Cholera! Przecież teraz właśnie rzuca
mnie na głęboką wodę. Nie byłam na to dobrze przygotowana, teraz tym
bardziej nie. Jak ja sobie poradzę? Gdyby choć trochę mnie przygotował,
albo powiedział wcześniej, to na pewno jakoś bym się sama przygotowała.
Cholera, stracę prace! Muszę się jakoś uspokoić. Wdech, wydech, wdech,
wydech. Pan Styles .. znaczy Harry prowadzi mnie przez korytarz. Moje
zdenerwowanie wzrasta na większy poziom. Jakoś sobie muszę poradzić, bo
inaczej wylecę stąd. Harry otworzył przede mną spore, mahoniowe drzwi.
Weszliśmy do dużego pomieszczenia. Na środku stoi długi, ciemno-brązowy
stół, po jego bokach są rozstawione krzesła tego samego koloru. Pokój
jest ciemny ze względu na brązową farbę, dodatkowo na podłodze został
rozłożony brązowy dywan. Brązowy musi być tutaj bardzo lubiany. Harry
usiadł na honorowym miejscu, obok niego ja. Nerwowo splotłam ze sobą
palce, wzrok ulokowałam na nich. Zaczął wyjmować z teczki różne papiery,
które pewnie posłużą mu w spotkaniu. Przysięgam, że przy pierwszej
okazji zabiję go. Daj z siebie wszystko, pamiętasz?
- Teraz możesz pochwalić się swoim
ciętym językiem. - popatrzyłam na niego wzrokiem mordercy, uśmiecha się
bezczelnie. Było o tym pomyśleć wcześniej. Co ja sobie myślałam? Że w
takim biurze wszystko dzieje się wolno? To wysoko cenione biuro, tutaj
nie można popełnić żadnego błędu, bo inaczej wylatujesz. Ryzykujesz,
albo spadasz. Chociaż jego zasady są surowe. Czy on myśli, że może mną
rządzić lub jestem jakąś rzeczą? Jestem człowiekiem, a nie robotem.
Styles wydaje się być bardzo skupiony na swojej pracy i pewnie dlatego
nie akceptuje błędów. Lubi rozstawiać wszystkich po kątach. Jeśli chodzi
o mnie, to uważam, że jest bezczelny. Ciekawe ile jego poprzednie
asystentki wytrzymywały z nim? Tak w zasadzie, to ciekawe dlaczego
odchodziły? Zanim zdecydowałam się pracować tutaj, jako asystentka
chciałam najpierw rozeznać się w tych sprawach, więc popytałam swojego
tatę, który sam prowadzi niewielkie biuro. Dziwne, że mój tata ma swoje
biuro, a ja pracuję gdzie indziej. Mój tata nie prowadzi tak ogromnego
biura, jak to, a chciałam się rozwinąć. To biuro jest wysoko cenione,
zatem dlaczego miałabym nie spróbować tutaj? Wracając do jego byłych
asystentek. Od taty dowiedziałam się tylko tego, że jest strasznie
wymagający, nic więcej. Może chodzi bardziej o sprawy prywatne?
- Dlaczego twoje poprzednie asystentki
odchodziły? - właśnie teraz ugryzłam się w język. Nie powinnam pytać go o
takie rzeczy, bo to nie moja sprawa. Momentalnie spiął się pod wpływem
zadanego przeze mnie pytania, chyba zezłościłam go tym
- Wydaje mi się, że nie powinnaś pytać o
to, bo do twoich obowiązków nie należy wypytywanie o wszystko, co tutaj
się dzieje lub działo.
- Dobra, tylko pytałam. - uniosłam ręce
w geście obronnym. Wrócił do przeglądania kartek, a ja do nudzenia się.
Przynajmniej trochę przestałam się denerwować. Jakoś sobie poradzę,
jakoś. Wiem to, inaczej już dawno spadałabym stąd. Oparłam się obydwoma
łokciami o stół. Jedną ręką podtrzymuje głowę. Jeszcze trochę, a umrę z
nudów. Popatrzyłam na obraz za oknem. Jesteśmy naprawdę wysoko. Nigdy
nie miałam lęku wysokości, więc przebywanie na dużej wysokości nie robi
na mnie wrażenia, co nie oznacza, że uważam, że widoki nie są piękne
- Czego będzie dotyczyło to spotkanie? -
spytałam nagle z ciekawości. Głupie, od razu powinnam o to zapytać,
inaczej siedziałabym jak kołek i nie wiedziałabym, co mam powiedzieć.
