Jak mogłam do tego dopuścić? Dlaczego
pozwoliłam mu się pocałować? Dlaczego w ogóle nie odsunęłam się w porę,
gdy był już blisko? Nawet sama przyciągnęłam go do siebie. Byliśmy
naprawdę blisko siebie, bardziej, niż powinniśmy. Powtarzałam sobie
ciągle, w każdej chwili, gdy byliśmy bliżej siebie, niż kilka
centymetrów, że nigdy nie będę romansowała z szefem, ani nie zbliżę się
do niego. Wczoraj zdradziłam samą siebie. Dopuściłam się czegoś, czego
nigdy bym o sobie nie pomyślała. Pocałowałam własnego szefa. Co mam o
sobie teraz myśleć? Powtarzam sobie coś, a robię na odwrót. Co jeśli
będę ciągle powtarzała sobie, że nigdy nie prześpię się z nim, a zrobię
na odwrót? Być może dziwnie to zabrzmi, ale w chwili obecnej nie ufam
samej sobie. Nie wiem dokładnie, czy nie zrobię czegoś innego, niż sobie
to powtarzam. Najgorsze w tym wszystkim było to, że podobało mi się, z
każdą chwilą chciałam więcej. Wciąż jestem spragniona jego ust. Czuję
się z tym okropnie. Nawet doszło do tego, że wyobraziłam sobie jego
mokre usta na mojej skórze. Nie potrafię opanować swoich myśli. To
doprowadza mnie do szaleństwa. Teraz wiem, dlaczego Tori nazwała jego
'umiejętności' dobrymi. Niemal zatraciłam się w jego wargach. Mimo, że
czułam się wtedy dobrze nie oznacza to, że zmienię swoje zachowanie
wobec niego. Nie chcę, byśmy znowu byli blisko siebie. Mam tam pracować,
a nie romansować. Jak do tej pory byliśmy bliżej siebie, niż powinna
być asystentka ze swoim szefem
- Mercedes? - z moich myśli wyrwał mnie
Will. Dziś mam dzień wolny, bo Harry widząc mój stan pozwolił mi
opuścić ten dzień w pracy. Wczoraj właśnie umówiłam się z Will'em. Tak,
jak zaproponował, przyszliśmy do wesołego miasteczka - Stało się coś?
- Nie, dlaczego pytasz? -
odpowiedziałam zbyt szybko, niż planowałam. Pewnie zaniepokoił się moim
nieco dziwnym zachowaniem. Od wyjścia z domu prawie wcale go nie
słucham. Jestem całkowicie pochłonięta swoimi myślami o wczorajszym
zdarzeniu, które wcale nie powinno się wydarzyć i czuję się z tym
naprawdę okropnie. Wcale nie może to do mnie dojść, co właśnie
zrobiliśmy
- Jesteś jakaś nieobecna. Jeśli stało się coś, to możesz mi o tym powiedzieć. - zatrzymaliśmy się w drodze do diabelskiego młynu
- Wszystko jest w porządku. Nie musisz
się o mnie martwić. Mamy spędzić ten wieczór bawiąc się, a nie myśleć o
problemach. - cieszę się, że martwi się o mnie, jednak nie mogę mu
powiedzieć o tym, co naprawdę mnie trapi. Nie chcę, by pomyślał sobie o
mnie coś złego, a całowanie się z szefem nie jest wcale dobre. Wiem, na
okrągło dramatyzuję o tym całym romansowaniu z szefem. Ciągle powtarzam,
jak bardzo niestosowne jest romansowanie z własnym szefem, ale muszę w
końcu stosować się do swoich własnych zasad, które ciągle udaje mi się
łamać. Kiedy w końcu nauczę się nie przejmować niektórymi rzeczami?
- Cóż, dobrze. Wchodzimy? - wskazał
ruchem dłoni na diabelski młyn. Skinęłam głową w odpowiedzi. Usiedliśmy
na fioletowej ławce. Jest to mój ulubiony kolor, więc od razu ją
wypatrzyłam. Wieczór jest naprawdę wspaniały. Gwiazdy powoli zapełniają
niebo, podobnie i półkolisty, biały księżyc. Słońce dawno zdążyło
schować się za horyzontem, by dać miejsce swojemu następcy. Zastępuje je
też mrok. Kolorowe światła oświetlają okolicę. Dookoła kręci się
mnóstwo ludzi. Zakochane pary, dzieci wraz z rodzicami. Kolejny dowód na
to, że uwielbiam wieczory. Wszystko jest wtedy idealne, magiczne.
