Budzą mnie promienie słoneczne, które
wdzierają się do pokoju przez zasłony. Dziś pogoda jest ładniejsza, niż
wczoraj. Rozciągam swoje ciało, które ku mojemu zaskoczeniu jest nieco
obolałe i zesztywniałe. Odkrywam, że jestem kompletnie naga. Naciągam na
siebie kołdrę i rozglądam po pokoju. Na niewielkim stoliku stoi prawie
pusta butelka po czerwonym winie i dwie lampki. Na podłodze leżą części
męskiej, jak i damskiej garderoby. W pewnej chwili czuję na sobie czyjś
obcy dotyk. Z cichym piskiem oraz zszokowaniem odwracam się i widzę
leżącego za mną Harry'ego. Podobnie, jak ja, jest kompletnie nagi. Ma
zamknięte oczy, jednak uśmiecha się szeroko. Momentalnie zaczynam
szybciej oddychać, mój oddech jest nierówny i urywany, jakby chce
rozerwać moje płuca, a następnie gardło. Serce wali, jak oszalałe. Szok
całkowicie zawładną moim ciałem oraz umysłem
- To niemożliwe. - szepczę, zakrywam
usta drżącą dłonią. Harry otwiera oczy, wydaje się być zadowolony.
Kładzie się na plecach i podtrzymuje łokciami - To niemożliwe. To nie
mogło się stać. Przespaliśmy się. Z własnym szefem. Nie, nie mogłam tego
zrobić, to niemożliwe. Nie. - szepczę zszokowana sama do siebie, jąkam
się, a słowa układające się w zdania z trudem wypowiadam
- Mmm. - mruczy. Przybliża się do mnie, składa pocałunki na moim ramieniu - Tak, przespaliśmy się. - mówi, jak gdyby nigdy nic
- Dla ciebie to nic poważnego?! -
podnoszę głos, on w odpowiedzi wzrusza ramionami wciąż z szerokim
uśmiechem - Byliśmy pijani i to nic nie znaczyło! - wstaję do pozycji
siedzącej, moje dłonie wędrują na głowę. Jak mogłam do tego dopuścić?
Zdradziłam samą siebie. Wbijałam sobie do głowy to, że nigdy nie
prześpię się z własnym szefem. Złamałam swoją własną żelazną zasadę,
której chciałam się trzymać. Zdradziłam siebie i jest mi z tego powodu
wstyd. Wstyd mi za to, że dopuściłam się tego. Mam wyrzuty sumienia, że
zrobiłam to z nim. Gdybym mogła, to cofnęłabym czas, jednak nie mogę.
Gdybym może wczoraj nie wypiła ani kropli wina i od razu położyła się
spać, to może nic by się nie stało. Dlaczego to wszystko tak się
potoczyło? Dlaczego moje relacje z nim są inne, niż powinny? Z pewnością
żadna z pracownic firmy nie spróbowałaby nawet się do niego zbliżyć,
więc dlaczego akurat padło na mnie? Dlaczego tak bardzo chce mnie mieć?
