala we mnie dziurę, gdy kieruję się
do sypialni - Zatrzymaj się do jasnej cholery. Chcę tylko porozmawiać. -
mówi przez zaciśnięte zęby. Jest na tyle wściekły, że trzaska mocno za
sobą drzwiami, przez co wzdrygam się ze strachu - Daj mi to wszystko do
kurwy nędzy wyjaśnić. - mocno zaciska szczękę, przez co wyraźnie
zarysowuje się na jego twarzy</div>
<div style="text-align: center;">
- Wyjdź z mojego domu, ale już. - mówię denerwując się, a zarazem bojąc jego reakcji na moje słowa</div>
<div style="text-align: center;">
- Wydaje mi się, że czegoś nie
dokończyliśmy, ale zaraz nadrobimy zaległości. - mówi zdejmując z siebie
marynarkę i rzucając ją gdzieś obok siebie. Cofam się, gdy tylko z
impetem wbija się w moje wargi. Jego siła napierająca na mnie powoduje,
że opadam na łóżko równocześnie nie chcąc tego. Rozsuwa moje nogi, by
znaleźć się pomiędzy nimi. Łapie za moje nadgarstki i mocno przyciska je
do materaca. Siłą zabiera pocałunek. Cicho jęczę, by wypuścił moje
usta. Swoimi wargami kieruje się na szyję, przez co odzywam się</div>
<div style="text-align: center;">
- Proszę, przestań. - moje słowa niczym nie skutkują, schodzi coraz niżej - Dobrze, porozmawiajmy!</div>
<div style="text-align: center;">
- Będziesz współpracować? - unosi głowę
na wysokość mojego wzroku, kiwam głową - Grzeczna dziewczynka. - odsuwa
się ode mnie, przez co przestrzeń między nami jest większa. Nie trwa to
jednak długo, gdy tylko odsuwam się od niego, łapie mnie w talii i
stawia na swoich kolanach - Gramy na moich zasadach. Masz mi patrzeć w
oczy. - nie odzywam się, więc kontynuuje - To, co powiedziałem zeszłego
wieczora było nieprawdą. Zayn ciągle wciska mi różne bzdury, więc
musiałem tak powiedzieć, by dał spokój.</div>
<div style="text-align: center;">
- I ja mam w to wszystko uwierzyć? Zabawiłeś się moim kosztem.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie prawda. - mówi mocno zaciskając szczękę, zaczyna się denerwować - Mówię prawdę. Chciałem, by dał mi spokój.</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak? Więc dlaczego ciągle próbujesz mnie całować, dotykać? Chodzi ci tylko wyłącznie o seks.</div>
<div style="text-align: center;">
- Do jasnej cholery zacznij mnie
słuchać! - powoli brakuje mu cierpliwości na to, co mówię - Nie
okłamałbym cię przecież. Mogę ci to udowodnić kiedy tylko chcesz.</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobrze, udowodnij.</div>
<div style="text-align: center;">
- Z przyjemnością. Zapraszam cię jutro na kolację. Udowodnię ci, że nie chodzi mi tylko o seks. Jeszcze zmienisz zdanie.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
_______________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Od piątku zaczynają mi się ferie, więc mam nadzieję, że będę miała czas na pisanie rozdziałów :)</div>
<div style="text-align: center;">
Przepraszam, że rozdział tak późno, ale sami wiecie jak to jest pod koniec semestru.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Komentujcie! :) </div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-4309025165223549832015-01-02T09:56:00.002-08:002015-01-02T09:56:33.399-08:0037. Poprowadź nas.<div style="text-align: center;">
Zostaliśmy zaproszeni na pokaz mody.
Harry musi na nim być, jako ważny biznesmen. Ja, jako jego asystentka
powinnam mu towarzyszyć. Nie mam żadnej ochoty, by tam iść, jednak Harry
nalegał. Mimo, że jestem kobietą nie lubię tego typu imprez. Wolałabym
spędzić ten wieczór z kocem, kakaem i jakimś dobrym filmem, chociażby
sama. Stosownie do okazji ubrałam czarną sukienkę sięgającą mi do połowy
ud z białym kołnierzykiem, bez rękawów, Harry postawił na czarny
garnitur. Jest późny wieczór. Wszystko dookoła ogarnęła ciemność.
Temperatura znacznie spadła, niedługo zmarznę, jeśli nie założę czegoś
na siebie. Miejsce pokazu znajduje się niedaleko mieszkania Harry'ego,
zatem byłoby głupio jechać samochodem tylko na kilka metrów. Wiedząc, że
to niedaleko nie wzięłam żadnego nakrycia, by czymś się okryć. Brunet
ułożył rękę na brzuchu w taki sposób, bym mogła za nią złapać. Wchodzimy
po schodkach do wejścia, aby znaleźć się w zatłoczonym pomieszczeniu. Z
pewnością znajdują się tutaj wysokiej klasy biznesmeni, ludzie ważni w
świecie biznesu. Czuję się nieco przytłoczona będąc tutaj. Wszyscy
witają Harry'ego z otwartymi rękoma. Trzymam się z tyłu, żeby zbytnio
się nie wychylać. Nie jestem zbyt szczęśliwa z mojej obecności tutaj.
Patrząc na kobiety tu obecne mogę stwierdzić, że strasznie ślinią się do
Harry'ego. Czuję lekkie ukłucie, jednak ignoruję to, gdy podchodzi do
nas jakiś mężczyzna</div>
<div style="text-align: center;">
- Witam pana, panie Styles. Dobrze, że
dotarliście. - mężczyzna jest w wieku Harry'ego, być może odrobinę
starszy. Ubrany w biały, gustowny garnitur, na jego twarzy widać
kilkudniowy zarost, brunet z zielonymi oczami - A pani jest zapewne
asystentką?</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes Williams. - przedstawiam się, gdy przenosi swoją uwagę na mnie. Z uśmiechem podaje mi dłoń, bym uścisnęła ją</div>
<div style="text-align: center;">
- Miło mi, Devon Evans. - uśmiecha się
przyjaźnie ukazując zęby - Zapraszam na salę główną. Mam nadzieję, że
pokaz się spodoba. - żegna się z nami krótkim skinieniem głowy. Harry
ciągnie za moją dłoń, aby ruszyła za nim. Wchodzimy do ogromnej sali, w
której znajduje się już sporo gości. Nie mam pojęcia, gdzie są nasze
miejsca, więc potulnie podążam za nim. Na środku sali znajduje się długa
scena przeznaczona dla modelek. Przez ciemność panującą w pomieszczeniu
nie widzę zbyt dużo. Tylko główna część jest doskonale oświetlona.
Razem siadamy w pierwszym rzędzie, zapewne Harry chciał, byśmy tutaj
siedzieli. Cała uwaga bruneta jest całkowicie skupiona na mnie. Nie
interesuje się zbytnio innymi gośćmi. Powoli przybliża się do mojego
ucha, by powiedzieć mi coś</div>
<div style="text-align: center;">
- Podoba ci się? - nie wiedząc co
odpowiedzieć wzruszam obojętnie ramionami. Niezbyt mi się to podoba,
jednak nie chcę psuć mu nastroju. W pewnej chwili wszystkie boczne
światła oświetlające wnętrze gasną zwiastując rozpoczęcie pokazu.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Pokaz dobiegł końca. Nie jestem w
stanie określić, czy podobało mi się, czy nie. Przez większą część
pokazu siedziałam na swoim miejscu patrząc na chodzące po wybiegu
modelki nie zastanawiając się nad tym, co mają na sobie. Nie mogąc
usiedzieć w miejscu udałam się do łazienki, by chociaż na chwilę
odetchnąć od hałasu i świateł. Byłabym zadowolona, gdyby nie to, że
zostaliśmy zaproszeni na bankiet. Czuję się osaczona przy tych
wszystkich ludziach. Dookoła otaczają nas reporterzy robiący milion
zdjęć na minutę. Światła wszystkich fleszy drażnią moje oczy. Staram
trzymać się blisko Harry'ego, aby przypadkiem go nie zgubić. Nie chcę
zostać sama wśród tylu nieznanych mi osób. Nie czuję się tu zbyt
komfortowo. Tak, jak wspominałam, wolałabym spędzić ten wieczór robiąc
co innego. Mój wyraz twarzy mówi sam za siebie, nie jestem zadowolona.
Kieruję wzrok na stojącego obok mnie bruneta. Widzi, że coś jest nie
tak. Uśmiecha się unosząc wysoko kąciki ust do góry, po czym chwyta za
moją dłoń i ciągnie w kierunku tłumu. Nie mam pojęcia, gdzie mnie
prowadzi. Postanawiam, że zaufam mu i dam pociągnąć się za jego śladem.
Większa część gości nie zwraca na nas uwagi, gdy przepychamy się między
tłumem. Staram się za nim nadążać, jednak jest to trudne, gdy mam na
swoich nogach wysokie szpilki. Nie jestem pewna, co kombinuje. Po
krótkiej chwili dochodzimy do dużych drzwi z napisem 'Wyjście'. Harry
naciska na klamkę, by otworzyć je. Wychodzimy na zewnątrz. Moje ciało
automatycznie zaczyna się trząść z zimna</div>
<div style="text-align: center;">
- Gdzie idziemy? - pytam pocierając swoje przedramiona, żeby jakoś ogrzać dygoczące z zimna ciało</div>
<div style="text-align: center;">
- Wracamy do domu. - mówi uśmiechając
się pod nosem - Zauważyłem, że nie czułaś się tam zbyt komfortowo, więc
wracamy. - nadal nie przestaje się uśmiechać. Widząc, że trzęsę się z
zimna zdejmuje swoją marynarkę, którą zakłada na moje ramiona</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, zmarzniesz. - chcę zdjąć z siebie jego marynarkę, jednak od razu zaprzestaje moim ruchom</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, tobie bardziej się przyda. Nie
jest aż tak zimno. - przewracam oczami nie zgadzając się z nim.
Zapomniałam, że to on zawsze ma racje i nie można się z nim sprzeczać.
Nawet wtedy, gdy nie ma racji. Spokojnym krokiem kierujemy się do jego
domu. Nadal dygoczę z zimna, jednakże powoli ogrzewam się jego
marynarką. Do moich nozdrzy dociera zapach jego męskich perfum. Niemal
zatracam się w tym pięknym zapachu. Ze wszystkich stron otacza nas
ciemność. Jedynym źródłem oświetlenia są uliczne lampy. Niska
temperatura sprawiła, że większość ludzi schowała się przed zimnem w
swoich domach. Słychać stukot moich obcasów o chodnik. Czuję na swojej
talii rękę Harry'ego, który przybliżył się do mnie. Zdziwiony wzrok
kieruję na wyraźnie spokojną twarz bruneta</div>
<div style="text-align: center;">
- Będzie cieplej. - nieco zakłopotana
jego spojrzeniem odkręcam wzrok. Nastaje cisza. Obydwoje cieszymy się ze
spokoju panującego w okolicy. Uwielbiam wieczory, jednakże wolę je
spędzać w ciepłym, przyjemnym domu. Ciągle mam wrażenie, jakby ktoś
podąża za nami. Powoli zbliżamy się do wieżowca, w którym mieszka Harry.
Otwiera mi drzwi, bym jako pierwsza weszła do środka. Wchodzimy do
windy. Wyprzedzam bruneta i z zwycięską miną naciskam na guzik z
ostatnim piętrem. Mężczyzna tylko przewraca oczami i uśmiecha się pod
nosem nie chcąc mi pokazać swojego uśmiechu. Drzwi windy otwierają się
przed nami. Kierujemy się do mieszkania Harry'ego. Brunet wyjmuje
kluczyki ze swojej kieszeni, którymi otwiera drzwi. Jak zwykle wpuszcza
mnie pierwszą do środka. Zdejmuję buty, po czym odstawiam je w miejsce,
aby zbytnio nie przeszkadzały. Gestem ręki pokazuje, bym weszła do
salonu. Wchodzę w głąb mieszkania do pomieszczenia, które wskazał mi, by
usiąść na wygodnej kanapie</div>
<div style="text-align: center;">
- Pewnie nie cieszysz się z tego, że
tak szybko wyszliśmy? - zdejmuję marynarkę, którą odkładam na bok. Nie
słyszę odpowiedzi, zamiast tego cichą, romantyczną muzykę. Zaskoczona
wstaję z kanapy. Widzę Harry'ego zbliżającego się w moim kierunku</div>
<div style="text-align: center;">
- Żałuję tylko jednego. - podchodzi
bliżej mnie zmniejszając całkowicie dystans między nami. Łapie za moją
dłoń, następnie wyciąga na środek pomieszczenia. Nasze klatki piersiowe
stykają się ze sobą, oddychamy w równym tempie. Zaczynamy wolno poruszać
się w rytm spokojnej i cichej muzyki. Nieco zakłopotana uciekam od
niego wzrokiem - Podoba mi się to że cała twoja pewność siebie znika,
kiedy jesteś przy mnie. To strasznie denerwujące, a zarazem pociągające,
wiesz? - nic nie odpowiadam. Harry opuszcza mnie jedną ręką, a drugą
zakręca moim ciałem, abym obróciła się wokół własnej osi. Odwraca mnie
do siebie plecami, bym opierała się o jego tors. Obejmuje moje ciało
trzymając dłonie na biodrach - Podoba ci się? - szepcze cicho do mojego
ucha</div>
<div style="text-align: center;">
- Jest w porządku. - odpowiadam.
Odgarnia moje włosy, by mieć dostęp do szyi. Składa na niej pojedyncze,
mokre pocałunki. Na ciele pojawia się gęsia skórka związana z dotykiem
jego warg. Wzdycham cicho, co skutkuje z uśmiechem Harry'ego. Odwracam
się w jego stronę. Brunet powoli przybliża się do mnie wargami, jakby
prosi o pozwolenie. Gdy nie widzi żadnego znaku zaprzeczenia złącza
nasze usta razem. Tym razem nie jest to zwykły całus, tym razem
zatrzymuje się na dłużej. Rozchyla moje wargi, by włożyć do mojego
wnętrza swój język. Nie mam pojęcia dlaczego, ale w żadnym wypadku nie
mam zamiaru przerwać tego pocałunku. Unosi mnie, bym oplotła swoje nogi
wokół jego pasa. Rękoma oplatam jego szyję, bym nie wyślizgnęła mu się z
rąk kontynuując pocałunek. Zaczyna kierować się powoli do jednego z
pokoi. Otwiera drzwi jedną nogą. Temperatura jest nieco niższa, niż w
całym mieszkaniu, więc automatycznie na całym moim ciele pojawia się
gęsia skórka spowodowana zimnem. Nie przerywając pocałunku siada na
miękkim materiale. Nie otwierając oczu zgaduję, że jesteśmy w jego
sypialni. Miękkie usta Harry'ego zmieniają swój kierunek na moją szyję.
Moje dłonie kierują się na jego tors w poszukiwaniu guzików od koszuli.
Bez problemu zaczynam odpinać kolejno każdy guzik. Gdy wszystkie zostają
odpięte zdejmuję koszulę z jego ramion. W pewnej chwili do pokoju
dochodzi dźwięk dzwonka do drzwi</div>
<div style="text-align: center;">
- Cholera. - przeklina cicho na chwilę
odrywając swoje usta od mojej szyi - Nikogo nie ma w domu. - uśmiecham
się pod nosem z charakterystycznym westchnieniem. Natarczywa osoba nie
daje za wygraną. Ponawia naciskanie na dzwonek. Harry opada na łóżko,
ani myśli, żeby iść otworzyć drzwi. Osoba, która nam przerwała
odpuściła, jednak kolejną rzeczą, która nam przeszkadza jest dzwoniący
telefon Harry'ego. Zrezygnowana oddalam się od niego i siadam na brzegu
łóżka</div>
<div style="text-align: center;">
- Odbierz ten telefon. - zgodnie z moim
poleceniem idzie po swój telefon do salonu. Opadam bezwładnie plecami
na miękką pościel. Po krótkiej chwili do sypialni wraca wyraźnie
zdenerwowany Harry - Kto dzwonił?</div>
<div style="text-align: center;">
- Zayn, muszę mu otworzyć. Nie wie, że
tu jesteś. Musisz się schować, nie może wiedzieć, że tu jesteś.
Najlepiej nie wychodź stąd. - bierze koszulę z podłogi, którą zakłada,
następnie wychodzi z pokoju zamykając za sobą drzwi. Siadam spokojnie na
podłodze na wypadek, gdyby Zayn wszedł do pokoju i nie zauważył mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- A jak układają się wasze sprawy z
Mercedes? - słysząc swoje imię od razu prostuję się. Zaciekawiona
tematem ich rozmowy na mój temat podchodzę do drzwi i cicho otwieram je,
by słyszeć - Nadal to ma być tylko układ, czy coś więcej?</div>
<div style="text-align: center;">
- Nic z tego nie będzie, Zayn. Nadal
próbujesz złapać mnie na kłamstwie? - mówi szeptem, zapewne, bym nic
przypadkiem nie usłyszała</div>
<div style="text-align: center;">
- Przyznaj się, że zaczynasz coś czuć do niej. - robi mi się cieplej, jednak za chwilę robię się zdenerwowana i zmieszana</div>
<div style="text-align: center;">
- To tylko seks, mówiłem ci już. Nic
dla mnie nie znaczy, ani nic nie będzie znaczyć. Jest na tyle głupia, że
zaufała mi. - czuję ukłucie w sercu, jednak to nie koniec - Zależy mi
tylko na seksie, zrozum mnie i przestań się wtrącać w moje życie.</div>
<div style="text-align: center;">
- Jasne, widać co innego. Przyszedłem
ci przekazać, że twój ojciec prosił mnie, bym przekazał ci, żebyś się z
nim skontaktował. Ostatnio nie można się do ciebie dodzwonić. - po tych
słowach słyszę trzask drzwi. Zaczyna we mnie wrzeć od wściekłości,
jednocześnie do moich oczu cisną łzy. Chciał mnie tylko wykorzystać dla
swoich celów. Chciał tylko seksu, a ja byłam idiotką ufając mu</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes? - drzwi otwierają się, a do pokoju wchodzi Harry. Wydaje się, jakby próbuje ukryć to, co przed chwilą się stało</div>
<div style="text-align: center;">
- Tylko seks, tak?! - wstaję ze swojego miejsca od razu wszczynając awanturę - Chciałeś mnie tylko wykorzystać!</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, Mercedes to nie tak. - próbuje się bronić unosząc ręce ku górze w geście obronnym</div>
<div style="text-align: center;">
- Wszystko słyszałam! Jesteś
największym dupkiem, jakiego znam! Nienawidzę cię! - odpycham go, by móc
wyjść z pokoju. Szybkim krokiem kieruję się do wyjścia, jednak zostaję
zatrzymana niedaleko drzwi przez bruneta</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes, poczekaj. Wyjaśnię ci to. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie ma tu czego wyjaśniać. - z moich oczu płyną łzy, głupie łzy - Chciałeś mnie tylko wykorzystać. Na to nie ma wytłumaczenia.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nic nie rozumiesz, daj mi wyjaśnić.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, daj mi spokój. - ubieram buty, po czym szybko wybiegam z mieszkania.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
_______________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Rozdziały są strasznie krótkie, ponieważ są jeszcze sprzed mojej przerwy. Staram się pisać dłuższe. Zostało mi malutko rozdziałów w zapasie, jednak nie oznacza to zakończenia tego fanfiction. </div>
<div style="text-align: center;">
Rozdziały będą się pojawiały w dłuższych odstępach czasu, ale na pewno nie jeden rozdział na kilka tygodni :) Wracam do pisania! Obawiam się, że straciłam czytelników, wcześniej było ich znacznie więcej :( Mogę za to winić siebie i moje lenistwo.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Trzymajcie się, do następnego :)</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-76877466457318538892014-12-24T11:10:00.002-08:002014-12-24T11:10:45.295-08:0036. Hipoteza potwierdzona.<div style="text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Stoję w swoim gabinecie przodem do
okna. Moje myśl są całkowicie pochłonięte przez jedną osobę, Mercedes.
Czuję się jakoś dziwnie, inaczej. Czuję się, jakby niezadowolony z tego,
co wczoraj zrobiłem, co wczoraj powiedziałem i do czego się posunąłem.
Mogłem przecież ją stracić. Mogła się wystraszyć, mogła przestać mi ufać
i oddalić się przez to ode mnie. Wcześniej nie przeszkadzało mi to, że
jakaś asystentka mogła odejść z tego powodu. Teraz jestem innego zdania.
Chciałbym to wszystko rozegrać jeszcze raz. Nagle słyszę mocne pukanie
do drzwi. Krzyczę głośne 'Proszę!', by osoba za drzwiami usłyszała i
weszła do środka</div>
<div style="text-align: center;">
- Witaj, Harry. - do gabinetu wchodzi
Zayn, mój przyjaciel. Odwracam się do niego w połowie przodem. Zayn
wydaje się być zdziwiony brakiem Mercedes, bo rozgląda się po
pomieszczeniu w poszukiwaniu osoby, która zwykle mi towarzyszy - A gdzie
Mercedes? - wzdycham głośno. Podchodzę do swojego biurka i siadam na
fotelu opierając się rękoma o blat. Zginam ręce w łokciach i dłońmi
podtrzymuję głowę - Zwolniła się? - pyta, gdy nie odpowiadam na zadane
przez niego pytanie</div>
<div style="text-align: center;">
- Po prostu nie przyszła jeszcze do pracy. Może się trochę spóźnić. - swój wzrok skupiam na jednym punkcie na podłodze</div>
<div style="text-align: center;">
- A jak sprawy układu? - przenoszę
wzrok na niego. Brunet stoi w lekkim rozkroku z rękoma splecionymi na
piersi. Jego wyraz twarzy jest bardzo wnerwiający. Odchodzę od niego
wzrokiem, by nie domyślał się czegoś, czego nie powinien teraz wiedzieć -
Przyjaźnimy się od paru dobrych lat. Widzę, że coś ukrywasz. - prycham
cicho pod nosem - A może ty jednak coś czujesz do niej?</div>
<div style="text-align: center;">
- Co?! Oczywiście, że nie. Mercedes
jest tylko moją asystentką, nikim więcej. - mówię, jakbym sam nie
wierzył w prawdziwość swoich własnych słów, jakbym nie był przekonany do
tego, co mówię, jakby okłamuję sam siebie tymi słowami</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, że mnie nie oszukasz? Widzę
ten błysk w twoim oku, to szczęście na twojej twarzy, kiedy mówisz o
niej, albo cokolwiek o niej wspomnę. Oczu nie oszukasz, Harry. One
zawsze mówią prawdę. - powoli zaczyna denerwować mnie swoimi hipotezami</div>
<div style="text-align: center;">
- Przyszedłeś mi prawić kazania, czy coś w tym stylu? - staram się uciąć temat, jednak wiem, że Zayn tak łatwo nie odpuści</div>
<div style="text-align: center;">
- Kazania. - prycha pod nosem - Mówię
ci tylko jak jest, jak ja to widzę. - w pewnej chwili do gabinetu
niespodziewanie wchodzi Mercedes. Wydaje się być speszona i zdziwiona
obecnością Zayn'a - Dobra, zbieram się. Do zobaczenia. - cofa się,
następnie wychodzi z gabinetu. Przechodząc obok Mercedes odzywa się
jeszcze - Witaj, Mercedes. - brunetka stoi nieśmiało przy drzwiach ze
splecionymi rękoma z tyłu za plecami. Ogromną sprawia mi radość tym, że w
mojej obecności traci swoją pewność siebie</div>
<div style="text-align: center;">
- Podejdź, nie ugryzę cię. - wstaję z
fotela. Podchodzę do przedniej części biurka i opieram się o nie tyłem,
ręce splatam na piersi - Jesteś nieco później, niż zwykle. - nie
odpowiada, zamiast tego nieśmiało skupia się jednym punkcie na podłodze -
Mniejsza o to. - odpycham się od biurka i siadam z powrotem na fotelu -
Dziś czeka nas dużo pracy. Musimy nadrobić zaległości.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Mercedes P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Po skończonej pracy jedziemy windą na
sam dół do podziemnego parkingu. Harry zaproponował mi odwiezienie mnie
bezpiecznie do domu, mimo mojej stanowczej odmowy. Znowu pracowaliśmy do
późnej godziny, a o tej porze na pewno nie złapałabym taksówki. Zrobiło
się strasznie ciemno, drogę oświetlają nam tylko światła na sufitach
parkingu. Mam ze sobą czarny płaszcz, mimo to, jest mi strasznie zimno.
Niemal trzęsę się z zimna. Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, by
odwoził mnie do domu. Moje wątpliwości są związane z układem, który
wstrząsnął moją psychiką. Idąc w kierunku jego samochodu natrafiamy na
idącego w naszym kierunku Sean'a. Widząc go szybko chowam się nieco za
Harry'm, czując się bardziej bezpieczna. Sean bez zawahania toruje nam
drogę</div>
<div style="text-align: center;">
- Myślałem, że poprzednim razem wystarczająco ci przypomniałem, że masz się trzymać z dala od mojego biura.</div>
<div style="text-align: center;">
- Jak widzisz jestem tu. - brunet stoi
kilka metrów od nas. Pewny siebie chowa lekceważąco dłonie do kieszeni
swoich spodni - Widzę, że sprawy układają się po twojej myśli, mam
rację? Mercedes wypróbowała już twoje możliwości? - unoszę swój wzrok ku
górze na twarz Harry'ego. Dostrzegam, że powoli zostaje wytrącany z
równowagi, którą stara się utrzymać. Na pewno nie chce, by odgłosy ich
konwersacji ktokolwiek usłyszał. Próbuje się powstrzymać od pobicia go.
Widzę, jak jego mięśnie napinają się gotowe do bezpośredniej
konfrontacji z Sean'em - Powinieneś lepiej dbać o swoje prywatne sprawy.
- podchodzi bliżej nas nadal trzymając ręce w kieszeni, stoi niecały
metr od Harry'ego - Twoją kolejną dziwką okazała się Mercedes? -
najwidoczniej Harry'emu puściły wszystkie hamulce, które powstrzymywały
go od rzucenia się z pięściami na bruneta. Z ogromną siłą uderza Sean'a w
twarz w skutek czego upada na ziemię z zakrwawionym nosem. Wystraszona
ogromnej siły Harry'ego i widokiem zakrwawionej twarzy Sean'a oddalam
się od tej dwójki z przestraszonym wyrazem twarzy. W tej chwili moje
ciało nie trzęsie się z zimna, tylko przerażenia</div>
<div style="text-align: center;">
- Nazwij ją suką jeszcze raz, a połamię
ci kark. - nerwy Harry'ego sprawiają, że podnosi go z ziemi i łapie za
kołnierz od jego poplamionej przez krew koszuli - zakrywam przerażona
usta dłonią, gdy Harry uderza go ponownie pięścią w twarz</div>
<div style="text-align: center;">
- Każdej swojej suki tak broniłeś? -
mimo bólu, jaki sprawił mu Harry uśmiecha się, by bardziej go
rozzłościć. Niemal piszczę z przerażenia, gdy rzuca jego ciałem o twarde
podłoże. Z nosa bruneta kapie coraz więcej krwi. Harry dysponuje
ogromną siłą, którą może go zabić. Jeśli nie odciągnę go od niego,
zabije go. Przerażenie sprawia, że nieruchomieję</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry, zostaw go! - odważam się
wypowiedzieć to krótkie zdanie. Podbiegam do nich próbując odciągnąć
wściekłego Harry'ego od pół przytomnego Sean'a - Zabijesz go! - łapię
rękoma za jego barki skutecznie odciągając go. Może to dziwnie zabrzmi,
ale jakby mój dotyk uspokoił go na tyle, by zostawić zakrwawionego
Sean'a w spokoju. Ciężko oddycha, jednak powoli uspokaja się. Do moich
uszu dociera dźwięk biegu. Po chwili pojawia się dwóch ochroniarzy,
którzy za skinieniem Harry'ego zabierają Sean'a - Co oni robią?</div>
<div style="text-align: center;">
- Zabierają go stąd. Doskonale wiedzą,
że musimy się go pozbyć. Zostanie ukarany za to, co zrobił tobie i
jednocześnie mi. - nadal przerażona stoję w bezruchu. Ciało nadal
trzęsie się, jednak w tej chwili jest to znośne.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Zapalam światło, by rozświetliło pomieszczenie. Zdejmuję płaszcz, który wieszam na wolnym wieszaku. Buty odkładam do szafki</div>
<div style="text-align: center;">
- Wszystko w porządku? - odwracam się
przodem do bruneta - Przez całą drogę nie odezwałaś się ani słowem. -
nie odpowiadam, zamiast tego kieruję się do sypialni z zamiarem zmiany
ubrań. Gdy przekraczam prób pokoju zostaję zatrzymana przez silny dotyk
Harry'ego oplatający mój nadgarstek - Mercedes, poczekaj. - odtrącam
jego dotyk poprzez lekkie wyszarpnięcie. Staję przodem do jego osoby,
dłońmi pocieram zmarznięte przedramiona - Przepraszam za to, co
widziałaś. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.</div>
<div style="text-align: center;">
- Mogłeś go zabić.</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiem, ale nazwał cię 'dziwką'. -
ostatnie słowo akcentuje z wstrętem do tego wyrazu - Nigdy nie pozwolę
na to, by ktokolwiek nazywał cię w ten sposób. - w moim ciele budzi się
jakieś uczucie. Czuję jakieś dziwne uczucie w brzuchu - Nie chcę, by
ktokolwiek cię tak nazywał. - w pewnej chwili całe przerażenie tym, co
stało się niedawno znika. Znika cały strach, który pojawił się
niespodziewanie. Gdyby nie nazwał mnie dziwką na pewno Harry nie
uderzyłby go. Starałby się uniknąć pobicia, bo byliśmy na terenie jego
biura i ktoś mógłby zawiadomić policję. Pobił go w mojej obronie. Zrobił
to, by mnie obronić. Żaden mężczyzna nigdy nie zachował się wobec mnie w
taki sposób. Nie wiedząc co robię podchodzę do niego. Staję na palcach,
by dosięgnąć jego twarzy. Składam na jego wargach delikatny, czuły
pocałunek w podziękowaniu za to, co zrobił. Może to dziwnie zabrzmiało,
jednak zrobił to w mojej obronie. To wystarczające usprawiedliwienie.
Delikatne muśnięcie wydaje się być dla niego niewystarczające, ponieważ
jeszcze raz zbliża się do moich ust tym razem zatrzymując się na trochę
dłużej. Dłońmi łapie za moje ramiona mocniej przyciskając moje ciało do
swojego. Powoli i z czułością pociera swoje wargi o moje. Robi to w
niemal uzależniający sposób. Unosi podbródek, by mieć większy dostęp.
Staram utrzymywać się na nogach, ale robią się jak z waty. Harry widząc,
że prawie osuwam się na podłogę podtrzymuje moje ciało silnymi rękoma.
Czuję się jak nastolatka, która zostaje pocałowana przez chłopaka, który
tak bardzo się jej podoba. Odsuwam się na kilka milimetrów od twarzy
Harry'ego. Powoli otwieramy oczy. Uśmiechamy się cicho wzdychając pod
nosem.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
________________________ </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego roku! ♥ </div>
<div style="text-align: center;">
Dodaję rozdział jako taki mały prezent :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nie wiem, czy to już powrót, ale obiecuję, że wrócę :)</div>
<div style="text-align: center;">
Trzymajcie się! :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: red;">Zostało was chociaż trochę?</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: red;">30 komentarzy?</span></b></div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-53319510136791529942014-11-24T04:13:00.000-08:002014-11-24T04:13:02.588-08:0035. Między sercem, a rozumem.<div style="text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Po kilku dniach wracamy do biura.
Wszystko wydaje się takie, jak dawniej. Sean nie pokazywał mi się na
oczy przez te kilka dni. Wydaje się, że odpuścił na dobre po mojej
krótkiej wizycie. Dostrzegam, że Mercedes jest jeszcze trochę
roztrzęsiona, jednakże nie tak bardzo, jak w dniu, gdy zabrałem ją z jej
domu. Stan, w jakim ją zastałem z niewiadomych przyczyn niemal nie
złamał mi serca. Czuję się niesamowicie źle, gdy tylko wspomnę tamten
moment. Nie mam pojęcia dlaczego towarzyszą mi takie uczucia związane z
tamtym incydentem? Czuję w sobie ból, przygnębienie i uczucie porażki,
gdy tylko widzę łzy spływające po jej policzkach. Przecież Mercedes jest
dla mnie nikim ważnym, nie powinienem tak się czuć, tym bardziej o tym
myśleć. Każda rzecz, która jest związana z Mercedes powoduje we mnie
jakieś dziwne uczucia. Czuję się, jakbym chciał ją chronić, być przy
niej, kiedy tylko by tego potrzebowała. Nie znam tego uczucia, więc nie
wiem w jaki sposób je określić. Jak ono się nazywa? Zresztą, mniejsza z
tym. Wszystko powoli wraca do normy. Podczas, gdy ona porządkuje
dokumenty, myślę nad propozycją swojego układu. Zastanawiam się nad
doborem odpowiedniej chwili. Ten układ jest mi na rękę. Każdego wieczora
miałbym ją tylko dla siebie. Mógłbym ją całować, dotykać bez żadnego
oporu z jej strony. Byłaby cała moja, w każdej chwili, kiedy tylko bym
chciał. W biurze mógłbym ją całować, nawet, gdybym miał świadomość, że
ktoś w każdej chwili może nas nakryć. Zawsze istnieje ryzyko na
przyłapaniu naszej dwójki. Wiem także, że Mercedes na pewno będzie się
opierała, będzie nie pewna. Nie zechce się od razu zgodzić. Z pewnością
będzie się wahała. Przez ten czas, w którym się poznawaliśmy, zaufała
mi. Wiem, że ufa mi i zamierzam to wykorzystać. Wykorzystam to, że mi
ufa, byleby zgodziła się na mój chory układ. Nasze relacje każdego dnia
zmieniają się, więc jestem dobrej myśli</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego mi się tak przyglądasz? - wyrywam się ze swoich myśli i zwracam uwagę na jej twarz, patrząc szczególnie w oczy</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak tylko się zamyśliłem. - wzruszam
ramionami, następnie wracam do swojej pracy. Kiedy spoglądam jeszcze raz
na jej twarz, ona uśmiecha się i szybko odwraca wzrok. Zauważam, że
ostatnio zrobiła się dla mnie milsza. Częściej się uśmiecha. Dawniej nie
robiła tego zbyt często, zwłaszcza w mojej obecności. Być może ostatnie
wydarzenia sprawiły, że zbliżyliśmy się do siebie</div>
<div style="text-align: center;">
- Czas na moją przerwę. Gdybyś mnie szukał, będę w firmowej restauracji. - uśmiecha się ostatni raz, zanim znika za drzwiami.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Mercedes P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Przekraczam próg restauracji wchodząc
do środka. Zajmuję miejsca z dala od innych gości niedaleko okna, by
mieć chwilę spokoju. Oprócz mnie znajdują się tu także inni pracownicy.
