Rankiem budzą mnie promienie słoneczne,
które dostają się przez zasłony do pomieszczenia, w którym się
znajduję. Światło drażni moje jeszcze zaspane oczy. Mruczę cicho pod
nosem w geście irytacji, po czym przekręcam się na bok. Śnieżno białą
pościel naciągam na głowę, by nie dopuszczać ani centymetra światła do
oczu. Łóżko jest niezwykle wygodne, by z niego wstać. Niechętnie zrzucam
z siebie kołdrę i wstaję do pozycji siedzącej. Dłońmi pocieram zaspaną
twarz. Przeczesuje palcami włosy, ponieważ nie mam przy sobie żadnego
grzebienia. Dopiero po rozejrzeniu się po pokoju orientuję się, że nie
jestem w swojej sypialni. Musiałam wczoraj zasnąć, podczas pilnowania
go. Na sobie nadal mam ubrania z wczorajszego dnia. Czarną spódniczkę z
wysokim stanem, białą koszulę wkasaną w czarny materiał. Muszę wracać do
domu, nie powinno mnie tutaj być. Zrzucam z siebie kołdrę. Wstaję z
łóżka i kieruję się do wyjścia. Otwieram drzwi, by wyjść. Słyszę czyjeś
kroki w kuchni. Być może tam jest Harry. Na boso idę w jego stronę. Do
salonu dostaje się mniej rażącego światła, bo zasłony od drzwi
tarasowych są przysłonięte. Widzę go za wysepką kuchenną, w dodatku jest
tylko w czarnych bokserkach. Moje oczy niekontrolowanie zniżają się w
dół, na jego pośladki. Teraz mam go przed sobą w całej okazałości, nie
licząc bokserek. Muszę przestać się na niego gapić. Pamiętaj, Mercedes
tylko i wyłącznie praca, nic więcej. Podchodzę do niego bliżej.
Odchrząkam głośniej, by zwrócić jego uwagę
- Dzień dobry, Mercedes. - odwraca się w
moją stronę, uśmiech od razu wskakuje na jego usta - Wiedziałem, że
pewnego wieczora przyjdziesz tutaj. - w dłoniach trzyma niewielką paczkę
z czerwonymi winogronami, które pojedynczo przeżuwa w buzi
- Wczoraj zadzwoniłeś do mnie, byłeś
pijany w dodatku. Byłam pewna, że pod wpływem alkoholu zrobisz coś
sobie. - od razu zaprzeczam. Niech nie myśli, że przyszłam do niego. Nie
chciałam mieć go na sumieniu, gdyby ktoś znalazł go martwego, czy coś
- Dlatego mnie pocałowałaś? - odkłada owoce na blat kuchenny, ręce splata na piersi, lekko przechyla głowę w lewo i mruży oczy
- Byłeś pijany. Na pewno coś ci się uroiło. - chichocze cicho z mojej wypowiedzi - To był z pewnością alkohol.
- Całowałaś mnie. Nawet mam dowód. Rano
przed lustrem zobaczyłem, że mam na ustach resztki twojej blado różowej
szminki. Jak mi to wyjaśnisz? - udaje zamyślonego - Nie ma na to innego
wytłumaczenia, niż to, że całowałaś mnie. Dobrowolnie.
- Nie tylko ja mam taką szminkę. Może wczoraj całowałeś się z jeszcze jakąś dziewczyną? Byłeś pijany i tyle w tym temacie.
- Wczoraj po kolacji z własnym ojcem od
razu wróciłem do domu, tam dopiero napiłem się wina. Dziwne jest to, że
akurat ty byłaś wczoraj w moim mieszkaniu i to ty masz taką samą
szminkę, którą ja rano miałem na ustach. Jak to wytłumaczysz, skarbie?
- Może ty też malujesz usta taką samą szminką, co ja? - okropne kłamstwo, ale nie przyznam się do tego, że go pocałowałam
- Sugerujesz, że maluję się? - dłonie
wyrzucam w powietrze, jakby chcę obronić się przed atakiem, podchodzę do
wysepki kuchennej i siadam na jednym z wysokich wolnych krzeseł - W
łazience mam raczej męskie rzeczy, zamiast jakiś kosmetyków.
