Wczoraj, gdy rozmawialiśmy z Harry'm,
zostałam zaproszona na jego urodziny. Postanowiłam, że ubiorę obcisłą,
czarną sukienkę na ramiączka sięgającą mi do połowy ud z białym
kołnierzykiem. Do tego czarne botki na obcasie. Włosy rozpuściłam, by
opadały bezwładnie na moje ramiona. Makijaż pozostawiłam delikatny, by
nie odstraszać od siebie innych gości zbyt wyzywającym makijażem.
Powolnym krokiem zbliżam się do willi, w której ma odbyć się przyjęcie.
Słychać bardzo dobrze dudniącą muzykę. Gości jest tak dużo, że połowa
bawi się na zewnątrz. Zapewne część jest już zbyt pijana, by myśleć
racjonalnie i zachowywać się w marę przyzwoicie. Wszyscy trzymają w
dłoniach czerwone kubki z alkoholem lub jakimś innym napojem. Każdy jest
zadowolony, widać to po szczęśliwych minach. Wchodzę po niewielkich
schodkach i podchodzę do drzwi. Głupio byłoby pukać, bo i tak nikt mnie
nie usłyszy przez głośną muzykę, żeby mi otworzyć. Naciskam na klamkę,
by otworzyć drewnianą powłokę. Wchodzę do pomieszczenia, w którym jest
jeszcze więcej osób, niż na zewnątrz. Rozglądam się za Harry'm, bo tylko
jego znam ze wszystkich jego gości. Wchodzę w głąb tłumu ludzi w
poszukiwaniu bruneta. Jest dosyć ciemno, pomieszczenie oświetlają tylko
kolorowe światła. Wszyscy tańczą lub rozmawiają z innymi. Czuć mocną woń
papierosów i alkoholu. Nagle ktoś łapie mnie w pasie i mocno przekręca w
swoją stronę. Aby nie przewrócić się dłońmi łapię za ramiona osoby,
która niespodziewanie pojawiła się przy mnie
- Jednak przyszłaś. - tą osobą okazuje
się brunet, którego szukałam. Oddala mnie trochę od siebie trzymając za
przedramiona, aby zobaczyć mnie w całej okazałości - Muszę przyznać, że
wyglądasz wspaniale. - mówi głośniej, bym usłyszała jego głos
- Dziękuję. - odpowiadam lekko
rumieniąc się. Czemu się rumienię? Przecież to tylko komplement, który
słyszałam już od niego kilka razy - Wszystkiego najlepszego z okazji
urodzin, Harry! - krzyknęłam entuzjastycznie na tyle, żeby usłyszał
przez dudniącą muzykę
- Dziękuję bardzo. - uśmiechnął się - Masz ochotę się czegoś napić? - kiwam głową w krótkiej odpowiedzi. Chwyta mnie za nadgarstek, bym nie zgubiła się mu w tłumie gości, i ciągnie w kierunku baru z napojami. Nie mam dzisiaj zbytniej ochoty na alkohol, więc wypiję tylko kieliszek. Nie chcę być dzisiaj ani trochę pijana w ważnym dla niego dniu. Ważne, by wypić za jego zdrowie, a nie napić się do nieprzytomności. Obydwoje siadamy na wysokich krzesłach przy barze - Na co masz ochotę?
- Dziękuję bardzo. - uśmiechnął się - Masz ochotę się czegoś napić? - kiwam głową w krótkiej odpowiedzi. Chwyta mnie za nadgarstek, bym nie zgubiła się mu w tłumie gości, i ciągnie w kierunku baru z napojami. Nie mam dzisiaj zbytniej ochoty na alkohol, więc wypiję tylko kieliszek. Nie chcę być dzisiaj ani trochę pijana w ważnym dla niego dniu. Ważne, by wypić za jego zdrowie, a nie napić się do nieprzytomności. Obydwoje siadamy na wysokich krzesłach przy barze - Na co masz ochotę?
- Brandy z lodem. - odpowiadam. Do
Harry'ego podchodzi kelner, który przyjmuje zamówienie. Chwilę później
kładzie przede mną szklankę z napojem, który zamówił dla mnie brunet, po
czym idzie obsługiwać kolejnych gości - Twoje zdrowie. - proponuję
toast. Harry uśmiecha się delikatnie, następnie przechyla swoją
szklankę, by opróżnić ją z alkoholu, robię to samo ze swoją, jednak
powoli
- Pozwolisz, że zostawię cię na chwilę?
- bez zastanowienia kiwam głową. Ma wielu innych gości oprócz mnie.