Kiwam głową do kelnera na znak, że zamawiam to, co zwykle. Odkładam
torebkę na krzesło obok mnie. Wyjmuję telefon, by sprawdzić, czy nie
dostałam przypadkiem jakiejś wiadomości. Po sprawdzeniu odkładam
urządzenie na miejsce. Zauważam, że w moim kierunku zmierza dobrze znana
mi osoba. Dookoła otaczają mnie inni pracownicy, więc jestem bardziej
pewna siebie. Brunet siada naprzeciwko mnie. Uśmiecha się, jednak nie
odwzajemniam tego gestu</div>
<div style="text-align: center;">
- Dawno się nie widzieliśmy. Muszę przyznać, że wyładniałaś przez ten czas. - przewracam oczami na jego idiotyczną wypowiedź</div>
<div style="text-align: center;">
- Co tu robisz? - splatam ręce na piersi, odwracam swój wzrok na obraz za oknem w geście lekceważenia jego osoby</div>
<div style="text-align: center;">
- Miałem do załatwienia parę spraw z
twoim szefem. - opiera się wygodnie o krzesło, jedna ręka spoczywa na
kolanie, a druga na stoliku - Jak układa ci się z szefem? - wracam do
niego wzrokiem, pyta niespodziewanie całkowicie zbijając mnie z tropu.
Myślałam, że będzie mu chodziło o co innego, niż moje relacje z Harry'm -
Wiesz, najszczególniej chodzi mi o wasze relacje nie te w biurze.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nic nas nie łączy poza biurem. - nie mam zamiaru dzielić się z jego osobą naszymi relacjami spoza biura</div>
<div style="text-align: center;">
- Pamiętasz ten dzień, gdy mówiłem ci,
żebyś uważała na te oczy biznesmena? - kiwam twierdząco głową - Gdy
wszedłem do jego gabinetu, wydawał się jakoś dziwnie zamyślony. - opiera
się obydwoma łokciami o stolik - Wydaje mi się, że szykuje coś dla
ciebie.</div>
<div style="text-align: center;">
- Co masz na myśli? - również opieram się o stolik w celu dowiedzenia się czegoś więcej i lepszego usłyszenia</div>
<div style="text-align: center;">
- Mam na myśli to, że szykuje się coś,
co spotkało wszystkie jego asystentki, Mercedes. - wstaje z krzesła,
następnie wychodzi z restauracji. Zostawia mnie w głębokim zamyśleniu i
zdziwieniu. Co miał na myśli mówiąc to? Opieram się o krzesło kompletnie
zdezorientowana. Wszystko miesza się, gdy tylko pojawia się gdzieś
obok. Wszystko, co mi mówi mąci mi w głowie. Kiedy tylko pojawia się,
pojawiają się nowe informacje. Wie za dużo o Harry'm i jego przeszłości.
Z pewnością, gdybym spytała go o dowolną rzecz z przeszłości Harry'ego,
odpowiedziałby mi. <em>Wszystko, co spotkało jego asystentki.</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Nie myślałam, że wszystko tak się
skończy, Harry. - po twarzy blondynki spływają coraz to nowe łzy. Z
trudem je powstrzymuje. Całe jej ciało trzęsie się. Z trudem wypowiada
słowa, które tak bardzo bolą jej złamane serce - Myślałam, że...</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Źle myślałaś. - mówi ostrym, zdecydowanym głosem - Nic nas nie łączyło, oprócz seksu.</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Nie chcesz mnie w swoim życiu? -
mężczyzna kiwa zdecydowanie głową, co powoduje głośny szloch blondynki.
Zakrywa dłonią usta, by powstrzymać okropny dźwięk - Wykorzystałeś mnie.
- szepczę cicho, jednak na tyle, by drań stojący przed nią usłyszał</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Nic dla mnie nie znaczyłaś. Nie chcę cię widzieć w swoim życiu. - mężczyzna nawet nie ma pojęcia, jak bardzo ją rani</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Nie liczy się dla ciebie to, że
cię kocham? - próbuje powstrzymać wybuchające w niej emocje - Nie liczy
się dla ciebie to, ile razem przeżyliśmy? Chcesz wszystko przekreślić?
Tak po prostu? - pociera ramiona, by dodać sobie trochę otuchy </em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Wszystko skończone. Nie chcę cię więcej widzieć, to koniec. Żegnaj. - mówi bez żadnego zawahania</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>- Wszystko skończone? - mówi
szeptem sama do siebie - Zanim wyjdę, chcę ci coś jeszcze powiedzieć. -
wyciera łzy z policzków - Kiedyś przyjdzie taki dzień, kiedy to ty
zakochasz się bez opamiętania. Dzień, w którym zrozumiesz, jak bardzo
skrzywdziłeś nas wszystkie. Zakochasz się na tyle, że bez tej osoby nie
będziesz mógł nabrać oddechu. Przyjdzie taki dzień, kiedy to ty
zostaniesz odtrącony w tak brutalny sposób. Ktoś wykorzysta ciebie.
Poczujesz, jaki to ból. Życzę ci, żeby ten dzień nadszedł jak
najszybciej. Życzę ci, żeby miłość twojego życia ujrzała w tobie
potwora, jakim jesteś. Życzę ci, żebyś do końca życia gnił w samotności i
cierpieniu, jakim nas obdarzyłeś. - po tych słowach wychodzi
zostawiając go samego w gabinecie. Gnij w samotności i cierpieniu.</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Po zjedzeniu lunchu wracam do gabinetu.
Naciskam na klamkę, a drzwi ustępują. Widzę Harry'ego stojącego twarzą
do dużego okna. Ręce ma splecione z tyłu. Stoi w lekkim rozkroku.
Zamykam za sobą drzwi, następnie podchodzę do jego biurka</div>
<div style="text-align: center;">
- Wróciłaś? - mówi nie odwracając się
do mnie przodem. Odpowiadam krótkim 'mhm'. Odwraca się do mnie przodem,
po czym podchodzi do mnie. Stoimy twarzą do siebie, góruje nade mną
wzrostem, więc czuję się nieco zakłopotana jego wyższością</div>
<div style="text-align: center;">
- Spotkałam Taylor'a w restauracji. Czego ode mnie chcesz? - uśmiecha się unosząc kącik ust do góry</div>
<div style="text-align: center;">
- Układu. - tą odpowiedzią kompletnie
wbija mnie w podłogę. Rozszerzam szeroko oczy, w geście mocnego
zdziwienia. Stoi z wysoko uniesioną głową, jest strasznie pewny siebie,
przez co czuję się nieśmiała. Śmieję się, jednak gdy widzę wyraz jego
twarzy, przestaję</div>
<div style="text-align: center;">
- Żartujesz sobie ze mnie?</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie. Nie chcę od ciebie związku,
emocje i miłość to nie dla mnie, uwierz mi. - jego oczy sprawiają, że
staję się bardziej nieśmiała</div>
<div style="text-align: center;">
- Więc czego chcesz?</div>
<div style="text-align: center;">
- Chce seksu, bo nasz poprzedni bardzo mi się spodobał.</div>
<div style="text-align: center;">
- Chcesz ode mnie tylko seksu? Bez
uczuć i miłości? Tylko sex, mam rozumieć? - bez wahania przytakuje mi -
Tylko sex? Bez związku, miłości i zobowiązań? - ponownie przytakuje mi
bez wahania. Patrzę na niego zdezorientowana. Jestem w takim szoku, że
zostaję zamieniona w słup soli. Sparaliżowało mnie kompletnie. Żeby mnie
przekonać dotyka mojego ciała i całuje po szyi</div>
<div style="text-align: center;">
- Możesz mieć mnie całego kiedy tylko
będziesz chciała, będziesz mogła ze mną robić co tylko będziesz chciała.
- szepcze mi do ucha. Odpycham go lekko od siebie. Ręce kładę na jego
klatce piersiowej, by nie zbliżał się do mnie na zbyt małą odległość</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, oszalałeś. To nie może się udać. Powinnam już iść. - zakłopotana wychodzę z gabinetu kierując się do domu.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Mija kilka godzin odkąd wyszłam z
biura. Jest pierwsza w nocy. Mrok całkowicie opanował miasto. Lampy,
które wieczorami zwykle są zapalone, zgaszono. Na niebie pojawiło się
mnóstwo gwiazd. Pół okrągły księżyc świeci pełnym blaskiem. Nikogo nie
ma. Wszystko dzieje się tak, jak powinno, oprócz moich myśli. Siedzę na
parapecie z nogami podkulonymi do piersi. Jestem ubrana w czarne leginsy
i bawełniany sweter, który przyjemnie ogrzewa moje ciało. Jestem w
domu, bo tu czuję się bezpieczna. To, co powiedział w biurze nie było
żadnym snem, z którego mogłabym się obudzić. To wszystko zdarzyło się
naprawdę. Czy to jest ta rzecz, która przytrafiła się wszystkim
asystentkom? Układ? Może Taylor kłamał, może to nie jest to. Dlaczego to
zaproponował? Czuję się przerażona. Nie wiedziałam, że to wszystko się
stanie. Lekko pocieram swoje ramiona, by bardziej ogrzać się. Nie chcę
się na to zgodzić. Nie mogę, nie potrafię. Z niewiadomych przyczyn
poczułam się, jakby łamano mi serce. Jakby to nie było to, czego
oczekiwałam. Jakbym liczyła na coś więcej. Dlaczego w ogóle takie myśli
przychodzą mi do głowy? Nie powinnam myśleć o tym w taki sposób.
Powinnam czuć do niego wstręt, zamiast tego czuję się smutna. Czuję, że
chciałabym wrócić tam, by dowiedzieć się więcej, porozmawiać. Głupia
myśl. Nie powinnam tam wracać. Chciałabym pomóc mu odzyskać jego
szczęście, jednak nie w ten sposób. Nie, na pewno nie w taki. Czuję
smutek, zamiast wstrętu czy obrzydzenia. Czuję, że to nie jest to, czego
oczekiwałam, zamiast być zdenerwowana. Czuję, że liczyłam na coś
więcej, zamiast nie chcieć go znać. Powinnam myśleć, że jest
najokropniejszą osobą, jaką w życiu spotkałam, jednak tak nie myślę.
Dlaczego? Dlaczego to nie przychodzi mi na myśl? Moje serce mówi coś,
czego rozum nie rozumie. Ciało robi coś, czego nie powinno. Sięgam po
telefon. W kontaktach znajduję jego numer. Palec chce nacisnąć zieloną
słuchawkę, jednak coś mnie hamuje. Brzmię, jakbym była opętana. Opętana
przez jakieś dziwne uczucie. Nie powinnam godzić się na ten układ. Nie
zgodzę się na niego. Nie wykorzysta mnie dla swoich celów. Nie mnie.
Czuję, że mój telefon wibruje w moich zmarzniętych dłoniach. Patrzę na
ekran. Zdecydowanym ruchem naciskam czerwoną słuchawkę. Nie chcę z nim
rozmawiać. Myślałam, że przyjaźnimy się. Zaufałam mu. Być może dziwnie
to zabrzmi, ale przy nim czuję się inaczej, niż przy innych mężczyznach.
Czuję w sobie jakieś uczucie, gdy patrzę w jego oczy, gdy dotyka mnie
chociażby dłonią. Tamtego dnia, gdy byliśmy na dachu firmy czułam się
przy nim spokojnie mimo, że znajdowaliśmy się na tak dużej wysokości.
Poczułam się lepiej, gdy owinął mnie swoimi ramionami. Kiedy patrzyliśmy
sobie w oczy nie widziałam surowego i władczego biznesmena, tylko
człowieka. Zmieniamy się. Wszystko się zmienia. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
_______________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Co myślicie? :) Komentujcie :) </div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-33063525072408719142014-11-17T08:34:00.002-08:002014-11-17T08:34:53.968-08:0034. A ty? Gdzie zgubiłeś swoje szczęście?<div style="text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Mercedes już dawno powinna być w pracy.
Spóźnia się kilka godzin. Zwykle dzwoni, gdy ma się spóźnić lub coś jej
wypadło. Biorę swój telefon z biurka, aby spróbować się do niej
dodzwonić. W kontaktach szukam jej numeru. Naciskam zieloną słuchawkę i
przykładam do ucha. Po kilku bezowocnych próbach postanawiam jechać do
jej domu i sprawdzić, czy wszystko w porządku. Zazwyczaj odbiera
połączenia w ekspresowym tempie. Telefon chowam do kieszeni, następnie
kieruję się do wyjścia. Zamykam gabinet, by nikt do niego nie wszedł.
Zanim wchodzę do windy, oznajmiam Tori, że wychodzę i nie wiem, czy
jeszcze wrócę do biura.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Pod domem Mercedes zauważam, że jej
samochód stoi na podjeździe. Pukam do drzwi w nadziei, że jest w domu,
jednak nie dostaję odpowiedzi. Po kilku próbach postanawiam zadzwonić do
niej jeszcze raz. W pewnej chwili słyszę, że kluczyk w zamku jest
przekręcany. Otwiera drzwi. Widzę Mercedes stojącą w progu całą
zapłakaną. Ma czerwone, podkrążone oczy. Na twarzy znajdują się jeszcze
pojedyncze krople od łez. Ma na sobie takie same ubrania, jak wczoraj,
gdy opuszczałem wieczorem jej dom</div>
<div style="text-align: center;">
- Boże, Mercedes, co się stało? - nie
odpowiada, tylko wpuszcza mnie do środka. Szczelnie zamyka za sobą drzwi
na klucz, jakby boi się, że ktoś może odwiedzić jej dom - Powiesz mi co
się stało? - wzdycha głośno. Wyciera łzy z policzków, zanim odpowiada</div>
<div style="text-align: center;">
- Sean tu był. - przez wypowiedzenie tych słów zaczyn płakać, jak dziewczynka, która została skrzywdzona przez swoje koleżanki</div>
<div style="text-align: center;">
- Przecież mówiłem, żeby się do ciebie nie zbliżał. - moje ciało i umysł opanowują nerwy, które z trudem przed nią ukrywam</div>
<div style="text-align: center;">
- Zabierz mnie stąd. - całkowicie zbija
mnie tym zdaniem z tropu - W każdej chwili może znowu się tu pojawić. -
wyjaśnia. Nie odzywam się. Biorę tylko jej płaszcz z wieszaka, który
zakładam na jej ramiona. Zabiorę ją do swojego domu. Nie mogę zabrać jej
do biura, to byłoby głupie. Ludzie patrzyliby na nią, jakbym zrobił jej
krzywdę. Widzę, że jest strasznie przestraszona. W tej chwili może
liczyć tylko na moją pomoc. Nie zostawię jej tak sobie pozostawionej.
Muszę zadbać o nią, by wiedziała, że jest bezpieczna.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Wpuszczam Mercedes pierwszą do mojego mieszkania. Biorę od niej jej czarny płaszcz, który wieszam na wolnym wieszaku</div>
<div style="text-align: center;">
- Pewnie nie jadłaś śniadania? - kiwa
przecząco głową. Zaprowadzam ją do kuchni. Brunetka siada na jednym z
wysokich krzeseł, podczas, gdy ja przygotowuję jej czekoladowe płatki. W
tym samym czasie, gdy mleko się gotuję, siadam obok niej. Ciałem jestem
skierowany ku niej - Jak się czujesz? - w odpowiedzi wzrusza obojętnie
ramionami. Nie mogę od niej od razu wszystkiego wyciągnąć. Nie chcę, by
przestraszyła się jeszcze bardziej. Z pewnością będzie niepewnie i z
bólem wypowiadała każde słowo. Wygląda okropnie. Policzki i oczy
zaczerwienione przez łzy. Nie widzę w jej oczach nic, oprócz przerażenia
i bólu. Straciły swój naturalny, piękny kolor. Nie ma w nich nic,
żadnego szczęścia. Zaczesuje jej pasemko włosów za ucho, które
przykleiło się do jej mokrej skóry na policzku. Palcem unoszę jej
podbródek, by choć trochę się uśmiechnęła. Unosi delikatnie kąciki ust
do góry, jednak to za mało na uśmiech. Wstaję z krzesła, gdy widzę, że
mleko kipi. Zalewam płatki, następnie podaję je jej, by zjadła w spokoju
- Pójdę się przebrać. Nie jesteś dziś w stanie do pracy, więc nie
wrócimy do biura. - kiwa głową w odpowiedzi. Idę się przebrać do
garderoby. Zakładam krwisto czerwoną koszulę w czarną kratę oraz ciemne
jeansy. Koszulę wkasuję w jeansy. Nie dopinam jej na dwa ostatnie
guziki, przez co widać moje tatuaże jaskółki i skrawek motyla. Wracam do
kuchni. Gdy tylko widzi mnie na jej twarz wkrada się zdziwienie</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiem, że zwykle widzisz mnie w
garniturze, ale mała odskocznia od codzienności nigdy nie jest zła. -
siadam obok twarzą do niej. Po skończeniu posiłku przyszła pora na małe
wyjaśnienia - Zrobił ci krzywdę? - odwraca się przodem do mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Poszłam zamknąć za tobą drzwi na
klucz. Zasłonił mi usta dłonią, bym nie mogła krzyczeć. Przywarł do
ściany, bym nie uciekła. - samo wyjaśnienie, że dotykał jej podnosi mi
ciśnienie - Zagroził, że jeśli nie pomogę mu, stanie mi się coś bardzo
złego.</div>
<div style="text-align: center;">
- Pomóc mu w czym? - przerywam jej moim nagłym pytaniem, chociaż pewnie i tak mówiłaby dalej, gdybym jej nie przerwał</div>
<div style="text-align: center;">
- Chce, żebym dostarczyła mu dokumenty,
które ukrywasz w swoim gabinecie. Chce, żebyś zapłacił za swoje brudne
interesy. - wypowiedziane przez nią słowa jeszcze bardziej mnie
wkurwiły. Nerwowo wstaję z krzesła. Staram się nad sobą panować, jednak
teraz jest to bardzo trudne - Harry, czy ty masz jakieś brudne interesy?
- pyta, jakby zna prawdę, jednak chce się upewnić</div>
<div style="text-align: center;">
- Oczywiście, że nie. Wszystko w moim biurze jest zgodne z prawem. Nie robię nic, co mogłoby zaszkodzić mojej firmie.</div>
<div style="text-align: center;">
- Powiedział, że mam czas, żeby
zastanowić się, czy wolę, żeby nic mi się nie stało, czy żeby ktoś, kto
mną pomiata zapłacił za swoje brudne interesy. - oddycham z miarę
spokojnie, ale zaraz szlak mnie trafi. Uduszę go, gdy tylko zobaczę go
na własne oczy</div>
<div style="text-align: center;">
- Zabiję go, po prostu go zabiję. - nerwowo chodzę w kółko po kuchni, by w jakiś sposób się uspokoić i opanować</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie doszłoby do tego, gdybym wtedy nic nie usłyszała. - staję w miejscu przodem do niej i z rękoma spoczywającymi na biodrach</div>
<div style="text-align: center;">
- Gdybyś wtedy nic nie usłyszała, to
teraz z pewnością firma przestałaby istnieć, jako Styles Corporation.
Zrobiłaś to, co do ciebie należało. - nic nie odpowiada. Wciąż jestem
bardzo rozdrażniony tym, co się wczoraj stało. Staram się nie wybuchnąć</div>
<div style="text-align: center;">
- Dziękuję, że przyjechałeś do mnie i
zabrałeś stamtąd. Bałabym się tam zostać.- mówi cichym, słabym głosem po
chwili krótkiej ciszy</div>
<div style="text-align: center;">
- Martwiłem się o ciebie. Zwykle dzwoniłaś, gdy coś się działo. - kolejny raz nie odpowiada od razu po mojej wypowiedzi</div>
<div style="text-align: center;">
- Mogę wziąć prysznic? - kiwam twierdząco głową. Mercedes schodzi z krzesła, jakby jest nieco zawstydzona</div>
<div style="text-align: center;">
- Coś nie tak? - pytam zdziwiony, by upewnić się, czy wszystko w porządku</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie mam ubrań na zmianę.</div>
<div style="text-align: center;">
- Zaraz ci coś przyniosę. - kiwa głową,
po czym idzie do łazienki. Podczas, gdy Mercedes będzie brała prysznic,
pójdę po coś do ubrania do garderoby. Biorę jakiekolwiek ubrania po
swojej siostrze, następnie udaję się do łazienki, aby dostarczyć je
brunetce. Zanim otwieram drzwi, pukam. Gdy nie słyszę odpowiedzi wchodzę
do środka, żeby zostawić jej ubrania. Nie zamierzam patrzeć, jednak
jest to silniejsze ode mnie. Próbuję powstrzymywać się od wepchania się
jej pod prysznic. Ostatecznie wychodzę zostawiając ubrania na koszu
przeznaczonym na brudne ubrania. Idę do salonu i siadam na kanapie.
Dosłownie zatłukę Sean'a na miejscu za to, co zrobił Mercedes. Gdybym
wczoraj wyszedł wcześniej, albo chociażby pozwolił, aby odprowadziła
mnie do drzwi i zamknęła je. Nie widziałem nikogo na podwórku. Żadne z
psów sąsiadów nawet nie zaszczekało. Być może wszedł do domu, gdy my
rozmawialiśmy? Słyszę dźwięk otwieranych drzwi, dziewczyna skończyła
kąpiel. Wchodzi do salonu ubrana w czarne leginsy oraz szary, bawełniany
sweter, nieco za duży. Siada obok mnie, przodem do mojego ciała. Jednym
łokciem opiera się o oparcie kanapy i podtrzymuje głowę</div>
<div style="text-align: center;">
- Czujesz się lepiej? - kiwa niepewnie, twierdząco głową. W mojej głowie już pojawia się plan zemsty za to, co zrobił</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie rób niczego głupiego. - odwracam
się twarzą do niej trochę zdziwiony jej wypowiedzią - Wiem, że
zastanawiasz się nad zemstą. - nie odpowiadam nic, nawet nie wiem, co
mam odpowiedzieć - Powinnam się jakoś odwdzięczyć za to, co dla mnie
robisz.</div>
<div style="text-align: center;">
- Każdy zrobiłby na moim miejscu to samo.</div>
<div style="text-align: center;">
- Możesz poprosić mnie o co zechcesz. -
nie odpowiadam, zamiast tego przybliżam się do niej. Dłonią łapię za
jej policzek. Kiedy jestem już bliski pocałowania jej ust, ona
powstrzymuje mnie zdejmując moją dłoń - Wszystko, ale nie to.</div>
<div style="text-align: center;">
- Wszystko. Czyli włącznie z tym. -
zaczynam ją namiętnie całować. Nawet nie przemyślałem tego, po prostu
działam. Rozchylam jej wargi, aby dostać się językiem do wnętrza jej
ust. Całuję zachłannie jej usta, jakby to jest to, co teraz najbardziej
potrzebuję. Przez jej dotyk na mojej skórze pojawia się gęsia skórka.
Czuję jej oddech na swojej skórze, przez co zdaję sobie sprawę z tego,
że nasze twarze nie dzieli nic, nawet kilka centymetrów. Mój oddech
przyspiesza, gdy przybliżam się do niej ciałem. Myśl, że to niedobry
pomysł zważając na jej aktualny stan powstrzymują mnie, jednak za bardzo
pragnę jej ust. Potrzebuję swojej dawki tego narkotyku, jakim są jej
wargi. Są miękkie, w dodatku ciepłe. Moje dłonie kierują się na jej uda.
Zasysam jej dolną wargę. To wystarcza, by zabrakło mi tchu. Przesuwam
ręce na plecy brunetki i przyciągam mnie do siebie, tak, że nasze klatki
podnoszą się i opadają szybko przy sobie. Jej ruchy odbierają mi moją
siłę. Z każdą chwilą moje podniecenie wzrasta. Pociąga lekko za moje
włosy, a w odpowiedzi cicho jęknąłem. Powoli odrywa się ode mnie.
Obydwoje ciężko oddychamy. Kąciki jej ust wędrują ku górze tworząc
uśmiech. To nie był czuły i niewinny pocałunek. To było coś zupełnie
innego. Wypuszczam całe powietrze z płuc powodując ciche jęknięcie. Po
pocałunku oddala się ode mnie na kilka centymetrów, jednak zanim
całkowicie oddala się ode mnie lekko cmokam ją w usta. Oblizuje wargi,
przez co czuję, że podobało się jej. Na twarzy dziewczyny widoczne jest
zmęczenie, musiała nie spać całą noc</div>
<div style="text-align: center;">
- Chcesz się przespać? Wyglądasz na
zmęczoną. - proponuję jej. Kiwa leniwie głową. Zanoszę ją w ślubny
sposób na łóżko do mojej sypialni. Zostawiam ją, ponieważ chcę jeszcze
dziś wyrównać rachunku z Sean'em. Zrobię mu małą niespodziankę.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Wysiadam z samochodu. Znajduję się pod
domem Sean'a. Widzę, że jest w swoim garażu, więc kieruję się tam. Kiedy
tylko widzi moją twarz, podchodzi do mnie z wyraźnym rozbawieniem i
uśmiechem na twarzy</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry, co cię tu sprowadza? - gdy tylko jest dość blisko mnie uderzam go z pięści w policzek w skutek czego upada na ziemię</div>
<div style="text-align: center;">
- Zbliż się jeszcze raz do Mercedes, a
oberwiesz jeszcze gorzej. - z jego nosa sączy się krew, dłonią usiłuje
zatamować krwawienie</div>
<div style="text-align: center;">
- Zależy ci na niej, prawda? - wyciera krew ze swojej twarzy</div>
<div style="text-align: center;">
- To moja asystentka, dbam o jej bezpieczeństwo. - wstaję z ziemi usiłując się utrzymać na nogach</div>
<div style="text-align: center;">
- Szczególnie o bezpieczeństwo w łóżku? - nie wytrzymuję z nerwów i uderzam go jeszcze raz w twarz</div>
<div style="text-align: center;">
- Zawsze dotrzymuję słowa. - odchodzę w stronę samochodu. Zanim jednak wsiadam do niego Sean jeszcze ma coś do powiedzenia</div>
<div style="text-align: center;">
- Dotrzymywanie słowa, to moje drugie imię, Styles.<br /><br /><br />____________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział wyszedł troszkę krótki :/</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Uszanuj moją pracę i skomentuj :)</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-26376083198669369522014-11-10T11:28:00.000-08:002014-11-10T11:28:03.334-08:0033. Kłopoty zawsze wracają.<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); background-color: white; font-family: sans-serif; font-size: 14px; image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
Mimo, że powinniśmy oddalić się od siebie, nadal leżymy w olbrzymim stosie liści. Emily nakryła nas właśnie na pocałunku. Harry patrzy na nią, podczas, gdy ja próbuję patrzeć wszędzie, byleby nie na nią. Mogę sobie już wyobrazić to, co zrobi Emily w biurze</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); background-color: white; font-family: sans-serif; font-size: 14px; image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Myślałam, że stać się na coś lepszego, niż jakaś przypadkowa kobieta z biura, Harry. - mówi swoim bezczelnym głosem. Nie rozpoznała mnie. Muszę skorzystać z okazji, by nie doszło do żadnych plotek w biurze, które wyszłyby z ust blondynki</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); background-color: white; font-family: sans-serif; font-size: 14px; image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Nie rozpoznała mnie. - szepczę cicho do Harry'ego. On kiwa głową na znak, że zrozumiał to, co mam na myśli. Wstaję i otrzepuję się z paprochów i resztek liści ze swoich ubrań. Szybkim krokiem kieruję się w stronę domu. Słyszę skrawki ich rozmowy, jednak teraz bardziej obchodzi mnie to, bym jak najszybciej dotarła do domu.</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); background-color: white; font-family: sans-serif; font-size: 14px; image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); background-color: white; font-family: sans-serif; font-size: 14px; image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
<div class="ie6cntfixes" style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; position: relative; text-align: start; z-index: 10;">
<table id="readmailscroller2" style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; min-height: 400px; outline: 0px; position: relative;"><tbody style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px;">
<tr style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px;"><td style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px;"><div class="cleanedcss" style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; padding: 10px;">
<div id="readMailBodyHtml" style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px;">
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
~*~</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
Zamykam za sobą drzwi na klucz. Zdejmuje swoje buty, następnie chowam je do szafki, płaszcz zdejmuję ze swoich ramion, który wieszam na wieszaku nad szafką do butów. Kieruję się prosto do sypialni. Zmieniam gustowne ubrania na czarne szorty oraz białą bokserkę. Szybko chowam się pod białą, ciepłą kołdrą. Mam w zamiarze zasnąć, jednak przez moją głowę zaczynają przelatywać kolejne myśli na temat tego, co dzieje się wokół mnie. Jeśli nie chcemy, żeby krążyły jakieś plotki w biurze, to lepiej trzymajmy się od siebie z daleka. Między nami doszło już do kilku zbliżeń mimo wyznawanych przeze mnie zasad. Plotę cały czas o tym, że łączy nas tylko praca i nie powinniśmy się do siebie zbliżać. Tymczasem robię wszystko na odwrót. Pozwalam mu się całować, dotykać, spędzam z nim mnóstwo czasu. Zachowuję się jak idiotka, oszukuję samą siebie i wszystkich dookoła. To nie w porządku. Chociaż łączy nas tylko praca zaczynam odczuwać, że bardzo lubię spędzać czas z Harry'm. Słuchać o nim, jego przeszłości. Mogłabym spędzić cały dzień na słuchaniu o nim przez jego samego. Może to dziwnie zabrzmi, ale chciałabym pomóc mu odzyskać jego szczęście. Nie mogę patrzeć na niego w stanie, gdy nie jest szczęśliwy. Wtedy wydaje się być samotny, bez jakiegokolwiek powodu do uśmiechu. W pewnej chwili słyszę pukanie do drzwi. Zdejmuję z siebie kołdrę, po czym idę otworzyć. Zanim wychodzę z sypialni biorę ze sobą szary sweterek na guziki, który zakładam na swoje ramiona. Przekręcam kluczyk, by otworzyć drewnianą powłokę</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Mogę wejść? - kiwam głową, następnie wpuszczam go do środka. Harry staje w korytarzu, podczas, gdy ja zamykam drzwi. Ruchem dłoni wskazuję, żeby skierował się do salonu. Obydwoje siadamy na kanapie. Podkulam nogi do piersi, by było mi cieplej. Przez chwilę nie odzywamy się do siebie, milczymy. Brunet przełyka ślinę, zanim otwiera usta - Emily nie rozpoznała cię. Jest pewna, że to z jakąś kobietą z biura się całowałem, a nie z tobą. - kiwam głową w zrozumieniu jego słów przekazanych mi</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Dlaczego ona kręci się wokół ciebie? - przechylam głowę w jego stronę, by słyszeć go wyraźniej. Wydaje się zastanawiać nad doborem swoich słów, które za chwilę opuszczą jego usta. Wzdycha głośno, jakby nie jest zbyt zadowolony, że musi to powiedzieć</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Raz czy dwa razy przespaliśmy się. Myślała, że połączy nas coś, jednak nie dawałem jej nadziei. Ciągle powtarzałem, że to nic nie znaczyło. Ona zbytnio tego nie rozumie. Ma nadzieję, że zmienię zdanie. Z chęcią zwolniłbym ją, ale znam jej sytuację majątkową. Nie rozumie, że między nami nigdy nic nie było, ani nic nie będzie. - wzdycha głośno pod koniec swojego krótkiego monologu</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej. Musisz zacząć myśleć z kim sypiasz. - w krótkiej odpowiedzi uśmiecha się z charakterystycznym westchnieniem. Harry powoli zaczyna przybliżać się do mnie. Patrzę na niego i jego poczynania. Próbuję się oddalić poprzez oddalenie się o kilka centymetrów na kanapie. Odsuwam się, jednak brunet kontynuuje swoją czynność - Musisz myśleć jaką kobietę wybierasz, bo może powtórzyć się sytuacja z Emily. - pouczam go. Harry w odpowiedzi mruczy cicho i kiwa głową. Kiedy jest już zbyt blisko wstaję z kanapy. Wydaje się być niezadowolony z tego, że oddaliłam się od niego</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Przespaliśmy się, a ty uciekasz ode mnie, zamiast chcieć więcej? - wydaje się być nieco oburzony tym faktem</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Ponieważ jestem twoją asystentką, a nie kobietą, która na ciebie leci. - mówiąc te słowa cicho chichoczę pod nosem. Harry kiwa głową uśmiechając się przy tym bezczelnie - Nie śmiej się, bo to prawda. - rzucam w niego niewielką poduszką. Brunet wstaje ze swojego miejsca i staje kilka centymetrów ode mnie. Splatam ze sobą ręce na piersi, by nie dopuścić, by zbliżył się jeszcze bardziej</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Jeszcze zobaczysz, że między nami zaiskrzy. - szepcze do mojego ucha. Patrzę na niego z poważną miną</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Nigdy. - szepczę tak samo, jak on. Zamiast odpowiedzieć śmieje się z mojej odpowiedzi</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, Mercedes. - przewracam oczami - Muszę iść. Do zobaczenia jutro w pracy. - żegna się, następnie wychodzi z mojego domu. Słyszę trzask drzwi, co oznacza, że wyszedł. Powinnam zamknąć drzwi, żeby żaden nieproszony gość nie wszedł do środka. Kieruję się do korytarza w zamiarze zamknięcia drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu nie są zamknięte, tylko otwarte na oścież. Dziwne. W pewnej chwili czuję na swoich ustach cudzą dłoń, która odcina mi zaczerpnięcie oddechu. Nie mogę krzyczeć, jestem w zbyt dużym szoku. Tajemnicza osoba mocno ściska moją talię, bym w żaden sposób nie uciekła</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Zamknij się, albo stanie ci się krzywda.</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
Wchodzę do swojego mieszkania uprzednio zamykając za sobą drzwi na klucz. Zdejmuję buty oraz płaszcz i odstawiam w odpowiednie miejsce. Klucze od samochodu zostawiam w korytarzu na półce. Kieruję się do kuchni, by zaparzyć wodę na herbatę, której teraz potrzebuję. Czekając, aż woda się zagotuje, wychodzę na taras. Podchodzę do krawędzi i opieram się o barierkę. Noc opanowała już całe miasto. Widoczne są tylko sztuczne światła lamp oraz z budynków. Przez zimno nocy wszyscy udali się do swoich domów. Miasto z tej wysokości wygląda wspaniale. Cieszę się, że mieszkam na samej górze tego wieżowca. Mam jakieś dziwne przeczucie, że właśnie dzieje się coś złego. Być może tylko mi się wydaje, albo już zwariowałem do reszty. Jak zwykle od kilku nocy mój umysł zaczynają odwiedzać myśli na temat Mercedes. Odczuwam, że przestała nas łączyć tylko praca, którą wykonujemy każdego dnia. To już nie jest zwykła znajomość. Zbliżamy się do siebie coraz bardziej. Przestajemy zwracać uwagę na to, że ktoś może nas przyłapać. Za każdym razem, gdy ją całuję lub dotykam, przestaję myśleć o tym, co ktoś może sobie przez to pomyśleć, gdyby nas zobaczył. Spędzamy ze sobą coraz więcej czasu, przez co zbliżamy się do siebie. Nie wyobrażam sobie teraz pracy bez Mercedes. Zdążyłem się do niej przyzwyczaić. Do jej uśmiechu, ciętego języka i sposobu w jaki ze mną postępuje. Nie wymieniłbym ją na żadną inną asystentkę. W takich chwilach, gdy jestem sam, przypomina mi się propozycja mojego układu. Od pewnego czasu zastanawiam się nad odpowiednią chwilą, by przedstawić jej swoją propozycję. Strasznie mnie pociąga, przez co nie mogę się przy niej opanować. Zaczyna w całości opanowywać moje myśli, mój umysł. W mojej głowie jest ciągłym gościem. Nie mogę przestać o niej myśleć. Chcę być blisko niej. Jeśli ten chory układ jest jedynym wyjściem, by być blisko niej, to jestem na to gotowy. Przypominają mi się te czasy, gdy każda asystentka była u moich stóp. Były posłuszne. Mercedes jest ich przeciwieństwem. Korzystały z każdej możliwej sytuacji, by pocałować mnie lub zaciągnąć do swojego łóżka. Liczyło się dla nich tylko to, żebym należał do nich. Układ był na ich rękę. Do żadnej nie czułem nic. Były mi obojętne. W pewnej chwili wiatr mocniej zawiewa. Robi mi się zimno, więc wracam do środka. Woda zdążyła się już zaparzyć, więc nalewam nią do pełna kubek z herbatą. Spróbuję wszystkich kroków, byleby Mercedes należała do mnie. Zrobię wszystko. Chcę ją mieć za wszelką cenę.</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
~*~</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
Zostaję mocno przyciśnięta do ściany przez osobę, która włamała się do mojego domu. Mężczyzna dłonią zakrył mi usta, bym nie krzyczała i nie wzbudziła ciekawości sąsiadów, że dzieje się coś złego. Nie rozpoznaję napastnika, ponieważ ma na twarzy czarną kominiarkę. Kiedy widzi, że nieco uspokajam się, zdejmuje ją. Niemal serce mi staje, gdy widzę przed sobą Sean'a</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Nie spodziewałaś się mnie, prawda? - jestem tak przerażona, że ze strachu trzęsę się, jak osoba, która dostała ataku. Zaczynam płakać ze strachu, jaki we mnie wzbudził - Posłuchaj. Nie jestem tu na próżno. Co prawda zostałem wywalony z biura przez Styles'a, ale to nie zmienia faktu, że mogę się zemścić. Doskonale wiem, że byłby zły, gdyby stracił swoją ulubioną asystentkę, ale mniejsza o to. - próbuję jakoś z nim walczyć, jednak jestem zbyt słaba. Próbuję się wydostać, ale na próżno, jest silniejszy ode mnie</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Czego ode mnie chcesz? - próbuję mówić wyraźnie, jednak przez łzy i jego dłoń jest mi trudno wymówić jakiekolwiek słowo</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Czego? - pyta, jakby sam siebie - Chcę, żebyś mi coś dostarczyła. Mianowicie chodzi mi o dokumenty, które Styles ukrywa w swoim gabinecie. Dostarczysz mi je, a nic ci się złego nie stanie. - zbyt duża ilość adrenaliny powoduje, że z trudem oddycham</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Nie pomogę ci zniszczyć pana Styles'a. - niemal łkam przez łzy, które wypływają z moich oczu</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
- Masz czas na zastanowienie się, czy wolisz, żeby nic ci się nie stało, albo czy wolisz, żeby ktoś, kto tobą pomiata poniósł konsekwencje za swoje brudne interesy. - puszcza mnie, po czym bez słowa wychodzi z mojego domu. Bezsilnie opadam na podłogę. Drżącą ręką zamykam drewnianą powłokę na klucz, żeby nikt już nie wszedł do środka. Zaczynam płakać jeszcze bardziej, niż przed chwilą. Szlocham na tyle głośno, że pewnie ktoś mógłby mnie usłyszeć. Wstaję z podłogi i biegnę do sypialni, żeby schronić się pod bezpieczną kołdrą.</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
___________________________________</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
Rozdział dodaje z telefonu, ponieważ komputer jest zajęty raczej do późnej godziny, a nie chciałam znowu dodawać po terminie :)</div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: center;">
30 komentarzy = Nowy rozdział</div>
</div>
</div>
</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<a href="" id="readMail-attachmentsMark" name="attachments" style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(0, 0, 0, 0); color: #0099cc; image-rendering: -webkit-optimize-contrast; outline: 0px; text-align: start;"></a><span style="text-align: start;"></span></div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-48180403269517500422014-11-04T08:44:00.002-08:002014-11-04T08:44:13.999-08:0032. Nakryci.<div style="text-align: center;">
Powolnym krokiem wychodzę z windy. Ku
mojemu zaskoczeniu w korytarzu niedaleko gabinetu nikogo nie ma. Zwykle
Tori powinna być już wcześniej, niż ja. Dawno jej nie widziałam. Być
może wzięła urlop. Podchodzę do drzwi gabinetu. Kolejnym zaskoczeniem
jest to, że drzwi są lekko uchylone. Zamierzam nacisnąć na klamkę, ale
słyszę kobiecy głos. Przez niewielką szparę zaglądam do środka</div>
<div style="text-align: center;">
- Widziałam, że wczoraj całowałeś się z
jakąś kobietą. Nie wydaje mi się, żeby to był zwykły, nic nie znaczący
pocałunek. - w środku za swoim biurkiem siedzi Harry, przed nim kręci
się Emily. Opieram się o ścianę, aby nie zostać zauważoną na
podsłuchiwaniu ich rozmowy - Nawet nie próbuj mnie okłamywać, bo
widziałam to na własne oczy. Pewnie to była twoja asystentka, prawda?</div>
<div style="text-align: center;">
- Przestań w końcu mnie nachodzić. To,
co było między nami to tylko jednorazowa przygoda. - najwyraźniej nie
jest zadowolony z obecności Emily w swoim gabinecie - Nie pamiętam
także, by ktokolwiek dawał ci zaproszenie, więc przyszłaś tam sama
sobie. - Emily prycha głośno w geście swojej irytacji. Znając Harry'ego z
pewnością niedługo nie wytrzyma ze złości i zacznie na nią krzyczeć</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałam z tobą po prostu porozmawiać. Wydawało mi się, że będziesz szczęśliwy, kiedy pojawię się tam.</div>
<div style="text-align: center;">
- Wcale nie byłem zadowolony, ani
szczęśliwy z tego powodu. Najlepiej będzie, jeśli stąd wyjdziesz i dasz
mi pracować. - głos Harry'ego pokazuje, że z chęcią pozbyłby się jej z
biura</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wyjdę, dopóki nie wyjaśnisz mi, co jest między tobą, a twoją asystentką. Nie wydaje mi się, żeby łączyła was tylko praca.</div>
<div style="text-align: center;">
- To nie powinno cię interesować! -
irytacja Harry'ego spowodowana jej osobą osiągnęła szczyt. Zapewne
nakrzyczy na nią, jednak ona i tak sobie z tego nic nie zrobi - Między
mną, a Mercedes jest tylko praca! Nie potrafisz tego zrozumieć?!</div>
<div style="text-align: center;">
- Jestem o wiele lepsza, niż wszystkie kobiety tutaj pracujące. Nie rozumiem, czemu wybrałeś akurat ją na swoją asystentkę.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie mam ochoty na żadne zaczepki z twojej strony. Wyjdź, inaczej będę zmuszony wezwać ochronę, albo sam cię stąd wyrzucę.</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobrze, ale pamiętaj, że nie
powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. - słyszę kroki zbliżające się do
drzwi. Szybko chowam się za ścianą, by nie doszło do żadnej konfrontacji
między mną, a Emily. Blondynka wychodzi z gabinetu mocno trzaskając za
sobą drzwiami. Po odczekaniu kilku minut postanawiam wejść do środka, by
nie natknąć się na wytrąconego z równowagi Harry'ego. Naciskam na
klamkę, a drzwi ustępują. Powoli wchodzę do środka. Harry siedzi
zdenerwowany za swoim biurkiem, opiera się o fotel, łokcie spoczywają na
podłokietnikach, palcami skubie swoją dolną wargę. Gdy słyszy, że
weszłam, unosi swój wzrok na mnie. Oczy zdradzają jego złość i gniew
tym, co stało się przed chwilą. Zapewne nie jest zadowolony z tego, że
codziennie musi znosić Emily. Z tego, co usłyszałam przed chwilą ona
nachodzi go. Odkładam swoją torebkę na kanapę, płaszcz wieszam na
wieszaku w kącie pokoju</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry, wszystko w porządku? - pytam powoli podchodząc do jego biurka. Staję w lekkim rozkroku ze splecionymi rękoma z tyłu</div>
<div style="text-align: center;">
- Nic nie jest w porządku. - śmieje
się wypowiadając te słowa. Zakrywa dłońmi twarz i zaczyna ją lekko
pocierać. Niespodziewanie wstaje z fotela, następnie podchodzi do okna.