Podniósł wzrok z nad kartek i popatrzył na mnie
- Rozwój firmy. Chcemy się skupić na
rozwoju firmy nie tylko w Londynie. Jeśli wszystko dobrze pójdzie
będziemy mogli pomagać innym ludziom w całej Wielkiej Brytanii, a nie
tylko tutaj. Dobrze wiesz jaki jest nasz plan. Pomagamy ludziom dostać
pozycję. Dostają od nas kredyty, które pomagają im rozwinąć własne firmy
czy sklepy. Działamy też w handlu samochodami, więc dochody firmy są
olbrzymie. Muszę dbać o zarobki, na które długo pracowałem.
- Musisz lubić swoją pracę. Chcesz ją
rozwinąć na tyle, żeby pomagać innym ludziom. - uśmiechnął się, jednak
to nie był uśmiech typu 'dzięki, przestań gadać', ale inny. To bardziej
przyjazny uśmiech, jakby mówienie o swojej pracy sprawia mu przyjemność
- Od dziecka chciałem mieć własne
biuro. Mój ojciec też jest biznesmenem, ale ja nigdy nie dorosnę mu do
pięt. To on tutaj rządzi. - wzruszył ramionami - Zawsze był lepszy. Ja
mogę mu tylko gratulować sukcesu.
- Nie docenia cię? - zaczęłam w skupieniu przypatrywać się jego osobie
- Jest ze mnie dumny, ale wiem, że nigdy nie będę tak dobry, jak on.
- Twoje biuro jest znane w całym
Londynie, więc to już jest jakiś postęp. Na pewno przyjdzie taki dzień,
że dorośniesz mu do pięt. - popatrzył mi prosto w oczy - Na pewno.
- Wiesz, fajnie, że chociaż ty tak mówisz.
- Pierwszy raz to słyszysz? - przechyliłam głowę lekko w prawą stronę
- Pierwszy raz ktoś mówi mi to szczerze. - uśmiechnęłam się z charakterystycznym westchnieniem. Może nie będzie, aż tak źle
- A kiedy przyjdzie reszta? - przewrócił oczami - Co? - spytałam zdziwiona jego zachowaniem
- Przestań na chwilę gadać, jeśli
przyjdą, to przyjdą. - teraz to ja przewróciłam oczami. Westchnęłam
głośno. Powoli zaczyna mi brakować cierpliwości. Ile można zbierać się
na jedno spotkanie? Mogliby się pośpieszyć. Ile można czekać? Zaczęłam
stukać paznokciami o stół - Możesz przestać? - skarcił mnie
- Nie. - dotknął mojej dłoni i
przycisnął do stołu, bym przestała. Żeby zrobić mu na złość, zaczęłam
stukać drugą dłonią. Popatrzył na mnie wzrokiem mordercy, na co zaczęłam
się śmiać
- Bądź cicho. - mocno pokręciłam
przecząco głową, aż włosy zmieniły swoje położenie - Denerwujesz mnie. -
zakrył dłonią oczy, widać, że uśmiech wkrada się na jego twarz, ale
próbuje go powstrzymać - Jesteś irytująca. - popatrzył na mnie
- Dziękuję, a ty zbyt poważny. -
skrzyżowałam ręce na piersi i oparłam się wygodnie o fotel. Co ja na to
poradzę, że nienawidzę się nudzić? Lubię się śmiać, albo dokuczać komuś.
Mówią, że jestem urocza, ale wydaje mi się, że bardziej wkurzająca.
Nagle drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia weszło kilku mężczyzn i
kilka kobiet. Wśród nich jest także Tori. Trzyma w rękach kilka teczek.