Czym sobie na to zasłużyłam? Chciałam tylko pracować, rozwijać się,
zamiast tego przespałam się z szefem i złamałam własną zasadę. Czuję się
okropnie, straciłam swoją wartość
- Seks zawsze coś znaczy, skarbie. - szepcze cichym, seksownym głosem. Odwracam głowę w jego stronę, wciąż uśmiecha się
- Nie, dla mnie to nic nie znaczyło i nigdy nie będzie nic znaczyć. - moja wartość w moich własnych oczach diametralnie spadła
- Wiem, że to nic dla ciebie nie
znaczyło. - w jego głosie można wyczuć odrobinę zawiedzenia, podnosi się
do pozycji siedzącej, nasze ramiona dzieli kilka centymetrów - Wiesz,
chciałbym, żeby to pozostało między nami. - mówi spokojniejszym,
poważniejszym tonem, ściąga z siebie kołdrę przy tym odkrywając całe
swoje ciało, siada na krawędzi łóżka, sięga po swoje czarne bokserki,
które zakłada na siebie - Fajnie by było, gdybyśmy niedługo wyjechali. -
podaje mi moje ubrania z podłogi
- Chcę wiedzieć. - przerywa swoją czynność i zaczyna patrzeć na mnie - Które z nas pierwsze zaczęło? - odwraca wzrok
- Ja. - wiem, że to dla niej ważne, by trzymać się ode mnie z daleka, więc zrzucę winę na siebie, niech nie męczy się z tą myślą
- Dlaczego to zrobiłeś? - pytam szeptem. Doskonale wiedział, że chcę trzymać się od niego z daleka, jak przystało na pracownicę
- Wino, atmosfera, brak kontroli nad
samym sobą. - po podaniu moich ubrań, zaczyna zakładać swoje - Ubierz
się, za chwilę wyjeżdżamy. - jego ton głosu jest nieco zdenerwowany, ale
i nieco zawiedziony. Wstaje z łóżka i kieruje się do łazienki razem ze
swoimi ubraniami. Ściągam z siebie kołdrę, by szybko ubrać się. Zakładam
bieliznę, czarną spódnicę z wysokim stanem sięgającą do kolan, białą
bluzkę wkasaną w spódnicę oraz czarną marynarkę wziętą z kanapy. Siadam
na niej i zdejmuję z włosów frotkę. Przeczesuję palcami włosy, by
poprawić je. Dziś pozostawię je rozpuszczone. Niepotrzebną frotkę chowam
do swojej torebki
- Rozpuszczone bardziej mi się
podobają. - unoszę wzrok ku górze. Harry jest już ubrany, stoi oparty o
futrynę od drzwi łazienkowych - Możemy już jechać? - spogląda najpierw
na zegarek, po czym z powrotem na mnie. Kiwam głową w odpowiedzi na jego
pytanie. Wstaję z kanapy wraz ze swoją torebką, a Harry odpycha się od
futryny. Obydwoje kierujemy się w stronę drzwi. Brunet otwiera je i
wypuszcza mnie pierwszą. Zamyka za sobą drzwi, a klucz nadal trzyma w
dłoniach, by za chwilę oddać go w recepcji. Całą drogę raczej
przejedziemy w ciszy. Ta cisza będzie raczej kojąca, po bardzo burzliwym
dla mnie poranku.
~*~
Wchodzimy do dużego wieżowca. Z
zewnątrz wygląda spektakularnie, a wewnątrz przekracza wszystkie moje
oczekiwania. Ta firma musiała naprawdę sporo kosztować. Wszystko
idealnie dopracowane, nawet najmniejszy szczegół. Musieli włożyć w to
sporo pieniędzy, ale i umiejętności w zagospodarowanie wnętrza. Naprawdę
zapiera dech w piersiach. Nawet nie chcę wiedzieć, ile pieniędzy w to
włożyli. Cały czas przez hol przechodzi mnóstwo ludzi. Pracownice
elegancko ubrane, pracownicy w gustownych garniturach. Wszyscy są czymś
zajęci, mają w dłoniach jakieś dokumenty lub teczki. Śpieszą się, by
wykonać swoją pracę
- Pan Styles, jak miło pana znów
widzieć. - odwracam wzrok w kierunku mężczyzny, który wypowiedział te
słowa. W naszą stronę idzie dobrze zbudowany brunet, na jego twarzy
gości uśmiech, który wywołuje dołeczki w policzkach. Malinowe, pełne
usta, dobrze zarysowana szczęka, zielone tęczówki - Bardzo cieszymy się,
że w końcu pan przybył. - witają się poprzez podanie ręki
- Pan Smith. - wita go krótko Harry. -
To jest moja asystentka, Mercedes Williams. - brunet kieruje swój wzrok
na mnie. Skanuje moje ciało od góry do dołu. Przyjazny uśmiech zmienia
się w bardziej zadziorny, seksowny, a oczy zmieniają kolor na
ciemniejszy, pełen pożądania. Patrzy na mnie z wyższością. Wyciąga w
moim kierunku rękę, którą niepewnie ściskam, by odpowiedzieć na gest
- Taylor Smith, miło mi poznać tak
piękną kobietę. - całuje zewnętrzną stronę mojej dłoni - Spotkanie
odbędzie się za 15 minut. W pokoju nr. xxx. Na samej górze. - mówiąc te
słowa ciągle patrzy na mnie, Harry kiwa głową w geście pożegnania.