Maszyna ruszyła wprawiając się w ruch. Lekki wiatr otula moje ciało,
powiewa włosami. Widok zapiera dech w piersiach, mogłabym być tutaj całą
noc
- Podoba ci się? - do moich uszu dotarło pytanie Will'a. Odkręciłam głowę w jego stronę i pokiwałam twierdząco głową
- Tak, jest pięknie. - odkąd tylko
wyszliśmy z mojego domu, uśmiech na twarzy Will'a wcale nie zniknął. Ani
na minutę. Ma naprawdę piękny uśmiech, na który lubię patrzeć. Nawet
nie zdążyłam zauważyć, jak powoli zakochuję się w nim. Miał rację,
miłość zawsze zapuka do naszych drzwi nawet, gdy nie będziemy tego
chcieli. Will doskonale mnie rozumie, świetnie nam się rozmawia i spędza
razem czas ze sobą. Czuję, że na mojej twarzy też mimowolnie pojawia
się uśmiech
- Mówiłem ci kiedyś, że masz naprawdę uroczy uśmiech? - na moje policzki automatycznie wkradły się rumieńce
- Dziękuję. Ty też masz uroczy uśmiech.
- w pewnej chwili poczułam wibracje w torebce, którą trzymam na
kolanach - Przepraszam. - otworzyłam ją, by wyjąć dzwoniący telefon.
Wzrok wbiłam w jego ekran. Dzwoni do mnie Harry. Odebrać? Mam przecież
dzisiaj dzień wolny od pracy. Nacisnęłam palcem na czerwoną słuchawkę,
by odrzucić połączenie. Dobrze zrobiłam?
- Kto dzwonił? - spytał z zaciekawieniem Will. Telefon włożyłam z powrotem do torebki
- Nikt ważny. - odpowiedziałam szybko.
Zaczynam mieć odczucie, że źle zrobiłam odrzucając jego połączenie.
Pewnie będę miała jutro niemałe kłopoty związane z jego odrzuconym
połączeniem. Trzeba było odebrać. Jak na złość zaczął padać deszcz. Duże
krople spadają z nieba mocząc nas. Will zdjął swoją kurtkę, którą
zasłonił nasze głowy przed zmoknięciem
- Cholera, musiało się rozpadać. - zaśmiałam się z jego wypowiedzi, faktycznie, deszcz wszytko zepsuł
- Wieczór zmarnowany. Trzeba było obejrzeć prognozę pogody. - szczerze mówiąc, to nie spodziewałam się załamania pogody
- Wiesz, chyba musimy wracać. -
ponownie poczułam wibrację w torebce, co oznacza, że dzwoni mój telefon.
Wyjęłam go z powrotem, ponownie dzwoni do mnie Harry. Tym razem
powinnam odebrać. Pewnie to coś ważnego, skoro dzwoni drugi raz
- Halo? - odebrałam połączenie, przybliżyłam telefon do ucha, żeby móc go dobrze słyszeć przez hałas deszczu
- Mercedes? Dlaczego do cholery nie odbierasz tego cholernego telefonu? - od razu usłyszałam jego zdenerwowany głos
- Teraz zbytnio nie mogę rozmawiać. Jestem na dworze, a w dodatku pada deszcz, ale stało się coś poważnego skoro dzwonisz?
- Za 10 minut oczekuję ciebie w moim gabinecie. Mamy problem. - rozłączył się. Cholera, muszę jechać do biura
- Will, muszę wracać do biura. Właśnie
dzwonił do mnie pan Styles. Mamy jakiś problem. - na jego twarzy od razu
pojawił się grymas niezadowolenia. Nie jest szczęśliwy z tego, że
musimy przełożyć nasze spotkanie na inny termin.