Splata ręce z tyłu za plecami, patrzy przed siebie na miasto - Czy
kiedykolwiek przyjdzie taki dzień, kiedy nie będę musiał się denerwować i
będę szczęśliwy? - podchodzę do niego. Staję za nim blisko przy jego
boku</div>
<div style="text-align: center;">
- Kiedyś na pewno. - nastaje cisza.
Jest mi przykro, kiedy widzę Harry'ego w tym stanie. Wydaje się być
nieszczęśliwy. Jego życie musi być trudne z powodu pracy, nieustająco
kręcących się wokół niego kobiet, ciągłego braku czasu. Nie może ani na
chwilę spokojnie zamknąć oczu, ponieważ ciągle ma coś na głowie. W
każdej minucie jego życia coś się dzieje. Wydaje się monotonne. Dom,
praca, nocne wyjścia do klubów, kobiety, alkohol. Pewnie przydałaby mu
się jakaś odskocznia od jego rzeczywistego świata. Wyjechanie gdzieś
stąd na kilka dni, albo powrót do rodzinnych stron. Chciałabym mu jakoś
pomóc. Pomóc na chwilę zapomnieć o świecie, w którym żyje. Nie przepadam
za nim tak bardzo, jednak skrawek mojego umysłu lubi go. Czasami wydaje
mi się, że z chęcią zostawiłby to wszystko, ale nie może. Chciałby
cofnąć czas, być może nie podjąć się takiego ryzyka, jakim jest jego
praca. W pewnej chwili Harry siada na podłodze opierając się plecami o
okno. Poklepuje miejsce obok siebie dając mi znak, bym usiadła obok.
Niepewnie siadam, jednak zachowuję między nami odległość</div>
<div style="text-align: center;">
- Muszę przyznać, że zmieniłaś moje
życie, gdy pojawiłaś się w tym biurze. Stałem się inny. Inaczej
postrzegam otaczający mnie świat. Nie jestem już tym samym dupkiem,
jakim byłem, zanim cię poznałem. Zmieniam się z każdą chwilą, jaką
spędzam z tobą. Może wyda ci się to dziwne, ale jeszcze żadnej swojej
asystentki nie polubiłem tak bardzo, jak ciebie. - odkręca swój wzrok na
mnie. Patrzy na mnie w inny sposób, niż dotychczas. Zawsze patrzył na
mnie z wyższością, jakby był pewien, że może ze mną zrobić, co tylko
będzie chciał. Był pewien, że może nade mną panować, jak nad wszystkimi
swoimi pracownikami. To spojrzenie, którym teraz mnie obdarza jest
łagodniejsze, bardziej przyjacielskie. Być może między nami jest
przyjaźń, której sama nie zauważyłam?</div>
<div style="text-align: center;">
- Kiedy cię poznałam nawet nie przyszło
mi na myśl, że możemy się ze sobą dogadywać. - uśmiecha się z
charakterystycznym westchnieniem - Naprawdę. Wydawałeś mi się oziębły i
arogancki. Starałam się cię polubić, jednak nie potrafiłam.</div>
<div style="text-align: center;">
- Chyba nie jestem takim złym szefem,
jak ci się wydawało? - pyta unosząc jedną brew i uśmiechając się
delikatnie. Kiwam twierdząco głową, jednak po wyrazie mojej miny można
stwierdzić, że droczę się z nim</div>
<div style="text-align: center;">
- Podobno początki zawsze są trudne. -
kiwa głową w krótkiej odpowiedzi - Pamiętasz, gdy wylałam na ciebie
kawę? - zaczyna się głośno śmiać na przypomnienie tej sytuacji - Byłam
wtedy tak przerażona. Myślałam, że będziesz chciał mnie zwolnić.</div>
<div style="text-align: center;">
- A pamiętasz, kiedy niemal usypiałaś,
gdy przyszłaś do biura? Jeszcze żadna moja asystentka nie spała w moim
gabinecie. - chichoczę cicho pod nosem, gdy przypomina mi się to
zdarzenie - Albo jak byliśmy na kolacji, a ty uciekłaś, kiedy zrobiło
się zamieszanie? - zakrywam twarz dłońmi zawstydzona tą sytuacją - Przez
ciebie kelnerka przewróciła się i upadła pociągając przy okazji za
obrus od stolika obok. W tym całym zamieszaniu nawet nie zauważyłem,
kiedy uciekłaś i wyszłaś z lokalu.</div>
<div style="text-align: center;">
- Większe zamieszanie było wtedy, gdy w całym biurze zgasło światło, a my musieliśmy iść, żeby sprawdzić korki.</div>
<div style="text-align: center;">
- Bałaś się ciemności, czy bardziej
chciałaś złapać mnie za rękę? - uderzam go żartobliwie w ramię
uśmiechając się przy tym - Kiedy pierwszy raz zobaczyłem cię w moim
biurze nie miałem pojęcia, że kiedykolwiek będziemy wspominać to, co się
stało. Muszę przyznać, że nie wiedziałem, że kiedykolwiek uda nam się
zaprzyjaźnić. Zawsze skakaliśmy sobie do gardeł, a teraz zachowujemy się
inaczej.</div>
<div style="text-align: center;">
- Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu zważając na naszą pracę. Nie dziwię się, że zmieniliśmy swoje zastawienie do siebie.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Koniec pracy. Obydwoje wychodzimy z
biura wychodząc na zimne, wieczorne powietrze. Słońce już dawno schowało
się za horyzontem. Całe miasto ogarnął mrok. Na niebie pojawiły się
miliardy gwiazd w towarzystwie półokrągłego księżyca. Chłodne powietrze
nieprzyjemnie atakuje moją twarz, w skutek czego moje policzki i nos
różowieją. Otulam się płaszczem, by nie zmarznąć </div>
<div style="text-align: center;">
- Wracasz sama pieszo, czy jesteś samochodem? - stajemy niedaleko wyjścia na chodniku, przodem do swoich ciał</div>
<div style="text-align: center;">
- Znasz mnie tak długo, że nadal nie zdążyłeś zapamiętać, że zawsze wracam pieszo? - uśmiecha się z westchnieniem</div>
<div style="text-align: center;">
- A ty z pewnością znasz mnie tak
długo, że domyślasz się, że zaproponuję ci spacer? - przechyla głowę
lekko w prawą stronę delikatnie przymrużając oczy. Uśmiecham się, gdy
widzę jego zabawny wyraz twarzy - Mam to przyjąć jako tak, czy raczej
nie?</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak, zdecydowanie tak. - uśmiecha się szeroko ukazując rząd białych zębów</div>
<div style="text-align: center;">
- W takim razie panie przodem. - ruchem
ręki wskazuje, bym ruszyła pierwsza. Ruszam kierując się przez park.
Harry dotrzymuje mi kroku idąc obok mnie. Znajduje się tu wiele lamp,
które oświetlają drogi prowadzące przez park. Pojedyncze ławki stoją
przy dróżkach, by zmęczeni ludzie mogli na nich odpocząć lub poczekać na
osobę, z którą mają się spotkać. W samym centrum parku stoi duża
fontanna, która aktualnie jest wyłączona. Kolorowe liście leżą ułożone w
zgrabnych stosach, albo są porozrzucane przez wiatr</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiem, że jesteśmy już dorośli, ale
może masz ochotę usiąść? - swój wzrok unoszę na Harry'ego, który dłonią
pokazuje mi kierunek, w który mam się patrzeć. Jego dłoń prowadzi mnie
ku placu zabaw, dokładniej dwóch huśtawek</div>
<div style="text-align: center;">
- Pewnie. - mimo, że jestem już dorosła
nadal pamiętam, gdy zawsze przychodziłam tu z tatą. Podchodzimy do
dwóch huśtawek. Na jednej siadam ja, po drugiej stronie Harry. Odpycham
się nogami od podłoża, by powoli rozhuśtać się</div>
<div style="text-align: center;">
- Pamiętam, że zawsze, gdy mój tata
miał czas przyprowadzał mnie tutaj. Nie uczestniczył zbytnio w moim
dzieciństwie, więc każda spędzona chwila była na wagę złota. Ciągle był
zapracowany, jednak nie miałem mu tego za złe. Dzięki niemu miałem dach
nad głową, jednakże brakowało mi ojca. Teraz, gdy jesteśmy tymi samymi
ludźmi możemy spotykać się częściej.</div>
<div style="text-align: center;">
- Mój tata też przyprowadzał mnie
tutaj. Przyprowadzał mnie tutaj zawsze, gdy pokłócił się z mamą. Nie
chciał, bym zamartwiała się tym, co działo się w naszej rodzinie. Starał
się, bym nie myślała. Mimo to, byłam dość mądrym dzieckiem, które
rozumiało powagę sytuacji. Gdy tylko słyszałam ich kłótnię biegłam do
nich, by przestali. Wiedziałam, że mama nie kocha mojego taty.</div>
<div style="text-align: center;">
- Całe moje dzieciństwo spędziłem z
matką, która teraz nie często jest przy mnie. Gdy dorosłem przestawałem
się nią interesować. Chciałem być taki, jak mój ojciec. Silny, odważny,
pewny siebie czy niezależny. Chciałem być człowiekiem, który coś znaczy
na świecie.</div>
<div style="text-align: center;">
- Moja mama ciągle pracuje. Pozostał mi tylko mój tata. - wzdycham głośno - Chociaż ty masz pełną rodzinę, ja mam rozbitą.</div>
<div style="text-align: center;">
- Pełną? - prycha cicho pod nosem - Mój
ojciec interesuje się tylko mną i swoim biznesem. Z moją matką tak
jakby nie utrzymuje kontaktów. To znaczy utrzymuje, jednak mam wrażenie,
że ona służy mu tylko jako żona do wizerunku.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nadal chciałbyś być taki, jak twój
ojciec? - patrzy na mnie pytającą miną i marszczy brwi, jakby nie wie, o
czym mówię - Dbać tylko o swój biznes, mieć żonę do wizerunku, która w
zasadzie nie jest ci potrzebna? - zastanawia się chwilę, zanim otwiera
usta</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałbym mieć żonę, którą będę
kochał bezwarunkowo. Aby nie służyła mi tylko do mojego biznesu, która
będzie ze mną zawsze i wszędzie. Chciałbym, żeby była obok mnie, na
zawsze. - mówiąc te słowa patrzy mi głęboko w oczy. Przez chwilę
patrzymy na siebie, jednak spuszczam swój wzrok na ziemię</div>
<div style="text-align: center;">
- Mówiłeś, że nie jesteś zdolny do miłości. - ponownie kieruję swój wzrok na jego osobę</div>
<div style="text-align: center;">
- Kiedyś powiedziałaś mi, że jeśli nie
odważę się zrobić jakiegokolwiek kroku, nigdy nie odzyskam swojego
szczęścia, które zostało mi odebrane. Że zawsze znajdzie się jakiś
sposób, by znaleźć swoje szczęście. Chciałbym to szczęście odzyskać,
bardzo.</div>
<div style="text-align: center;">
- Czasami nie potrafię cię rozgryźć. Zmieniasz swoje nastroje i zdanie szybciej, niż jakakolwiek kobieta.</div>
<div style="text-align: center;">
- Sama mówiłaś mi, że zawsze znajdzie
się sposób, by odzyskać swoje szczęście. Chcę to szczęście odzyskać,
nawet bardzo. Wiem, że jeszcze niedawno mówiłem, że nie jestem zdolny do
miłości, ale to właśnie miłość jest szczęściem, które zostało mi
odebrane. Mogę zrobić wszystko, byleby to szczęście odzyskać. - unosi
delikatnie kącik ust do góry, jednak po jego oczach widzę, że tym
malutkim gestem próbuje ukryć to, co naprawdę leży mu na sercu. W pewnej
chwili wiatr mocniej zawiewa, przez ci rozwiewa moje włosy - Powinniśmy
już wracać. Robi się jeszcze ciemniej i zimniej. - Harry wstaje ze
swojej huśtawki, robię to samo. Wracamy kierując się do mojego domu.
Idąc nie mówimy nic, dopóki Harry na chwilę nie zatrzymuje się.
Zdziwiona odwracam się do niego przodem ze zdezorientowanym wyrazem
twarzy</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego się zatrzymałeś? - na jego
usta wskakuje zadziorny, łobuzerski uśmieszek. Przekręca głowę w prawą
stronę patrząc na jakiś obiekt. Za jego przykładem wędruję wzrokiem tak,
gdzie on. Zauważam olbrzymią górę z usypanych liści - Chyba nie
zamierzasz... - zanim dokańczam zdanie Harry przerywa mi kiwnięciem
głowy. Odwracam się chcąc uciec, jednak Harry w szybkim tempie łapie
mnie w ślubny sposób i zaczyna kierować do góry z liści - Puść mnie!
Proszę! - zaczynam się wyrywać, jednak brunet wydaje się niewzruszony.
Jego siła przewyższa moją, dlatego moje próby wyszarpnięcia się z jego
uścisku byłyby bezowocne. Bez żadnego zawahania skacze razem ze mną do
liści - Oszalałeś?! - krzyczę na niego, jednak w zamian dostaję
zadziorny uśmieszek. Chcę wyjść, jednak zostaję mocno przyciągnięta za
biodra w skutek czego przewracam się na Harry'ego. Obydwoje leżymy na
olbrzymim stosie liści nie zwracając uwagi na to, czy ktoś właśnie może
przechodzić przez park. Patrzymy w swoje oczy zatracając się we własnych
spojrzeniach. W pewnej chwili Harry unosi głowę, przez co łączy nasze
usta razem. Niespodziewany pocałunek sprawia, że jestem zbyt zaskoczona,
by przerwać go. Delikatnie muska moje wargi, które są zmarznięte od
zimna</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry, myślałam, że stać cię na więcej.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
_______________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Przepraszam za małe opóźnienie, ale wczoraj nie miałam czasu, żeby wstawić.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: red;">25 komentarzy = Nowy rozdział.</span></b></div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-62959263273292880862014-10-27T10:15:00.000-07:002014-10-27T10:15:10.997-07:0031. Dlaczego szczęście znika, zanim się pojawi?<div style="text-align: center;">
Wczoraj, gdy rozmawialiśmy z Harry'm,
zostałam zaproszona na jego urodziny. Postanowiłam, że ubiorę obcisłą,
czarną sukienkę na ramiączka sięgającą mi do połowy ud z białym
kołnierzykiem. Do tego czarne botki na obcasie. Włosy rozpuściłam, by
opadały bezwładnie na moje ramiona. Makijaż pozostawiłam delikatny, by
nie odstraszać od siebie innych gości zbyt wyzywającym makijażem.
Powolnym krokiem zbliżam się do willi, w której ma odbyć się przyjęcie.
Słychać bardzo dobrze dudniącą muzykę. Gości jest tak dużo, że połowa
bawi się na zewnątrz. Zapewne część jest już zbyt pijana, by myśleć
racjonalnie i zachowywać się w marę przyzwoicie. Wszyscy trzymają w
dłoniach czerwone kubki z alkoholem lub jakimś innym napojem. Każdy jest
zadowolony, widać to po szczęśliwych minach. Wchodzę po niewielkich
schodkach i podchodzę do drzwi. Głupio byłoby pukać, bo i tak nikt mnie
nie usłyszy przez głośną muzykę, żeby mi otworzyć. Naciskam na klamkę,
by otworzyć drewnianą powłokę. Wchodzę do pomieszczenia, w którym jest
jeszcze więcej osób, niż na zewnątrz. Rozglądam się za Harry'm, bo tylko
jego znam ze wszystkich jego gości. Wchodzę w głąb tłumu ludzi w
poszukiwaniu bruneta. Jest dosyć ciemno, pomieszczenie oświetlają tylko
kolorowe światła. Wszyscy tańczą lub rozmawiają z innymi. Czuć mocną woń
papierosów i alkoholu. Nagle ktoś łapie mnie w pasie i mocno przekręca w
swoją stronę. Aby nie przewrócić się dłońmi łapię za ramiona osoby,
która niespodziewanie pojawiła się przy mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Jednak przyszłaś. - tą osobą okazuje
się brunet, którego szukałam. Oddala mnie trochę od siebie trzymając za
przedramiona, aby zobaczyć mnie w całej okazałości - Muszę przyznać, że
wyglądasz wspaniale. - mówi głośniej, bym usłyszała jego głos</div>
<div style="text-align: center;">
- Dziękuję. - odpowiadam lekko
rumieniąc się. Czemu się rumienię? Przecież to tylko komplement, który
słyszałam już od niego kilka razy - Wszystkiego najlepszego z okazji
urodzin, Harry! - krzyknęłam entuzjastycznie na tyle, żeby usłyszał
przez dudniącą muzykę<br />- Dziękuję bardzo. - uśmiechnął się - Masz
ochotę się czegoś napić? - kiwam głową w krótkiej odpowiedzi. Chwyta
mnie za nadgarstek, bym nie zgubiła się mu w tłumie gości, i ciągnie w
kierunku baru z napojami. Nie mam dzisiaj zbytniej ochoty na alkohol,
więc wypiję tylko kieliszek. Nie chcę być dzisiaj ani trochę pijana w
ważnym dla niego dniu. Ważne, by wypić za jego zdrowie, a nie napić się
do nieprzytomności. Obydwoje siadamy na wysokich krzesłach przy barze -
Na co masz ochotę?</div>
<div style="text-align: center;">
- Brandy z lodem. - odpowiadam. Do
Harry'ego podchodzi kelner, który przyjmuje zamówienie. Chwilę później
kładzie przede mną szklankę z napojem, który zamówił dla mnie brunet, po
czym idzie obsługiwać kolejnych gości - Twoje zdrowie. - proponuję
toast. Harry uśmiecha się delikatnie, następnie przechyla swoją
szklankę, by opróżnić ją z alkoholu, robię to samo ze swoją, jednak
powoli</div>
<div style="text-align: center;">
- Pozwolisz, że zostawię cię na chwilę?
- bez zastanowienia kiwam głową. Ma wielu innych gości oprócz mnie.
Schodzi z wysokiego krzesła i kieruję się w stronę tłumu. Postanawiam
cały czas nie siedzieć tylko przy barze, zatem schodzę z krzesła, po
czym idę na świeże powietrze. Zanim całkowicie opuszczam bar, biorę ze
sobą kubek z sokiem jabłkowym. Pijąc kieruję się na duży taras. Świeże
powietrze lepiej mi zrobi, niż woń papierosów i alkoholu. Podchodzę do
samej krawędzi i opieram się o barierkę. Na niebie pojawiły się miliony
migoczących gwiazd w towarzystwie półokrągłego księżyca. Miasto nocą
wygląda wspaniale z tej wysokości. Tysiące kolorowych świateł, ludzie
spacerujący w parkach i po ulicach. Spieszący się do domu lub na
spotkanie. Wszystko jest inne, niż za dnia. Wszystko jakby ładniejsze.
Patrzę w dół. Widzę całującą się parę, w dłoniach trzymają prawie puste
kubki z alkoholem. Niedaleko nich rozmawia grupka osób. Niektórzy
tańczą, albo tylko spokojnie stoją rozmawiając i pijąc. Każdy wydaje się
śmielszy po spożyciu tego napoju. Dodaje im odwagi, poczucia większej
pewności siebie. Są w innym świecie. W swoim własnym, niepowtarzalnym
świecie. Po kilku chwilach obserwowania otaczającego mnie obrazu przy
moim boku pojawia się nieznajomy brunet</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobrze się bawisz? - zaczyna rozmowę. Uśmiecha się do mnie delikatnie, jednak na tyle, że można zakochać się w jego uśmiechu</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak, podoba mi się. Atmosfera wydaje
się być w porządku. - biorę kolejny łyk soku jabłkowego z kubka. On tak
samo, jak ja, opiera się obydwoma rękoma o barierkę. W porównaniu do
mnie, ma ze sobą kubek jakiegoś niebieskiego napoju</div>
<div style="text-align: center;">
- Nazywam się Matt. - w końcu decyduje się przedstawić swoje imię</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie masz zbytniej ochoty na alkohol? - mówi pochylając się nieco w moją stronę i patrząc w mój kubek z sokiem<br />- Przyszłam tu, żeby się dobrze bawić na urodzinach, a nie upić do nieprzytomności. - przyznaję bez żadnego zawahania</div>
<div style="text-align: center;">
- Ktoś przecież musi zaprowadzić kogoś do pokoju. - patrzę na niego ze zdziwieniem - Żartuję. - śmieje się z własnego żartu</div>
<div style="text-align: center;">
- Bardzo śmieszne. - szturcham go lekko
w ramię. Odkręcam wzrok na obraz przed nami. Wszystko wygląda
wspanialej, gdy nie jesteś sam. Nie jesteś całkowicie samotny. Masz
kogoś, kto z tobą będzie. Samotność czasem potrafi zdołować niejedną
osobę. Matt odkręca się na chwilę w stronę tłumu tańczących gości.
Zaciska mocno usta, zanim przekręca się z powrotem do mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Posłuchaj, muszę cię na chwilę
zostawić. Pozwolisz? - kiwam głową. Odpycha się od barierki i szybko
idzie do środka. Zobaczył coś, że tak szybko odszedł? Wyglądał, jakby
zobaczył ducha, wydawał się przerażony. Wzruszam ramionami sama do
siebie nie wiedząc, jak to sobie wytłumaczyć. Dopijam resztę soku ze
swojego kubka. Po opróżnieniu całej zawartości decyduję się na pójście
do łazienki. Odpycham się od barierki chcąc kierować się w poszukiwaniu
jej, jednak zostaję zatrzymana przez ciało Harry'ego</div>
<div style="text-align: center;">
- Kto to był? - pyta patrząc na znikającego Matt'a w tłumie gości. Gdy znika z jego pola widzenia odwraca się z powrotem do mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Matt, podszedł do mnie, ale szybko odszedł. - wzruszam ramionami - Miałam zamiar iść do łazienki, jednak zatrzymałeś mnie.</div>
<div style="text-align: center;">
- Um, jasne. - schodzi mi z drogi.
Wyrzucam kubek z wypitym przeze mnie sokiem do kosza, by nie
przeszkadzał mi. Idąc co chwilę napotykam na swojej drodze ledwo trzeźwe
osoby. Całujące się pary lub spokojnie rozmawiających ludzi. Nie mam
pojęcia, gdzie może być łazienka, więc po prostu idę przed siebie z
nadzieją, że wkrótce ją znajdę. Wszyscy wydają się tu świetnie bawić.
Nie znam tutaj ani jednej osoby, oprócz niedawno poznanego Matt'a i
Harry'ego. Dom jest dość duży, więc znalezienie łazienki pewnie zajmie
mi trochę czasu. Przechodząc niedaleko baru zauważam kolejną znajomą mi
osobę. O ile pamiętam, nazywa się Emily. Ignoruje jej osobę, ponieważ
nigdy nie zamieniłam z nią żadnego słowa, nawet nie mam zamiaru. Nie
wydaje mi się, by zbytnio przepadała za mną</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes! - słyszę wołanie mojego
imienia, mimo dudniącej muzyki, więc odkręcam się w stronę osoby, które
je krzyknęła - Przepraszam, że tak szybko odszedłem. - tą osobą okazuje
się Matt</div>
<div style="text-align: center;">
- W porządku. - kiwam głową w zrozumieniu jego słów. Uśmiecha się, więc odwzajemniam miły gest przekazany mi</div>
<div style="text-align: center;">
- Może masz ochotę zatańczyć? - kiwam
twierdząco głową zgadzając się na propozycję. Czemu nie? Zapominam o
poprzednim celu, do którego się udawałam i zamiast tego idę z Matt'em na
parkiet. Zakręcił mnie parę razy wokół własnej osi, przez co cicho
zachichotałam. Poruszam biodrami w rytm muzyki delikatnie kołysząc się.
Matt chwyta moją dłoń i zaczyna poruszać się razem ze mną. Podczas, gdy z
Matt'em trzymamy się za ręce, zaważam, że ktoś obserwuje nas. Osoba,
która patrzy na nas stoi pod ścianą. Cień przykrywa tylko twarz, ale po
sylwetce orientuję się, że to mężczyzna. Stoi oparty o ścianę, w ręku
trzyma kubek z alkoholem. Staram się ignorować jego namolne spojrzenie i
odwracam w stronę tańczącego ze mną bruneta. Matt chwyta mnie za biodra
powodując, że nieco zbliżam się do niego. Śmieję się cicho, gdy łapie
mnie jedną ręką za plecy, a drugą wciąż trzyma moją rękę i przechyla
mnie tak, bym upadła, jednak przez jego silne ręce utrzymuję się ledwo
na nogach. Podnosi mnie i okręca wokół własnej osi</div>
<div style="text-align: center;">
- Może napijemy się czegoś? - szepcze
do mojego ucha. Kiwam głową, by nie krzyczeć w odpowiedzi. Przepychając
się przez tłum ludzi kierujemy się do baru. Opieramy się o ladę, bo
wszystkie inne krzesła są zajęte - Na co masz ochotę?</div>
<div style="text-align: center;">
- Brandy z lodem. - podchodzi do nas kelner, który przyjmuje zamówienie. Wkrótce pojawiają się przed nami szklanki z alkoholem</div>
<div style="text-align: center;">
- Muszę przyznać, że świetnie tańczysz.
- w tym samym czasie, gdy zaczynamy rozmowę ktoś wpada na Matt'a, przez
co wylewa na moją sukienkę zawartość swojej szklanki - Cholera,
przepraszam. - unoszę wzrok na osobę, która wpadła na bruneta</div>
<div style="text-align: center;">
- Wylałeś na jej sukienkę swój pieprzony drink. - moje oczy spotykają się z zielonymi tęczówkami</div>
<div style="text-align: center;">
- Masz amnezję?! To ty popchnąłeś mnie!
- stoją bardzo blisko siebie gotowi do konfrontacji o prawdzie swoich
zdań. Niemal stykają się ze sobą twarzami. Dzięki głośnej muzyce nikt
nie zwraca uwagi na naszą trójkę. Wiem, że zaraz dojdzie do jakiejś
awantury</div>
<div style="text-align: center;">
- To tylko drink. Mogę iść to zmyć. - próbuję ich jakoś rozdzielić, by nie doszło do niepotrzebnej bójki</div>
<div style="text-align: center;">
- To nie zmienia faktu, że on popchnął mnie i na dodatek specjalnie!</div>
<div style="text-align: center;">
- Specjalnie, to ja mogę ci zaraz
przyłożyć! - Harry odpycha od siebie Matt'a, jednak dzięki mojej reakcji
nie dochodzi do rękoczynów</div>
<div style="text-align: center;">
- Przestańcie, zaraz pójdę to zmyć i po sprawie. - nie chcę, by uwaga wszystkich gości została zwrócona na nas</div>
<div style="text-align: center;">
- Niezły pokaz, Styles. - Matt odchodzi
od nas mocno uderzając Harry'ego w ramię. Przewracam oczami, po czym
kieruję się w poszukiwaniu toalety, by zmyć z sukienki drink. Szybko
udaje mi się ją znaleźć. Pcham mocne drzwi, aby dostać się do środka.