Oddalamy się od mężczyzny, jednak na chwilę spoglądam jeszcze na niego.
Wciąż stoi w miejscu, ze szczególną uwagą i wyraźnym pożądaniem patrzy
na moje ciało, które uważnie skanuje. Szybko odwracam swój wzrok, aby
nie mierzyć się z jego nieprzyjemnym dla mnie spojrzeniem. Zamiast tego
skupiam się na Harry'm, który prowadzi nas w stronę windy. Musiał tu już
być, skoro zna ten budynek
- Stało się coś? - pyta niespodziewanie wyrywając mnie z moich myśli - Masz tremę przed spotkaniem? - kiwam przecząco głową
- Nie, chodzi mi bardziej o tamtego mężczyznę. - wchodzimy do windy, Harry naciska odpowiedni przycisk, a winda rusza
- O Taylor'a? - kiwam twierdząco głową patrząc na niego - Niby dlaczego? - mogę mu zaufać i powiedzieć o moich podejrzeniach?
- Dziwnie się na mnie patrzył. Mam jakieś dziwne przeczucia. - splatam ręce na piersi - Naprawdę tego nie widziałeś?
- Niezbyt. - drzwi windy rozsuwają się,
nie znam tej firmy, więc to Harry prowadzi mnie. Szczerze mówiąc,
dziwnie na mnie patrzył, jakby zaraz miał mnie rozebrać wzrokiem. Jeśli
on będzie na spotkaniu, to pewnie wbije mnie w fotel swoim spojrzeniem.
Harry w dalszym ciągu nie wydaje się być tą wiadomością zbyt przejęty.
Prowadzi nas do pokoju nr. xxx. Otwiera mi drzwi, bym weszła do
pomieszczenia, jako pierwsza. Sala podobna do naszej, gdy mamy jakieś
spotkanie. Nikogo nie ma oprócz nas. Jak zwykle pierwsi. Siadamy na
miejscach, gdzie na plakietkach piszą nasze nazwiska. Czuję pewnego
rodzaju ulgę, gdy siedzę obok niego. Tylko jego znam i wiem, że tylko
jemu mogę zaufać. To świat biznesu, tutaj trzeba się liczyć, żeby coś
osiągnąć
- Nie musisz się o nic martwić. Taylor
nic ci nie zrobi, póki jesteś przy mnie, albo w grupie. - unoszę na
niego wzrok, on również patrzy na mnie - To zbyt szanowany biznesmen,
żeby chciał pakować się w jakieś skandale, czy romanse z kobietami.
- To dlaczego patrzył na mnie w dziwny sposób, jakby zaraz miał mnie zgwałcić? - podnoszę głos, by dotarły do niego moje słowa
- Ponieważ jesteś atrakcyjną kobietą.
Uwierz mi, że każdy mężczyzna chciałby cię mieć dla siebie i nie
chciałby się tobą z nikim dzielić. Te spojrzenia powinny cię samą dla
siebie dowartościować. Nie dziw się, że ktoś popatrzy na ciebie w taki
sposób.
- Czyli, że jak mnie ktoś zgwałci, to ma to mnie bardziej dowartościować? - kiwa z przekonaniem przecząco głową - Czyli jak?
