Obudziły mnie promienie słoneczne,
które wdzierają się do mojego pokoju. Przekręciłam się na drugi bok, aby
choć trochę zasłonić oczy od rażącego światła. Z zamkniętymi oczami
próbuję odnaleźć telefon leżący na stoliku nocnym. Nacisnęłam niewielki
guzik, by odblokować go. Otworzyłam najpierw jedno oko, a potem drugie.
07:10. Zaczynam pracę o 8:00. Niechętnie podniosłam się do pozycji
siedzącej. Dłońmi otarłam twarz, by choć trochę się rozbudzić.
Rozejrzałam się po swojej sypialni. Idealnie oddaje mój charakter.
Ściany zostały pomalowane na biało. Łóżko stoi niedaleko dużego okna z
widokiem na miasto. Na ścianie, za łóżkiem zostały powieszone obrazy
przedstawiające zdjęcia rodzinne oprawione w brązowe ramki. Obok łóżka
biała szafka nocna, na której znajduje się biała lampka. Niewielka ilość
puchatego, beżowego dywanu jest przykryta łóżkiem. Na suficie wisi
niewielki, kryształowy żyrandol. Na przeciwko okna, przy ścianie biała
szafka na ubrania. Biel to mój ulubiony kolor. Jest taki delikatny,
pasuje do niemal wszystkiego. Ściągnęłam z siebie kołdrę i szybkim
krokiem powędrowałam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę. Makijaż
zrobiłam bardziej naturalny, nie chcę od razu pierwszego dnia odstraszyć
od siebie innych. Po ogarnięciu się powędrowałam do kuchni. Ściany
pomalowane na beżowy kolor. Meble kuchenne w odcieniach jasno-brązowych.
Na środku stoi niewielka wysepka kuchenna, a za nią kilka wysokich
krzeseł. Zrobiłam sobie kawę oraz płatki śniadaniowe, po czym
skierowałam się do salonu. Ściany beżowe. Panele ciemno-brązowe, kawałek
to białe, śliskie płytki. Na środku dwa białe fotele oraz kanapa, przed
nimi telewizor, niedaleko niego kominek. Na suficie wisi kryształowy
żyrandol. Główną ścianę w połowie zajęły okna.
Po skończonym śniadaniu wróciłam do
sypialni, aby włożyć na siebie ubrania. Założyłam czarną spódniczkę z
wysokim stanem, białą koszulkę z guzikami, którą wkasałam w sukienkę. Na
nogi włożyłam czarne szpilki. Włosy rozpuściłam. Wzięłam jeszcze
torebkę oraz czarną kurtkę, po czym szybko ruszyłam do pracy. To będzie
mój pierwszy dzień pracy w takim biurze. To spełnienie marzeń. Styles
Corporation to największa firma w Londynie. Nie odważyłabym się nawet
zignorować tej propozycji. Dzięki tej pracy mam szansę się rozwinąć.
Asystentka to dopiero połowa sukcesu. Szczerze mówiąc, to mam nadzieję,
że jakoś uda mi się dogadać z panem Styles'em. Na pierwszy rzut oka
wydaje się być odrobinę bezczelny, jednak nie powinnam oceniać książki
po okładce, prawda? Być może znajdziemy wspólny język, którym damy radę
się porozumieć. Nie chcę przecież wylecieć pierwszego dnia. Muszę się
skupić na tym, co robię, inaczej wywalą mnie szybciej, niż przyjęli.
Moje zdenerwowanie można ocenić na wysokie. Naprawdę zależy mi na tej
pracy, więc nie chcę tego zepsuć. Może pan Styles będzie na tyle
wyrozumiały, że zrozumie to. Cholera, przestań myśleć o złym, zacznij
myśleć pozytywnie!
Drzwi rozsunęły się przede mną. Weszłam
do olbrzymiego budynku. Od razu skierowałam się do windy, aby dotrzeć
na samą górę. Gabinet mojego szefa jest na samej górze, więc najwięcej
czasu wystoję chyba w windzie. Nacisnęłam odpowiedni guzik. Teraz tylko w
spokoju czekać. Zaczęłam stukać butem o podłogę, by mieć jakieś
zajęcie. Zanim wyjdę z windy przydałoby się poprawić. Palcami
przeczesałam włosy, aby nadać im lepszy efekt. Poprawiłam koszulkę oraz
spódniczkę. Dłońmi wygładziłam materiał. Oh, szybciej ... Już zaczynam
nienawidzić wind, a szczególnie tej. Ile można jechać na ostatnie
piętro?