Podchodzę do jednej z umywalek. Wyciągam kawałek papieru, który moczę
wodą i zaczynam nim pocierać o plamę na sukience</div>
<div style="text-align: center;">
- On nigdy nie będzie mój! - słyszę, że
jakieś dwie dziewczyny wchodzą do środka. Po głosie mogę poznać, że to
najprawdopodobniej Emily. Zakrywam włosami twarz, by nie zostać
rozpoznana</div>
<div style="text-align: center;">
- Spaliście ze sobą tylko raz czy dwa, a ty liczysz na coś więcej? Wątpię, by zwrócił na ciebie jeszcze swoją uwagę.</div>
<div style="text-align: center;">
- Pieprzony Styles. Jestem pewna, że
między nim, a jego asystentką coś jest na rzeczy. Ostatnim razem, gdy
był u mnie wydawał się jakiś zamyślony, jakby myślał o kimś. Kiedy
spytałam, czy chodzi o jego asystentkę, to zrobił się nerwowy i szybko
zaprzeczył. - po całkowitym wyczyszczeniu plamy, wyrzucam mokry papier
do kosza, następnie wychodzę z toalety. Niezbyt obchodzi mnie to, o czym
konkretnie rozmawiały. Chcę pokierować się w stronę głównej sali,
jednak zostaję zatrzymana przez męskie ciało
<div style="text-align: center;">
- Co za spotkanie. - unoszę wzrok ku górze, by zobaczyć osobę, na którą wpadłam</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, że to było dosyć chamskie? - prycha cicho pod nosem dając mi znak, że zbytnio go to nie obchodzi</div>
<div style="text-align: center;">
- To było niechcący. - wzrusza ramionami, jakby to, co się stało nie zrobiło na nim wrażenia - Poza tym pewnie już wyszedł.</div>
<div style="text-align: center;">
- To nie zmienia faktu, że zrobiłeś to
na pewno specjalnie! - krzyknęłam głośniej, niż miałam w zamiarze - Wbij
to sobie w końcu do głowy, że nikt wiecznie nie będzie ci schodził z
drogi. Nie wszyscy z pewnością boją się ciebie, jak twoi pracownicy.</div>
<div style="text-align: center;">
- Zdziwiłabyś się. - teraz to ja prycham cicho pod nosem w geście irytacji - Matt na pewno chciał zrobić na tobie wrażenie.</div>
<div style="text-align: center;">
- I to ci przeszkadzało? Jesteś
beznadziejny! - wyrzucam ręce w górę, następnie chcę odejść od niego,
jednak mocno przyciąga mnie do siebie. Aby nie znaleźć się zbyt blisko
niego kładę swoje dłonie na jego klatce piersiowej</div>
<div style="text-align: center;">
- Beznadziejny? - wydaje się być
oburzony tym, co przed chwilą powiedziałam - Raczej beznadziejny jest
ten, który nie potrafi niczego dokonać sam. Na przykład mogę powiedzieć,
że Matt jest beznadziejny. Zostawił cię, gdy ty poszłaś wyczyścić
sukienkę, nawet nie zareagował w męski sposób. Chciał ci pokazać, że
jest ... - nie dokańcza, bo sama mu przerywam siarczystym policzkiem -
Nie powinnaś była tego robić.</div>
<div style="text-align: center;">
- Jeśli ktoś tu jest beznadziejny, to
ty! - wyrywam się z jego uścisku i szybkim krokiem kieruję do wyjścia.
Nie zdążam zrobić zaledwie kilku kroków, ponieważ zostaję brutalnie
przyciągnięta z powrotem do Harry'ego</div>
<div style="text-align: center;">
- Zaraz ci pokażę, kto jest
beznadziejny. - syczy przez zaciśnięte zęby. Brutalnym ruchem przyciąga
moje wargi do swoich. Żadne próby wydostania się skończyłyby się
porażką, bo zostaję szczelnie opleciona jego ramionami. Jego silne wargi
całkowicie zawładnęły moimi, w skutek czego oddaję namiętny pocałunek.
Niemal gryzie moje usta w wyczuwalnej złości. Język Harry'ego w szybkim
tempie dostaje się do moich ust - Teraz mi powiesz, że jestem
beznadziejny? - mówi odrywając się na chwilę od moich warg. Mój oddech
przyspiesza, gdy tylko łapie mnie za biodra, by przysunąć jeszcze bliżej
siebie. Niekontrolowanie przenoszę swoje ręce na jego szyję, następnie
wplatam w jego włosy. Wystarczył tylko moment, bym zapragnęła więcej.
Nasze klatki piersiowe unoszą się i opadają w równym tempie. Taki
pocałunek na pewno nie powstrzymałby żadnej dziewczyny, przed
zakochaniem się w nim</div>
<div style="text-align: center;">
- Przestań. - odrywam się od niego, by zaczerpnąć więcej powietrza, które zostało mi odebrane przez pocałunek</div>
<div style="text-align: center;">
- Beznadziejny, czy nie, i tak na mnie
polecisz. - uśmiecha się zwycięsko dumny z tego, co przed chwilą między
nami zaszło. Oddala się ode mnie, jednak zanim całkowicie znika mi z
oczu przysuwa się do mojego ucha - Do zobaczenia w biurze. - szepcze
cichym, jednak namiętnym głosem. Specjalnie ociera się ustami o moją
szyję, by sprawić, bym zapragnęła więcej jego dotyku.<br /><br /><br />________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Niespodzianka! Mam dla was drugi zwiastun! :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Znajdziecie go pod tym linkiem:</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=fpm9fA13SC8" target="_blank">http://www.youtube.com/watch?v=fpm9fA13SC8</a> </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział podoba się? Komentujcie i wyrażajcie swoje opinie. Chętnie poczytam :) </div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-54340161566685190372014-10-20T10:22:00.000-07:002014-10-20T10:22:50.484-07:0030. Wszystko poplątane.<div style="text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Gdy zobaczyłem, że dziewczyna pode mną
osiągnęła szczyt przyjemności, której teraz nie odczuwam, odsuwam się od
niej. Położyłem się obok nagiej, ciężko oddychającej dziewczyny na
łóżku. Kiedy tylko zobaczyłem, że uformowała swój oddech, wstałem do
pozycji siedzącej i założyłem bokserki, po czym wyszedłem z sypialni
kierując się do salonu. Usiadłem na kanapie, wziąłem swój kubek z kawą,
który leży na stoliku przede mną i upiłem z niego kilka łyków. Wkrótce
pojawia się dziewczyna ubrana tylko w bieliznę</div>
<div style="text-align: center;">
- Wreszcie się u mnie pojawiłeś. -
powiedziała namiętnym, seksownym głosem. Próbuje uwieść mnie swoim
dotykiem, jednak nie zwracam na nią szczególnej uwagi. Jestem kompletnie
zajęty swoimi myślami. Myślami na temat Mercedes. Nie mam pojęcia,
dlaczego w ogóle się nią przejmuję? Powinna być mi obojętna. Dzieje się
ze mną coś dziwnego. Powinna być dla mnie obojętna, nic nie znaczyć.
Powinienem iść do najbliższego klubu i zapomnieć o tym wszystkim.
Zaczynam mówić od rzeczy</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>Oszalałeś na jej punkcie.</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Głupia podświadomość. Merc jest
niesamowicie seksowna, bezczelna i pewna siebie przez co pociąga mnie
jeszcze bardziej, niż inne kobiety. Ma wszystkie cechy, które pociągają
mnie w kobietach. Niezależna, pewna siebie, bezczelna, urocza.
Doprowadza mnie do szaleństwa, ale i rozpala uczucie namiętności i
pożądania. Codziennie chciałbym spędzać z nią coraz więcej czasu, jednak
już nie po to, by tylko ją wykorzystać. Powinienem myśleć inaczej.
Myślę o niej w bardziej pozytywny sposób. Myślę, że momentami jest
delikatniejsza, niż skrzydła motyla, które w każdej chwili można
połamać. Jej ciekawość powoduje, że jest jeszcze bardziej urocza. Jej
ciekawość przekracza wszelkie granice. Chciałaby wszystko wiedzieć i
czasem to pakuje ją w kłopoty. Urok Mercedes polega na tym, że czasami
jest słodsza, niż najsłodszy cukierek na świecie, albo najlepsze ciasto
zjedzone w Paryżu z ukochaną osobą. Wydaje się być twardą kobietą,
jednak w rzeczywistości jest uroczą i delikatną osobą. Mimo, że jestem
dla niej momentami bezczelny i nie pokazuję swojej sympatii do niej w
bardziej miły sposób, chciałbym ją poznać jeszcze bardziej. Wiedzieć, co
robi w wolnym czasie, co pije najczęściej, gdy zostaje wieczorami sama w
domu lub co robi, gdy jest smutna. Dlaczego myślę o niej tak często?</div>
<div style="text-align: center;">
- Do jasnej cholery! Czy ty mnie
słuchasz? - do moich uszu dociera krzyk wściekłej Emily - O kim ty tak
zawzięcie myślisz? Jestem o niebo lepsza od innych kobiet w całym
biurze, a ty myślisz o jakiejś innej?! - wzdycham głośno w geście
irytacji</div>
<div style="text-align: center;">
- Przestań, zamyśliłem się po prostu. - usprawiedliwiam swoje zachowanie, mimo, że niezbyt obchodzi mnie to, co ona myśli</div>
<div style="text-align: center;">
- A może coś łączy cię ze swoją asystentką? Gdy ostatnio cię z nią widziałam trochę za bardzo okazywałeś jej swoją obojętność.</div>
<div style="text-align: center;">
- O czym ty mówisz? - szybko
zaprzeczam, by rozwiać jej domysły na ten temat, o którym nie chcę
dyskutować - Przestań wymyślać jakieś bzdury i lepiej zajmij się
bardziej pożytecznymi rzeczami, niż wymyślanie czegoś, co nie istnieje i
nigdy nie istniało.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Mercedes P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Późny wieczór. Wychodzę właśnie ze
sklepu z ubraniami, w którym kupiłam parę rzeczy. Kieruję się do swojego
samochodu, który stoi na parkingu. Wkładam zakupy do bagażnika,
następnie dobrze zamykam go. Odwracam się i momentalnie dostaję zawału
serca</div>
<div style="text-align: center;">
- Witaj, Mercedes. - za mną stoi
Taylor. Nie mam zbyt miłych wspomnień związanych z nim. Poprzednim razem
niemal rozbierał mnie wzrokiem, jakby chciał mi coś zrobić. Teraz
patrzy na mnie podobnym spojrzeniem. Nie obdarzam go zbytnią sympatią.
Jest dla mnie obiektem, którego najchętniej bym unikała jak ognia.
Chciałabym uciec do samochodu i jak najszybciej odjechać stąd - Co
robisz tutaj o tak późnej porze? Sama? - pyta zbliżając się bliżej mnie.
Moje serce wali jak oszalałe, oddech jest nierówny, denerwuję się</div>
<div style="text-align: center;">
- Byłam na zakupach. - odpowiadam drżącym i niepewnym głosem. Taylor wydaje się zadowolony z tego, jak reaguję na jego osobę</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałbym zaprosić cię na kawę i nie oczekuję odmowy. - mówi pewnym siebie głosem, jednak zaprzeczam kilkoma kiwnięciami głowy</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. -
próbuję się opanować, jednak to trudne, gdy stoi przede mną osoba, która
w każdej chwili może zrobić mi coś złego. Na twarzy Taylor'a pojawia
się dobrze widoczne zdenerwowanie i rozdrażnienie moim zaprzeczeniem</div>
<div style="text-align: center;">
- Powiedziałem, że nie oczekuję odmowy.
- moje słowa na nic się nie zdadzą. I tak zrobi, co będzie chciał. Nie
mam wyboru - Zapraszam. - ruchem ręki pokazuje, bym ruszyła w stronę
kawiarni, która znajduje się niedaleko stąd. Niechętnie ruszam naprzód.
Najchętniej uciekłabym stąd. Kiedy w końcu nauczę się, żeby wracać
wcześniej do domu? Nigdy o tej porze nie dzieje się nic dobrego.
Niepewnie stawiam kolejne kroki, jakby chcę odwrócić się i uciec, jednak
nie jestem tego pewna. Jesteśmy sami, nikogo nie ma w okolicy. Gdyby
coś mi się stało, nikt by nie usłyszał mojego wołania o pomoc. Taylor
otwiera przede mną drzwi i wpuszcza mnie pierwszą do środka. Siadamy
przy stoliku niedaleko dużego okna, w samym rogu lokalu. Poza nami jest
tutaj jeszcze jedna para siedząca naprzeciwko drzwi wyjściowych. Nie
czuję się zbyt dobrze będąc tutaj z nim sam na sam</div>
<div style="text-align: center;">
- Jak układa się współpraca ze
Styles'em? - pyta zbijając mnie z tropu. Nie myślałam, że będzie chciał
rozmawiać o naszej współpracy. Myślałam, że raczej będzie chciał
przekonać mnie, jakim człowiekiem jest Harry lub będzie chciał mnie
przejąć na swoją stronę</div>
<div style="text-align: center;">
- Bardzo dobrze. - odpowiadam pewnym siebie głosem. Nie chcę, by pomyślał, że Harry traktuje mnie w zły sposób</div>
<div style="text-align: center;">
- Jesteś chyba pierwszą asystentką, która tak uważa, Mercedes. Harry zwykle pomiata ludźmi ze swojego otoczenia.</div>
<div style="text-align: center;">
- Pan Styles z pewnością nie pomiata wszystkimi. Dba o dyscyplinę w swoim biurze. Nie sądzę, by twoje słowa były prawdziwe.</div>
<div style="text-align: center;">
- Muszę przyznać, że potrafisz obronić kogoś, na kim ci zależy. - odpowiadam na jego słowa cichym prychnięciem</div>
<div style="text-align: center;">
- Pan Styles jest moim szefem. Oczywiste jest to, że będę go broniła. Zwykle on robi to samo ze swoimi pracownikami.</div>
<div style="text-align: center;">
- Oh, tak. Najbardziej dba o swoje asystentki. Pewnie zdążył cię już omamić, prawda?</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wiem o czym mówisz. - marszczę czoło udając, że nie wiem chce mi przez to powiedzieć</div>
<div style="text-align: center;">
- Styles to podstępny facet. Nie
potrafi się oprzeć żadnej kobiecie. Zazwyczaj kończą razem w jednym
łóżku. Można by nawet stwierdzić, że uwielbia kobiety. Szczególnie swoje
asystentki, z którymi ma dość bliskie relacje, mam rację czy się mylę?</div>
<div style="text-align: center;">
- Pan Styles utrzymuje ze mną kontakty, które obowiązują szefa i pracownicę. Nie jesteśmy w żaden sposób ze sobą powiązani.</div>
<div style="text-align: center;">
- Posłuchaj, Mercedes. - opiera się
obydwoma łokciami o blat stolika i przybliża się do mnie twarzą - Styles
prędzej czy później dobierze się do twoich majtek. Zrobi to tak szybko,
że nawet nie zauważysz, kiedy się w nim zakochasz. Rozkocha cię w sobie
na tyle, że nie będziesz w stanie o niczym innym myśleć, tylko o twojej
miłości do niego. Kiedy już osiągnie swój cel, nie pozostanie mu nic
innego, niż tylko zwolnić cię i poszukać sobie innej asystentki, która
zadowoli go tak samo, jak ty i nie zakocha się w nim.</div>
<div style="text-align: center;">
- Kłamiesz. - zaprzeczam jego słowom kilkoma niepewnymi, przeczącymi kiwnięciami głowy</div>
<div style="text-align: center;">
- Mogę z czystym sumieniem potwierdzić,
że nie kłamię. Znam Styles'a bardzo dobrze. Nie chciałbym, żeby
skrzywdził cię w żaden sposób, jak inne. Nie zasługujesz na to.
Polubiłem cię w krótkim czasie i wiem, że nie zasługujesz na zło, które
otacza Styles'a. Jeśli chciałabyś się dowiedzieć nieco więcej o swoim
szefie, masz tu numer telefonu pewnej kobiety. - wyjmuje z kieszeni
marynarki jakąś niewielką kartkę i podaje mi - Zadzwoń, póki nie będzie
za późno. Pamiętaj, nie daj się omamić tym oczom biznesmena.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Mogłabym powiedzieć, że dowiedziałam
się nieco więcej o Harry'm, niż myślałam. Jednak czy to wszystko, co
przekazał mi Taylor, to prawda? Czy prawdą jest to, że Harry'ego otacza
zło? Czy prawdą jest to, że wykorzystuje każdą kobietę, którą napotka na
swojej drodze? Czy prawdą jest to, że gdy asystentka zakocha się w nim,
on natychmiastowo pozbywa się jej? Wszystko wydaje się zbyt poplątane.
Wychodząc z kawiarni natrafiamy na Harry'ego, który akurat zamierza
wsiąść do swojego samochodu</div>
<div style="text-align: center;">
- Witaj, Harry. - brunet od razu
zaczepia go. Harry odwraca swój wzrok w naszą stronę. Na jego twarz od
razu wkrada się złość, gdy widzi nas razem. Być może się mylę co do tej
myśli na temat jego nastoju. Obydwoje patrzą na siebie z nienawiścią i
wyższością</div>
<div style="text-align: center;">
- Co ty tu robisz? - podchodzimy bliżej niego, chociaż wolałabym znaleźć się jak najdalej od tej dwójki</div>
<div style="text-align: center;">
- Byłem właśnie wypić kawę z Mercedes. -
Harry wydaje się być zły, gdy dowiaduje się o naszym spotkaniu - Twoja
asystentka wydaje się być bardzo sympatyczna. W porównaniu do ciebie nie
mogę powiedzieć tego samego. - wydaje się być zirytowany nim </div>
<div style="text-align: center;">
- Skoro Mercedes jest bardzo
sympatyczna, to dlaczego spotyka się z taką osobą, jak ty? Myślałem, że
raczej będzie sama wybierała sobie towarzystwo lepsze od ciebie. -
splata ręce na piersi dając znak, że jest gotowy do jakiejkolwiek
konfrontacji</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, wydaje mi się, że Mercedes
potrzebuje jakiejś odskoczni od pracy w twoim biurze. Wydaje mi się też,
że powinna być lepiej szanowana, niż twoje poprzednie asystentki, które
były wyrzucane na 'zbity pysk'. - wyraźnie zaakcentował ostatnie dwa
słowa</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie powinno interesować cię to, w jaki sposób traktuje Mercedes. Zapewniam cię, że pracuje w najlepszych warunkach.</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, nie wydaje mi się, żeby
wykorzystywanie jej były najlepszymi warunkami. - wydaje się, że
skończyli między sobą wymianę niepotrzebnych zdań, ponieważ Harry wydaje
się nie zamierzać odpowiadać na jego słowa - Mam nadzieję, że niedługo
znów się spotkamy, Mercedes. - unoszę swój wzrok na niego. Bez żadnego
pożegnania z Harry'm, odchodzi. Odwracam się z powrotem do Harry'ego.
Gdy widzę, że jest zajęty swoim telefonem, cicho próbuję uciec. Na
palcach kieruję się do swojego samochodu</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie myśl, że tak łatwo mi uciekniesz. - zaciskam mocno oczy i usta, zanim odwracam się - Dlaczego się z nim spotykasz?</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie spotykam. Byłam na zakupach.
Akurat wkładałam je do bagażnika, a jak się odwróciłam, to on był za
mną. Zaprosił mnie na kawę i tyle. Poza tym nie powinno cię to
interesować z kim się spotykam. - marszczy czoło i zaczyna się nad czymś
zastanawiać. Wydaje się być nieco poddenerwowany i rozzłoszczony przez
rozmowę z Taylor'em kilka minut temu</div>
<div style="text-align: center;">
- Um, powinienem już iść. - odzywa się
po chwili ciszy. Szybko chowa się do samochodu, jednak podchodzę do
niego i powstrzymuję przed zamknięciem drzwi - Dlaczego uciekasz? - nie
odpowiada od razu. Zaciska mocno wargi, zanim otwiera usta, by
odpowiedzieć</div>
<div style="text-align: center;">
- Wsiadaj. - jestem zdziwiona, jednakże
wsiadam. Sama nie wiem, dlaczego. Być może jakiś impuls. Harry
przekręca kluczyk w stacyjce, następnie rusza samochodem w niewiadomym
mi kierunku. Nie wygląda na to, by przez całą drogę odezwał się ani
słowem. Nie mam pojęcia, gdzie mnie zabiera. Teraz właśnie zaczynam się
zastanawiać, dlaczego w ogóle wsiadłam do tego samochodu? Kolejnym
pytaniem, które mi się nasuwa się to, dlaczego Taylor jest tak mną
zainteresowany? Dlaczego jest tak zainteresowany tym, jak Harry mnie
traktuje? Dlaczego powiedział mi o tych wszystkich rzeczach związanych z
Harry'm? Każda myśl związana z Harry'm jest dla mnie zbyt poplątana.
Wszystko, co go otacza, każda jego tajemnica jest poplątana.</div>
<div style="text-align: center;">
Harry zabrał mnie do swojego domu.
Otwiera drzwi kluczem i wpuszcza mnie pierwszą do środka. Wchodząc w
głąb pomieszczenia, w którym się znajdujemy, widzę na stoliku list,
który znalazłam w szafce w jego biurku</div>
<div style="text-align: center;">
- Miała na imię Bonnie. - przy moim
boku pojawia się Harry, staje dość blisko mnie - Kochałem ją do
szaleństwa. Nie widziałem świata poza nią. - wydaje się trochę uspokajać
po rozmowie z Taylor'em, jednak gdy zaczyna opowiadać o liście staje
się jeszcze bardziej zły - Gdy mieliśmy po 12. lat, pierwszy raz
pocałowała mnie. Wtedy jeszcze przyjaźniliśmy się, jednak wiedziałem, że
czuję do niej coś więcej, niż tylko przyjaźń. Po tym zniknęła. Pojawiła
się jakieś 7. lat później. Rozkochała mnie w sobie na nowo. Była dla
mnie wszystkim, jednak wszystko skończyło się, gdy zdradziła mnie. Nigdy
mnie nie kochała. Byłem dla niej nikim. - zaciska mocno wargi, jednak
nie zamierza kończyć - To list, który znalazłaś w moim biurku jest od
niej, od tej suki. - bierze list do rąk i zaczyna go drzeć. Nie mówię
nic, nawet nie wiem, co mam powiedzieć - Wiem, do czego potrafi
doprowadzić ta popieprzona miłość.</div>
<div style="text-align: center;">
- Miłość nieodwzajemniona jest najgorszą rzeczą, jaką można doświadczyć. - wzdycham głośno - Dlaczego mnie tu zabrałeś?</div>
<div style="text-align: center;">
- Sam nie wiem. - wyrzuca kawałki listu
w powietrze, które spadają bezwładnie na podłogę - Ostatnimi czasu moje
zachowanie dziwi mnie, jakbym nie był sobą. - zaciska mocno wargi i
usta, zanim kolejny raz otwiera usta - Masz ochotę na coś do picia? -
kiwam twierdząco głową. Musiał strasznie przeżyć, to, że jego największa
miłość zrobiła coś takiego. W tym czasie, gdy Harry poszedł do kuchni,
zdejmuję swój płaszcz, który wieszam w korytarzu na wolnym wieszaku.
Kieruję się do kuchni. Znajduję tam Harry'ego, nalewającego wina do
dwóch lampek</div>
<div style="text-align: center;">
- Proszę. - odbieram od niego nalane
dla mnie wino - Wiesz, kiedyś ktoś powiedział mi, że nigdy nie można
przewidzieć tego, jak potoczy się nasze życie. Jeśli masz szansę zaznać
szczęścia, to łap je i na nic się nie oglądaj. Ja spieprzyłem swoją
szansę. - jednym łykiem wypija całą zawartość swojego kieliszka. Wydaje
się być jeszcze bardziej rozzłoszczony Bonnie, niż Taylor'em</div>
<div style="text-align: center;">
- Zawsze jest też szansa, by wszystko
naprawić. - odstawiam kieliszek na wysepkę kuchenną - Posłuchaj, jeśli
nie odważysz się zrobić jakiegokolwiek kroku, nigdy nie odzyskasz
swojego szczęścia, które zostało ci odebrane. Zawsze znajdzie się jakiś
sposób, by znaleźć swoje szczęście.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
_______________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Trochę się poplątało, ale niedługo wszystko zostanie wyjaśnione :)</div>
<br /><div style="text-align: center;">
Mogę liczyć na 30 komentarzy? :) </div>
<div style="text-align: center;">
Do następnego :)</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-80809242092350041142014-10-13T10:09:00.000-07:002014-10-13T10:09:32.528-07:0029. Pomyłka.<div style="text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Mercedes wyszła, żeby od kserować dla
mnie dokumenty. Zostałem w gabinecie sam. Opieram się obydwoma łokciami o
biurko, jedną dłonią podtrzymuję głowę, drugą dłonią stukam w blat
biurka. Nie mam pojęcia, dlaczego kilka minut temu pocałowałem ją. Nie
wiem, co we mnie wstąpiło. Dlaczego tak zareagowałem? Może to jakiegoś
rodzaju impuls? Byłem zdenerwowany po rozmowie z Zayn'em. Na siłę
próbuje odnaleźć we mnie jakiekolwiek ludzkie uczucia, albo chociażby
miłość. Próbuje dowieść, że jestem jeszcze człowiekiem z uczuciami,
jakimi kiedyś darzyłem ludzi dookoła mnie. Chce, bym ponownie stał się
tym chłopakiem, którym byłem kilka lat temu. Z ludzkimi uczuciami,
sercem, które nie boi się obdarzyć kogoś uczuciami. Na to jest już za
późno, nie zmienię się, nie potrafię. Mercedes nic dla mnie nie znaczy.
Jest tylko kolejną asystentką, którą zamierzam tak samo wykorzystać, jak
każdą poprzednią. Nie jestem zdolny do miłości, by obdarzyć kogokolwiek
tym wstrętnym uczuciem. Nienawidzę tego uczucia. Nie chcę, by znowu
pojawiło się w moim życiu, w moim sercu. Miłość potrafi zabić każdego
człowieka od środka. Moje serce jest zbyt skamieniałe, żeby kolejny raz
przyjąć to uczucie. Nie mam w sobie nic z ludzkich uczuć. Traktuję
wszystkich z wyższością, bezczelnie zwracam się do nich. Nie liczą się
dla mnie inni ludzie. Martwię się tylko o siebie. Brzmię egoistycznie,
ale właśnie takie jest życie. Życie nauczyło mnie tego, by nie ufać
ludziom. Potrafią zniszczyć wszystko, każdego z osobna. Moje rozmyślania
przerywa czyjeś natrętne pukanie do drzwi</div>
<div style="text-align: center;">
- Proszę! - krzyczę dość głośno, by osoba za drzwiami usłyszała i mogła wejść. Ktoś naciska na klamkę, a drzwi ustępują</div>
<div style="text-align: center;">
- Dzień dobry, Harry. - do gabinetu wchodzi Emily. Zamyka za sobą drzwi i podchodzi bliżej mojego biurka</div>
<div style="text-align: center;">
- Czego chcesz tym razem? - pytam
obojętnie nie poświęcając jej ani jednego przelotnego spojrzenia - Nie
mam ochoty na kolejne podchody z twojej strony, Emily. - śmieje się w
dość seksowny sposób, by złamać mnie. Odkręca fotel, bym siedział
przodem do niej</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego reagujesz w taki sposób? -
mówi pewnym siebie głosem - Jesteś jakiś spięty. - próbuje usiąść na
mnie okrakiem, jednak szybko wstaję, by uniemożliwić jej wykonanie tego
ruchu - Co ci się dzisiaj stało, Harry? Wcześniej nie odtrącałeś mnie.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie mam ochoty na kolejne podchody z
twojej strony, Emily. - powtarzam, aby zrozumiała. Opieram się o biurko,
ręce splatam na piersi - Powinnaś iść wykonywać swoją pracę, a nie
przesiadywać tutaj. - podchodzi bliżej mnie - Nie podchodź. - ostrzegam</div>
<div style="text-align: center;">
- Mam przerwę. - odpowiada ignorując
moje ostrzeżenie. Zaczyna działać mi na nerwy. Nie rozumie tego, co się
do niej mówi - Może tobie też potrzebna jest przerwa? - pyta
przekręcając głowę lekko w prawą stronę. Nie mam ochoty na jej
towarzystwo</div>
<div style="text-align: center;">
- Lepiej będzie, jak spędzisz swoją
przerwę gdzie indziej. - wciąż ignoruje moje słowa. Dłońmi błądzi po
mojej klatce piersiowej - Przestań. - na moje słowa oblizuje tylko
wargi. Ta dziewczyna zaczyna mnie denerwować. Dłońmi zjeżdża niżej, w
kierunku mojego krocza - Powiedziałem przestań. - odsuwam się od niej -
Lepiej idź, bo zaraz wróci Mercedes z moimi dokumentami.</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes, ciągle ta Mercedes. - przewraca oczami - Odpuść ją sobie. - podchodzi w nadziei, że nie odtrącę jej</div>
<div style="text-align: center;">
- Idź już. - powtarzam, ale nadal nie
dociera to do niej. Podchodzi do mnie na tyle, że nasze klatki piersiowe
niemal się stykają</div>
<div style="text-align: center;">
- Daj spokój. Rozluźnij się. - łapie za
mój kark i mocno przyciąga do siebie powodując, że nasze usta łączą się
ze sobą. Szybko jednak odtrącam jej pieszczotę. Dłońmi chwytam za jej
przedramiona, by odsunąć od siebie na większą odległość</div>
<div style="text-align: center;">
- Emily, powtarzam ostatni raz. Jestem zajęty, idź już. - kolejny raz przewraca oczami w geście absolutnej irytacji</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobrze, jak sobie chcesz. - wzdycha
głośno, jednak po krótkiej chwili opuszcza mój gabinet, zostawiając mnie
w końcu w spokoju. Gdybym mógł cofnąć czas, to na pewno nie przespałbym
się z nią. Dałem jej fałszywą nadzieję na to, że kiedyś będę z nią.
Muszę zacząć myśleć, zanim pójdę z jakąś do łóżka. Brzmię, jak dupek,
ale nie zmienię się. Nie zasługuję na żadną kobietę, nawet na Mercedes.
Ona jest zupełnie inna. Dba o to, by nic, co nas łączy nie ujrzało
światła dziennego. Chociaż i tak nic nas nie łączy, oprócz pracy i nigdy
nic nas nie połączy. Za kilka miesięcy zmieni pracę, tak, jak
powiedziała to jakiś czas temu. Drzwi otwierają się i do środka wchodzi
osoba, o której przed chwilą myślałem. Uśmiecha się pokazując dokumenty,
które kazałem jej od kserować</div>
<div style="text-align: center;">
- Dziękuję. - mówię, gdy kładzie kartki na biurku</div>
<div style="text-align: center;">
- Jest już późno. Powinnam wracać już
do domu. - kiwam głową w zrozumieniu. Podchodzi do wieszaka, na którym
powieszony jest jej czarny płaszcz. Zakłada na siebie materiał,
następnie podchodzi do kanapy i bierze z niej swoją torebkę - Do
widzenia.</div>
<div style="text-align: center;">
- Do widzenia. - żegna się ze mną, po
czym wychodzi z gabinetu. Wypuszczam całe powietrze z płuc. Wstaję z
fotela i podchodzę do olbrzymiego okna, które zajmuje całą ścianę za
moim biurkiem. Czuję się jakoś dziwnie. Nie wiem, jak opisać to uczucie.
Czuję coś w rodzaju wyrzutów sumienia. Powinienem się napić. Zaczynam
mówić od rzeczy. Po pracy pójdę do swojego mieszkania i wypiję coś, co
pomoże mi odciąć się od rzeczywistości. W zasadzie, to mogę już wrócić
do domu. Podchodzę do wieszaka i zakładam swój płaszcz. Zamykam za sobą
drzwi na klucz i kieruję się do windy. Wciskam odpowiedni guzik, a drzwi
zamykają się. Po zjechaniu na najniższe piętro, wychodzę z windy.
Kieruję się do wyjścia. Mechaniczne drzwi rozsuwają się, wychodzę z
budynku. Ku mojemu zaskoczeniu widzę Mercedes stojącą niedaleko wyjścia.
W dłoni trzyma telefon. Patrzy na jakiś punkt daleko przed nią</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes. - podchodzę do niej i łapię ją za przedramię. Zaczyna piszczeć, jednak, gdy widzi moją twarz zamyka się</div>
<div style="text-align: center;">
- Boże, Harry. Przestraszyłeś mnie. - oddycha, jakby zobaczyła ducha. Ogólnie jest jakaś niespokojna i dziwnie zdenerwowana</div>
<div style="text-align: center;">
- Stało się coś? - pytam - Jest już ciemno, a ty powinnaś być w domu. - przygryza wargę w geście zawstydzenia</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałam zamówić taksówkę. Dzisiaj
przyszłam do pracy pieszo, a nie chcę sama wracać po ciemku do domu. -
tłumaczy powoli w dość śmieszny dla mnie sposób. Wygląda, jak
nastolatka, która przed chwilą została przyłapana przez swoją mamę na
całowaniu się</div>
<div style="text-align: center;">
- Podwieźć cię? - odkręca się na chwilę
za siebie, jednak po krótkiej chwili namysłu kiwa twierdząco głową.
Wskazuję jej kierunek, gdzie zaparkowałem swój samochód. Ruszam w jego
stronę, a za mną podążą Mercedes. Odkręcam się jeszcze do niej, by
sprawdzić, czy wszystko w porządku. Otwieram jej drzwi od pasażera, aby
mogła wsiąść do samochodu. Po chwili miejsce kierowcy zostaje zajęte
przeze mnie. Przekręcam kluczyk w stacyjce i ruszam z chodnika w stronę
domu Mercedes</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego stałaś tak pod biurem? Nie wyglądałaś, jakbyś chciała zamówić taksówkę. - odkręcam wzrok na nią</div>
<div style="text-align: center;">
- Zapatrzyłam się. - odpowiada krótko.
Czy tylko mi się wydaje to podejrzane? Mniejsza o to. Skupiam swój wzrok
na drodze, żeby nie spowodować jakiegoś wypadku - Dziękuję. - mówi
niespodziewanie odrywając moją uwagę od drogi przed nami</div>
<div style="text-align: center;">
- Co? Dlaczego? - pytam patrząc na drogę, czasem ukrytkiem spoglądając na jej osobę</div>
<div style="text-align: center;">
- Po prostu. Za wszystko, co dla mnie robisz. - wzrusza delikatnie, niemal niezauważalnie ramieniem.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Parkuję samochód niedaleko bramy. Przekręcam kluczyk w stacyjce, by zgasić samochód, następnie przekręcam głowę w jej stronę</div>
<div style="text-align: center;">
- Jesteśmy na miejscu. - oznajmiam, gdy nie ma zamiaru wyjść z samochodu. Odwraca się do mnie, nieśmiało patrzy mi w oczy</div>
<div style="text-align: center;">
- Dziękuję. Jeszcze raz. - mówi, jednak
jeszcze nie wychodzi z samochodu - Może wejdziesz do środka? - pyta
nieśmiało, lekko rumieniąc się. Zapewne nigdy nie zapraszała w taki
sposób mężczyzn do swojego domu. Kiwam głową w twierdzącej odpowiedzi.
Obydwoje wychodzimy z samochodu kierując się do jej domu. Otwiera drzwi
kluczem i wchodzi pierwsza do środka. Zapala światło w korytarzu,
jednocześnie zamykając za mną drewnianą powłokę. Odkłada torebkę i
kluczyki na niewielką szafkę do butów</div>
<div style="text-align: center;">
- Napijesz się może czegoś? - pyta zdejmując swój czarny płaszcz, który wiesza na wieszaku, który znajduje się nad szafką</div>
<div style="text-align: center;">
- Kawy. </div>
<div style="text-align: center;">
- Nie za późno na kawę? - pyta zdziwiona moją odpowiedzią na jej pytanie na temat tego, czego mam ochotę się napić</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie przeszkadza mi to. - kiwa głową,
po czym znika mi z oczu kierując się do kuchni. Zdejmuję swój płaszcz,
który wieszam obok jej. Wchodzę w głąb domu w poszukiwaniu Mercedes.