Tylko nie zrób z siebie idiotki przed całym personelem. Nie chcę, by
wzięli mnie za idiotkę. Kiedy wszyscy zajęli miejsca, Harry zaczął mówić
- Mam nadzieję, że wszyscy dotarli? - rozejrzał się po osobach tutaj zgromadzonych
- Nie ma Will'a. Ma ważną sprawę, ale później mu to przekażę. - odezwała się Tori, kim jest Will? Ktoś ważny tutaj?
- Trudno. Wszyscy znają powód tego
spotkania, więc liczę tylko na dobre pomysły. Kto chce zacząć pierwszy? -
zapadła grobowa cisza. Dlaczego nikt nic nie mówi? Powinni tutaj
pracować sami dobrzy ludzie, prawda? Rozejrzałam się po innych. Nikt
zbytnio nie patrzy na Harry'ego. Może to wina jego aury? Chyba wszyscy
się tu go boją, ale i szanują. Pewnie nawet nikt nie odważy się mu
podskoczyć w przeciwieństwie do mnie
- Może Tori? - popatrzyłam na nią. Jest
chyba zdenerwowana bardziej, niż ja. Jej ciało całe drży, nerwowo
rozgląda się po pokoju. Wymyśl coś szybko - No słucham? - niemal warknął
w złości, popatrzyłam na niego. Jest nie miły dla niej, a ona na pewno
na to nie zasługuje. Każdy ma czasami brak 'weny twórczej'
- Moglibyśmy umieścić reklamy na
bilbordach. Ludzie częściej patrzą w ekran, a coraz mniej np. na takie
zwykłe reklamy w gazetach. To ma przyciągać uwagę. - zacisnęłam mocno
dłonie w nadziei, że nie wytrze się na mnie za mój pomysł, który może
okazać się idiotyczny, ale musiałam spróbować. Na pierwszy rzut oka
polubiłam Tori i chcę jej jakoś pomóc
- Bilbordy mówisz? - zamyślił się na
chwilę. Popatrzyłam na nią. Wyszeptała ciche 'dziękuję'. Skinęłam głową
na znak, że zrozumiałam. Nie boję się go tak, jak pewnie większość
pracowników. Pan Styles będzie miał ze mną największe problemy - Świetny
pomysł. - odezwał się po chwili ciszy. W duchu skaczę jak mała
dziewczynka. Mów dużo, ale nie za dużo. Nie gadaj o jakiś idiotycznych
rzeczach, zachowuj się dość poważnie, a nie jak dziecko
- W dużych miastach roi się od takich
reklam, ludzie często na nie spoglądają. - odezwał się jakiś mężczyzna.
Halo, to mój pomysł! Nie wtrącaj się!
- Może któryś z was ma jeszcze jakiś
pomysł, albo sugestie? - oparł się obydwoma łokciami o stół, palce
splótł ze sobą. Rozejrzałam się ponownie po innych. Na pewno gdyby nie
było tu Harry'ego, to wszystkim byłoby łatwiej mówić - Dobrze, jak na
razie jeden pomysł wystarczy. Cóż, krótkie było to spotkanie. To pomysł
mojej nowej asystentki, więc to z nią będę musiał omówić tą sprawę.
Dziękuję wszystkim, możecie wrócić do swojej pracy. - wszyscy wstali ze
swoich miejsc i wyszli. Popatrzyłam z powrotem na niego. Oblizał wargi,
zanim zaczął mówić
- Mogę cię pochwalić, ale nie licz
jeszcze na premię. - zaśmiałam się cicho z jego wypowiedzi - Cóż, musimy
omówić ten pomysł. Wydaje się być dobry. - wstał, a zaraz za nim ja -
Najlepiej będzie w jakimś spokojnym miejscu.
- Gabinet chyba będzie to tego idealny. - splotłam z tyłu dłonie
- Do mojego gabinetu w kółko ktoś
przychodzi, więc nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. Chciałbym,
żeby to odbyło się gdzie indziej. - uśmiechnął się, iskierka pożądania
błysnęła w jego oku, oblizał dolną wargę językiem, swój wzrok ulokował
na moim ciele
- A gdzie na przykład? - skrzywiłam się lekko ciałem
- Mam na myśli moje mieszkanie. Nikt
nam nie będzie przeszkadzał. Cisza, spokój od natrętnych pracowników. -
nie lubi pracujących tu ludzi? W taki razie po co ich tutaj zatrudniał?
- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry
pomysł. Nie chcę, by pomyślano, że łączy nas coś oprócz pracy, ani że
dostałam tę pracę przez mój wygląd. - pokręciłam przecząco głową
- Nie martw się, nikt tak nawet nie
spróbuje pomyśleć. Dyscyplina, moja droga. - wziął dokumenty i schował
do teczki. Wskazał dłonią na drzwi na znak, żebym ruszyła jako pierwsza.
Pewnym krokiem podeszłam do nich. Nacisnęłam na klamkę, aby otworzyć
drewnianą powłokę. Mogę przysiąc, że patrzy na mój tyłek. Czuję jego
wzrok na swoim ciele. Wyrównałam z nim krok, by mieć pewność, że jego
natrętne oczy nie skanują zbytnio mojej sylwetki. Przechodząc obok
miejsca, gdzie urzęduje Tori zobaczyłam, że jest strasznie zdenerwowana.
Popatrzyłam na szefa, dumnie kroczy, jakby nic go nie obchodzi. Czyżby
Tori boi się go? Najwyraźniej tak. Uważam, że czasami powinien
uśmiechnąć się przy pracownikach, albo pochwalić ich pracę. Cóż, chyba
chce by go szanowano, a mi nic do tego. Otworzył przede mną drzwi, abym
jako pierwsza weszła do środka
- Mam do ciebie zlecenie. Zaniesiesz te
papiery Tori? - wskazał na kilka kartek leżących na jego biurku - I
jeszcze możesz zrobić mi kawę, sobie też. - skinęłam głową, po czym
wzięłam karki i wyszłam z gabinetu. Podeszłam do zdenerwowanej Tori
- Mam dla ciebie jakieś papiery od pana Styles'a. - podałam je jej, drżącą ręką odebrała papiery - Stało się coś?
- Chodzi o to, że mogę stracić pracę.
Kiedy pan Styles pyta o coś, to mamy obowiązek mu odpowiadać, a ja mu
nie odpowiedziałam. - powiedziała na jednym wdechu
- Nie martw się, nie wspominał nic o
tym. Nawet gdyby miał cię zwolnić, zrobiłabym coś w tej sprawie.
Przecież nie może zwalniać za byle co. - zrobiłam krótką pauzę -
Przepraszam, ale muszę iść zrobić kawę. Gdzie mogę to zrobić?
- Tym korytarzem, pierwsze drzwi na
lewo. - skinęłam głową. Pokierowałam się tak, jak wskazała mi.
Nacisnęłam klamkę, a drzwi ustąpiły. Z szafki wyjęłam dwa czarne kubki.
Wsypałam dwie łyżeczki kawy oraz cukru. Ktoś musiał tu przed chwilą być,
bo w czajniku jest jeszcze gorąca woda. Zalałam kawę, po czym z
powrotem udałam się do gabinetu. Poprosiłam Tori, aby otworzyła mi
drzwi. Razem z kubkami weszłam do środka. Postawiłam obydwie kawy na
biurku
- Tak szybko? - spytał zdziwiony
- Ktoś musiał tam wcześniej być, ponieważ woda w czajniku była jeszcze gorąca. - wziął pierwszy łyk kawy zaparzonej przeze mnie
- Przynajmniej nie musiałem długo
czekać. Włożyłabyś to do tamtej szafki? - wskazał ręką, wzięłam od niego
teczkę, jednak przez moją nieuwagę strąciłam kubek z kawą, który wylał
się na spodnie pana Styles'a. Szybko wstał z fotela, jakby oparzony
wrzątkiem. Głupia, przecież sama go oparzyłam wylewając na niego kawę!
Cholera!
- Przepraszam! Przepraszam!
Przepraszam!- pisnęłam z przerażenia. Teraz to ja na pewno stracę pracę -
Naprawdę przepraszam, nie chciałam. Przepraszam! - westchnął głośno i
popatrzył na mnie, o dziwo nie zabija mnie swoim wzrokiem
- W tamtej szafie mam na wszelki wielki
dodatkowy garnitur, przynieś mi stamtąd spodnie. - migiem odstawiłam
teczkę na biuro i podbiegłam do szafy, by wyjąć z niej spodnie od
garnituru. Cholera!