Kolejne drzwi rozsunęły się przede mną.
Nieco bardziej zdenerwowana wkroczyłam do środka. Zdenerwowanie w
niczym mi na pewno nie pomoże. Powinnam być spokojna, opanowana, a
tymczasem cholerna winda wszystko zepsuła
- Dzień dobry. - przywitałam się z
brunetką siedzącą za ladą. Brązowe włosy opadają na jej ramiona. Nie
potrafię dobrze ocenić koloru jej oczy, jedno jakby zielone, a drugie
piwne. Blado różowe usta idealnie komponują się z jej jasną cerą. Ubrana
w białą bluzkę oraz ołówkową sukienkę. Uśmiechnęła się do mnie
przyjaźnie
- Dzień dobry. Pani musi być nową
asystentką pana Styles'a? - zatrzymałam się na chwilę, nie chcę jej
ignorować, być może stanie się ona moją przyjaciółką z pracy? Kto wie?
- Tak. Nazywam się Mercedes Williams. - podeszłam do niej i uścisnęłam jej dłoń, którą wyciągnęła do mnie
- Tori Winters, miło mi. Ja zajmuję się
papierkową robotą. - zaśmiała się ze swojego własnego komentarza.
Wydaje się być miła i sympatyczna. Nie jest pustą lalką, która martwi
się o to, czy paznokieć się jej nie połamie przy jakiejś pracy
- Mi też miło cię poznać. Przepraszam,
ale muszę iść. Praca wzywa. - uśmiechnęłam się na pożegnanie. Ostatni
wdech i wydech. Naciskam na klamkę i wchodzę do środka. Pan Styles stoi
oparty o biurko, w ręku trzyma jakieś dokumenty. Ubrany w czarny,
idealnie opinający jego ciało garnitur. Wygląda .. ugh, jestem w pracy
- Dzień dobry. - odezwałam się. Jest
tak zajęty, że nawet nie zauważył, kiedy weszłam, ale gdy się odezwałam
uniósł wzrok zza kartek
- Dzień dobry, panno Williams. -
uśmiechnął się swoim zniewalającym uśmiechem, niemal zmiękły mi kolana
pod wpływem jego głosu - Może lepiej mówmy sobie po imieniu? - odłożył
papiery na biurko i wyciągnął w moim kierunku dłoń - Harry.
- Mercedes. - uścisnęłam jego dłoń. Sam
jego dotyk powoduje u mnie ciarki. Jest w nim coś takiego, coś
tajemniczego. Kto wie, co kryje się za tą maską biznesmena?
- Chciałbym teraz przedstawić ci
zasady, które tu panują. - odciągnęłam od niego swoją dłoń i splotłam
obydwie ręce z tyłu za plecami - Nie cierpię sprzeciwu, nie akceptuję
tego, że ktoś może mi się sprzeciwić. Albo słuchasz mnie, albo nikogo
innego. Masz się mnie słuchać i wykonywać tylko moje polecenia. Jeśli
ktoś coś ci zleci, masz tego nie robić. Jesteś moją asystentką, inaczej
zostaniesz zwolniona. Kiedy coś idzie nie po mojej myśli, denerwuję się,
a chyba nie chcesz mnie zdenerwować, prawda? - kiwnęłam twierdząco
głową, przecież nie chcę stracić tej pracy, tak?
- Panują tu ostre zasady. - zaśmiałam się
- Muszę polegać na moich asystentkach.
Jestem tu szefem i wszyscy mają się mnie słuchać. Inaczej wszystko
wymknęłoby się z pod kontroli. A muszę przyznać, że lubię mieć kontrolę.