Znajduję ją w kuchni sypiącą do kubków kawę oraz cukier</div>
<div style="text-align: center;">
- Powiesz mi prawdę? - podchodzę do niej i opieram się tyłem do wysepki kuchennej z rękoma splecionymi na piersi</div>
<div style="text-align: center;">
- Jaką prawdę? - patrzy na mnie, jednak szybko urywa kontakt wzrokowy powracając do poprzednio wykonywanej czynności</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego stałaś pod biurem?
Wyglądałaś, jakbyś patrzyła na kogoś, kogo się bałaś. - odwraca się ode
mnie próbując odwrócić moją uwagę od zadanego jej pytania. Bierze do rąk
czajnik, z którego nalewa wodę do kubków - Wiesz, że i tak dowiem się
prawdy? - straszę ją. Wzdycha głośno zastanawiając się, czy powiedzieć
mi prawdę. Po chwili namysłu w końcu otwiera usta</div>
<div style="text-align: center;">
- Rano, gdy szłam do pracy wydawało mi
się, że ktoś mnie śledzi. Jakiś czarny samochód, jakby jechał za mną.
Kiedy stałam pod biurem chciałam zamówić taksówkę, ale zobaczyłam ten
sam czarny samochód. Osoba, która była w tym samochodzie wyszła i
zaczęła kierować się w moją stronę. Bałam się, że może to być Sean. -
wypuszcza powietrze z płuc - Bałam się, że to on.</div>
<div style="text-align: center;">
- Sean nic ci nie zrobi. - od razu zaprzeczam jej domysłom na temat osoby, która mogłaby ją śledzić</div>
<div style="text-align: center;">
- Skąd wiesz?</div>
<div style="text-align: center;">
- Po prostu wiem. Nie musisz się o to martwić. - załatwiłbym go, gdyby zbliżył się do niej. Ma na ten temat moje słowo</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, nie ważne. Może tylko mi się
wydawało. - wzrusza ramionami chcąc o tym zapomnieć. Bierze swój kubek z
herbatą do rąk i upija kilka niewielkich łyków, by nie poparzyć języka
gorącą wodą. Podsuwa mi kubek z kawą, który od razu biorę do rąk - Masz
ochotę coś obejrzeć? - proponuje. Zgadzam się lekkim skinieniem głowy.
Przechodzimy do salonu. Siadamy niedaleko siebie na białej kanapie.
Stykamy się ze sobą ranieniami, jednak wydaje się, że Mercedes wcale to
nie przeszkadza. Pilotem włącza telewizor oraz DVD - Może być <em>3 metry nad niebem</em>?
Ostatnio oglądałam. - nie wiem, co to jest, ale niech będzie. Kiwam
głową w odpowiedzi. Odstawiam swój kubek na niewielki stolik przed
kanapą. Czuję się nieco nieswojo będąc u kobiety w domu. Zawsze to one
przychodziły do mnie. Może to dziwnie zabrzmi, ale czuję się lepiej, gdy
to ktoś jest moim gościem. Nawyk.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Robi się późno. Przez okna nie dostaje
się żadne światło. Nawet światło latarni, które zostały już pogaszone.
Jedynym światłem, które oświetla salon jest sztuczne światło z
telewizora. Film dobiega końca. Czuję na swoim ramieniu głowę Mercedes.
Zasnęła. Musiała być zmęczona. Powoli wstaję, by nie obudzić jej. Biorę
ją na ręce w ślubny sposób i zanoszę do sypialni. Na szczęście drzwi są
lekko uchylone, więc otwiera je nogą. Delikatnie kładę Mercedes na
łóżku, następnie przykrywam ją miękką kołdrą</div>
<div style="text-align: center;">
- Dobranoc. - mówię szeptem. Klękam
przy niej, by złożyć delikatny pocałunek na jej ustach. Palcami
odgarniam kosmyki włosów, które opadły na jej twarz, by nie obudziły ją
łaskotaniem w nocy. Wstaję, po czym cicho wychodzę z sypialni kierując
się do drzwi. W salonie znajduję zeszyt i długopis. Wyrywam jedną
kartkę, na której piszę, że klucz zostawię w doniczce przy drzwiach. Nie
chcę, by przypadkiem ktoś włamał się do jej domu, podczas, gdy ona
będzie spała. Zostawiam kartkę z wiadomością na stoliku w salonie,
następnie wychodzę z jej domu zamykając drzwi na klucz.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
______________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Piszcie swoje opinie na temat rozdziału. Chętnie poczytam :) </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję tym osobom, które wypełniły ankietę :)</div>
<div style="text-align: center;">
Do następnego :) </div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-21229197102604203272014-10-06T09:53:00.001-07:002014-10-06T09:53:09.326-07:0028. Tajemnicza nieznajoma.<div style="text-align: center;">
Zamykam za sobą drzwi na klucz, po czym
spokojnie schodzę ze schodków. Niepotrzebne mi kluczyki chowam do
torebki. Wychodzę przez furtkę, kierując się do pracy. Świeże powietrze
przyjemnie dostaje się do moich nozdrzy. Chłodny podmuch wiatru otula
moje ciało i rozwiewa delikatnie włosy. Szare chmury powoli odsłaniają
niebo. W nocy musiało padać, ponieważ gdzieniegdzie stoją kałuże z
niewielką ilością wody. Liście na drzewach zmieniają kolor na żółty
zwiastując nadejście jesieni. Są odrywane od gałęzi drzew przez poranny
wiatr. Spadają powoli na ziemię tworząc kolorowy, naturalny dywan.
Uwielbiam taką pogodę. Nie jest za zimno, ani za ciepło. W pewnej chwili
zaczynam odczuwać jakieś dziwne uczucie, jakby ktoś mnie obserwuje.
Oglądam się za siebie i widzę czarny samochód niedaleko mnie. Zanim
wyszłam z domu nie widziałam żadnego samochodu w okolicy. Przez
przyciemniane szyby nie widać osoby, która się w nim znajduje, być może
po prostu nikogo tam nie ma. Ignoruję to, ponieważ zwyczajnie w świecie
mogłam go nie zauważyć. Odwracam się i kieruję dalej w stronę pracy.
Moje zdziwienie rośnie, gdy słyszę dźwięk włączanego silnika.
Najwyraźniej dramatyzuję, bo pewnie ktoś jedzie do pracy. Z każdym moim
krokiem słyszę, jakby samochód zbliża się do mnie. Nie jedzie normalnie,
tylko dotrzymuje mi kroku. Odwracam się na chwilę, by ocenić sytuację.
Samochód stał wcześniej dalej o kilka metrów. Marszczę czoło nie
wiedząc, jak to sobie wytłumaczyć. Czuję dziwne uczucie, jakby ta osoba w
tym samochodzie mnie śledzi. Na moje szczęście do pracy pozostało mi
tylko kilka metrów. Skręcam w prawo i za rogiem widzę już wejście do
biura. Przyspieszam, by jak najszybciej znaleźć się tam. Pocieram buty o
metalową wycieraczkę, aby zbytnio nie nabrudzić. Zanim wchodzę do
środka odkręcam się, żeby zorientować się, czy dramatyzowałam, czy po
prostu miałam rację. Samochód szybko odjeżdża, gdy tylko chowam się w
budynku. Zastanawiając się kto to mógł być wchodzę do windy. Nie znam
osoby, której mogłoby zależeć na mnie tak bardzo, by mnie śledzić,
podczas drogi do pracy. Drzwi windy rozsuwają się, tym samym
wypuszczając mnie z niej. Podchodzę do drzwi od gabinetu. Nikogo tu nie
ma, nawet Tori siedzącej na swoim miejscu. Korytarz jest opustoszały,
ani żywej duszy. Ku mojemu zdziwieniu drzwi są zamknięte. Harry o tej
porze powinien być w swoim gabinecie. Zawsze jest wcześniej. Nieco
zdenerwowana wyjmuję telefon, by zadzwonić do swojego pracodawcy, żeby
dowiedzieć się, gdzie się podziewa</div>
<div style="text-align: center;">
- Halo? - odbiera po pierwszym sygnale, musiał mieć telefon przy sobie, skoro tak szybko odebrał moje połączenie</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry, jestem pod gabinetem, a drzwi
są zamknięte. Gdzie jesteś? - przestępuję z nogi na nogę, rękę chowam do
kieszeni płaszcza</div>
<div style="text-align: center;">
- Za chwilę przyjdę. - mówi krótko, po
czym rozłącza połączenie. Opieram się o ścianę czekając na niego. Nudząc
się zaczynam grać w jakąś grę na telefonie, jednak moja gra dobiega
końca, gdy dostaję SMS-a. Wyłączam grę, by sprawdzić, kto napisał do
mnie wiadomość. Naciskam na niewielką kopertę u dołu ekranu z niewielką
liczbą jeden, aby otworzyć i przeczytać </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<strong><em>Przyzwyczaj się, bo od dziś będę ci towarzyszył codziennie.</em></strong></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Nie mam pojęcia, od kogo może być ta
wiadomość. Zaczynam obawiać się, że może to być Sean w zemście za
wyjawienie jego tajemnicy. Zaczynam mocniej oddychać w obawie, że może
mi się coś stać. Serce przyspiesza tempo na myśl, że wkrótce mogę się
przekonać o niesłuszności swojej decyzji. Ale niby co miałam w tamtej
sytuacji zrobić? Pozwolić, by zniszczył firmę? Nie mogłam do tego
dopuścić. Harry zbyt długo na to pracował, aby teraz to wszystko
stracić. Musiałam mu o tym powiedzieć, nie miałam wyjścia</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes. - z moich myśli wyrywa mnie Harry, który zdążył już przyjść - Stało się coś? Jesteś jakaś rozkojarzona.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, w porządku. - odpowiadam mało
przekonująco. Nie mam zbytniego talentu aktorskiego, żeby ukrywać swoje
emocje. Harry wyjmuje klucze od gabinetu z kieszeni spodni, następnie
otwiera drzwi i wpuszcza mnie pierwszą do środka. Zdejmuję swój płaszcz,
który wieszam na wieszaku w rogu pomieszczenia. Brunet podchodzi do
biurka, z którego wyjmuje jakieś dokumenty</div>
<div style="text-align: center;">
- Muszę jeszcze na chwilę gdzieś iść.
Poczekaj tutaj. - wychodzi zostawiając mnie samą. Wzdycham głośno w
geście irytacji. Mógł przynajmniej dać mi jakieś zadanie do wykonania.
Korzystając z jego nieobecności siadam za jego biurkiem. Z nudów
zaczynam przeglądać jego szufladę w poszukiwaniu sama nie wiem czego. Na
początku znajduję tylko jakieś dokumenty, które na pewno nie dotyczą
mnie i wykonywanej przeze mnie pracy. Na samym dole znajduję jakiś list
zaadresowany do niego. Zaciekawiona biorę go do rąk, chociaż wiem, że
nie powinnam tego robić. Czuję kobiece perfumy. Cały list jest nimi
przesiąknięty. Koperta jest otwarta, musiał już czytać jej zawartość.
Powinnam odłożyć to na miejsce, ponieważ nie dotyczy to z pewnością
mnie, jednak moja głupia ciekawość sprowadza mnie na skraj przepaści.
Wyjmuję z koperty jasno-różową kartkę papieru i zaczynam czytać jej
zawartość</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<strong> <em>Wiem, że nigdy nie odwzajemnisz mojego uczucia, ale chcę się z Tobą spotkać.</em></strong></div>
<div style="text-align: center;">
<strong><em>To, co było między nami na zawsze pozostanie w moim sercu.</em></strong></div>
<div style="text-align: center;">
<strong><em>Każdego dnia przypominam sobie, co razem przeżyliśmy. Wzloty, upadki, ale zawsze sobie radziliśmy. </em></strong></div>
<div style="text-align: center;">
<strong><em>Nadal jesteś w moim sercu i chcę, byś tam pozostał. Proszę, wybacz mi, że ...</em></strong></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
- Tori, przygotuj dokumenty, o które
się prosiłem. - chcę czytać dalej, jednak słyszę, że do gabinetu zbliża
się Harry. Szybko chowam list do koperty. Wszystkie dokumenty odstawiam
na miejsce i w ekspresowym tempie siadam na kanapie. Kto mógł do niego
to napisać? Nie słyszałam nigdy, żeby Harry miał na boku jakąś znajomą,
albo, że kiedykolwiek miał kogoś. Ta dziewczyna musi być bardzo
zdesperowana, skoro napisała do niego ten list. Zapewne nic mi o tym nie
mówił, bo to nie dotyczy mnie. Czyżby ukrywał coś przede mną? Głupia
myśl. Nie jesteśmy przyjaciółmi, żeby się sobie ze wszystkiego zwierzać.
Drzwi od gabinetu otwierają się, a do środka wchodzi Harry.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Siadam za swoim biurkiem. Dokumenty,
które przed chwilą trzymałem w dłoniach chowam do szuflady w biurku.
Zauważam coś dziwnego. Wszystkie papiery są porozrzucane w szufladzie,
zanim wyszedłem były idealnie ułożone. List. List, który był w rogu
teraz jest na środku. Ktoś musiał tu grzebać, kiedy mnie nie było.
Unoszę swój wzrok na Mercedes, która nerwowo i niepewnie patrzy na
sufit. Ma ręce mocno splecione na piersi, oddycha tak mocno, jakby przed
chwilą brała udział w jakimś maratonie, albo coś ukrywa </div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes. - unosi swój zdenerwowany wzrok na mnie - Szukałaś czegoś w mojej szufladzie? - splatam ręce na piersi</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie. - odpowiada drżącym głosem, ukrywa coś przede mną i zaraz dowiem się co</div>
<div style="text-align: center;">
- Bo mi się wydaję, że tak. -
przechylam lekko głowę w prawą stronę i mrużę lekko oczy próbując złapać
ją na kłamstwie. Ponownie kiwa przecząco głową - Podejdź. - rozkazuję.
Niepewnie wstaje z kanapy i podchodzi do mnie - Czy aby na pewno? -
dopytuję</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, niczego nie szukałam.</div>
<div style="text-align: center;">
- Kłamiesz. - stwierdzam. Mercedes nie potrafi kłamać, jej zachowanie to wszystko zdradza - Mercedes, dlaczego mnie okłamujesz?</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie dałeś mi żadnego zadania do wykonania. Nudziło mi się i nie miałam nic do pracy. - usprawiedliwia swój czyn</div>
<div style="text-align: center;">
- Czytałaś ten list? - unoszę różową
kopertę do góry, by pokazać jej ją. Posłusznie kiwa przecząco głową - I
co ja mam z tobą zrobić? Powiedz. - chowam kopertę do szuflady,
następnie zamykam ją. Uśmiecha się uroczo i wzrusza ramionami. Naszą
rozmowę przerywa czyjeś pukanie do drzwi gabinetu - Proszę! - krzyczę
głośno, by osoba za drzwiami usłyszała i weszła do środka</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie przeszkadzam? - do środka wchodzi Zayn, jak zwykle potrafi wyczuć odpowiedni moment, żeby nam przeszkodzić</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, nie przeszkadzasz. - odzywam się
po chwili - Mercedes, zanieś te papiery do Tori. Nie ma jej u siebie,
więc musisz jej poszukać. - podaję jej dokumenty. Bierze je ode mnie i
kieruje się do wyjścia. Wychodzi zamykając za sobą drzwi - Co cię tu
sprowadza?</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak w zasadzie, to jestem tu po to, by zaprosić cię na swoje urodziny. Oczywiście z osobą towarzyszącą. - uśmiecha się</div>
<div style="text-align: center;">
- Uważasz, że przyjdę z jakąkolwiek kobietą? Nie mam zamiaru później męczyć się z jakąś, bo spodobałem się jej.</div>
<div style="text-align: center;">
- Możesz pójść z Mercedes. - siadam na fotelu za biurkiem - Podobno jesteście tacy sami, jeśli chodzi o uczucia.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wydaję mi się, żeby to był dobry pomysł. - od razu zaprzeczam - Nawet nie wiem, czy się zgodzi. - mówię obojętnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Nadal będziesz ukrywał to
obojętnością, że podoba ci się? - wzdycham głośno w geście irytacji -
Znam cię za dobrze i wiem, kiedy kłamiesz, Harry. Wiem także, kiedy
kobieta podoba ci się, żeby ją wykorzystać, a kiedy podoba ci się, bo
czujesz coś do niej.</div>
<div style="text-align: center;">
- Tym razem mylisz się. Mercedes wcale mnie nie interesuje. Jest tylko zwykłą asystentką. - odpowiadam obojętnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego mam przeczucie, że kłamiesz?
Dlaczego nie chcesz otworzyć swojego serca? Twoje serce, które jest z
kamienia ożywa przy niej. Widzę, że Mercedes znaczy dla ciebie coś
więcej, niż tylko zwykła asystentka, którą chcesz wykorzystać. Zrób coś,
bo w każdej chwili możesz stracić ją, szczególnie przez swoje
zachcianki wobec seksu i zaciągnięcia jej do swojego łóżka.</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym, bym był z Mercedes? - opieram się o biurko obydwoma łokciami</div>
<div style="text-align: center;">
- Bo widzę, że jesteś przy niej
szczęśliwszy, niż zwykle. Uśmiechasz się, jak przy żadnej innej
kobiecie, Harry. Twój uśmiech przy niej jest naprawdę szczery i
prawdziwy. Zapomnij o tym, co było kiedyś. Żyj tym, co będzie. Daj
szansę miłości.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie mogę, a nawet nie chcę. Nie mogę być z Mercedes! - krzyczę głośno, by dotarło to do niego</div>
<div style="text-align: center;">
- Niby dlaczego nie? - splata ręce na piersi i podchodzi bliżej mojego biurka</div>
<div style="text-align: center;">
- Bo nie chcę jej skrzywdzić! Nie mogę
patrzeć, jak cierpi, rozumiesz?! Serce mi pęka, gdy widzę ją płaczącą.
Nie mogę dopuścić do tego, by się we mnie zakochała. Nie odwzajemniłbym
jej uczuć! Nie jestem już zdolny do tego uczucia, Zayn. Nie jestem
zdolny do miłości, którą kiedyś obdarzyłem Bonnie. Nawet nie wiem, czy
potrafiłaby mnie pokochać. - wzdycha głośno, zanim otwiera usta</div>
<div style="text-align: center;">
- Zastanów się, zanim podejmiesz jakieś
kroki w stosunku do Mercedes. Nie zasługuje na to, byś ją skrzywdził. -
odwraca się do mnie tyłem i kieruje w stronę drzwi, jednak zanim
naciska na klamkę odwraca się jeszcze w moją stronę - Nie skrzywdź jej,
proszę.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Po zaniesieniu dokumentów dla Tori, o
które prosił mnie Harry, wracam z powrotem do gabinetu. Naciskam na
klamkę, a drzwi ustępują. Wchodzę do środka. Widzę Harry'ego krążącego
po gabinecie, dłonie ma splecione z tyłu za plecami</div>
<div style="text-align: center;">
- Wróciłam. - oznajmiam swoje
przybycie. Zatrzymuje się i zaczyna patrzeć na mnie. Ku mojemu
zaskoczeniu nie ma już z nim Zayn'a. Mój oddech przyspiesza, gdy
przybliża się do mnie. Podchodzi do mnie i z całej siły, jaką ma, wpija
się w moje wargi. Myśl, że to niedobry pomysł powstrzymują mnie, zaraz
może ktoś wejść do środka, jednak samo dotknięcie wystarczyło, bym
zapragnęła więcej. Potrzebuję swojej dawki tego narkotyku, jakim są jego
usta. Są miękkie, w dodatku ciepłe. Moje dłonie kierują się do jego
szyi. Przyciągam do siebie. Harry zasysa moją wargę. To wystarcza, by
zabrakło mi tchu w piersiach. Przesuwa ręce na moje plecy i przyciąga
mnie do siebie jeszcze bliżej. Wślizgnął się językiem do moich ust. Nogi
robią się, jak z waty. Jego ruchy odbierają mi moją siłę. Ten pocałunek
jest milion razy lepszy, wszystkich od poprzednich, które kiedykolwiek
doświadczyłam. Palcami przesuwa się po skórze na udach. Z każdą chwilą
moje podniecenie wzrasta. Pociągnęłam lekko za jego włosy, a on w
odpowiedzi cicho jęknął. Powoli odrywam się od niego. Obydwoje ciężko
oddychamy. Kąciki jego ust wędrują ku górze tworząc uśmiech. To nie był
czuły i niewinny pocałunek. To było coś zupełnie innego. Wypuściłam całe
powietrze z płuc powodując ciche jęknięcie - Um, Harry...</div>
<div style="text-align: center;">
- Zamknij się. - ponownie łączy nasze
usta razem. Pocałunek okazuje się tak silny, że przywiera mnie swoim
ciałem do ściany. Wystarcza chwila, by zawładnął moimi ustami, niemal
gryzie je w dobrze wyczuwalnym pożądaniu i namiętności. Obydwoje
zaczynamy jeszcze mocniej i głośniej oddychać. Dłonie wplatam w jego
brązowe, kręcone włosy. Jęknęłam cicho, gdy swoje ręce przeniósł na moje
pośladki mocno ściskając je, by unieść moje ciało do góry. Oplatam nogi
wokół jego pasa, aby pomóc mu w utrzymaniu mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Zaraz ktoś wejdzie do środka. - ostrzegam go cicho sapiąc. Opamiętuje się, po czym odstawia mnie na podłogę.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
______________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Małe wytłumaczenie - Pisząc, że zostało mi mało rozdziałów nie miałam na myśli tego, że do końca. Chodziło mi o to, że zostało mi mało rozdziałów napisanych. Do końca jeszcze dłuuuga droga, więc nie martwcie się. Dokończę tego bloga tak, jak sobie to zaplanowałam :)</div>
<div style="text-align: center;">
Ostatnio liczba komentarzy nieco zmalała :( + Po lewej stronie znajduje się ankieta, wypełnij ją, proszę :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Do następnego :)</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-22934596710943014372014-09-29T06:48:00.001-07:002014-09-29T06:48:11.501-07:0027. Nic nie jest takie, jakie się wydaje.<div style="text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
Jesteśmy w gabinecie. Mercedes porządkuje
dokumenty w półkach, a ja siedzę za swoim biurkiem i przeglądam
notatnik, żeby sprawdzić, czy nie mam jakiegoś spotkania w najbliższym
czasie, na które muszę iść wraz z Mercedes lub ewentualnie sam. Po
dłuższej chwili ciszy ktoś puka do drzwi od gabinetu. Wstaję ze swojego
miejsca i krzyczę głośne 'Proszę', by osoba za drzwiami usłyszała i
mogła wejść do środka. Drzwi otwierają się, a do środka wchodzi dobrze
znany mi brunet. Podchodzę do niego z uśmiechem i witam się z nim w
męski sposób<br />- Witaj, Zayn. Dobrze cię znowu widzieć. - uśmiecham
się, ponieważ dawno go nie widziałem, a nie często zdarza mi się
spotykać z bliskimi przyjaciółmi, czy rodziną. Mam czasami z tego powodu
wyrzuty sumienia, że nie poświęcam bliskim zbyt dużo czasu, ale to
cena, za którą muszę płacić moją pasją, z której nie chcę zrezygnować.
To moje całe życie, którego nie mam zamiaru zostawiać. Uwaga Zayn'a
zostaje zwrócona na Mercedes, więc wypadałoby ją przedstawić - To jest
Mercedes Williams, moja asystentka.<br />- Miło mi panią poznać. Nazywam
się Zayn Malik, przyjaciel Harry'ego. - podchodzi do niej, składa
pocałunek na zewnętrznej stronie jej dłoni. Ona odwzajemnia ten gest
delikatnym uśmiechem<br />- Co cię tu sprowadza, Zayn? - odciągam jego
uwagę od niej. Znam Zayn'a bardzo dobrze i wiem, że lubi towarzystwo
kobiet i nie chcę, by się trochę zagalopował w stosunku do niej. Staję
przy swoim biurku i opieram się o nie tyłem<br />- Przyjechałem cię
odwiedzić. Nie widzieliśmy się dobre pół roku, więc mam nadzieję, że
oderwiesz się trochę od pracy i spędzisz ze mną czas. - śmieję się cicho
pod nosem - Jesteś tak zapracowany, czy po prostu chcesz mnie spławić? -
pyta żartobliwie <br />- Tak, tęskniłem za swoim przyjacielem. Tak
bardzo, że zdążyłem o nim zapomnieć. - w odpowiedzi lekko szturcha mnie w
ramię - Mercedes, możesz już skończyć pracę i iść wcześniej do domu.
Jutro zadzwonię do ciebie, jeśli będziesz mi potrzebna. - po krótkim
skinięciu głową podchodzi do kanapy, z której bierze swoją kurtkę i
torebkę, po czym wychodzi żegnając się <br />- Całkiem ładna ta twoja
asystentka. - podchodzi do biurka i podobnie, jak ja, opiera się o nie
tyłem - Domyślam się, jakie są wasze relacje, ale wolałbym, żebyś ty mi o
nich trochę opowiedział, podczas, gdy pójdziemy zagrać w kosza.</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes nic dla mnie zbytnio nie
znaczy. Jest tylko zwykłą asystentką. Udaję tylko dla niej miłego, żeby
otrzymać to, co dawno sobie zaplanowałem, gdy tylko ją zobaczyłem. -
siadam na ławce, biorę butelkę wody, by upić z niej kilka łyków dla
orzeźwienia<br />- Co masz na myśli? - siada równie zmęczony obok mnie na ławce<br />-
Seks. Chcę od niej tylko i wyłącznie seksu. Mówię do niej różne rzeczy,
żeby otrzymać jej zaufanie. Okłamuję ją, że podobają mi się jej oczy,
albo uśmiech. Jestem dla niej miły, ale to wszystko nie prawda. Jeśli mi
zaufa, to jest większe prawdopodobieństwo, że zgodzi się na mój układ.
Jest łatwowierna, więc z pewnością owinę sobie ją wokół palca. Z innymi
mi się udawało, z Mercedes na pewno też. Wystarczy, że nakłamię jej, że
jest wyjątkowa, a z pewnością będzie moja.<br />- A co będzie, jeśli się w
tobie zakocha? Pamiętasz, co było z Amandą? Zakochała się w tobie,
później tak łatwo nie chciała odpuścić.<br />- Mercedes nie wierzy w
miłość. To uczucie jest dla niej zupełnie obce. Myli je z prostym
zauroczeniem. Jest taka sama, jak ja. Jeśli dojdzie do tego, że się we
mnie zakocha, to po prostu ją zwolnię i powiem, że chciałem od niej
tylko seksu, żadnego uczucia nie było.<br />- Szkoda mi tych twoich
asystentek. Mercedes wydaje się całkiem miła i urocza. Nie chciałbym,
żebyś ją skrzywdził. Na pewno jest coś, co powoduje, że myślisz o niej w
inny sposób, niż tylko to, żeby zaciągnąć ją do łóżka?<br />- Prawda,
jest coś takiego. Jeśli popatrzę na to z innej perspektywy, to jest
całkiem miła. Momentami delikatniejsza, niż skrzydła motyla. - uśmiecham
się cicho z lekkim westchnieniem - Jej ciekawość powoduje, że jest
jeszcze bardziej urocza. Urok Mercedes polega na tym, że czasami jest
słodsza, niż najsłodszy cukierek na świecie. Jej ciekawość przekracza
wszelkie granice. Chciałaby wszystko wiedzieć i czasem to pakuje ją w
kłopoty. Gdybym bardziej ją poznał, polubiłbym ją jeszcze bardziej. - na
twarzy Zayn'a pojawia się zdziwienie, na które szybko odpowiadam - Tak,
lubię ją. Mimo, że jestem dla niej bezczelny i nie pokazuję swojej
sympatii do niej w bardziej miły sposób, to lubię ją. Nie można jej nie
lubić, przynajmniej z mojej perspektywy. Wydaje się być twardą kobietą,
jednak w rzeczywistości jest uroczą i delikatną osobą. Nie mówię, że
podoba mi się w jakiś sposób, oprócz jej seksownego ciała, po prostu ją
lubię. Jej przyszły facet z pewnością będzie szczęściarzem, którym na
pewno nie będę ja. Nie jestem zdolny do miłości, to uczucie nie jest
przeznaczone dla mnie. Nie mógłbym się związać z żadną kobietą. <br />-
Skoro mówisz, że ją lubisz, to dlaczego chcesz ją zranić? Wiem, że na
pewno są w tobie jeszcze jakieś uczucia. Co się stało z tym chłopakiem,
który pewnego dnia zakochał się w pewnej dziewczynie? - odstawiam
butelkę wody z powrotem na podłogę<br />- Nie wspominaj mi o niej, Zayn.
Ten rozdział jest już dawno zakończony. Poza tym możemy już zacząć grać.
- wstaję z niewielkiej ławki. Biorę piłkę do rąk, po czym rzucam do
kosza. Piłka bez problemu wpada do wyznaczonego celu i spada na ziemię<br />- Mógłbyś przynajmniej udawać przede mną, że zależy ci jeszcze na czymś oprócz seksu, pieniędzy i twojego biura.<br />-
Wiesz, jakoś straciłem chęci do gry. - rzucam piłkę w jego stronę -
Dawno straciłem wiarę w to uczucie, więc nie miej nadziei, że zmienię
się tylko dla Mercedes. - odwróciłem się do niego tyłem, by ponownie
skierować się na ławkę. Ku mojemu zaskoczeniu dostałem twardą piłką od
koszykówki w głowę - Co to miało być?! - łapię dłonią za bolące miejsce i
odwracam się w jego kierunku<br />- Boli, prawda? - krzyżuje ręce na piersi dumny z siebie - Mercedes zaboli to tak samo, gdy zranisz ją przez swoje zachcianki.<br />- Masz zamiar robić mi kazania? Mercedes na pewno nie jest głupia i nie zakocha się w ... - zanim dokańczam, przerywa mi<br />-
Takim dupku, jak ty? - przewracam oczami - Posłuchaj, nie chcę, byś
zranił kolejną kobietę, która na to nie zasługuje. To, że ty zostałeś
zraniony, to nie znaczy, że masz ranić inne kobiety wokół siebie.
Pomyśl, zanim wprowadzisz swój plan w życie. <br /><br />Mercedes P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
Zostałam zaproszona przez Harry'ego do
jego domu. Zdziwiło mnie to, bo jeszcze nigdy tak po prostu mnie nie
zaprosił. Nie wiedziałam, jak mam się ubrać, więc postawiłam na coś
lekkiego i wygodnego. Ubrałam czarne legginsy i biały, bawełniany
sweter. Do tego wybrałam czarne buty na obcasie. Rękawy podwinęłam do
łokci, by zbytnio mi nie przeszkadzały. Pogoda dzisiejszego wieczoru
jest paskudna, zatem ubrałam jeszcze płaszcz. Powoli kieruję się do jego
mieszkania. Pukam do drzwi, by usłyszał i otworzył. Po kilku sekundach
drzwi otwiera mi Harry. Jest ubrany w czarne spodnie od garnituru i
koszulę tego samego koloru wkasaną w spodnie<br />- Dobry wieczór,
Mercedes. - wpuszcza mnie do środka i zamyka za mną drzwi. Chcę się
przychylić, by zdjąć buty, ale zaprzestaje moim ruchom - Nie musisz. -
prostuję się na jego słowa - Pozwól. - podchodzi do mnie od tyłu i
zdejmuje mój płaszcz, który wiesza na wieszaku niedaleko drzwi. Rusza
pierwszy do salonu, zaraz za nim podążam ja<br />- Zaprosiłeś mnie po coś
konkretnego, czy po prostu zaprosiłeś? - nie odpowiada, zamiast tego
kieruje się do biblioteki, z którą nie mam zbyt dobrych wspomnień.
Podchodzi do drzwi, otwiera je i wpuszcza mnie pierwszą do środka. W
środku na niewielkim stoliku stoi czerwone wino i dwie lampki. Wystarczy
jedno spojrzenie na te rzeczy i już mam złe przeczucia. Słyszę dźwięk
zamykanych drzwi przez Harry'ego i automatycznie odwracam się w jego
kierunku. Stoi oparty o drzwi ze splecionymi rękoma za plecami<br />- Powiesz mi w końcu o co chodzi? - na jego twarz wkrada się uśmiech, który wywołuje dołeczki w jego policzkach<br />-
Chciałbym uczcić sukces z moją asystentką. Wiem, że minęło kilka dni,
ale jakoś nie było okazji. - odpycha się od drzwi i podchodzi do
stolika. Siadam na kanapie, podczas, gdy on otwiera wino, które nalewa
do dwóch lampek. Po nalaniu siada obok mnie i podaje mi jedną z nich -
Za dalsze sukcesy? - przytakuję na zaproponowany przez niego toast.
Stukamy lekko w swoje kieliszki, po czym bierzemy pierwszy łyk wina.
Pamiętam lekcję, którą dostałam od życia. Wiem, że Harry jest zdolny, by
wykorzystać każdą sytuację<br />- Cóż .. - odstawiam swój kieliszek z
powrotem na stolik - Na mnie już czas. - wstaję z miejsca, jednak
zostaję szybko zatrzymana<br />- A gdzie ci się tak spieszy? Dopiero
przyszłaś. - boję się zostać z nim sam na sam w niewielkim pomieszczeniu
w dodatku z butelką wina. Doskonale pamiętam, co wydarzyło się jakiś
czas temu. Nie chcę, by to powtórzyło się. Aczkolwiek doszło między nami
do jeszcze jednego zbliżenia, z czego także nie jestem zadowolona. To
było niepotrzebne i głupie - Skoro już jesteśmy w jednym pomieszczeniu
sami, to może poznamy się jeszcze lepiej? - bawi go ta sytuacja, bo
widzi, że odczuwam do niego strach tym, co może zrobić. Znam go i wiem,
że nie posiada żadnych hamulców. Byłabym szczęśliwa, gdybym mogła stąd
uciec<br />- Co chcesz jeszcze wiedzieć? - pytam zdziwiona jego pytaniem. Co chce jeszcze o mnie wiedzieć?<br />-
Od zawsze ciekawiło mnie to, dlaczego nie chcesz, by coś nas połączyło?
- zaczyna obracać kieliszek wokół własnej osi - Może teraz
odpowiedziałabyś na moje pytanie? Co powoduje, że chcesz się trzymać ode
mnie z daleka? - odwracam wzrok w jego stronę<br />- Jesteś moim szefem.
Nie chcę, by pomyślano, że dostałam tę pracę ze względu na to, że coś
nas łączy. Poza tym, gdyby ktoś zobaczył, że coś nas łączy, to pewnie
nie daliby nam spokoju. Byłabym odtrącana przez inne pracownice. Nie
widzisz, że lecą na ciebie? Wiem do czego potrafi doprowadzić ludzka
zazdrość. Te wszystkie spojrzenia przytłaczałyby mnie. - w odpowiedzi
uśmiecha się z charakterystycznym westchnieniem <br />- Mam jeszcze jedno
pytanie. - bierze jeden łyk wina, zanim otwiera usta, by zadać mi
kolejne pytanie - Dlaczego nie wierzysz w miłość? - tym pytaniem
całkowicie zbił mnie z tropu. Myślałam, że raczej będzie pytał o inne
sprawy, a nie o miłość <br />- Właściwie, to sama nie wiem, jaki jest tego
konkretny powód. Moi rodzice rozwiedli się, bo moja mama chciała tylko
dziecka, wcale nie kochała mojego taty. Ona też nie wierzyła w miłość.