- Jeszcze raz bardzo przepraszam. - powtórzyłam
- Masz szczęście, że mam ten dodatkowy
garnitur. - złapał palcami za rozporem, by rozpiąć go. Przestań się
gapić! Szybko odwróciłam się, żeby nie wyjść na to, że chcę zobaczyć
jego .. dobra, nie ważne. Kiedy tylko odwróciłam wzrok spotkałam się z
jego chichotem - Jeśli chcesz, możesz patrzeć.
- Zrezygnuję z tej opcji. - od razu zareagowałam. Nie dość, że bezczelny, to jeszcze dupek, ugh
- Za karę biorę twoją kawę.
- Pewnie, bierz. - nadal nie odkręcam
się, skąd mam mieć pewność, że nie stoi za mną w samych bokserkach? -
Przebrał już pan spodnie? - nie spotkałam się z odpowiedzią - Proszę
pana? - odwróciłam się lekko. Styles skończył się przebierać, a teraz
siedzi za biurkiem i patrzy na mój tyłek, palcami masuje dolną wargę
- Już dawno to zrobiłem. - uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów
- Mógł pan wcześniej powiedzieć. - splotłam z oburzenia ręce na piersi - Nie stałabym do pana tyłem.
- Mi to nie przeszkadzało. - przygryzł
wargę, na co przewróciłam oczami - I chyba muszę ci coś jeszcze
wyjaśnić. Chyba przeszliśmy na 'ty', prawda?
- Tak, ale nigdy nie mówiłam do swojego
szefa po imieniu, więc trudno będzie mi się przyzwyczaić. - wstał ze
swojego miejsca i wyciągnął w moim kierunku dłoń
- Harry. - uścisnęłam jego dłoń
- Mercedes. - odparłam
- Wracając do spotkania w sprawie
twojego pomysłu. - zabrał dłoń i splótł ręce z tyłu - Jeszcze dziś po
pracy oczekuję ciebie w moim mieszkaniu. Tam omówimy wszystko dokładnie.
- w jego oczach znów błysnęły iskierki pożądania. Nie podoba mi się to,
mam dziwne przeczucie.
______________________
______________________
Komentujcie, to bardzo motywuje :)
*,* świetny <3
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam na bloga
Usuńhttp://heartswithoutchains-harrystyles.blogspot.com/
Świetne ! Czekam na następny rozdział ! ♥
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba i czekam na ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam tez do mnie http://yebacto-labirynt.blogspot.com/
Wow.Jak to czytałam śmiałam się jak głupia.To jest świetne.Bardzo dobrze się to czyta.Z niecierpliwością czekam na next.
OdpowiedzUsuńAnia ; )
Fajny :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada to opowiadanie. Zwiastun jest baaardzo ciekawy ;* xx
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :*
@lovju69
Kocham kocham kocham *.* Pisz dalej prosze ! <3
OdpowiedzUsuńWow! Świetny pomysł z kawą i w ogóle Harry jest taki bezczelny ^_^ Podoba mi się to opowiadanie i mam ochotę na więcej. ;) next♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńFabuła jest ciekawa, mam nadzieję, że coś się wydarzy, że Mercedes zobaczy jaki jest jej szef.
Dodawaj kolejny szybko!!! ♥
Czekam z niecierpliwością!
@Zaniloliry_wife
P.S. Zapraszam do siebie http://deaf-screaming.blogspot.com/ ;)
nie miałam nawet pojęcia, że dodałam się do imformowanych na tym opowiadaniu :D
OdpowiedzUsuńale warto było zajrzeć i przeczytać, świetna praca koleżanko i oby tak dalej :)
masz kolejną czytelniczkę więcej :*
całuję @RembiszRembisz xx
ale mnie zaciekawiłaś byle do następnego <3
OdpowiedzUsuńNext jak najszybciej :**
OdpowiedzUsuńksfgskafhsafjsajksa masakra jedyy jakie emocje:D
OdpowiedzUsuń