Schodzi z wysokiego krzesła i kieruję się w stronę tłumu. Postanawiam
cały czas nie siedzieć tylko przy barze, zatem schodzę z krzesła, po
czym idę na świeże powietrze. Zanim całkowicie opuszczam bar, biorę ze
sobą kubek z sokiem jabłkowym. Pijąc kieruję się na duży taras. Świeże
powietrze lepiej mi zrobi, niż woń papierosów i alkoholu. Podchodzę do
samej krawędzi i opieram się o barierkę. Na niebie pojawiły się miliony
migoczących gwiazd w towarzystwie półokrągłego księżyca. Miasto nocą
wygląda wspaniale z tej wysokości. Tysiące kolorowych świateł, ludzie
spacerujący w parkach i po ulicach. Spieszący się do domu lub na
spotkanie. Wszystko jest inne, niż za dnia. Wszystko jakby ładniejsze.
Patrzę w dół. Widzę całującą się parę, w dłoniach trzymają prawie puste
kubki z alkoholem. Niedaleko nich rozmawia grupka osób. Niektórzy
tańczą, albo tylko spokojnie stoją rozmawiając i pijąc. Każdy wydaje się
śmielszy po spożyciu tego napoju. Dodaje im odwagi, poczucia większej
pewności siebie. Są w innym świecie. W swoim własnym, niepowtarzalnym
świecie. Po kilku chwilach obserwowania otaczającego mnie obrazu przy
moim boku pojawia się nieznajomy brunet
- Dobrze się bawisz? - zaczyna rozmowę. Uśmiecha się do mnie delikatnie, jednak na tyle, że można zakochać się w jego uśmiechu
- Tak, podoba mi się. Atmosfera wydaje
się być w porządku. - biorę kolejny łyk soku jabłkowego z kubka. On tak
samo, jak ja, opiera się obydwoma rękoma o barierkę. W porównaniu do
mnie, ma ze sobą kubek jakiegoś niebieskiego napoju
- Nazywam się Matt. - w końcu decyduje się przedstawić swoje imię
- Mercedes.
- Nie masz zbytniej ochoty na alkohol? - mówi pochylając się nieco w moją stronę i patrząc w mój kubek z sokiem
- Przyszłam tu, żeby się dobrze bawić na urodzinach, a nie upić do nieprzytomności. - przyznaję bez żadnego zawahania
- Przyszłam tu, żeby się dobrze bawić na urodzinach, a nie upić do nieprzytomności. - przyznaję bez żadnego zawahania
- Ktoś przecież musi zaprowadzić kogoś do pokoju. - patrzę na niego ze zdziwieniem - Żartuję. - śmieje się z własnego żartu
- Bardzo śmieszne. - szturcham go lekko
w ramię. Odkręcam wzrok na obraz przed nami. Wszystko wygląda
wspanialej, gdy nie jesteś sam. Nie jesteś całkowicie samotny. Masz
kogoś, kto z tobą będzie. Samotność czasem potrafi zdołować niejedną
osobę. Matt odkręca się na chwilę w stronę tłumu tańczących gości.
Zaciska mocno usta, zanim przekręca się z powrotem do mnie
- Posłuchaj, muszę cię na chwilę
zostawić. Pozwolisz? - kiwam głową. Odpycha się od barierki i szybko
idzie do środka. Zobaczył coś, że tak szybko odszedł? Wyglądał, jakby
zobaczył ducha, wydawał się przerażony. Wzruszam ramionami sama do
siebie nie wiedząc, jak to sobie wytłumaczyć. Dopijam resztę soku ze
swojego kubka. Po opróżnieniu całej zawartości decyduję się na pójście
do łazienki. Odpycham się od barierki chcąc kierować się w poszukiwaniu
jej, jednak zostaję zatrzymana przez ciało Harry'ego
- Kto to był? - pyta patrząc na znikającego Matt'a w tłumie gości. Gdy znika z jego pola widzenia odwraca się z powrotem do mnie
- Matt, podszedł do mnie, ale szybko odszedł. - wzruszam ramionami - Miałam zamiar iść do łazienki, jednak zatrzymałeś mnie.
- Um, jasne. - schodzi mi z drogi.
Wyrzucam kubek z wypitym przeze mnie sokiem do kosza, by nie
przeszkadzał mi. Idąc co chwilę napotykam na swojej drodze ledwo trzeźwe
osoby. Całujące się pary lub spokojnie rozmawiających ludzi. Nie mam
pojęcia, gdzie może być łazienka, więc po prostu idę przed siebie z
nadzieją, że wkrótce ją znajdę. Wszyscy wydają się tu świetnie bawić.