Dla mnie to jest zupełnie obce uczucie, które odpędzam od siebie. -
wzdycham cicho pod nosem - A ty? Dlaczego nie masz partnerki? Taki
biznesmen, jak ty, powinien mieć kogoś u swojego boku.<br />- Wiesz, nie
jestem zbyt przekonany do tego uczucia. Dawno straciłem wiarę w to
uczucie, które kiedyś było w moim sercu. Nie nadaję się już do kochania.
- wzrusza ramionami, po czym bierze kolejny łyk wina ze swojego
kieliszka<br />- Kochałeś kiedyś kogoś? - skinął głową. Siadam przodem do niego, jednym łokciem opieram się o kanapę i podtrzymuję głowę<br />-
Kochałem do mało powiedziane. - uśmiechnął się z charakterystycznym
westchnieniem - Szalałem za tą dziewczyną. Byłem gotów zrobić dla niej
wszystko. - dopija swój kieliszek i odstawia go na stolik - Jednak
wszystko mija i kiedyś się kończy.<br />- Dlaczego nie jest teraz z tobą? - pytam delikatnym, cichym głosem - Doszło do czegoś między wami?<br />-
Zdradziła mnie. - zacisnął usta w cienką kreseczkę - Pewnego dnia
chciałem zrobić jej niespodziankę i przyszedłem bez zapowiedzi. Drzwi
były otwarte, więc wszedłem. Ona wtedy kochała się z jakimś facetem. -
westchnął głośno - Najgorsze było to, że nigdy mnie nie kochała.
Okłamywała mnie. Od tamtego momentu nikogo nigdy nie pokochałem.
Straciłem wiarę w to uczucie i raczej to się nie zmieni. Odtrącam od
siebie to uczucie, tak samo, jak ty. - spuszczam wzrok na swoje
splecione palce<br />- Wiesz, jestem pewna, że jeszcze pewnego dnia
poznasz taką osobę, która odbierze ci oddech w płucach, przez którą nie
będziesz mógł nabrać powietrza. Nie będziesz mógł o niczym innym myśleć,
tylko o tej osobie. Miłość zawsze przychodzi niespodziewanie, czy tego
chcesz, czy nie. Wchodzi nieproszona do naszego serca i zostaje tam,
póki ta osoba będzie przy tobie i będziesz przekonany o tym, że ta osoba
czuje to samo do ciebie. - patrzy na mnie jeszcze przez chwilę, zanim
ponownie odzywa się<br />- Dawno nie poznałem takiej osoby, więc nie wiem, czy kiedykolwiek to się powtórzy - wzdycha głośno<br />- Cóż, powinnam już iść. Późno się zrobiło. - mówię po chwili ciszy. Wstaję z kanapy i zaczynam kierować się w stronę wyjścia<br />-
Odprowadzę cię. - idę do wyjścia, zaraz za mną idzie Harry. W korytarzu
biorę swój płaszcz i zakładam go na siebie - Do zobaczenia jutro,
Mercedes. - staję naprzeciwko niego patrząc w jego oczy i zakładając
swój czarny płaszcz - Wiesz, może to dziwnie zabrzmi, ale w tej chwili
bardzo chciałbym cię pocałować. - uśmiecham się z charakterystycznym
westchnieniem<br />- Więc mnie pocałuj. - wydaje się być zdziwiony moją
odpowiedzią, ale po chwili podchodzi do mnie o krok bliżej z wyraźnym
uśmieszkiem na ustach. Oblizuje seksownie wargi, zanim łapie dłońmi za
moją szyję mocno przyciskając swoje wargi do moich. Pocałunek okazuje
się tak silny, że przywiera mnie swoim ciałem do drzwi. Wystarcza
chwila, by zawładnął moimi ustami, niemal gryzie je w dobrze wyczuwalnym
pożądaniu i namiętności. Obydwoje zaczynamy mocno i głośno oddychać.
Dłonie wplatam w jego brązowe, kręcone włosy. Jęknęłam cicho, gdy swoje
ręce przeniósł na moje pośladki mocno ściskając je. Po krótkiej chwili
odrywam się od jego ust zostawiając go samego bez słowa pod drzwiami
nadal spragnionego moich warg. Oblizuję usta nadal czując na nich smak
bruneta - Do zobaczenia jutro, Harry. - mówię seksownym głosem i
wychodzę z mieszkania. Odkręcam się jeszcze w jego stronę puszczając mu
oczko.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
__________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ugh... Zostało mi mało rozdziałów. Martwię się, że nie będę wyrabiała się w czasie :/ Do domu wracam o 16, więc tego czasu mam bardzo mało, dużo nauki. Być może rozdziały będą co dwa tygodnie :/</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Do następnego.</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-32846353147112702562014-09-22T08:49:00.000-07:002014-09-22T08:49:01.559-07:0026. Prawda zawsze wyjdzie na jaw.<div style="text-align: center;">
Drzwi windy otwierają się, wchodzę na
swoje piętro. Idę wolnym krokiem nie spiesząc się. Wyjmuję swój telefon,
by sprawdzić godzinę. Za dwie minuty rozpoczynam pracę. Harry na pewno
jest już w gabinecie. Zawsze jest przed czasem, którego pewnie nie ma
zbyt dużo ze względu na ilość wykonywanej przez niego pracy. Unoszę swój
wzrok. Po korytarzu kręci się on. Sean Walker. Jest sam, nikogo nie ma
poza nim na korytarzu. Tori pewnie zaczyna później pracę. Przypominam
sobie o całej sprawie, o której dowiedziałam się jakiś czas temu i o
tym, że muszę wszystko powiedzieć Harry'emu, zanim będzie za późno.
Przybieram poważny wyraz twarzy, ze zdecydowaniem kieruję się do
gabinetu, aby w końcu wyjawić całą prawdę. Gdy tylko naciskam na
klamkę, zostaję zatrzymana i mocno przyciśnięta do ściany, bym w żaden
sposób nie uciekła</div>
<div style="text-align: center;">
- Jeśli powiesz cokolwiek Styles'owi,
to z zimną krwią połamię ci kark. Nie dam się znowu wywalić z firmy,
rozumiesz? - grozi mi ostrym tonem bez żadnego strachu, że ktoś właśnie
może go przyłapać na swoich czynach wobec mojej osoby</div>
<div style="text-align: center;">
- Możesz mi grozić ile chcesz, ale i
tak się nie przestraszę. Styles dowie się o wszystkim. - mocno odpycham
go od siebie. Poprawiam swój strój, by nie wyszło na to, że doszło do
czegoś między mną, a kimś innym. Nie patrząc na niego wchodzę do
gabinetu, jednak czuję jego ostre spojrzenie. Harry siedzi za swoim
biurkiem i podpisuje jakieś dokumenty. Staję przed jego biurkiem, żeby w
spokoju wszystko mu wyjawić
<div style="text-align: center;">
- Coś się stało? Zwykle zaczynasz od
'Dzień dobry', a nie prostego wejścia do gabinetu bez słowa. - jest
zdziwiony moim zachowaniem, ale nie to teraz jest ważne. Ważne jest to,
żeby dowiedział się o wszystkim i w porę zareagował na to, co robi jeden
z jego pracowników</div>
<div style="text-align: center;">
- Muszę ci o wszystkim powiedzieć,
zanim będzie za późno. Chcę powiedzieć ci o czymś, co dzieje się za
twoimi plecami. - nie mówi nic, dając mi znak, bym kontynuowała -
Dokładniej chodzi mi o Sean'a Walker'a. Kiedyś wysłałeś mnie po
dokumenty do niego. Akurat ktoś nie domknął drzwi i wszystko usłyszałam.
Całą rozmowę. - zatrzymuję się, aby zaczerpnąć odrobinę oddechu i
przełykam głośno ślinę - Chce odebrać ci wszystko. Biuro, twoją pozycję,
pieniądze. Groził mi, że jeśli cokolwiek tobie powiem, to coś mi zrobi.
- widzę rosnącą w nim wściekłość. Całe ciało spina się, mięśnie
napinają, w oczach pojawia się złość. Zdenerwowany wstaje ze swojego
miejsca i mocno uderza o biurko pięścią</div>
<div style="text-align: center;">
- Od kiedy to do jasnej cholery wiesz? -
stara się mówić w miarę spokojnie, ale niezbyt mu to wychodzi, zamiast
tego syczy przez zaciśnięte zęby. Otwieram usta, żeby coś powiedzieć,
ale coś hamuje mnie do wykonania tej czynności, zamiast tego cicho jąkam
się</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie wiem dokładnie. Jakiś czas. - z
całej siły, jaką ma, uderza pięścią w biurko, aż wzdrygam się ze
strachu. Bez słowa kieruje się do wyjścia</div>
<div style="text-align: center;">
- Zaraz sobie porozmawiamy. I to
poważnie. - mówi zdenerwowanym, groźnym tonem. Wychodzi z gabinetu.
Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wściekłego. Aż kipiał ze złości, gdy
mu to powiedziałam. Zaczynam bać się tej rozmowy i jego.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Emocje niemal kipią we mnie. Wściekły
idę do Sean'a załatwić tę sprawę. Idąc staję się jeszcze bardziej
rozwścieczony. Bez pukania wchodzę do środka. Stoi przy półce z teczkami
z jedną w dłoni. Widząc mnie od razu sztywnieje, jakby przeczuwa, co
mam mu do powiedzenia</div>
<div style="text-align: center;">
- Myślałeś, że o niczym się nie dowiem?
- drań udaje, że nie wie, o czym do niego mówię - Nawet nie próbuj
pogarszać swojej sytuacji. - staję kilka kroków od niego z rękoma
skrzyżowanymi na piersi - Myślałeś, że tak łatwo dam ci się stąd
sprzątnąć? - mówię drwiąc z niego</div>
<div style="text-align: center;">
- Mogę to wszystko wyjaśnić. - zapewnia mnie, jednak bezskutecznie. W duchu śmieję się z niego, z jego niewyobrażalnej głupoty</div>
<div style="text-align: center;">
- Tutaj nie ma niczego wyjaśniać.
Spakujesz swoje rzeczy i za 30min. cię tu nie widzę. Jesteś zwolniony. -
mówię poważnym, groźnym tonem. Widzę w nim wściekłość, ale nie robi to
na mnie zbyt dużego wrażenia. Nikogo się nie boję, on nie będzie żadnym,
nawet najmniejszym wyjątkiem. Sam doprowadził mnie do takiego stanu, że
nie cofnę się przed niczym. W moich oczach jest draniem.Odwracam się,
chcę już wychodzić, jednak on ma jeszcze coś do powiedzenia w tej całej
sprawie
<div style="text-align: center;">
- To ta suka? Ta suka ci wszystko wygadała? - odwracam się w jego stronę mierząc go morderczym spojrzeniem</div>
<div style="text-align: center;">
- Nazwij ją suką jeszcze raz, a
doprowadzę do tego, że nigdzie nie znajdziesz pracy. Znaj moją litość,
Sean. - kpię z niego, jak tylko mogę, zasłużył sobie na takie
traktowanie. Nikt nie będzie odbierał mi tego, na co pracowałem przez
wiele lat i na czym mi najbardziej zależy</div>
<div style="text-align: center;">
- Jeszcze się z nią policzę. - śmieję się z jego wypowiedzi dając mu znak, że nie wygra ze mną w żaden sposób</div>
<div style="text-align: center;">
- Zbliż się do niej, a własnoręcznie
cię załatwię. - odwracam się ostatecznie od niego. Podchodzę do drzwi,
naciskam na klamkę z zamiarem wyjścia. Po raz kolejny ma jeszcze coś do
powiedzenia, zanim wyjdę z pomieszczenia zostawiając go bez pracy w moim
biurze</div>
<div style="text-align: center;">
- Jeszcze nigdy nie widziałem, żebyś
tak bardzo bronił jakąś kobietę. Czy coś jest na rzeczy? - nie odwracam
się do niego, nie zasługuje na to, żebym mówił do niego przodem. Dla
mnie jest już nikim, zwykłym śmieciem, który nie ma już nic poza samym
sobą</div>
<div style="text-align: center;">
- To moja asystentka. Dbam o swoich pracowników, do których ty już nie należysz i nigdy nie będziesz należał. Masz moje słowo.</div>
<div style="text-align: center;">
- Wydaje mi się, że nie chcesz
powiedzieć całej prawdy. - odwracam się do niego. Ma splecione ręce na
piersi, stoi w lekkim rozkroku</div>
<div style="text-align: center;">
- Mylisz się. To moja asystentka, o
którą powinienem dbać, jako szef. Gdyby coś jej się stało przez pracę,
to odpowiedzialność ponoszę ja.</div>
<div style="text-align: center;">
- Wszystko się kiedyś okażę, Styles. - nie mając dłużej ochoty z nim rozmawiać, wychodzę bez żadnego słowa pożegnania.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Słyszę, że drzwi otwierają się. Harry
wrócił do gabinetu. Jest jeszcze bardziej wściekły, niż zanim
wyszedł.Siada za swoim biurkiem. Podchodzę do krzesła przed biurkiem i
siadam na nim. Przez chwilę nic nie mówi. Patrzy na jeden punkt na
podłodze. Chcę coś powiedzieć, ale przerywa mi
<div style="text-align: center;">
- Siedź cicho, albo i z tobą zrobię
porządek. - mówi oschłym, zdenerwowanym głosem. Teraz dopiero zaczynam
odczuwać do niego prawdziwy strach. Boję się go, jego reakcji. Gdy jest
wściekły będzie zdolny do wszystkiego - Cholera, nie mogłaś mi tego
wcześniej powiedzieć?! Mogłem stracić wszystko! - boję się nawet na
niego spojrzeć, więc wzrok mam spuszczony na swoje kolana. Zapada cisza,
jakby chce uspokoić swoje nerwy, które zostały rozdrapane. Zastanawia
się nad tym, co powie, by nie powiedzieć czegoś, czego by nie chciał -
Przepraszam. Nie powinienem był tak na ciebie krzyczeć. - chowa swoją
twarz w dłoniach, pociera ją lekko, aby uspokoić się. Opiera swoje
zdenerwowane, jednak lekko rozluźnione ciało o fotel. Zaczyna patrzeć na
mnie nieco łagodniejszym wzrokiem - Posłuchaj, jeśli dowiesz się o
takich sprawach, musisz od razu mi o nich mówić. Gdyby nie to, że
powiedziałaś mi o tym teraz, to pewnie jutro firma zostałaby przejęta
przez niego. Zareagowałem tak, ponieważ ta firma jest moim całym życiem.
Nie chcę, by ktoś mi ją odebrał. Pracowałem na to, żeby mieć to, co
teraz przez wiele lat. - kiwam głową w zrozumieniu jego słów
skierowanych do mnie - Mam nadzieję, że już kompletnie nie zepsułem
naszych relacji?
<div style="text-align: center;">
- Nie, w porządku. To w szczególności
moja wina, bo powinnam ci o tym powiedzieć od razu, gdy tylko się o tym
dowiedziałam, ale nie miałeś czasu. - pocieram delikatnie swoje
przedramiona wciąż nie patrząc na niego - Co z nim zrobiłeś? - w końcu
odważam się, aby spojrzeć na niego</div>
<div style="text-align: center;">
- Zwolniłem. Nie miałem innego wyjścia.
- robi krótką pauzę - I jeszcze jedno. Nie martw się, nie zbliży się do
ciebie nawet na krok. - w odpowiedzi kiwam głową - Robisz coś dzisiaj
wieczorem? - pyta niespodziewanie po krótkiej chwili ciszy, która
zapadła w pomieszczeniu
<div style="text-align: center;">
- Nie. Wracam do domu. A co? - zamyśla się na chwilę, jakby dobiera sobie słowa do swojej wypowiedzi</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, nic. Tak tylko pytam.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Wieczór. Kończę pracę. Zanim drzwi
wyjściowe rozsuwają się przede mną naciągam na siebie płaszcz, żebym nie
zmarzła. Wychodząc otula mnie zimne, jednak nie mroźne powietrze. Jest
to dość przyjemny wietrzyk. Słońce nie zaszło jeszcze całkowicie za
horyzontem, więc niebo jest pomarańczowe. Wszystko wygląda pięknie.
Takie wieczory najbardziej uwielbiam. Nie myśląc dalej o pogodzie
zaczynam kierować się w kierunku swojego domu. Dziś wybrałam się do
pracy pieszo, więc wrócę spokojnym spacerem. Nim wykonuję kilka kroków
słyszę wołanie swojego imienia. Odwracam się i widzę idącego w moim
kierunku Harry'ego. Na jego twarzy gości delikatny uśmiech. Czy to moja
zasługa?</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes. - wita się ze mną. Widocznie spieszył się, bo ciężko oddycha - Wracasz do domu samochodem, czy raczej pieszo? - pyta</div>
<div style="text-align: center;">
- Wracam pieszo, z resztą często nie
jeżdżę samochodem. - odpowiadam chowając dłonie w kieszeniach płaszcza,
przestępuję z nogi na nogę</div>
<div style="text-align: center;">
- Skoro wracasz pieszo, to może
dotrzymam ci towarzystwa zapraszając na spacer? Co ty na to? - unosi
kąciki ust do góry, by przekonać mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Brzmi dobrze. - uśmiecham się z
charakterystycznym westchnieniem. Podobnie, jak ja chowa dłonie w
kieszeniach swojego czarnego płaszcza. Zaczynamy kierować się w stronę
mojego domu. Idąc po chodniku doskonale widoczny jest London Eye. Jest
piękny, nie można oderwać od niego wzroku. Widok z niego musi być równie
spektakularny. Mieszkam w Londynie kilka lat, a jeszcze nie miałam
okazji być na London Eye</div>
<div style="text-align: center;">
- Może masz ochotę na krótką przejażdżkę? - unoszę wzrok na Harry'ego, który zatrzymuje się - Jeśli chcesz oczywiście.</div>
<div>
- Pewnie. Sama dziwie się sobie, że mieszkam tutaj tyle lat, a
jeszcze nie byłam na London Eye. - przyznaję cicho chichocząc.
Przechodzimy przez ulicę, aby szybciej dojść do celu. Z każdym kolejnym
krokiem staje się coraz większy. Czuję w sobie radość na myśl, że za
chwilę zobaczę Londyn z jego wysokości. Duże wysokości zawsze robią na
mnie wrażenie.</div>
<div>
Duże drzwi otwierają się, byśmy weszli do środka. Stawiam pierwszy
krok, zaraz za mną Harry. Drzwi zamykają się, tym samym zamykają nas w
jednym pomieszczeniu. Podchodzę bliżej okna, by podziwiać widok. Londyn
wygląda pięknie zważając na to, że niebo pokrywa pomarańcz. Ludzie z tej
wysokości wyglądają jak mrówki. Wszystko jest doskonale widoczne. Mogę
przyznać, że zakochałam się w tym widoku</div>
<div>
- Podoba ci się? - do moich uszu dociera głos Harry'ego tuż obok mnie</div>
<div>
- Tak, piękny widok. - mówię zachwyconym głosem. Czuję na sobie
jego wzrok, więc odwracam głowę w jego stronę. Patrzy na mnie w inny
sposób, niż dotychczas. Delikatne, łagodne spojrzenie. Przyjazny,
niewielki uśmiech gości na jego ustach. Jego zielone oczy uważnie
skanują moje, przez co czuję, że miękną mi kolana. Jego spojrzenie
potrafi jednocześnie zaboleć, ale i jednocześnie można je polubić.
Panuję nad sobą, by nie złapać go za rękę. Nie wiem, czy to jego
spojrzenie tak na mnie działa, czy to, że jesteśmy na dużej wysokości w
dodatku otacza nas piękny widok. Odwracam wzrok, żeby całkowicie nie
odpłynąć. Wiem, brzmię dziwnie. Nie powinnam nawet o takich rzeczach
myśleć, a co dopiero próbować się od nich powstrzymywać. To wcale nie
powinno być w mojej głowie, w moim umyśle. Nic nie poradzę na to, że
zaczynam go lubić. Wydaje się całkiem innym człowiekiem, kiedy nie widzę
go w jego gabinecie w pobliżu biznesu.</div>
<div>
Stawiam jedną nogę na ziemi, by wyjść. Odwracam się w stronę
Harry'ego, by sprawdzić, czy też wyszedł. Kierujemy się w drogę
powrotną, do mojego domu. Miał mnie tylko odprowadzić, a wyszedł z tego
dość przyjemny spacer. Przechodzimy przez park. Godzina jest już dość
późna, ale nie przeszkadza nam to. Pomarańcz zmienia się w mrok, który
za chwilę ogarnie całe miasto. Przez park przechodzą zakochane pary,
które trzymają się za ręce. Patrzą na siebie w sposób, którego nigdy nie
pojmę. Nie czuję tego uczucia, więc nie wiem, jak to jest patrzeć na
ukochaną osobę. W pewnej chwili słychać głośny hałas, jakby coś
wystrzela w powietrze. Niekontrolowanie wpadam w ramiona Harry'ego
przestraszając się. Obydwoje unosimy wzrok ku górze. Ktoś wystrzelił
fajerwerki. Niebieskie, pomarańczowe, różowe, czerwone i wiele innych.
Niebo wygląda jeszcze piękniej, niż chwilę temu. Czując na sobie jego
dotyk sztywnieję. Odkręcam wzrok na niego, on robi to samo. Uśmiecha się
podejrzanie. Delikatnie łapie za mój podbródek i unosi go, by mieć
lepszy dostęp do moich warg. Powoli złącza nasze usta w delikatnym
pocałunku. Wszystko znika, zatrzymuje się. Nie słychać dźwięku
wystrzeliwanych fajerwerków. Nikogo nie ma, oprócz nas</div>
<div>
- Harry, nie. - odrywam się od niego na większą odległość - Harry
ktoś może nas w każdej chwili zobaczyć. - czuję wyrzuty sumienia z tego,
co robię. Pozwalam na to wszystko, w dodatku nic nie mówię - Muszę
wracać do domu. - odwracam się i szybko kieruję się do domu. Wszystko
posuwa się za daleko. Nie wolno nam.</div>
<div>
</div>
<div>
</div>
<div>
</div>
<div>
</div>
<div>
_______________________</div>
<div>
</div>
<div>
Coraz mniej czasu i siły mam na pisanie rozdziałów, jednak możecie być pewni, że dokończę tego bloga do końca. Ostatnimi czasy widzę, że dużą część wspaniałych blogów zostanie zawieszona, bądź niedokończona lub usunięta. Ja tego nie zrobię. Wiem, że czytelnicy liczą na mnie i nie zamierzam ich zawieść.</div>
<div>
Jednym słowem, do zobaczenia w poniedziałek :) </div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-39057000312592435122014-09-15T10:42:00.000-07:002014-09-15T10:42:16.827-07:0025. P.S. Chcę się z tobą zaprzyjaźnić.<div style="text-align: center;">
Aktualnie jestem najszczęśliwszą osobą
na świecie, która dobrze wykonała swoje zadanie. Mężczyzna, który
zarządzał spotkaniem, na którym byliśmy jakiś czas temu chce z nami
współpracować. Dzwonił do mnie wczoraj. Szczęśliwa i pełna nadziei idę
do gabinetu Harry'ego. Tam chcę mu wszystko dokładnie powiedzieć. Mogłam
zadzwonić do niego od razu, ale to nie jest zbytnia rozmowa na telefon.
Szybkim krokiem wychodzę z windy i kieruję się do celu. Naciskam na
klamkę, a drzwi ustępują i wchodzę do pomieszczenia</div>
<div style="text-align: center;">
- Harry, nie uwierzysz co się st... -
od razu milknę, gdy widzę to, co dzieje się w środku. Harry całuje się z
jakąś kobietą. Ona mocno trzyma go za szyję, a on ulokował swoje dłonie
na jej talii. Momentalnie odrywa się od niej, gdy słyszy, że weszłam do
gabinetu</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes. - wyciera zewnętrzną stroną
dłoni usta. Kobieta, z którą przed chwilą się całował, oddala się od
niego na kilka kroków, na jej policzki wtarga czerwień. Czuję uczucie
wykorzystania przez to, co stało się wczoraj pod moimi drzwiami. Wczoraj
pocałował mnie, a dzisiaj całuje się z inną. W tej chwili czuję
potrzebę bycia samą, odcięcia się od świata. Czuję potrzebę oddalenia
się od całego świata, by tylko przez chwilę być samą. Nie zwracając
uwagi na nich, odwracam się i szybkim krokiem uciekam w stronę windy, by
skierować się na samą górę wieżowca. Tam nikt mnie nie znajdzie.
Wychodząc słyszę jeszcze jego wołania, ale nie mam zamiaru się cofnąć.
Chcę być sama. W tej chwili tylko to się dla mnie liczy. Samotność.
Wchodzę do windy, naciskam na odpowiedni guzik, drzwi zamykają się, jadę
na samą górę. Dlaczego tak reaguję? Przecież to był tylko zwykły, nic
nie znaczący pocałunek z jego strony. Mimo to, czuję się wykorzystana.
Wykorzystana przez niego. Żaden nasz pocałunek nie był dla niego czymś
ważniejszym, niż wypełnienie dokumentów. Zwykła, nic nie znacząca
bliskość. Drzwi otwierają się, jestem na samej górze. Wiatr
nieprzyjemnie otula moje drobne ciało. Szare chmury zasłoniły niebo,
jakby zaraz ma padać deszcz. Wszystko jest szare, bez wyrazu. Zanim
wyszłam z domu jeszcze nie zanosiło się na taką pogodę. Mam na sobie
tylko czarną marynarkę, bo pogoda zbyt szybko zmieniła się z przyjemnej
na okropną, jakby zmienia się w raz z moim nastrojem. Zanim weszłam do
gabinetu byłam szczęśliwa, później to była tylko kwestia czasu, zanim
wszystko się zmieni. Nie myślałam, że tak szybko zmieni się mój
szczęśliwy nastrój, który nie zdarza się dość często. Siadam na jakiejś
ławce, niedaleko krawędzi wieżowca. Przez mój umysł zaczynają przewijać
się kolejne myśli. Każdy mężczyzna robi to samo. Wykorzystuje kobiety.
Will zrobił to samo, wykorzystał mnie. Z trudem powstrzymuję się od
wypuszczenia łez z moich oczu. Dlaczego wszystko tak szybko się zmienia?
Zanim zdążę się nacieszyć jedną rzeczą, ktoś lub coś psuje ją. Wszystko
dzieje się za szybko. Czas zbyt szybko płynie, nie pozwala się
nacieszyć czymś dobrym. To okropne. Okropne jest to, że za każdym razem
czuję się wykorzystana. Dlaczego świat jest na tyle okrutny, że zabiera
mi moje szczęście? W pewnej chwili słyszę dźwięk informujący o tym, że
drzwi windy otworzyły się. Ktoś wszedł tutaj. Unoszę głowę ku górze, by
zobaczyć tę osobę</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes, przepraszam za to, co
widziałaś. To nie miało się zdarzyć, przepraszam. - tą osobą okazuje się
nie kto inny, jak Harry</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie musisz. Jestem do takich sytuacji przyzwyczajona. - przyznaję. Głośno oddycha, co wskazuje, że biegł, by znaleźć się tutaj</div>
<div style="text-align: center;">
- Jestem tylko facetem, ale wiem po
twojej reakcji, że stało się coś poważniejszego, niż zwykłe
przyzwyczajenie. - zaciska mocno wargi, zanim rusza w moim kierunku.
Siada obok mnie. Wiatr nie przestaje wiać. Na moim ciele pojawia się
gęsia skórka spowodowana zimnem. Niemal drżę. Harry widząc, że jest mi
zimno zdejmuje swoją marynarkę, którą zakłada na moje ramiona - Wiem, że
między nami nie ma sympatii, ale chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić. -
unoszę swój wzrok na niego, jego twarz - Czy jest szansa, że staniemy
się przyjaciółmi? - na moje usta wkrada się niewielki, delikatny
uśmiech, niemal niezauważalny uśmiech</div>
<div style="text-align: center;">
- Zwykła znajomość nam nie wychodzi, więc przyjaźń tym bardziej. - przyznaję bez żadnego zawahania z mojej strony</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, jako twój przyszły przyjaciel
mogę obiecać ci, że w chwilach, gdy będziesz mnie potrzebowała, pojawię
się, pocieszę i być może przytulę. Nie będziesz sama, chyba, że będziesz
tego chciała. Wystarczy, że mi zaufasz. - niezauważalny uśmiech zmienia
się w cichy śmiech. Po jego dłuższej wypowiedzi nastaje cisza. Słychać
tylko wiatr, który zwiewa wszystko, co spotyka na swojej drodze.
Obydwoje patrzymy przed siebie, na miasto, które pokrywa szarość. Szary,
pusty świat bez wyrazu, który nieprzyjemnie nas otacza</div>
<div style="text-align: center;">
- Kim ona była? - przerywam ciszę przez moją ciekawość. Milknie jeszcze przez chwilę, zanim otwiera usta, by odpowiedzieć</div>
<div style="text-align: center;">
- Emily. Przyszła po dokumenty, a
skończyło się czymś innym. - ponownie nastaje cisza. Przez jego
marynarkę jest mi cieplej, ale zdaję sobie sprawę z tego, że on marznie.
Powinnam się cieplej ubrać. Oprócz marynarki, którą mi dał ma na sobie
tylko białą koszulę - Dlaczego tak zareagowałaś? - pyta niespodziewanie
zaskakując mnie. Zanim odpowiadam, krzyżuję nogi, by było mi cieplej</div>
<div style="text-align: center;">
- Wczoraj pocałowałeś mnie, a dzisiaj pocałowałeś Emily. Poczułam się wykorzystana. - przyznaję cichym, zachrypłym głosem</div>
<div style="text-align: center;">
- To ona mnie pocałowała, ja chciałem
tylko podać jej teczkę z dokumentami. - cisza, kolejna cisza. Harry
przysuwa się do mnie jeszcze bliżej i otula swoim ramieniem, delikatnie
przytulając. Unoszę swój nieco zdziwiony wzrok na niego - Będzie
cieplej. - unosi kącik ust ku górze wykrzywiając je w lekkim uśmiechu.
Moje usta też drżą, by odwzajemnić uśmiech. Zaczynam odczuwać jego
obecność. To nie ten biznesmen, nie Harry Styles, tylko Harry. Zwykły
Harry. Mężczyzna, który nie boi się okazać swoje uczucie wobec kobiety.
Uroczy, zabawny mężczyzna. Jest mi strasznie zimno, więc ku jego
zdziwieniu wtulam się bardziej w jego ciało</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, czasami chciałabym mieć taką
osobę, która byłaby przy mnie na dobre i na złe. Czasem wydaje mi się,
że potrzebuję osoby, która byłaby przy mnie na moje zawołanie, w każdej
chwili. Wiem, samolubnie to brzmi. - ciepło, które dostarcza mi jest
przyjemne</div>
<div style="text-align: center;">
- Masz mnie. - mówi wyrywając mnie z myśli. Odsuwam się od niego, by widzieć jego twarz, zaczynam patrzeć w jego oczy</div>
<div style="text-align: center;">
- Jesteś moim szefem, raczej nie
będziemy się nadawać na przyjaciół. - przez kilka chwil patrzymy się na
siebie nic nie mówiąc. Mimo zimna i wiatru wygląda idealnie. Delikatnie
zaróżowione policzki przez zimno, rozwiane loki przez mocny wiatr</div>
<div style="text-align: center;">
- Nigdy ci tego nie mówiłem, ale
strasznie podobają mi się twoje oczy. - pod wpływem wypowiedzianych
przez niego słów na moje usta wkrada się delikatny uśmiech - Uśmiech też
masz piękny. - zaczepia pasemko moich włosów za ucho, które rozwiał
wiatr</div>
<div style="text-align: center;">
- A wiesz, co mi się najbardziej w
tobie podoba? - kiwa przecząco głową - To, że potrafisz mnie pocieszyć
nawet na dachu wieżowca, podczas, gdy wieje mocny wiatr i jest mi
strasznie zimno. - uśmiecha się z charakterystycznym westchnieniem
ukazując rzędy zębów. Ponownie zapada cisza. Obydwoje patrzymy na
siebie, w swoje oczy. W pewnej chwili Harry zaczyna powoli przysuwać się
do mnie. Dłonią łapie za moje zimne, zmarznięte policzki. Kiedy już
powoli muska moje wargi swoimi do naszych uszu dociera dźwięk
otwieranych drzwi windy. Szybko odsuwamy się od siebie, by nie zostać
przyłapani na całowaniu. Na zewnątrz wyszła Emily</div>
<div style="text-align: center;">
- Proszę pana, nie wiem, jak mam wypełnić dokumenty, który pan mi dał. Mogę liczyć na pomoc? - pyta przesłodzonym głosem</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak, za chwilę przyjdę do ciebie. -
odzywa się do niej, by poszła sobie. Kiwa w odpowiedzi głową, po czym
znika w widzie tak szybko, jak się pojawiła</div>
<div style="text-align: center;">
- Idź załatwiać sprawy. - mówię, gdy
tylko drzwi windy zamykają się, aby nas przypadkiem nie usłyszała,
gdybyśmy powiedzieli coś nie na miejscu - Zostanę tu jeszcze na chwilę.
Weź marynarkę. - zdejmuję ją ze swoich ramion, po czym podaję mu.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Późny wieczór, wracam do domu. Mrok
całkowicie opanował miasto. Ciemne chmury ustąpiły odsłaniając jasne
gwiazdy. Okrągły księżyc zawitał na ciemnym niebie w towarzystwie
miliardów gwiazd. Parkuję samochód na podjeździe. Pilotem zamykam bramę,
by żaden nieproszony gość nie wtargnął do mnie. Wysiadam z samochodu,
po czym zamykam go pilotem. Pośpiesznie wyjmuję kluczyki z torebki, żeby
otworzyć drzwi od domu. Wchodzę do środka zamykając za sobą drewnianą
powłokę. Zdejmuję swoje wysokie, czarne szpilki, które wkładam do szafki
na obuwie. Chcę skierować się prosto do sypialni odpocząć, ale słyszę
dzwonek do drzwi. Odwracam się, aby otworzyć je osobie, która przyszła.
Nieco zdziwiona późnym gościem przekręcam kluczyk w zamku. Po otwarciu
ich zostaję 'zaatakowana' przez ciepłe usta Harry'ego. Przyciska mnie do
ściany i zamyka za sobą drzwi. Unosi moje ciało ku górze, bym oplotła
nogi wokół jego pasa. Kieruje się do sypialni trzymając mnie za
pośladki. Całując się wchodzimy do pomieszczenia. Obydwoje opadamy na
miękkie łóżko. Harry jeździ dłonią po moim udzie. Nagle odrywa się mocno
dysząc, podobnie, jak ja</div>
<div style="text-align: center;">
- Jesteś tego pewna? - pyta niespodziewanie, jakby nie jest pewny tego, co za chwilę ma nastąpić</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, a ty? - odpowiadam głośno oddychając</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie. - jeszcze mocniej wpija się w
moje usta. Bez przeciągania wpija się w moje wargi. Niepewnie oddaje
pocałunek. Rozchylił wargi, bym mogła wtargnąć tam językiem. Jego duże
dłonie wędrują na moje uda, przy czym mocniej je zaciska. Napiera na
moje ciało, bym położył się dalej na poduszkach. Harry znajduje się
pomiędzy moimi nogami, lekko przygniata mnie swoim ciałem. Jego usta
lądują na mojej szyi. Jęknęłam pod wpływem rozkoszy. Jego dłoń pnie się
ku górze po moim udzie. Podnoszę się, żeby podeprzeć ciało na łokciach.