- Czyli, że jesteś atrakcyjną kobietą, a
takie spojrzenia są często spotykane. Nie zwracaj na to uwagi i po
sprawie. - kończy, by czasem nie powiedzieć czegoś nie na miejscu. Po
krótkiej chwili drzwi otwierają się, a do pomieszczenia wchodzi kilka
osób, które siadają na swoich miejscach. Zapewne biznesmeni ze swoimi
asystentkami. Jestem zbyt przejęta swoimi sprawami 'prywatnymi', żeby
zainteresować się spotkaniem. Najbardziej martwi mnie sprawa z rana.
Dlaczego przespaliśmy się? Dlaczego musieliśmy tyle wypić, że
straciliśmy panowanie nad sobą i kontakt z rzeczywistością? To było
szczeniackie zachowanie. Zachowaliśmy się, jak dzieci. Nic nie pamiętam z
wczorajszego wieczora po spożyciu większej ilości alkoholu. To on
zaczął jako pierwszy. To on wykonał pierwszy ruch. Zaczął mnie uwodzić,
rozbierać. Wykorzystał to, że byłam pijana i przespaliśmy się. Pieprzony
alkohol. Dziwi nie to, że rano obudziłam się niezwykle wypoczęta, ale i
nieco zesztywniała. Czułam się świetnie, jakby w nocy ktoś zrobił mi
masaż na moje obolałe ciało. Nie dałoby się opisać tego prostymi,
zwykłymi słowami. Sposób, w jaki to zrobił musiał być niezwykle
przyjemny. Gdybym cokolwiek pamiętała, to z pewnością mogłabym o tym
więcej powiedzieć. Skoro obudziłam się wypoczęta, to musi mieć niezwykłe
umiejętności. Kolejny dowód na to, że większa część pracownic w biurze
pewnie z chęcią wypróbowała jego 'umiejętności'. Gdybym tylko pamiętała
to, co zdarzyło się wczoraj ... Musimy się od siebie oddalić. Jesteśmy
zbyt blisko siebie, jak przystało na pracownicę i szefa. Nasze relacje
są zbyt bliskie, niż powinny. Nie chcę wzbudzać żadnych podejrzeń ze
strony innych osób z firmy. Jeśli coś zauważą, będą dociekać prawdy. Nie
odpuszczą, dopóki nie poznają całej prawdy o naszych relacjach.
Ciekawość ludzka nie ma granic. Wracając do sprawy tamtego bruneta,
Taylor'a. Gdyby nie miał wobec mnie żadnych zamiarów, to z pewnością nie
patrzyłby na mnie w taki sposób, w jaki patrzył. Mam dziwne przeczucia,
że coś może się stać, coś, czego nie będę się w żaden sposób
spodziewała. Czasem czuję się wobec mężczyzn bezbronna i to właśnie
najbardziej mi zagraża. Z moich myśli wyrywa mnie obca, męska ręka na
moim udzie pod osłoną stołu. Szybko strzepuję ją, gdy domyślam się do
kogo ta ręka należy. Wzrok kieruję na niego. Na osobę obok mnie. Tym
ruchem chciał wybudzić mnie z mojego transu
- Możemy zarządzić chwilę przerwy? -
odzywa się jakiś mężczyzna, któremu zaczyna dzwonić telefon w kieszeni.