Nie znam tutaj ani jednej osoby, oprócz niedawno poznanego Matt'a i
Harry'ego. Dom jest dość duży, więc znalezienie łazienki pewnie zajmie
mi trochę czasu. Przechodząc niedaleko baru zauważam kolejną znajomą mi
osobę. O ile pamiętam, nazywa się Emily. Ignoruje jej osobę, ponieważ
nigdy nie zamieniłam z nią żadnego słowa, nawet nie mam zamiaru. Nie
wydaje mi się, by zbytnio przepadała za mną
- Mercedes! - słyszę wołanie mojego
imienia, mimo dudniącej muzyki, więc odkręcam się w stronę osoby, które
je krzyknęła - Przepraszam, że tak szybko odszedłem. - tą osobą okazuje
się Matt
- W porządku. - kiwam głową w zrozumieniu jego słów. Uśmiecha się, więc odwzajemniam miły gest przekazany mi
- Może masz ochotę zatańczyć? - kiwam
twierdząco głową zgadzając się na propozycję. Czemu nie? Zapominam o
poprzednim celu, do którego się udawałam i zamiast tego idę z Matt'em na
parkiet. Zakręcił mnie parę razy wokół własnej osi, przez co cicho
zachichotałam. Poruszam biodrami w rytm muzyki delikatnie kołysząc się.
Matt chwyta moją dłoń i zaczyna poruszać się razem ze mną. Podczas, gdy z
Matt'em trzymamy się za ręce, zaważam, że ktoś obserwuje nas. Osoba,
która patrzy na nas stoi pod ścianą. Cień przykrywa tylko twarz, ale po
sylwetce orientuję się, że to mężczyzna. Stoi oparty o ścianę, w ręku
trzyma kubek z alkoholem. Staram się ignorować jego namolne spojrzenie i
odwracam w stronę tańczącego ze mną bruneta. Matt chwyta mnie za biodra
powodując, że nieco zbliżam się do niego. Śmieję się cicho, gdy łapie
mnie jedną ręką za plecy, a drugą wciąż trzyma moją rękę i przechyla
mnie tak, bym upadła, jednak przez jego silne ręce utrzymuję się ledwo
na nogach. Podnosi mnie i okręca wokół własnej osi
- Może napijemy się czegoś? - szepcze
do mojego ucha. Kiwam głową, by nie krzyczeć w odpowiedzi. Przepychając
się przez tłum ludzi kierujemy się do baru. Opieramy się o ladę, bo
wszystkie inne krzesła są zajęte - Na co masz ochotę?
- Brandy z lodem. - podchodzi do nas kelner, który przyjmuje zamówienie. Wkrótce pojawiają się przed nami szklanki z alkoholem
- Muszę przyznać, że świetnie tańczysz.
- w tym samym czasie, gdy zaczynamy rozmowę ktoś wpada na Matt'a, przez
co wylewa na moją sukienkę zawartość swojej szklanki - Cholera,
przepraszam. - unoszę wzrok na osobę, która wpadła na bruneta
- Wylałeś na jej sukienkę swój pieprzony drink. - moje oczy spotykają się z zielonymi tęczówkami
- Masz amnezję?! To ty popchnąłeś mnie!
- stoją bardzo blisko siebie gotowi do konfrontacji o prawdzie swoich
zdań. Niemal stykają się ze sobą twarzami. Dzięki głośnej muzyce nikt
nie zwraca uwagi na naszą trójkę. Wiem, że zaraz dojdzie do jakiejś
awantury
- To tylko drink. Mogę iść to zmyć. - próbuję ich jakoś rozdzielić, by nie doszło do niepotrzebnej bójki
- To nie zmienia faktu, że on popchnął mnie i na dodatek specjalnie!
- Specjalnie, to ja mogę ci zaraz
przyłożyć! - Harry odpycha od siebie Matt'a, jednak dzięki mojej reakcji
nie dochodzi do rękoczynów
- Przestańcie, zaraz pójdę to zmyć i po sprawie. - nie chcę, by uwaga wszystkich gości została zwrócona na nas
- Niezły pokaz, Styles. - Matt odchodzi
od nas mocno uderzając Harry'ego w ramię. Przewracam oczami, po czym
kieruję się w poszukiwaniu toalety, by zmyć z sukienki drink. Szybko
udaje mi się ją znaleźć. Pcham mocne drzwi, aby dostać się do środka.
Podchodzę do jednej z umywalek. Wyciągam kawałek papieru, który moczę
wodą i zaczynam nim pocierać o plamę na sukience
- On nigdy nie będzie mój! - słyszę, że
jakieś dwie dziewczyny wchodzą do środka. Po głosie mogę poznać, że to
najprawdopodobniej Emily. Zakrywam włosami twarz, by nie zostać
rozpoznana
- Spaliście ze sobą tylko raz czy dwa, a ty liczysz na coś więcej? Wątpię, by zwrócił na ciebie jeszcze swoją uwagę.