~*~
Zdenerwowana jego nagłym telefon wbiegłam do jego gabinetu. Siedzi za swoim biurkiem, w dłoniach trzyma jakieś dokumenty
- Musiałeś akurat teraz zadzwonić? Pada
deszcz, na dodatek musiałam przerwać swoje spotkanie. - wstał, gdy
tylko usłyszał mój zdenerwowany głos - O jaki problem tym razem chodzi? -
usiadłam na krześle przed jego biurkiem. Ciężko oddycham, ponieważ
chciałam jak najszybciej znaleźć się tutaj, aby dowiedzieć się o jaki
problem mu chodzi. Na dodatek mam lekko przemoczone włosy, wraz z
ubraniami przez duże krople deszczu, które niespodziewanie nas
zaskoczyły swoją nagłą wizytą na zewnątrz
- Zgubiłem gdzieś dokumenty związane ze
spotkaniem, na które niedługo jedziemy. Potrzebuję ich, a nie mogę ich
znaleźć. Są nam niezmiernie potrzebne. Nie dawałem ci żadnych? -
pokręciłam przecząco głową w odpowiedzi na jego pytanie
- Nie masz ich w domu? - kiwnął
przeczącym ruchem głowy - Może są w jakiejś oddzielnej teczce? - wstałam
ze swojego miejsca i podeszłam do szafy, w której zwykle trzyma teczki,
dokumenty itp. - A w szafce w biurku sprawdzałeś? Nie mogły się
rozpłynąć.
- Przetrząsnąłem cały gabinet w poszukiwaniu ich. Nikomu ich nie dawałem, ani nigdzie nie wkładałem. - zaprzeczył moim słowom
- Nie mogły się tak po prostu rozpłynąć. Muszą gdzieś tutaj być, nie ma innego wyjścia. -podszedł do mnie, by pomóc w szukaniu
- Przeszukałem wszystkie szafki z
dokumentami. Nigdzie ich nie mam. - zaraz mi podskoczy ciśnienie, na
pewno zgubił je. W pewnej chwili ktoś zaczął pukać do drzwi - Proszę! -
krzyknął Harry, by osoba za drzwiami usłyszała i weszła do środka
- Panie Styles, mam dla pana odbite dokumenty związane ze zbliżającym się spotkaniem. - do środka weszła Tori z dokumentami
- Dziękuję. Myślałem, że zgubiłem je. -
odetchnął pełną piersią. Odebrał od Tori odbite papiery. Skinęła głową
na jego słowa, po czym wyszła z gabinetu - Mamy szczęście. Spotkanie
jest już za tydzień, gorzej by było, gdybyśmy ich nie znaleźli.
- Zapomniałeś, że dałeś je jej do odbicia? - zaczęłam się śmiać z tej całej sytuacji - Naprawdę?
- Mam zbyt dużo spraw na głowie, więc
nie miej do mnie zbyt dużych pretensji. - uniosłam dłonie ku górze,
jakby chcę obronić się przed atakiem z jego strony - Miałaś spotkanie? -
splótł ręce na piersi - Z kim? Podobno jesteś tak zmęczona, wyczerpana?
- Byłam z Will'em. Wczoraj zaprosił
mnie, więc nie chciałam mu odmawiać. Poza tym chyba ten dzień miałam
spędzić tak, jak chciałam, prawda? - na samo jego imię jego ciało spięło
się, mięśnie napięły się, to nie wróży nic dobrego z jego strony
- Myślałem, że spędzisz ten dzień w domu odpoczywając, a nie z nim. - dlaczego czuję w jego słowach zazdrość?
- Odpoczywałam. Tylko zaprosił mnie na wieczór. Miałam cały dzień dla siebie. Nie denerwuj się tak bardzo. - zapewniłam go
- Mówiłem ci, że nie chciałbym, żebyś spotykała się z nim, a ty jak zwykle mnie nie słuchasz. - wyrzucił ręce w powietrze
- Przecież mam prawo spotykać się z kim tylko chcę, a tobie nic do tego. - podniosłam lekko głos, jednak nie krzyczę na niego
- Wolę, żebyś się z nim nie spotykała. - ton jego głosu wzrósł, podobnie, jak mój. Widać, że jest zdenerwowany
- Cholera! Mogę się spotykać z kim
chcę! - podniosłam jeszcze bardziej głos - Zaraz, zaraz. Ty jesteś
zazdrosny. - stwierdziłam. Zmarszczył brwi pod wpływem mojego
stwierdzenia - Jesteś zazdrosny o to, że twoja asystentka spotyka się z
kim innym, zamiast pracować z tobą. - zaśmiał się z mojej wypowiedzi,
która wyszła z moich ust bez przemyślenia słów
- Uważasz, że jestem zazdrosny o niego? - prychnął - Mam dużo więcej, niż on do zaoferowania kobiecie.
- Widać, że jesteś zazdrosny. - mój
początkowo cichy chichot zmienił się w głośniejszy śmiech - Nie wyprzesz
się tego, że jesteś zazdrosny o swoją asystentkę, która nie poświęca ci
wystarczająco dużo czasu na pomocy ci w pracy.