Moja spódnica jest podciągnięta, przez co ukazuje moją dolną część
bielizny i kawałek podbrzusza. Zatapiam swoje palce w jego włosach,
podczas gdy on składa pocałunku na mojej żuchwie. Zamykam na chwilę oczy
oddając się przyjemności, którą mi w tej chwili dostarcza. Odchylam
głowę, by dać mu większy dostęp do skóry. Przygryza i ssie skórę,
powodując przyjemne uczucie. Przenoszę palce na jego ramiona i ściągam
marynarkę, którą niedawno miałam na sobie, gdy byliśmy na samej górze
biura. Kieruję się w dół, na tors i odpinam guziki od jego koszuli,
która chwilę później ląduje na podłodze wraz z marynarką. Rozchylam
szerzej nogi, tym samym czuję między nimi krocze bruneta napierające na
moje. Jego usta schodzą coraz niżej<br />- Może pozbędziemy się teraz
jakiejś części twojej garderoby? - mruknął, śmieję cicho w odpowiedzi.
Swoje palce przenosi na moją koszulę i rozpina guziki. Kątem oka widzę,
jak oblizuje wargi widząc moje prawie odkryte piersi. Koszula wędruje na
podłogę niedaleko połowy jego garderoby. Jednym i zdecydowanym ruchem
odpiął zamek, a następnie pozbył się mojej spódnicy. Przez moje ciało
przechodzi zimny dreszcz spowodowany brakiem ubrań. W pomieszczeniu jest
dość chłodno w porównaniu do naszych rozgrzanych ciał. Mogłam włączyć
ogrzewanie. Harry kładzie dwa palce, na dolnej części mojej białej
bielizny i zrywa ją szybkim i sprawnym ruchem. Odrzuca je gdzieś na bok,
po czym jego dłonie z powrotem wracają na moje uda. Z mojego gardła
mimowolnie wydostają się ciche jęki rozkoszy, które satysfakcjonują go
do dalszego zwiedzania ciała. W tej chwili pragnę tylko jego, nawet
bardzo. Harry położył się na moim ciele, jednak nie na tyle, by
przygnieść mnie swoim ciężarem. Jego usta napierają na moje w skutek
czego kładę się na plecach. Rozchylam usta, a jego język wtarga do
mojego wnętrza. Jego usta są miękkie i ciepłe. Niemal rozpływam się pod
nim. Czuję zapach jego mocnych, męskich perfum. Kładę dłoń na jego karku
i przyciągam mocniej jego twarz do mojej. Drugą dłonią staram się zdjąć
jego spodnie. Jego rosnący członek napiera na moje udo powodując
większe podniecenie. Pieszczę jego język, a on uśmiecha się poprzez
pocałunek. Jego uścisk zaciska się na mojej talii, gdy w końcu pozbywam
się spodni. Zdecydowanym ruchem ściągam bokserki. Każda część naszej
garderoby trafia na podłogę<br />- Może przejdziemy do mojej ulubionej
części? - pyta nadal nie odrywając swoich ust od moich. Uśmiecham się z
charakterystycznym westchnieniem. Przychyla się w kierunku swoich
spodni, z których wyjmuje szarą folijkę. Skubaniec, był na to
przygotowany. Podnosi się, by stanąć na kolanach nad moim ciałem.
Oblizuję usta na widok jego sporych rozmiarów przyjaciela, powodując
jeszcze większy uśmiech na jego twarzy. - Podoba ci się, prawda? - jego
seksowny głos powoduje u mnie chęć szybkiego zbliżenia. Serce bije, jak
szalone, a oddech jest płytki. Zakłada prezerwatywę na swojego
nabrzmiałego przyjaciela. Wraca z powrotem do mnie. Mruczę z rozkoszy,
gdy Harry powoli wsuwa go. Ciepło rozpływało się w podbrzuszu,
wprawiając mnie w lekkie drżenie. Opiera się na łokciach, po czym
bezproblemowo we mnie wchodzi. Mrużę oczy przez przyjemność, jaką mi w
tej chwili daje. Przyjemnie mnie wypełnia. Oddycham jeszcze szybciej i
nie równo, niż przed chwilą. Niezbyt delikatnie zaczyna się poruszać. Te
uczucie można porównywać do niewyobrażalnej przyjemności, jednak
dochodzącej niewielkiego bólu. Brunet z każdą sekundą przyspiesza dając
mi niewiarygodną rozkosz. Mocniej przyciska swoje krocze do mojego. Jego
gorący oddech ląduje na moim ciele. Swoje dłonie kładę na jego
pośladkach i przyciskam do siebie. Harry przyspiesza swoje tempo tak, że
łóżko na którym się znajdujemy, trzęsie się, jakby miało się za chwilę
rozpaść na kawałki. Z jego ust wydobywają się jęki i westchnienia
rozkoszy. Jego pchnięcia są niewiarygodnie mocne. Odpływam czując
rosnącą przyjemność. Jego ruchy są jeszcze szybsze, niż mogę to sobie
wyobrazić. Moja dolna część zaczyna pulsować, zbliżam się do końca
naszej przyjemności. Niekontrolowanie chwyciłam za prześcieradło i
zaczęłam je ściskać. Z przyjemności przymykam oczy. Mięśnie na brzuchu
znowu się zaciskają, a mimo otwartych ust nie mogę zaczerpnąć oddechu.
Świat wokół mnie zanika, nie jest ważny. Z ust wydobywają się
głośniejsze jęki. Plecy mimowolnie wyginają się w łuk. Niesamowita
przyjemność wypełnia mnie. Fala rozkoszy rozlewa się po ciele. Zaciskam
mocno powieki. Parę pchnięć Harry'ego i czuję, że on także poczuł to, co
ja. Zmęczony i spocony pada obok mnie. Obydwoje nie możemy złapać
oddechu</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego przyszedłeś? - pytam, gdy
tylko łapię oddech. Odwracam głowę w jego stronę, jego klatka piersiowa
opada równie szybko, jak się unosi. Patrząc w dół widzę sporo tatuaży,
które zdobią jego ciało</div>
<div style="text-align: center;">
- Może to dziwnie zabrzmi, ale chciałem
ponownie poczuć to, co jakiś czas temu. - nastaje chwila ciszy, którą
zagłuszają nasze głośne i niespokojne oddechy. Czuję się spełniona -
Dlaczego zgodziłaś się? Wcześniej nie chciałaś uprawiać ze mną seksu.</div>
<div style="text-align: center;">
- Sama nie wiem. - wzruszam delikatnie ramionami na miarę moich sił, które straciłam podczas stosunku</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, niezła jesteś.</div>
<div style="text-align: center;">
- Ty też niczego sobie. - przyznaję.
Podnoszę do pozycji siedzącej. Sięgam po bieliznę oraz białą koszulę,
które zakładam na siebie. Wstaję z łóżka kierując się do wyjścia. Jednak
zanim wychodzę, zatrzymuję się przy futrynie drzwi lekko się o nią
opierając - Powinieneś iść. To, co zrobiliśmy było niepotrzebne, ale
przyjemne. - uśmiecha się w odpowiedzi. Wstaje i zaczyna się ubierać. W
tym czasie ja idę do kuchni. Dopiero teraz dociera do mnie to, co
zrobiłam. Zaczynam tego żałować, dopiero po czasie. Wiem, że znowu
zostałam wykorzystana. Dla niego to nic nie znaczący seks, cóż dla mnie
też. Nigdy nic nas nie połączy. Nie powinnam tylko jego oto winić. To
też moja wina. Wiem, że to, co zrobiłam jest złe. Moje zachowanie jest
złe. Będę miała wyrzuty sumienia. Zachowałam się okropnie. Słyszę kroki
zbliżające się w moją stronę. Harry właśnie wszedł do kuchni. Staje
twarzą do mnie, jedną dłonią opiera się o wysepkę kuchenną. Niepewnie
wzrok kieruję na niego. Widzi, że coś jest nie tak</div>
<div style="text-align: center;">
- Widzę, że coś się dzieje. Zadzwoń, jeśli będziesz potrzebowała kogoś do rozmowy.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
__________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Miałam pewne wątpliwości to tego rozdziału, szczególnie pewnej sceny. Zastanawiałam się nad jej usunięciem, no ale cóż. Teraz będzie się pojawiało nieco więcej takich scen z Mercedes i Harry'm. </div>
<div style="text-align: center;">
Do zobaczenia w poniedziałek :) </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Mogę liczyć na 25 komentarzy? :) </div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-10850923164418402982014-09-07T08:03:00.001-07:002014-09-07T08:03:49.037-07:00 24. Wejdź do gry.<div style="text-align: center;">
Mercedes P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Harry na pierwszy rzut oka wydaje się
być zagorzałym biznesmenem, który martwi się tylko o siebie, swoje biuro
i pieniądze na koncie w banku. Jest zarozumiały, bezczelny, ale i
niesamowicie przystojny i seksowny. Nie znosi nieposłuszeństwa, gdy ktoś
mu się sprzeciwia lub ma zbyt niewyparzony język. Kocha mieć kontrolę,
dominować nad wszystkim, co go otacza. Wszystko ma swoje konsekwencje,
wszystko ma być dopięte na ostatni guzik. Gdybym patrzyła pod względem
wyglądu powiedziałabym, że jest dupkiem i kobieciarzem, liczą się dla
niego tylko seks i pieniądze. Kobiety traktuje jak zabawki, które po
wykorzystaniu zostawia. Są tylko na jedną noc, albo kilka godzin. Po
dogodnym poznaniu go mogę stwierdzić, że są to tylko stereotypy
wymyślone przeze mnie. Nie wiem, jaki jest dokładnie. Nie wiem jak
zachowuje się poza biurem. Do jego zalet mogę zaliczyć piękny uśmiech.
Nie da się nie uśmiechnąć, widząc go. Czasami mam wrażenie, że przez
jego uśmiech mogę go polubić. Zaraża nim, przez co mój dzień staje się
lepszy. Od czasu do czasu potrafi być miły, opiekuńczy lub zabawny. To
chyba najbardziej w nim lubię, jednak doprowadza mnie to czasami do
szału. Jego zmiany nastrojów są częstsze, niż u kobiety w ciąży. Powoli
zaczynamy się ze sobą dogadywać. To nie to samo, co na początku.
Początek nie należał do najlepszych. Teraz jest dużo lepiej. Harry jest
także bardzo tajemniczy, nigdy nie mogę się o nim czegoś porządnego
dowiedzieć. Gdy pytam go o jego życie prywatne, zmienia temat lub mówi,
że do moich obowiązków nie należy wypytywanie go o wszystko. To właśnie
najbardziej doprowadza mnie denerwuje. Zawsze, gdy czegoś się dowiem, to
są tylko jakieś głupoty, czy bezsensowne informacje na jego temat.
Każdego dnia chciałabym go bardziej poznać. Swoje życie prywatne trzyma
na uboczu, nie chce, by ktoś się o nim zbyt wiele dowiedział. Czasami
mam takie wrażenie, że ukrywa coś przede mną lub przed całym światem. Ma
jakąś tajemnicę, którą chętnie bym poznała. Co taki biznesmen może
ukrywać?</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Harry's P.O.V.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Mercedes? Mercedes jest niesamowicie
seksowna, bezczelna i pewna siebie. Ma wszystkie cechy, które pociągają
mnie w kobietach. Doprowadza mnie do szaleństwa, ale i rozpala uczucie
namiętności i pożądania. Z chęcią powędrowałbym z nią do sypialni i
zapoznał się bardziej z anatomią. Codziennie chciałbym spędzać z nią
coraz więcej czasu. Nie mówię o poznawaniu jej osoby. Pociąga mnie. Nic
nie poradzę na to, że doprowadza mnie do takiego stanu. Jednak jeśli
popatrzę na to z innej perspektywy, to jest całkiem miła. Momentami
delikatniejsza, niż skrzydła motyla. Jej ciekawość powoduje, że jest
jeszcze bardziej urocza. Urok Mercedes polega na tym, że czasami jest
słodsza, niż najsłodszy cukierek na świecie. Jej ciekawość przekracza
wszelkie granice. Chciałaby wszystko wiedzieć i czasem to pakuje ją w
kłopoty. Gdybym bardziej ją poznał, polubiłbym ją jeszcze bardziej. Tak,
lubię ją. Mimo, że jestem dla niej bezczelny i nie pokazuję swojej
sympatii do niej w bardziej miły sposób, lubię ją. Nie można jej nie
lubić, przynajmniej z mojej perspektywy. Wydaje się być twardą kobietą,
jednak w rzeczywistości jest uroczą i delikatną osobą. Nie mówię, że
podoba mi się w jakiś sposób, po prostu ją lubię. Jej przyszły facet
będzie szczęściarzem, którym na pewno nie będę ja. Nie jestem zdolny do
miłości, to nie dla mnie. Nie mógłbym się związać z żadną kobietą.
Zraniłbym ją.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Dziś musieliśmy się wybrać na
przymiarkę garniturów dla Harry'ego. Mówił mi, że jako asystentka muszę
przy nim dobrze wyglądać, ale i szef musi nieźle wyglądać przy
asystentce. Aktualnie siedzę na wygodnym, czarnym fotelu, podczas, gdy
on przymierza kolejne garnitury. Okropnie się nudzę, wolałabym już
siedzieć w biurze i przeglądać jakieś dokumenty. Doradzam mu tylko, nic
więcej. Kręcę się w kółko na fotelu, od czasu do czasu patrzę w okno, a
kiedy odzywa się do mnie, bym oceniła, patrzę na niego i oceniam</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes? - unoszę na niego swój
znudzony wzrok - A co myślisz o tym? - ma na sobie czarne spodnie i
koszulę tego samego koloru, która idealnie opina się na jego
wyrzeźbionych mięśniach. Idealnie uszyta na miarę w dodatku idealnie na
nim pasująca</div>
<div style="text-align: center;">
- Pasuje ci. - mówię, po czym powracam
do swojego nudzenia się. Jest z nami również krawcowa, która co chwilę
podaje mu nowe garnitury lub ich części. Najprawdopodobniej dopiero
zaczyna pracę w tej branży, bo jest młoda i lekko niedoświadczona.
Niepewnie podaje mu nowe ubrania, jakby boi się, że nie będą pasować lub
będą za małe. Jednak nie tylko to jest zauważalne, widać, że podoba jej
się. Dlaczego mnie to nie dziwi? Każda kobieta, którą zapewne Harry
spotyka na swojej drodze uważa go za przystojnego i pociągającego. Co im
się w nim tak bardzo podoba? Chyba tylko wygląd, bo charakteru zapewne
nie znają i nie poznają jego prawdziwego ja. Znam jego charakter, jako
jedyna wiem, jakim człowiekiem jest naprawdę i wcale mi się to nie
podoba</div>
<div style="text-align: center;">
- Przyniosę jeszcze dwa komplety, które
przygotowałam na dzisiejszą przymiarkę. - odkłada koszulę, którą trzyma
w dłoniach na fotel niedaleko mnie, po czym wychodzi z pomieszczenia
bez żadnego zatwierdzenia przez Harry'ego czy może wyjść</div>
<div style="text-align: center;">
- Ile jeszcze? - pytam, gdy dziewczyna całkowicie znika za drzwiami zostawiając nas przy tym samych w pokoju</div>
<div style="text-align: center;">
- Jak przymierzę wszystkie, to dopiero.
- wydaję z siebie pomruki niezadowolenia. Teraz praktycznie leżę na tym
fotelu, zamiast siedzieć. Potwornie mi się nudzi. W pewnej chwili Harry
zaczyna ściągać marynarkę od garnituru. Swoje zainteresowanie przenoszę
na jego tors. Mimowolnie przygryzam wargę, gdy zaczyna odpinać czarną
koszulę. Powoli odsłania ukryte pod materiałem tatuaże oraz idealnie
wyrzeźbione mięśnie. Kieruję wzrok ku górze, na jego twarz. Uśmiecha się
seksownie, jednak nie patrzy na mnie. Robi to specjalnie, bo przecież
mógłby przebrać się w przebieralni. Wie, że na niego patrzę, więc
uśmiecha się i kontynuuje rozbieranie się</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, po przymiarce możemy iść na kawę. - mówi pomiędzy rozpinaniem ostatnich guzików - Jeśli oczywiście chcesz.</div>
<div style="text-align: center;">
- Z chęcią. - odpowiadam
entuzjastycznie, abyśmy w końcu stąd wyszli. Harry zdejmuje całkowicie
czarną koszulę, a zastępuje ją białą koszulką na ramiączka. Po dłuższej
chwili drzwi otwierają się, a do środka wchodzi dziewczyna</div>
<div style="text-align: center;">
- Przyniosłam dwa kolejne komplety. -
seksownie podchodzi do niego zmysłowo poruszając biodrami i podaje mu
jeden komplet. Wydaję ze swoich ust głośniejsze prychnięcie zażenowana
całą tą sytuacją. Dziewczyna słysząc moje prychnięcie, rumieni się i
oddala od Harry'ego na kilka kroków. Chyba skapnęła się o co mi chodzi.
Czy ona przyszła tutaj, by gapić się na niego, czy dostarczyć mu
garnitury? Wydaję mi się, że to pierwsze jest najbardziej oczywiste.
Ugh. Nie jestem w żaden sposób zazdrosna, albo chcę zrobić mu na złość,
po prostu uważam, że jeśli wykonujesz swoją pracę, to wykonujesz pracę, a
nie flirtujesz z kimś nawet niezauważalnie. Czuję jakieś dziwne
uczucie. Nie w brzuchu, czy coś w tym stylu, tylko jakby ukłucie w
sercu. Widząc jakąś parę zawsze czuję to dziwne uczucie. Widzę ją
uśmiechającą się, jego zadowolonego z tego, że to właśnie ona tutaj
jest, a nie inna. Widząc czyjeś szczęście, zaczynam żałować swojego
wyboru. Idę przez życie sama i to właśnie zaczyna mi przeszkadzać.
Brakuje mi takiej osoby, która byłaby przy mnie, z którą mogłabym
porozmawiać, przytulić się. Zawsze uważałam, że mężczyzna wcale nie jest
mi potrzebny. Nie wierzę w miłość lub w księcia na białym koniu. Boję
się tego, że może mnie spotkać taki sam los, jak moich rodziców. Byli ze
sobą tylko ze względu na mnie. Nie wyszło im. Mama nigdy nie kochała
mojego taty, chciała tylko dziecka. Uwiodła tatę, zakochał się w niej.
Zapłacił za to wysoką cenę. Teraz nie mają zbyt dobrego kontaktu. Nawet
chyba wcale się do siebie nie odzywają. Czasami mam takie wrażenie, że
jestem taka sama, jak ona. Przypominam sobie te chwile, które spędziłam z
Will'em. On był przy mnie, chociaż wykorzystał mnie. Przy nim czułam
się szczęśliwa. Mogłam do niego przyjść nawet o drugiej w nocy, gdybym
czuła się samotna. Wypełniał tę pustkę w sercu, która nazywa się
samotnością. Ona wciąż jest w moim sercu, jak przyjaciółka. Właśnie w
tej chwili czuję, że zaczynam za nim tęsknić, mimo, że wykorzystał mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes? Wszystko gra? - słyszę głos
Harry'ego. Unoszę głowę ku górze. Jesteśmy sami, dziewczyna wyszła
gdzieś, nawet nie zauważyłam kiedy - Mercedes? - przede mną stoi Harry, w
skupieniu patrzy w moje oczy próbując coś z nich wyczytać</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak, wszystko w porządku. - mówię mało przekonująco, pociągam nosem. Widz, że coś jest nie tak</div>
<div style="text-align: center;">
- Przecież widzę, że nie. Możesz mi
zaufać i powiedzieć o co chodzi. - wszystko się zmieniło. Ludzie się
zmieniają. Harry się zmienia. Widzę w nim innego człowieka. Zmienił się z
dnia na dzień, przecież tak nie można, nie da się tak. Nie można
zmienić swojego zachowania tak nagle. Nie można zmienić się z
bezczelnego dupka, na mężczyznę. Moja kobieca intuicja mówi mi, żebym
nie ufała, jednak serce mówi co innego. Harry próbuje naprawić swoje
błędy. Czy to moje serce, czy naiwność? Nie potrafię mu zaufać, może
nawet nie chcę? Wiem, że to doprowadzi mnie do zguby</div>
<div style="text-align: center;">
- Wszystko jest w porządku, Harry. Naprawdę, wszystko gra. - wstaję z fotela i kieruję się do drzwi - Idziemy na tę kawę?</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes, widzę, że coś jest nie tak.
Nawet brzmisz, jakbyś coś ukrywała. Denerwujesz się i tym samym
zdradzasz siebie samą. - splatam ręce na piersi, odwracam się do niego
tyłem i kieruję w stronę drzwi chcąc szybko wyjść - Mercedes, poczekaj.</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, wszystko ze mną w porządku. - kiedy jestem już przy drzwiach, zatrzymuje mnie przez pociągnięcie za przedramię</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie udawaj, że wszystko jest w
porządku. Próbujesz ukryć to, co naprawdę siedzi w twojej głowie.
Denerwujesz się, mówisz nerwowo. - nie odwracam się w jego stronę nie
chcą się zdradzić - Popatrz na mnie i powiedz, że się mylę.</div>
<div style="text-align: center;">
- Mylisz się. - odpowiadam nie patrząc na niego. Nikt nie może zmienić się tak z dnia na dzień. Musi stać za tym jakaś przyczyna</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego nie powiesz mi tego prosto w twarz? - chcę jakoś uwolnić się spod jego uścisku, ale nie mogę, nie potrafię</div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego nie odpuścisz? Dlaczego naciskasz? - odwracam się w jego stronę, na jego twarzy gości delikatny uśmiech</div>
<div style="text-align: center;">
- Bo chcę się czegoś o tobie dowiedzieć, Mercedes.</div>
<div style="text-align: center;">
- Chodźmy na tę kawę. Po prostu jestem
zmęczona. Chciałabym napić się kawy, a później wrócić spokojnie do domu.
Obejrzeć jakiś ciekawy film i iść spać, a rano wstać wypoczęta do
pracy. - wzruszam ramionami chcąc zakończyć tę rozmowę</div>
<div style="text-align: center;">
- No dobra, skoro tak mówisz, to chodź. - otwiera przede mną drzwi, bym pierwsza wyszła z pokoju</div>
<div style="text-align: center;">
- A gdzie poszła tamta dziewczyna? - pytam zaciekawiona, nawet nie słyszałam, kiedy wyszła</div>
<div style="text-align: center;">
- Ktoś zadzwonił do niej, musiała wcześniej skończyć pracę. - w odpowiedzi kiwam głową - Może pójdziemy do kawiarni Coffee love?</div>
<div style="text-align: center;">
- Brzmi dobrze. Mam ochotę na jakąś
słodką kawę z ciastem czekoladowym. - wzięłam swój płaszcz z fotela,
który z pomocą Harry'ego założyłam. Po nazwie kawiarni kojarzę, że jest
ona dwa metry od wyjścia z budynku. Razem kierujemy się korytarzem do
windy, która zawiezie nas do wyjścia, byśmy mogli skierować się do
kawiarni. </div>
<div style="text-align: center;">
Zimny wiatr nieprzyjemnie otula moje
ciało. Drażni policzki, które robią się czerwone od zimna. Bardziej
zasłaniam się swoim płaszczem, by zapewnić sobie nieco więcej ciepła.
Zbliża się wieczór, mrok powoli ogranicza naszą widoczność. Mimo pogody
całe miasto i tak jest piękne. Harry otwiera drzwi, a ja pierwsza
wchodzę do środka. Przyjemne ciepło otula moje zmarznięte ciało.
Wewnątrz jest dużo cieplej, niż na zewnątrz. Obydwoje siadamy przy
stoliku niedaleko niewielkiego kominka</div>
<div style="text-align: center;">
- Na co masz ochotę? - spytał, gdy zdjęliśmy z siebie zbędne płaszcze i zajęliśmy swoje miejsca na krzesełkach </div>
<div style="text-align: center;">
- Na waniliowe Latte macchiato i ciasto
czekoladowe. - odpowiedziałam szybko i zdecydowanie. Harry kiwnął
głową, po czym wstał i podszedł do stojącego za ladą bruneta, by złożyć
zamówienie. Założyłam nogę na nogę w spokoju czekając na niego. Pogoda
za oknem nie wskazując na to, że będzie to spokojny wieczór. Za chwilę
może zacząć padać deszcz. Ciemne chmury całkowicie zasłoniły
popołudniowe, jasne niebo. Być może szykuje się jeszcze burza z
piorunami. Po krótkiej chwili naprzeciwko mnie pojawił się Harry</div>
<div style="text-align: center;">
- Zobaczyłaś coś za oknem? - przeniosłam wzrok na jego osobę. Uśmiecha się, jakby przed chwilą zjadł tonę czekolady na szczęście</div>
<div style="text-align: center;">
- Pomyślałam, że niedługo może zacząć padać. Pogoda jest znacznie gorsza, niż popołudniu. - przyznałam dłonią masując szyję</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak, pogoda jest okropna. Odwiozę cię później do domu. Z tego, co wiem dzisiaj też przyszłaś pieszo do pracy?</div>
<div style="text-align: center;">
- Pogoda była ładna, więc pomyślałam, że spacer dobrze mi zrobi. Chociaż mogę zamówić taksówkę. - zaprzeczam jego propozycji</div>
<div style="text-align: center;">
- Daj mi tą przyjemność z bezpiecznego odwiezienia cię do domu. - moje starania od razu zostają odrzucone.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
- Dziękuję, że odwiozłeś mnie do domu,
chociaż wolałam zamówić sobie taksówką. - pod wpływem moich słów z jego
gardła wydostaje się cichy chichot, przez który sama delikatnie się
uśmiecham. Aktualnie stoimy pod drzwiami do mojego domu. Harry
zaparkował swój samochód pod moją bramą. Wyjmuję ze swojej torebki
klucze, którymi otworzę dom</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie musisz, to dla mnie czysta przyjemność. - otwieram drzwi kluczem, który przekładam na drugą stronę, by zamknąć je</div>
<div style="text-align: center;">
- Cóż, do zobaczenia jutro w pracy. - opieram się o drzwi, splatam nogi ze sobą trochę krzywo stojąc przy nich</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak, do zobaczenia. - podchodzi do
mnie o krok bliżej z wyraźnym uśmieszkiem na ustach. Oblizuje seksownie
wargi, zanim łapie dłońmi za moją szyję mocno przyciskając swoje wargi
do moich. Pocałunek okazuje się tak silny, że przywiera mnie swoim
ciałem do drzwi. Wystarcza chwila, by zawładnął moimi ustami, niemal
gryzie je w dobrze wyczuwalnym pożądaniu i namiętności. Obydwoje
zaczynamy mocno i głośno oddychać. Dłonie wplatam w jego brązowe,
kręcone włosy. Jęknęłam cicho, gdy swoje ręce przeniósł na moje pośladki
mocno ściskając je. Po krótkiej chwili odrywa się od moich ust
zostawiając mnie samą bez słowa pod drzwiami nadal spragnioną jego
pełnych, malinowych warg. Oblizuję usta nadal czując na nich smak
bruneta. Zanim wsiada do samochodu odkręca się w moją stronę puszczając
mi oczko. Pieprzony Styles.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
___________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Mam pewne obawy z każdym rozdziałem, mianowicie chodzi mi o ich pocałunki itp. Z każdym rozdziałem coraz więcej jest zbliżeń między głównymi bohaterami, więc nie jestem zawsze w 100% pewna, że się spodoba. Jeżeli komuś coś nie przypadnie do gustu, rozumiem. Nie wszystko wszystkim zawsze musi się podobać :)</div>
<div style="text-align: center;">
Jak widzicie rozdziały pojawiają się co 5 dni. Nie chcę tego robić, ale sytuacja mnie do tego 'zmusza'. Chodzi mi o szkołę. Jestem w 3 gimnazjum, więc dochodzi mi nieco więcej nauki, a nie chcę zawalić tego roku. Rozdziały będą pojawiały się co tydzień, w każdy poniedziałek. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, gdy widzę taką dużą ilość komentarzy, jak np. pod ostatnimi dwoma postami :) </div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-38672919071183264232014-09-02T07:12:00.001-07:002014-09-02T07:12:59.993-07:0023. Pozbawić wszystkiego.<div style="text-align: center;">
Dokumenty, faksy, listy. Litery ułożone
w słowa, słowa ułożone w zdania, które wydają się nie mieć końca. Litry
tuszu wylanego na kartki. Tony papierów do przejrzenia. Stosy teczek,
które zapychają szafki. Kilka półek z tym dziadostwem, nawet chyba pełna
szafa. Stanie na nogach kilka godzin przy półkach. Czekanie do przerwy,
do wypicia ukochanej kawy dla wzmocnienia, rozmowy z innymi
pracownikami. Pracuję już drugą godzinę przy porządkowaniu i sprawdzaniu
dokumentów. Dostałam takie zlecenie od Harry'ego, więc muszę się z tym
jakoś uwinąć. Powoli dostaję szału, gdy pomylę się lub pominę jakieś
zdanie. Zaczyna mnie to męczyć. Zaczynam dostawać załamania nerwowego.
Ciągle mam coś na głowie, jak nie w pracy, to w życiu prywatnym. Czy to
się kiedyś skończy? Moje życie prywatne nie jest zbyt kolorowe. A czego
się spodziewałam? Myślałam, że wszystko będzie mnie omijać? Problemy
będą tylko pracy? Nic, co jest oczywiste nie przyszło mi do głowy.
Myślałam tylko o pracy, a o życiu prywatnym zupełnie nic. Dlaczego to
wszystko zaczęło mnie spotykać, gdy tylko zaczęłam tutaj pracować? Zanim
podjęłam się tej pracy żyłam w spokoju, nie martwiłam się o nic, oprócz
poświęcania czasu dla rodziny, czy spotykania się z przyjaciółmi.
Praca, praca i jeszcze raz praca. Jednak czy tylko praca jest temu
winna? Czy są jakieś inne osoby, które wpływają na mój aktualny stan?
Czy ktoś wywrócił moje życie do góry nogami? Czy moja praca opiera się
tylko na pracy w biurze przy papierach, jako asystentka? Moja praca to
też problemy, kłopoty, miliony myśli na sekundę. Zajmuję się błahostkami
zamiast myśleć o wykonywaniu swojego zawodu. Moje myśli przerwał obcy
dotyk na moich biodrach, czuję za sobą obce ciało, które jest
przyciśnięte do mojego. Męski oddech zawitał na mojej czyi, podobnie,
jak i męskie, mokre usta. Męskie, silne dłonie podwijają moją spódnicę
do góry</div>
<div style="text-align: center;">
- Może zrobimy sobie małą przerwę? -
seksowny, namiętny głos dociera do mojego ucha. Słysząc te słowa
momentalnie sztywnieję, mięśnie napinają się. W ekspresowym tempie
odwracam się od niego i odpycham od siebie, po czym staję przodem do
niego. Znowu to robi, znowu próbuje mnie dotknąć bez mojej zgody. Mimo
moich gróźb, robi to, na co ma ochotę - Wcześniej jakoś nie
protestowałaś. Teraz zmieniło się coś? Wcześniej byłaś jakoś bardziej,
niż chętna. - mówi bezczelnie, splata ręce na piersi, na jego twarzy
pojawia się bezczelny uśmieszek, próbuje się do mnie zbliżyć, jednak
jeden jego krok w przód, oznacza mój jeden krok w tył. Nie chcę, by mnie
dotykał. W każdej chwili ktoś może wejść do środka</div>
<div style="text-align: center;">
- Cholera, tamto nic nie znaczyło! - podnoszę głos - Nigdy nie będzie i nigdy tego nie powtórzymy! Nie rób więcej takich rzeczy!</div>
<div style="text-align: center;">
- Na pewno podobało ci się i z chęcią
byś to powtórzyła. - przechyla głowę lekko w prawą stronę, na swojej
drodze napotykam ścianę, która blokuje mój ruch, próbuję jakoś uciec
przed jego ciałem, jednak jego ręce znajdują się po bogach mojego ciała</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz co? Pieprz się. - unoszę ręce w górę w geście zobojętnienia, mam powoli dosyć jego bezczelnego zachowania wobec mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Chętnie, ale z tobą. - gwałtownie
wpija się w moje wargi, unosi tak, bym oplotła swoje nogi wokół jego
bioder. Niekontrolowanie oddaję silny pocałunek. Zawładnął moimi wargami
na tyle, bym oderwała się na chwilę od rzeczywistości, która nas
otacza. Mój oddech staje się nierówny i urywany. Z trudem łapię
powietrze. Dużymi dłońmi mocno ściska moje uda, bym nie wyślizgnęła mu
się z rąk i nie uciekła spod jego silnego uścisku. Próbuję jakoś
odepchnąć jego ciało od mojego, jednak on jest zbyt silny. Mokrymi
pocałunkami zjeżdża w dół, na moją odkrytą szyję, bez problemu zaczyna
obdarowywać ją pocałunkami</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, że to gwałt? - zamiast
odpowiedzi słyszę jego cichy chichot. Znajduję w sobie wystarczająco
sił, by odepchnąć go od siebie. Puszcza mnie, staję o własnych siłach na
podłodze, wciąż mocno oddychając. Naciągam spódnicę na odkrytą przez
niego część ciała. On oblizuje swoje malinowe usta, patrzy na mnie z
wyraźną wyższością i podnieceniem</div>
<div style="text-align: center;">
- Oh, dlaczego przerwałaś taką namiętną
chwilę, skarbie? - dłonią dotyka mojego policzka, jednak szybko
odtrącam go silnym szarpnięciem. Nikt nigdy nie będzie dotykał mnie bez
mojej zgody, nie chcę czuć się wobec mężczyzn bezsilna</div>
<div style="text-align: center;">
- Jesteś kompletnym kretynek i dupkiem.
- splata ręce na piersi, przybiera bardziej odważną postawę - Idę na
przerwę. - odwracam się od niego tyłem i zaczynam kierować w stronę
drzwi, zanim jednak naciskam na klamkę słyszę jeszcze jego głos</div>
<div style="text-align: center;">
- Możesz zrobić mi kawę. - kieruję na niego mój morderczy wzrok, przez co spotykam się z jego cichym chichotem</div>
<div style="text-align: center;">
- Sam sobie zrób. - wychodzę trzaskając
przy tym głośno drzwiami. Kobieciarz. Czy on naprawdę myśli, że
kiedykolwiek popełnimy ten błąd jeszcze raz? Nie możemy być bliżej
siebie, niż 20 centymetrów, może nawet i więcej. Co by było, gdyby ktoś
akurat wszedł do gabinetu, podczas, gdy doszłoby do czegoś między nami?
Boję się pomyśleć o konsekwencjach, jakie mogą nas spotkać przez nasze
zbliżenie. Czy tylko ja się o to martwię? On nic sobie z tego nie robi.
Robi to, co tylko zechce. Nie liczą się dla niego konsekwencje, bo to on
jest szefem. Uważa, że każdy będzie trzymał język za zębami, gdy tylko
on chce. Nie może wszystkiego kontrolować. Ludzie potrafią zniszczyć
komuś życie, przez tajemnicę, o której się dowiedzą o danej osobie</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes? - z moich myśli wyrywa mnie
zaniepokojony głos Tori - W porządku? - kiwam głową w odpowiedzi -
Mogłabym cię prosić, żebyś zaniosła te papiery na niższe piętro? Do
Sean'a Walker'a? - kiwam głową. Podchodzę do niej, po czym biorę od niej
papiery. Uśmiecham się, zanim całkowicie znikam jej z oczu w windzie. W
mojej głowie zapala się małe światełko. Kiedyś byłam na niższym
piętrze, w tym samym gabinecie. Wtedy dowiedziałam się o jakimś planie,
ale nie do końca usłyszałam o co w nim wszystkim chodzi. Może tym razem
dowiem się nieco więcej. Moja ciekawość wtedy wzięła górę, więc zaczęłam
podsłuchiwać. Przynajmniej dowiedziałam się o jakimś 'planie'. Skąd mam
mieć pewność, że ten 'plan' nie jest zły? Gdyby był dobry, to pewnie
nie uważaliby na to, co mówią? Chcieliby, żeby ktoś się o tym
dowiedział. Gdybym dowiedziała się o tym na przykład ja, to pewnie
poszłabym z tym do Harry'ego, a oni odnieśliby jakiś sukces, prawda?