Rozglądam się po wszystkich zgromadzonych osobach. Ta propozycja chyba
jest im na rękę. Mężczyzna wychodzi z dzwoniącym telefonem
- Napiłabym się wody. - odwracam wzrok na Harry'ego
- Na korytarzu jest butla z wodą,
przynieść ci? - kiwam przecząco głową, sama mogę iść sobie po kubeczek z
wodą mineralną - Jak chcesz. - wstaję ze swojego miejsca i kieruję się
na korytarz. Pcham duże, drewniane drzwi, by wyjść. Butla z wodą jest
parę kroków ode mnie. Nikogo nie ma na korytarzu, oprócz mnie. Podchodzę
do niej. Wyciągam jeden przezroczysty kubeczek, do którego nalewam
sobie wody. Słyszę czyjeś kroki, które z każdą chwilą są coraz
głośniejsze. Ktoś idzie w moją stronę. Odwracam głowę w kierunku osoby,
która podąża w moją stronę i jest coraz bliżej. Kieruje się tutaj
Taylor, w dłoniach trzyma jakieś teczki zapewne z dokumentami. Na jego
twarzy od razu pojawia się zalotny uśmiech, gdy tylko zauważa mnie na
swojej drodze
- Panno Williams, co robi tutaj pani
sama? - zatrzymuje się obok mnie, uśmiecha się zadziornie. Unoszę w górę
kubek z wodą, by pokazać po co wyszłam. Biorę kubeczek do ust, by nie
odzywać się zbytnio i aby odszedł ode mnie i zostawił w spokoju -
Spotkanie chyba jeszcze się nie skończyło? Macie przerwę? - kiwam
twierdząco głową. Gniotę kubeczek, który wyrzucam do kosza - Wiesz,
dziwi mnie to, dlaczego Styles zostawił cię tutaj samą? Wyszła
dobrowolnie sama? - pyta ciekawsko
- Tak, chciałam napić się wody. Muszę wracać. - odwracam się do niego tyłem, serce zaczyna szybciej bić, gdy zatrzymuje mnie
- Wiesz, Styles na pewno nie
przepuściłby takiej okazji. - marszczę brwi nie wiedząc o czym on mówi.
Staram się poluźnić jego uścisk na moim nadgarstku, jednak na marne.
Zdenerwowanie opanowuje mój umysł, chęć ucieczki bierze górę - Jestem
pewien, że zdążył się już do ciebie dobrać szybciej, niż zaczęłaś u
niego pracować, mylę się? - kiwam twierdząco głową
- Tak, mylisz się. - jąkam się, zaczynam się bać, czuję taki sam strach, jak wtedy jakiś mężczyzna próbował mnie zgwałcić
- Coś czuję, że nie. Styles jest zbyt
dobry, by przepuścić taką okazję. Pewnie mówił ci już, że jesteś
atrakcyjną kobietą, prawda? - próbuję wyswobodzić się z jego uścisku,
jednak jego uścisk jest na tyle silny, że nie potrafię tego zrobić. Jest
silniejszy ode mnie. Właśnie w takich chwilach najbardziej boję się
mężczyzn - Spieszy ci się gdzie? - pyta zdziwiony moim zachowanie
- Chciałabym wrócić na spotkanie. -
właśnie w tej chwili drzwi od sali spotkań otwierają się i wychodzi z
nich Harry. Uścisk Taylor'a od razu zostaje zdjęty z mojego nadgarstka,
gdy tylko zobaczył go
- Mercedes, coś nie tak? - pyta swoim
poważnym, formalnym tonem. Kiwam przecząco głową, by nie rozpętać
jakiejś awantury - W takim razie zapraszam na spotkanie. - ręką wskazuje
na drzwi, bym weszła do środka. Bez żadnego marudzenia stosuję się do
jego polecenia. Czuję ulgę, że pojawił się akurat w tym momencie. Kto
wie, co mogło wpaść Taylor'owi do głowy. Zanim wchodzę do sali i zamykam
drzwi, słyszę jeszcze kawałek ich rozmowy - Lepiej zostaw ją w spokoju,
inaczej będziesz miał do czynienia ze mną.
______________________________
Jejku! Jejku! Jejku! Na początek chciałabym bardzo podziękować za 27 komentarzy pod ostatnim rozdziałem! ♥ Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę! ♥
W podziękowaniu kolejny rozdział pojawi się dużo wcześniej :)
Mogę liczyć na 30 komentarzy w takim razie? :)