- Pieprzony Styles. Jestem pewna, że
między nim, a jego asystentką coś jest na rzeczy. Ostatnim razem, gdy
był u mnie wydawał się jakiś zamyślony, jakby myślał o kimś. Kiedy
spytałam, czy chodzi o jego asystentkę, to zrobił się nerwowy i szybko
zaprzeczył. - po całkowitym wyczyszczeniu plamy, wyrzucam mokry papier
do kosza, następnie wychodzę z toalety. Niezbyt obchodzi mnie to, o czym
konkretnie rozmawiały. Chcę pokierować się w stronę głównej sali,
jednak zostaję zatrzymana przez męskie ciało
Znajdziecie go pod tym linkiem:
- Co za spotkanie. - unoszę wzrok ku górze, by zobaczyć osobę, na którą wpadłam
- Wiesz, że to było dosyć chamskie? - prycha cicho pod nosem dając mi znak, że zbytnio go to nie obchodzi
- To było niechcący. - wzrusza ramionami, jakby to, co się stało nie zrobiło na nim wrażenia - Poza tym pewnie już wyszedł.
- To nie zmienia faktu, że zrobiłeś to
na pewno specjalnie! - krzyknęłam głośniej, niż miałam w zamiarze - Wbij
to sobie w końcu do głowy, że nikt wiecznie nie będzie ci schodził z
drogi. Nie wszyscy z pewnością boją się ciebie, jak twoi pracownicy.
- Zdziwiłabyś się. - teraz to ja prycham cicho pod nosem w geście irytacji - Matt na pewno chciał zrobić na tobie wrażenie.
- I to ci przeszkadzało? Jesteś
beznadziejny! - wyrzucam ręce w górę, następnie chcę odejść od niego,
jednak mocno przyciąga mnie do siebie. Aby nie znaleźć się zbyt blisko
niego kładę swoje dłonie na jego klatce piersiowej
- Beznadziejny? - wydaje się być
oburzony tym, co przed chwilą powiedziałam - Raczej beznadziejny jest
ten, który nie potrafi niczego dokonać sam. Na przykład mogę powiedzieć,
że Matt jest beznadziejny. Zostawił cię, gdy ty poszłaś wyczyścić
sukienkę, nawet nie zareagował w męski sposób. Chciał ci pokazać, że
jest ... - nie dokańcza, bo sama mu przerywam siarczystym policzkiem -
Nie powinnaś była tego robić.
- Jeśli ktoś tu jest beznadziejny, to
ty! - wyrywam się z jego uścisku i szybkim krokiem kieruję do wyjścia.
Nie zdążam zrobić zaledwie kilku kroków, ponieważ zostaję brutalnie
przyciągnięta z powrotem do Harry'ego
- Zaraz ci pokażę, kto jest
beznadziejny. - syczy przez zaciśnięte zęby. Brutalnym ruchem przyciąga
moje wargi do swoich. Żadne próby wydostania się skończyłyby się
porażką, bo zostaję szczelnie opleciona jego ramionami. Jego silne wargi
całkowicie zawładnęły moimi, w skutek czego oddaję namiętny pocałunek.
Niemal gryzie moje usta w wyczuwalnej złości. Język Harry'ego w szybkim
tempie dostaje się do moich ust - Teraz mi powiesz, że jestem
beznadziejny? - mówi odrywając się na chwilę od moich warg. Mój oddech
przyspiesza, gdy tylko łapie mnie za biodra, by przysunąć jeszcze bliżej
siebie. Niekontrolowanie przenoszę swoje ręce na jego szyję, następnie
wplatam w jego włosy. Wystarczył tylko moment, bym zapragnęła więcej.
Nasze klatki piersiowe unoszą się i opadają w równym tempie. Taki
pocałunek na pewno nie powstrzymałby żadnej dziewczyny, przed
zakochaniem się w nim
- Przestań. - odrywam się od niego, by zaczerpnąć więcej powietrza, które zostało mi odebrane przez pocałunek
- Beznadziejny, czy nie, i tak na mnie
polecisz. - uśmiecha się zwycięsko dumny z tego, co przed chwilą między
nami zaszło. Oddala się ode mnie, jednak zanim całkowicie znika mi z
oczu przysuwa się do mojego ucha - Do zobaczenia w biurze. - szepcze
cichym, jednak namiętnym głosem. Specjalnie ociera się ustami o moją
szyję, by sprawić, bym zapragnęła więcej jego dotyku.
________________________________
________________________________
Niespodzianka! Mam dla was drugi zwiastun! :)
Rozdział podoba się? Komentujcie i wyrażajcie swoje opinie. Chętnie poczytam :)