Kobieca intuicja mówi mi, że to nie jest coś dobrego, ale raczej złego.
Wychodzę z windy szybkim krokiem kierując się do wyznaczonego celu.
Podchodzę do drzwi. Zamierzam nacisnąć na klamkę, jednak drzwi same się
otwierają. Chowam się za nimi, by nie zostać zauważona na przykład na
podsłuchiwaniu</div>
<div style="text-align: center;">
- Musimy wywalić Styles'a z firmy i
wyczyścić go z całej kasy. - słyszę szept tego samego faceta - Tylko
musimy jakoś dostać się do jego gabinetu i dokumentów. - kobieca
intuicja miała rację, to coś złego. Muszę natychmiast powiedzieć o tym
wszystkim Harry'emu, zanim będzie za późno</div>
<div style="text-align: center;">
- Musimy uważać, skoro chcemy go pozbawić wszystkiego, co ma. Powoli zaczynam mieć go dosyć. Jest zbyt pewny siebie.</div>
<div style="text-align: center;">
- Czasem denerwuje mnie to, że
wszystkie kobiety lecą na niego. Każda ślini się na jego widok i to
właśnie jest najbardziej denerwujące. - wychodzę zza drzwi, udaję, że
niby przypadkiem wpadam na niego i absolutnie nic nie słyszałam z ich
rozmowy</div>
<div style="text-align: center;">
- Dzień dobry. Mam dokumenty od Tori Winters dla Sean'a Walker'a. - mężczyzna patrzy na mnie podejrzanym spojrzeniem</div>
<div style="text-align: center;">
- To ja. - podaję mu dokumenty, po czym
bez słowa odwracam się. Idę z powrotem do windy nadal czując na sobie
jego podejrzane spojrzenie. Kiedy tylko wchodzę do windy i naciskam
odpowiedni guzik, by winda zaprowadziła mnie na moje piętro. Unoszę
wzrok na niego zanim drzwi szczelnie zamykają się. Wciąż stoi w tym
samym miejscu z podejrzanym spojrzeniem wlepionym we mnie. Muszę to
wszystko przekazać Harry'emu, inaczej wszyscy pożegnamy się z pracą.</div>
<div style="text-align: center;">
Jak burza wybiegam z windy kierując się
do gabinetu. Nie zwracam nawet uwagi na Tori, która pyta mnie, czy
zaniosłam jej papiery. Teraz mam ważniejszą sprawę na głowie. Podbiegam
do drzwi, chcę nacisnąć klamkę, jednak one same się otwierają</div>
<div style="text-align: center;">
- Oh, Mercedes. Dobrze, że już jesteś. - wita mnie w drzwiach Harry - Chodź, musimy iść na spotkanie. - ręką wskazuje kierunek</div>
<div style="text-align: center;">
- Muszę panu coś powiedzieć. -
zatrzymuję go, marszczy brwi pod wpływem mojej nagłej zmiany w
zachowaniu - To naprawdę ważne. - naszą rozmowę przerywa męski głos,
odwracam się w stronę osoby, która idzie w naszą stronę</div>
<div style="text-align: center;">
- Panie Styles, powinniśmy już iść na salę spotkań. - podchodzi do nas mężczyzna, zielonooki brunet, około 25. lat, dość wysoki</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak, tak. Za chwilę. - ruchem dłoni wskazuje, by mężczyzna oddalił się od nas - Chodź, mamy spotkanie. Sprawa poczeka.</div>
<div style="text-align: center;">
- Ale to naprawdę ważne! - powiedziałam głośniej, niż tego chciałam, przez co uwaga osób na korytarzu została zwrócona na nas</div>
<div style="text-align: center;">
- Teraz mamy ważniejsze rzeczy na
głowie. Chodź. - nie chcą zwracać na siebie więcej uwagi, posłusznie idę
za nim. Zapewne kieruje mnie tam, gdzie mieliśmy pierwsze, wspólne
spotkanie. Nie będę potrafiła zająć się czymś innym, niż tą sprawą, o
której się niedawno dowiedziałam. To, co chcą zrobić jest straszne. Chcą
zabrać mu to, nad czym pracował przez nawet kilka lat. On sam tego
dokonał, wszystko zawdzięcza tylko i wyłącznie sobie. Jego ojciec jest
dla niego autorytetem i robi to wszystko przez wzgląd na niego. Nie chce
zawieść swojego ojca, który i tak jest pewnie z niego dumny. Jego
ojciec w pewien sposób dał mu dobry start. Nie chcę, by stracił to
wszystko. To biuro jest dla niego wszystkim, nie tylko pracą, czy
hobby'm. To jest jego całe życie, w które włożył sporo pracy. Nie
przepadam za nim, ale z pewnością nie chcę, by stracił wszystko. Dla
mnie jest to tak samo ważne, jak dla niego. Nie mogę pozwolić, aby ktoś
odebrał mu to. Muszę mu o wszystkim powiedzieć. Niech zna prawdę.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
- Brak mi słów! Po prost brak mi słów! -
weszliśmy do gabinetu. Harry nie jest zbyt zadowolony z mojego
zachowania na spotkaniu - Zamiast uczestniczyć w nim, to ty myślałaś o
nie wiadomo czym! - nie popisałam się zbytnio, ale mam na to
wytłumaczenie. Byłam zbyt zajęta swoimi myślami, by oderwać się i
uczestniczyć w spotkaniu, na którym Harry'emu zależało</div>
<div style="text-align: center;">
- Mogę ci to wytłumaczyć. - staje w miejscu i odwraca się do mnie przodem - Naprawdę mam na to wytłumaczenie.<br />-
Teraz nie mam na to czasu. Muszę iść naprawić parę spraw. - mówi
obojętnie. Wymija mnie i wychodzi z gabinetu. Cholera, trzeba było od
razu przedstawić mu sprawę jasno, a nie próbować się tłumaczyć. Mogłam
zacząć mówić, a nie prosić o wytłumaczenie mu całej sprawy. Czasami
chciałabym mu strzelić w twarz za to, że nie wcale nie słucha. Powoli
mam dosyć tego, że to on wszystkim rządzi, a ja nie mam nic do
powiedzenia. Przez niego znowu się zdenerwowałam. Codziennie potrafi
mnie zdenerwować nawet z byle powodu. Dlaczego przy nim tak bardzo się
denerwuję? Rozpraszam się. Nie ma takiego dnia, w którym nie
skakalibyśmy sobie do gardeł. Nagle ktoś zaczyna pukać do drzwi.
Krzyczę, by osoba za nimi weszła do środka. Drzwi otwierają się, a w ich
progu staje Sean. Jest nieco zdziwiony tym, że jestem tutaj sama<br />- Gdzie jest pan Styles? - pyta dziwnie rozglądając się po pomieszczeniu<br />-
Nie ma go tutaj. Poszedł załatwić jakąś sprawę. Wróci zapewne za jakieś
pół godziny. - kiwa w odpowiedzi. Cofa się i po chwili znika z
gabinetu. Czego tu szuka? Jeszcze nigdy nie widziałam go tutaj na tym
piętrze. Nie mogę pozwolić, aby wszedł tu. Może zacząć szperać w jego
biurku, w dokumentach. Dopóki Harry nie przyszedł, muszę mieć gabinet na
oku. Doskonale wiem, jakie mogą być tego konsekwencje. Styles pożegna
się z firmą, jeśli ktoś dopadnie się do jego papierów. Powinnam go
obserwować. Pójdę do Tori, może ona wie coś o nim. Biorę klucze z
biurka, którymi zamknę gabinet. Wychodzę zamykając za sobą drewniane
drzwi. Podchodzę do Tori, która porządkuje jakieś dokumenty. Siadam
niedaleko niej na krześle, nadal mając oko na gabinet<br />- Cześć, Mercedes. - wita mnie przyjaznym uśmiechem - Masz przerwę?<br />-
Nie, pan Styles wyszedł załatwić jakąś sprawę, a ja zostałam sama. -
swoją uwagę skupia na mojej osobie - Posłuchaj, mam do ciebie pytanie. -
nic nie mówi dając mi znak, bym kontynuowała - Zapewne znasz Sean'a
Walker'a? - kiwa twierdząco głową - Może opowiesz mi coś o nim? Skąd
tutaj się wziął? Wiesz, takie podstawowe informacje.<br />- Cóż, nie
jestem jego przyjaciółką, by cokolwiek o nim wiedzieć, ale słyszałam, że
podobno kiedyś wyleciał z jakiegoś biura za fałszerstwo. W jego podaniu
o pracę nic o tym nie wspomniał, bo słyszałam, że to też jakieś
sfałszowane dokumenty. Pan Styles o niczym nie wie, więc nie wiadomo,
czy to są jakieś plotki, czy prawda. <br />- A skąd o tym wiesz? - dopytuję<br />-
Słyszałam takie plotki od Amber, ona pracuje razem z nim na jednym
pietrze. Podobno słyszała jego rozmowę z jakimś mężczyzną, ale nikt nie
wie, czy to prawda. - zamilkła na chwilę - Przepraszam, ale muszę iść
zanieść dokumenty na pierwsze piętro, porozmawiamy później. <br />- Tak,
jasne. Dziękuję. - uśmiecha się na pożegnanie. Wstaje ze swojego
miejsca, po czym kieruje się do windy. Na korytarzu już nikogo nie ma,
zostałam sama. Lepiej będzie, jeśli wejdę do gabinetu. Harry może lada
chwila się pojawić, więc lepiej, jeśli będę w gabinecie. Chcę wstać ze
swojego miejsca, jednak zaczynam słyszeć czyjeś kroki. Chowam się za
ladą, ponieważ może to być właśnie Sean, a nie chcę zostać zauważona i
przyłapana. Dowiedziałam się o nim trochę, więc mogę powiedzieć, że nie
jest głupi. Kroki stają się coraz głośniejsze. Po chwili niedaleko drzwi
od gabinetu pojawia się Sean. Podchodzi do nich próbując je jakoś
otworzyć. Muszę szybko zareagować, zanim otworzy je i wejdzie do środka.
Wychodzę zza lady kierując się do niego<br />- Może powiesz mi, dlaczego
chcesz tam wejść? - powstrzymuję go, on odwraca się w moją stronę - Może
tego szukasz? - unoszę klucze do góry, by pokazać mu je - Doskonale
wiem o wszystkim. - splatam ręce z tyłu za plecami<br />- Jeśli piśniesz komukolwiek o tym, pożałujesz tego. - grozi mi pewnym siebie, męskim głosem<br />-
Nie boję się. - odpowiadam równie pewnym siebie głosem. Zaczyna powoli
zbliżać się do mnie, jednak zanim zbliża się na mniej, niż kilka
centymetrów, w korytarzu pojawia się Harry<br />- Walker, już dawno
skończyłeś pracę. Masz iść do domu, a nie zostawać po godzinach. - jak
na komendę odwraca się i kieruje do windy. Zanim drzwi zamykają się,
kieruje swój wzrok na mnie. Jest to wzrok mówiący raczej "Jeszcze się
policzymy." - Mercedes. - zwraca się do mnie - Do gabinetu. - mówi
poważnie i bez uczuciowo. Zaczynam kierować się w stronę gabinetu.
Kluczami otwieram drzwi. Czuję na sobie jego spojrzenie, co przyprawia
mnie o ciarki. Na pewno nie czeka mnie miła rozmowa. Zamek ustępuje,
naciskam na klamkę, by otworzyć drzwi. Obydwoje wchodzimy do środka.
Harry mocno trzaska drzwiami, na pewno jest zdenerwowany - Więc, co masz
mi do powiedzenia? - odwracam się w jego stronę. Ma poważny i surowy
wyraz twarzy. Boję się patrzeć w jego oczy, które są na skraju
zdenerwowania - No słucham. - jestem tak sparaliżowana strachem, że
słowa z wielkim trudem wydostają się z mojego gardła<br />- Bo..Ja chciałam.. - jąkam się, przez co nie mogą wypowiedzieć normalnie ani jednego zdania<br />-
Posłuchaj mnie. - przerywa mi - Widziałem, co stało się przed chwilą na
korytarzu. Masz zakaz romansowania z pracownikami. Chyba nie chcesz, by
powtórzyła się sytuacja z Will'em? - kiwam niepewnie przecząco głową -
Dyscyplina, moja droga.<br />- Ale to nie było tak. - próbuję się jakoś wybronić z tej sytuacji<br />- A niby jak?! - podnosi na mnie głos. Dlaczego tak bardzo się tym zdenerwował? <br />-
Niczym nie zawiniłam, tym, że rozmawiałam z nim. Nie rozumiem, dlaczego
tak bardzo się wściekasz? - wymija mnie, staje do mnie tyłem, a przodem
do biurka - Odpowiedz chociaż. - splatam ręce na piersi i podchodzę do
niego<br />- Nie muszę ze wszystkiego ci się spowiadać. - on chce tak po
prostu zanieść to pod dywan, daje mi znak, bym odczepiła się i dała
spokój<br />- Spowiadać nie, ale możesz chociaż odpowiedzieć na moje pytanie. - odwraca się w moją stronę<br />- Nie muszę ci na wszystko odpowiadać, do twoich obowiązków nie należy wypytywanie mnie o wszystko. Daj już z tym spokój. <br />-
Nie, chcę wiedzieć dlaczego zawsze denerwujesz się, gdy rozmawiam z
jakimś facetem? - odwraca wzrok ode mnie - Jeśli mówisz do mnie, to
chociaż patrz na mnie. <br />- Nie odpowiem ci na to pytanie, przykro mi,
nie dziś. - odwraca się, po czym zaczyna zajmować się dokumentami
znajdującymi się na biurku<br />- To niby kiedy? - staję obok niego -
Dlaczego nigdy nie chcesz mi odpowiedzieć na jakiekolwiek moje pytanie?!
- zaczynam tracić swoją cierpliwość - Jak mamy się nie kłócić, jeśli ty
ciągle doprowadzasz mnie do szału swoim zachowaniem?! - zdesperowana
wyrzucam ręce w powietrze. Wzdycham głośno w geście irytacji. Zaczynam
kierować się w stronę wyjścia, jednak moje czyny zostają przerwane przez
Harry'ego. Mocno ciągnie mnie za nadgarstek i odwraca, w skutek czego
przewracam się do niego i wpadam w jego silne ramiona<br />- A ty może
powiedz mi, jak ja mam z tobą wytrzymywać? Ciągle masz do mnie jakieś
pretensje. Nie liczysz się z tym, że czasem mam gorszy dzień. Uważasz,
że jestem tylko bezdusznym biznesmenem, który martwi się tylko o siebie.
Jesteśmy tacy sami, Mercedes. Tak samo bezczelni i pewni siebie. Nie
widać naszych różnic, a ty wciąż wypierasz się tego, że ty nie jesteś
niczemu winna. Działasz na mnie w sposób, o którym sama nawet nie masz
pojęcia. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Po pierwsze dziękuję za 33 komentarze pod ostatnim rozdziałem! ♥</div>
<div style="text-align: center;">
Tak jak obiecywałam, nowy rozdział pojawia się nieco wcześniej.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dacie radę to powtórzyć? :) </div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-7193834200766271314.post-87168347005551399882014-08-27T14:52:00.001-07:002014-08-27T14:52:16.701-07:0022. Fatalne w skutkach odkrycie.<div style="text-align: center;">
Budzą mnie promienie słoneczne, które
wdzierają się do pokoju przez zasłony. Dziś pogoda jest ładniejsza, niż
wczoraj. Rozciągam swoje ciało, które ku mojemu zaskoczeniu jest nieco
obolałe i zesztywniałe. Odkrywam, że jestem kompletnie naga. Naciągam na
siebie kołdrę i rozglądam po pokoju. Na niewielkim stoliku stoi prawie
pusta butelka po czerwonym winie i dwie lampki. Na podłodze leżą części
męskiej, jak i damskiej garderoby. W pewnej chwili czuję na sobie czyjś
obcy dotyk. Z cichym piskiem oraz zszokowaniem odwracam się i widzę
leżącego za mną Harry'ego. Podobnie, jak ja, jest kompletnie nagi. Ma
zamknięte oczy, jednak uśmiecha się szeroko. Momentalnie zaczynam
szybciej oddychać, mój oddech jest nierówny i urywany, jakby chce
rozerwać moje płuca, a następnie gardło. Serce wali, jak oszalałe. Szok
całkowicie zawładną moim ciałem oraz umysłem</div>
<div style="text-align: center;">
- To niemożliwe. - szepczę, zakrywam
usta drżącą dłonią. Harry otwiera oczy, wydaje się być zadowolony.
Kładzie się na plecach i podtrzymuje łokciami - To niemożliwe. To nie
mogło się stać. Przespaliśmy się. Z własnym szefem. Nie, nie mogłam tego
zrobić, to niemożliwe. Nie. - szepczę zszokowana sama do siebie, jąkam
się, a słowa układające się w zdania z trudem wypowiadam</div>
<div style="text-align: center;">
- Mmm. - mruczy. Przybliża się do mnie, składa pocałunki na moim ramieniu - Tak, przespaliśmy się. - mówi, jak gdyby nigdy nic</div>
<div style="text-align: center;">
- Dla ciebie to nic poważnego?! -
podnoszę głos, on w odpowiedzi wzrusza ramionami wciąż z szerokim
uśmiechem - Byliśmy pijani i to nic nie znaczyło! - wstaję do pozycji
siedzącej, moje dłonie wędrują na głowę. Jak mogłam do tego dopuścić?
Zdradziłam samą siebie. Wbijałam sobie do głowy to, że nigdy nie
prześpię się z własnym szefem. Złamałam swoją własną żelazną zasadę,
której chciałam się trzymać. Zdradziłam siebie i jest mi z tego powodu
wstyd. Wstyd mi za to, że dopuściłam się tego. Mam wyrzuty sumienia, że
zrobiłam to z nim. Gdybym mogła, to cofnęłabym czas, jednak nie mogę.
Gdybym może wczoraj nie wypiła ani kropli wina i od razu położyła się
spać, to może nic by się nie stało. Dlaczego to wszystko tak się
potoczyło? Dlaczego moje relacje z nim są inne, niż powinny? Z pewnością
żadna z pracownic firmy nie spróbowałaby nawet się do niego zbliżyć,
więc dlaczego akurat padło na mnie? Dlaczego tak bardzo chce mnie mieć?
Czym sobie na to zasłużyłam? Chciałam tylko pracować, rozwijać się,
zamiast tego przespałam się z szefem i złamałam własną zasadę. Czuję się
okropnie, straciłam swoją wartość</div>
<div style="text-align: center;">
- Seks zawsze coś znaczy, skarbie. - szepcze cichym, seksownym głosem. Odwracam głowę w jego stronę, wciąż uśmiecha się</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, dla mnie to nic nie znaczyło i nigdy nie będzie nic znaczyć. - moja wartość w moich własnych oczach diametralnie spadła</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiem, że to nic dla ciebie nie
znaczyło. - w jego głosie można wyczuć odrobinę zawiedzenia, podnosi się
do pozycji siedzącej, nasze ramiona dzieli kilka centymetrów - Wiesz,
chciałbym, żeby to pozostało między nami. - mówi spokojniejszym,
poważniejszym tonem, ściąga z siebie kołdrę przy tym odkrywając całe
swoje ciało, siada na krawędzi łóżka, sięga po swoje czarne bokserki,
które zakłada na siebie - Fajnie by było, gdybyśmy niedługo wyjechali. -
podaje mi moje ubrania z podłogi</div>
<div style="text-align: center;">
- Chcę wiedzieć. - przerywa swoją czynność i zaczyna patrzeć na mnie - Które z nas pierwsze zaczęło? - odwraca wzrok </div>
<div style="text-align: center;">
- Ja. - <em>wiem, że to dla niej ważne, by trzymać się ode mnie z daleka, więc zrzucę winę na siebie, niech nie męczy się z tą myślą</em></div>
<div style="text-align: center;">
- Dlaczego to zrobiłeś? - pytam szeptem. Doskonale wiedział, że chcę trzymać się od niego z daleka, jak przystało na pracownicę</div>
<div style="text-align: center;">
- Wino, atmosfera, brak kontroli nad
samym sobą. - po podaniu moich ubrań, zaczyna zakładać swoje - Ubierz
się, za chwilę wyjeżdżamy. - jego ton głosu jest nieco zdenerwowany, ale
i nieco zawiedziony. Wstaje z łóżka i kieruje się do łazienki razem ze
swoimi ubraniami. Ściągam z siebie kołdrę, by szybko ubrać się. Zakładam
bieliznę, czarną spódnicę z wysokim stanem sięgającą do kolan, białą
bluzkę wkasaną w spódnicę oraz czarną marynarkę wziętą z kanapy. Siadam
na niej i zdejmuję z włosów frotkę. Przeczesuję palcami włosy, by
poprawić je. Dziś pozostawię je rozpuszczone. Niepotrzebną frotkę chowam
do swojej torebki</div>
<div style="text-align: center;">
- Rozpuszczone bardziej mi się
podobają. - unoszę wzrok ku górze. Harry jest już ubrany, stoi oparty o
futrynę od drzwi łazienkowych - Możemy już jechać? - spogląda najpierw
na zegarek, po czym z powrotem na mnie. Kiwam głową w odpowiedzi na jego
pytanie. Wstaję z kanapy wraz ze swoją torebką, a Harry odpycha się od
futryny. Obydwoje kierujemy się w stronę drzwi. Brunet otwiera je i
wypuszcza mnie pierwszą. Zamyka za sobą drzwi, a klucz nadal trzyma w
dłoniach, by za chwilę oddać go w recepcji. Całą drogę raczej
przejedziemy w ciszy. Ta cisza będzie raczej kojąca, po bardzo burzliwym
dla mnie poranku.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Wchodzimy do dużego wieżowca. Z
zewnątrz wygląda spektakularnie, a wewnątrz przekracza wszystkie moje
oczekiwania. Ta firma musiała naprawdę sporo kosztować. Wszystko
idealnie dopracowane, nawet najmniejszy szczegół. Musieli włożyć w to
sporo pieniędzy, ale i umiejętności w zagospodarowanie wnętrza. Naprawdę
zapiera dech w piersiach. Nawet nie chcę wiedzieć, ile pieniędzy w to
włożyli. Cały czas przez hol przechodzi mnóstwo ludzi. Pracownice
elegancko ubrane, pracownicy w gustownych garniturach. Wszyscy są czymś
zajęci, mają w dłoniach jakieś dokumenty lub teczki. Śpieszą się, by
wykonać swoją pracę</div>
<div style="text-align: center;">
- Pan Styles, jak miło pana znów
widzieć. - odwracam wzrok w kierunku mężczyzny, który wypowiedział te
słowa. W naszą stronę idzie dobrze zbudowany brunet, na jego twarzy
gości uśmiech, który wywołuje dołeczki w policzkach. Malinowe, pełne
usta, dobrze zarysowana szczęka, zielone tęczówki - Bardzo cieszymy się,
że w końcu pan przybył. - witają się poprzez podanie ręki</div>
<div style="text-align: center;">
- Pan Smith. - wita go krótko Harry. -
To jest moja asystentka, Mercedes Williams. - brunet kieruje swój wzrok
na mnie. Skanuje moje ciało od góry do dołu. Przyjazny uśmiech zmienia
się w bardziej zadziorny, seksowny, a oczy zmieniają kolor na
ciemniejszy, pełen pożądania. Patrzy na mnie z wyższością. Wyciąga w
moim kierunku rękę, którą niepewnie ściskam, by odpowiedzieć na gest</div>
<div style="text-align: center;">
- Taylor Smith, miło mi poznać tak
piękną kobietę. - całuje zewnętrzną stronę mojej dłoni - Spotkanie
odbędzie się za 15 minut. W pokoju nr. xxx. Na samej górze. - mówiąc te
słowa ciągle patrzy na mnie, Harry kiwa głową w geście pożegnania.
Oddalamy się od mężczyzny, jednak na chwilę spoglądam jeszcze na niego.
Wciąż stoi w miejscu, ze szczególną uwagą i wyraźnym pożądaniem patrzy
na moje ciało, które uważnie skanuje. Szybko odwracam swój wzrok, aby
nie mierzyć się z jego nieprzyjemnym dla mnie spojrzeniem. Zamiast tego
skupiam się na Harry'm, który prowadzi nas w stronę windy. Musiał tu już
być, skoro zna ten budynek</div>
<div style="text-align: center;">
- Stało się coś? - pyta niespodziewanie wyrywając mnie z moich myśli - Masz tremę przed spotkaniem? - kiwam przecząco głową</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie, chodzi mi bardziej o tamtego mężczyznę. - wchodzimy do windy, Harry naciska odpowiedni przycisk, a winda rusza</div>
<div style="text-align: center;">
- O Taylor'a? - kiwam twierdząco głową patrząc na niego - Niby dlaczego? - mogę mu zaufać i powiedzieć o moich podejrzeniach?</div>
<div style="text-align: center;">
- Dziwnie się na mnie patrzył. Mam jakieś dziwne przeczucia. - splatam ręce na piersi - Naprawdę tego nie widziałeś?</div>
<div style="text-align: center;">
- Niezbyt. - drzwi windy rozsuwają się,
nie znam tej firmy, więc to Harry prowadzi mnie. Szczerze mówiąc,
dziwnie na mnie patrzył, jakby zaraz miał mnie rozebrać wzrokiem. Jeśli
on będzie na spotkaniu, to pewnie wbije mnie w fotel swoim spojrzeniem.
Harry w dalszym ciągu nie wydaje się być tą wiadomością zbyt przejęty.
Prowadzi nas do pokoju nr. xxx. Otwiera mi drzwi, bym weszła do
pomieszczenia, jako pierwsza. Sala podobna do naszej, gdy mamy jakieś
spotkanie. Nikogo nie ma oprócz nas. Jak zwykle pierwsi. Siadamy na
miejscach, gdzie na plakietkach piszą nasze nazwiska. Czuję pewnego
rodzaju ulgę, gdy siedzę obok niego. Tylko jego znam i wiem, że tylko
jemu mogę zaufać. To świat biznesu, tutaj trzeba się liczyć, żeby coś
osiągnąć</div>
<div style="text-align: center;">
- Nie musisz się o nic martwić. Taylor
nic ci nie zrobi, póki jesteś przy mnie, albo w grupie. - unoszę na
niego wzrok, on również patrzy na mnie - To zbyt szanowany biznesmen,
żeby chciał pakować się w jakieś skandale, czy romanse z kobietami.</div>
<div style="text-align: center;">
- To dlaczego patrzył na mnie w dziwny sposób, jakby zaraz miał mnie zgwałcić? - podnoszę głos, by dotarły do niego moje słowa</div>
<div style="text-align: center;">
- Ponieważ jesteś atrakcyjną kobietą.
Uwierz mi, że każdy mężczyzna chciałby cię mieć dla siebie i nie
chciałby się tobą z nikim dzielić. Te spojrzenia powinny cię samą dla
siebie dowartościować. Nie dziw się, że ktoś popatrzy na ciebie w taki
sposób.</div>
<div style="text-align: center;">
- Czyli, że jak mnie ktoś zgwałci, to ma to mnie bardziej dowartościować? - kiwa z przekonaniem przecząco głową - Czyli jak?</div>
<div style="text-align: center;">
- Czyli, że jesteś atrakcyjną kobietą, a
takie spojrzenia są często spotykane. Nie zwracaj na to uwagi i po
sprawie. - kończy, by czasem nie powiedzieć czegoś nie na miejscu. Po
krótkiej chwili drzwi otwierają się, a do pomieszczenia wchodzi kilka
osób, które siadają na swoich miejscach. Zapewne biznesmeni ze swoimi
asystentkami. Jestem zbyt przejęta swoimi sprawami 'prywatnymi', żeby
zainteresować się spotkaniem. Najbardziej martwi mnie sprawa z rana.
Dlaczego przespaliśmy się? Dlaczego musieliśmy tyle wypić, że
straciliśmy panowanie nad sobą i kontakt z rzeczywistością? To było
szczeniackie zachowanie. Zachowaliśmy się, jak dzieci. Nic nie pamiętam z
wczorajszego wieczora po spożyciu większej ilości alkoholu. To on
zaczął jako pierwszy. To on wykonał pierwszy ruch. Zaczął mnie uwodzić,
rozbierać. Wykorzystał to, że byłam pijana i przespaliśmy się. Pieprzony
alkohol. Dziwi nie to, że rano obudziłam się niezwykle wypoczęta, ale i
nieco zesztywniała. Czułam się świetnie, jakby w nocy ktoś zrobił mi
masaż na moje obolałe ciało. Nie dałoby się opisać tego prostymi,
zwykłymi słowami. Sposób, w jaki to zrobił musiał być niezwykle
przyjemny. Gdybym cokolwiek pamiętała, to z pewnością mogłabym o tym
więcej powiedzieć. Skoro obudziłam się wypoczęta, to musi mieć niezwykłe
umiejętności. Kolejny dowód na to, że większa część pracownic w biurze
pewnie z chęcią wypróbowała jego 'umiejętności'. Gdybym tylko pamiętała
to, co zdarzyło się wczoraj ... Musimy się od siebie oddalić. Jesteśmy
zbyt blisko siebie, jak przystało na pracownicę i szefa. Nasze relacje
są zbyt bliskie, niż powinny. Nie chcę wzbudzać żadnych podejrzeń ze
strony innych osób z firmy. Jeśli coś zauważą, będą dociekać prawdy. Nie
odpuszczą, dopóki nie poznają całej prawdy o naszych relacjach.
Ciekawość ludzka nie ma granic. Wracając do sprawy tamtego bruneta,
Taylor'a. Gdyby nie miał wobec mnie żadnych zamiarów, to z pewnością nie
patrzyłby na mnie w taki sposób, w jaki patrzył. Mam dziwne przeczucia,
że coś może się stać, coś, czego nie będę się w żaden sposób
spodziewała. Czasem czuję się wobec mężczyzn bezbronna i to właśnie
najbardziej mi zagraża. Z moich myśli wyrywa mnie obca, męska ręka na
moim udzie pod osłoną stołu. Szybko strzepuję ją, gdy domyślam się do
kogo ta ręka należy. Wzrok kieruję na niego. Na osobę obok mnie. Tym
ruchem chciał wybudzić mnie z mojego transu</div>
<div style="text-align: center;">
- Możemy zarządzić chwilę przerwy? -
odzywa się jakiś mężczyzna, któremu zaczyna dzwonić telefon w kieszeni.
Rozglądam się po wszystkich zgromadzonych osobach. Ta propozycja chyba
jest im na rękę. Mężczyzna wychodzi z dzwoniącym telefonem</div>
<div style="text-align: center;">
- Napiłabym się wody. - odwracam wzrok na Harry'ego</div>
<div style="text-align: center;">
- Na korytarzu jest butla z wodą,
przynieść ci? - kiwam przecząco głową, sama mogę iść sobie po kubeczek z
wodą mineralną - Jak chcesz. - wstaję ze swojego miejsca i kieruję się
na korytarz. Pcham duże, drewniane drzwi, by wyjść. Butla z wodą jest
parę kroków ode mnie. Nikogo nie ma na korytarzu, oprócz mnie. Podchodzę
do niej. Wyciągam jeden przezroczysty kubeczek, do którego nalewam
sobie wody. Słyszę czyjeś kroki, które z każdą chwilą są coraz
głośniejsze. Ktoś idzie w moją stronę. Odwracam głowę w kierunku osoby,
która podąża w moją stronę i jest coraz bliżej. Kieruje się tutaj
Taylor, w dłoniach trzyma jakieś teczki zapewne z dokumentami. Na jego
twarzy od razu pojawia się zalotny uśmiech, gdy tylko zauważa mnie na
swojej drodze</div>
<div style="text-align: center;">
- Panno Williams, co robi tutaj pani
sama? - zatrzymuje się obok mnie, uśmiecha się zadziornie. Unoszę w górę
kubek z wodą, by pokazać po co wyszłam. Biorę kubeczek do ust, by nie
odzywać się zbytnio i aby odszedł ode mnie i zostawił w spokoju -
Spotkanie chyba jeszcze się nie skończyło? Macie przerwę? - kiwam
twierdząco głową. Gniotę kubeczek, który wyrzucam do kosza - Wiesz,
dziwi mnie to, dlaczego Styles zostawił cię tutaj samą? Wyszła
dobrowolnie sama? - pyta ciekawsko</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak, chciałam napić się wody. Muszę wracać. - odwracam się do niego tyłem, serce zaczyna szybciej bić, gdy zatrzymuje mnie</div>
<div style="text-align: center;">
- Wiesz, Styles na pewno nie
przepuściłby takiej okazji. - marszczę brwi nie wiedząc o czym on mówi.
Staram się poluźnić jego uścisk na moim nadgarstku, jednak na marne.
Zdenerwowanie opanowuje mój umysł, chęć ucieczki bierze górę - Jestem
pewien, że zdążył się już do ciebie dobrać szybciej, niż zaczęłaś u
niego pracować, mylę się? - kiwam twierdząco głową</div>
<div style="text-align: center;">
- Tak, mylisz się. - jąkam się, zaczynam się bać, czuję taki sam strach, jak wtedy jakiś mężczyzna próbował mnie zgwałcić</div>
<div style="text-align: center;">
- Coś czuję, że nie. Styles jest zbyt
dobry, by przepuścić taką okazję. Pewnie mówił ci już, że jesteś
atrakcyjną kobietą, prawda? - próbuję wyswobodzić się z jego uścisku,
jednak jego uścisk jest na tyle silny, że nie potrafię tego zrobić. Jest
silniejszy ode mnie. Właśnie w takich chwilach najbardziej boję się
mężczyzn - Spieszy ci się gdzie? - pyta zdziwiony moim zachowanie</div>
<div style="text-align: center;">
- Chciałabym wrócić na spotkanie. -
właśnie w tej chwili drzwi od sali spotkań otwierają się i wychodzi z
nich Harry. Uścisk Taylor'a od razu zostaje zdjęty z mojego nadgarstka,
gdy tylko zobaczył go</div>
<div style="text-align: center;">
- Mercedes, coś nie tak? - pyta swoim
poważnym, formalnym tonem. Kiwam przecząco głową, by nie rozpętać
jakiejś awantury - W takim razie zapraszam na spotkanie. - ręką wskazuje
na drzwi, bym weszła do środka. Bez żadnego marudzenia stosuję się do
jego polecenia. Czuję ulgę, że pojawił się akurat w tym momencie. Kto
wie, co mogło wpaść Taylor'owi do głowy. Zanim wchodzę do sali i zamykam
drzwi, słyszę jeszcze kawałek ich rozmowy - Lepiej zostaw ją w spokoju,
inaczej będziesz miał do czynienia ze mną.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
______________________________</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
Jejku! Jejku! Jejku! Na początek chciałabym bardzo podziękować za 27 komentarzy pod ostatnim rozdziałem! ♥ Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę! ♥</div>
<div style="text-align: center;">
W podziękowaniu kolejny rozdział pojawi się dużo wcześniej :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Mogę liczyć na 30 komentarzy w takim razie? :)</div>
Margaret http://www.blogger.com/profile/12369255536649598830noreply@blogger.com34