- wydaje mi się, że przez jego 'zasady', niejedna jego asystentka sama
odeszła. Wydaje się być straszny, kiedy mówi o tym. Rozumiem, że to jego
biuro, ale chwila, nie może traktować wszystkim pracowników jak chce
- Nie uważa pan, że te zasady są trochę
za ostre. Kiedy ktoś mnie o coś poprosi, to oczywiste jest to, że
czasami komuś pomogę. - chyba wkurzyłam go, zmarszczył brwi i podszedł
do mnie bliżej. Przez jego silne spojrzenie spuściłam wzrok na podłogę
- Chyba nie zrozumiałaś tego, co ci
przed chwilą powiedziałem? Masz się tylko mnie słuchać. - jejku, jakiś
ty samolubny - Wszystko zawsze ma być dopięte na ostatni guzik, jedynie
guziki od twojej koszulki mogą być niedopięte. - uniosłam lekko głowę,
by móc popatrzeć w jego oczy. Góruje nade mną wzrostem, czuję się przy
nim, jakby cała moja pewność siebie zniknęła. Żeby mu pokazać, że nie
może mieć nade mną zbytniej kontroli wyprostowałam się i skrzyżowałam
ręce na piersi
- Myślisz, że dam się zmanipulować? Nie
będę posłuszna przez cały czas. Mam swoją godność i nikomu nie będę
usługiwać. - zaśmiał się z mojej wypowiedzi
- Podoba mi się to, że jesteś zadziorna, ale będę chyba musiał ci przytemperować twój cięty język.
- Nie da się nad nim zapanować, prawda?
- pierwszy dzień w pracy, a ja już zaczynam nie cierpieć swojego szefa.
To będzie trudna współpraca, ale nie podporządkuje się nikomu, nawet
jemu. Długo walczyłam o tę pracę i nie da się mnie tak szybko pozbyć,
będę walczyła i na pewno uda mi się to
- Zapanuję nad nim, nie martw się. -
odszedł ode mnie i usiadł za biurkiem. Wyjął z szuflady jakąś teczkę, w
której są zapewne jakieś dokumenty, po czym rzucił je na biurko oraz
zaczął się śmiać
- Śmieszy cię coś? - spytałam powoli przewrażliwiona jego zachowaniem
- Zaraz stracisz swój cięty język. Idziemy na pierwsze spotkanie biznesowe. - wstał ze swojego miejsca, teraz jestem przerażona
- Co?! Przecież nie jestem na to gotowa! - niemal pisnęłam, zacisnęłam mocno usta w cienką kreseczkę
- Jeśli chcesz tu pracować, musisz się wykazać i nie bać wyzwań. A teraz chodź.
___________________________________
___________________________________
Pierwszy rozdział jest dla mnie zawsze krótkie, za co z góry bardzo przepraszam.
Zaczynam swoje kolejne FF, niektórzy pewnie kojarzą mnie z mojego poprzedniego :) Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni i spełnię wasze oczekiwania.
Otwieram listę informowanych, więc jeśli chcesz być informowanym o nowych rozdziałach napisz swój link do Twittera w zakładce "Informowani" :)
Czytając zobowiązujesz się do tego, że skomentujesz :)
To FF będzie prowadzone na tle nieco erotycznym, wulgarnym, więc jeśli zdecydujesz się czytać cokolwiek na tym blogu, najpierw musisz przeczytać pierwszą ramkę z tekstem po prawej stronie :)
Rozdziały powinny pojawiać się przynajmniej raz, dwa razy w tygodniu :)
Świetny rozdział X
OdpowiedzUsuńAwww boski <3
OdpowiedzUsuń+ [To nie spam] zapraszam do spisu
Usuńhttp://onedirectionstorieslist.blogspot.com/
Wow! Zapowiada sie ostro! Lubię to ^^ / Pat.
OdpowiedzUsuńSuper :) Zapowiada się tak samo fajnie jak twoje poprzednie ff <3
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że to FF zapowiada się tak samo świetnie jak Twoje poprzednie myślę, że nawet będzie lepsze ;) Piszesz naprawdę genialnie i można stwierdzić i po tym rozdziale jak i po przeczytaniu całego Battlefield! Wchodziłam codziennie i sprawdzałam czy jest coś nowego ;) Myślę, że z tym FF nie będzie inaczej. Mogę śmiało stwierdzić, że uwielbiam to jak piszesz i będę czytała k a ż d e Twoje FF czy tez inne opowiadanie, jeśli nie będziesz chciała pisać FF. Tymczasem zapraszam do czytania mojego opowiadania :) http://yebacto-labirynt.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZarówno to FF jak i Twoje poprzednie dodałam do Polecanych, bo jak już mówiłam są genialne i się w nich zakochałam! <3
Pozdrawiam!
Jesteś najlepsza ;* rozdział mimo że krótki to i tak genialny ;) i znowu zaczynam się wciągać ;D
OdpowiedzUsuń/Natala
Jej pierwszy dzień zaliczam do udanych :D podoba mi się zachowanie Harry'ego. ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rozdział :)
OdpowiedzUsuń