- Wiesz, mogę mieć każdą kobietę w tym biurze, nie marnowałbym czasu na zazdrość w dodatku o takiego kogoś, jak Will.
- Możesz mieć każdą, ale dlaczego nie
masz właściwie mnie? Odpowiem ci na to pytanie sama. Nie pociągasz mnie,
skarbie. - dogryzłam mu. Nie mam ochoty na więcej kłótni i wymieniania
bezsensownych zdań z nim, więc cofam się do wyjścia, by opuścić jego
gabinet. Jednak zanim dłonią dotykam klamki, zostaję mocno szarpnięta w
tył i przyciśnięta do jego ciała
- Chcesz powiedzieć, że nie pociągam cię? - dłońmi zjechał do moich ud, zaciągnął spódniczkę do góry, by dostać się do skóry
- Mogę cię zapewnić, że nie pociągasz mnie. - uniósł jedną brew, dłońmi kieruję się coraz wyżej, do góry
- Tak? W takim razie dlaczego nie zabierzesz moich rąk i nie odepchniesz mnie od siebie, co? - powiedział seksownym tonem
- Ponieważ chcę ci pokazać, że twoje
dłonie nie działają na mnie w żaden sposób. - strzepałam jego dłonie z
moich ud. Odwróciłam się, po czym nacisnęłam na klamkę, by wyjść -
Pamiętaj, nigdy nie będę twoja, skarbie. - przedrzeźniam jego seksowny
głos. Wyszłam z gabinetu tym samym zostawiając go.
~*~
Deszcz, który zakończył przejażdżkę na
diabelskim młynie powoli ustępuje. Teraz to tylko niewielkie, pojedyncze
krople wody spadające na ziemię. Do domu zostało mi tylko parę metrów
drogi. Nagle do moich uszu doszło wołanie mojego imienia
- Mercedes! - odwróciłam się tyłem do
osoby, która wypowiedziała moje imię. W moją stronę idzie szybkim
krokiem Will - Cieszę się, że spotykam cię tutaj. - uśmiechnęłam się na
jego słowa - Wiesz, chciałem coś zrobić, jednak coś nam przerwało.
- Naprawdę? Co takiego? - spytałam
zaciekawiona. Uśmiechnął się dość tajemniczo. Zbliżył się do mnie, by
zmniejszyć dystans pomiędzy nami. Złapał dłonią za mój policzek.
Przybliżył się na tyle blisko, by móc mnie pocałować. Pocałunek tak
dobry, jak poranne Cappuccino.
________________________________________
Kolejny rozdział w czwartek.
Czytasz=Komentujesz.
Czytasz=Komentujesz.
nie, nie, nienienie, NIE. JAK TO ? Przecież, ughhh
OdpowiedzUsuńnie za bardzo przepadam za Willem, jest miły okej i wgl ale jest nudny, chce żeby ona coś pokombinowała z Harrym.
do następnego <3
Popieram....
UsuńO jezu jxhssgvjhskch tego sie nie spodziewalam!
OdpowiedzUsuń@Karu_xxx
No nieeeeeee, jaki Will ja się pytam.... nieeeeeeeee
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie, mam nadzieje ze czujesz się dużo lepiej :)
Ona i Will ----> :/
OdpowiedzUsuńOna i Harry ----> ♥ ^_^ *_* :D
Nie mam nic do Will'a, ale Harry to Harry no wiesz o co chodzi xD
Next♥
Niee, nie chce żeby była z Willem :// No fajny jest ale Harry lepszy xd Czekam na next <3 :**
OdpowiedzUsuńSuper *_*
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam czy Harry jest rzeczywiście zazdrosny o Willa czy może chodzi o cos więcej ... Rozdział suppppeeer.
OdpowiedzUsuńNieee
OdpowiedzUsuńWill może i jest ok, ale nie dla Mercedes ona musi być z Harrym
Piszesz genialnie <3<3<3 Cudo<3<3<3
Cudo :)
OdpowiedzUsuńMercedes+ Harry= nie wiadoma ale mam nadzieje że będą razem
Świetny XD
OdpowiedzUsuńJejuu, dopiero dzisiaj mogłam przeczytać rozdział ;x
OdpowiedzUsuńG E N I A L N Y ! Kocham te Ich przekomarzanie się <3
@lovju69
Kocham XD
OdpowiedzUsuń