- A skąd mam mieć pewność, nie sprawdzałam twojej łazienki. - opieram się obydwoma łokciami o blat wysepki kuchennej
- Zapewniam, że nie. - pochyla się nad blatem, opiera się łokciami - Skończmy temat. Może wypijesz kawę, albo chociaż herbatę?
- Kawę. - kiwa głową w odpowiedzi.
Odkręca się do mnie tyłem. Wyjmuje z szafki dwa białe kubki oraz kawę.
Do kubków wsypuje dwie łyżeczki kawy i cukru. Zaparza je gorącym
wrzątkiem, po czym podaje mi - Dziękuję. - biorę do rąk kubek, który
przykładam do ust, by upić niewielki łyk gorącej cieczy - Powinniśmy
chyba uzgodnić sprawy dotyczące jutrzejszego spotkania, prawda?
- Tak, mam kopie w domu, więc nie musimy jechać specjalnie do biura po dokumenty. Możemy to załatwić na miejscu. Tutaj.
- Wolałabym, żebyśmy zrobili to w
biurze. - poprzednim razem też zapewniał, że możemy załatwić sprawę
reklamy w jego mieszkaniu. Skończyło się tym, że próbował się do mnie
dobrać, a ja uderzyłam go w krocze i oczywiście uciekłam
- Chciałabyś widzieć spojrzenia ludzi,
których będzie ciekawiło to, dlaczego przyjechaliśmy razem do pracy?
Mogliśmy być na przykład po spędzonej nocy razem, albo jeszcze
moglibyśmy wracać z jakiegoś hotelu, także po upojnej nocy.
- Oczywiście, że tego nie chcę. -
zaprzeczam. Nikt nie może zobaczyć nas razem. Nie chcę słyszeć plotek na
swój temat. Plotki to zawsze kłamstwa, jednak z małym ziarenkiem
prawdy. Nie chcę słyszeć, że romansuję z własnym szefem, ponieważ to
kłamstwo
- Więc załatwimy to tutaj. - bierze
swój kubek do rąk, z którego upija łyk brązowej cieczy - Pójdę się
ubrać, a ty jeśli chcesz, możesz wziąć prysznic. - odstawia kubek i
kieruje się do swojej sypialni - Niedawno była tutaj moja siostra,
zostawiła po sobie jakieś ubrania, może chcesz się przebrać? - niepewnie
skinęłam głową. Odwraca się i idzie do sypialni. Czekam na niego, by
iść wziąć poranny prysznic. Czuję się nieswojo będąc u niego w domu. W
każdej chwili może się coś stać. Obawiam się, że w końcu może między
nami do czegoś dojść. Tego najbardziej się obawiam. Obawiam się tego, że
mogę się w nim zakochać. Nie chcę tego. Nie chcę się w nim zakochać.
Wiem, że nie jestem zdolna do miłości, jednak zdołałam zakochać się w
Will'u, więc skąd mam mieć pewność, że to nie będzie to samo z Harry'm?
Nigdy nie mamy pojęcia, co może się stać, ani w kim się zakochamy. Nie
chcę obdarzyć go uczuciem, bo wiem, że on nie jest taki, jak ja. On z
pewnością nie chce być w stałym związku, nie będzie dbał o swoją
dziewczynę. Widzę, jak zachowuje się wobec mnie. Nie szanuje mnie, jako
kobiety. Uważa, że przy pierwszej okazji wskoczę mu do łóżka. Jestem dla
niego tylko nic nie znaczącą asystentką. Gdyby mógł, to wykorzystałby
mnie i zwolnił, jednak nie dopuszczę do tego. Nie chcę, by zwolnił mnie.
Nie pasujemy do siebie i dlatego wciąż skaczemy sobie do gardeł.
Czasami mam myśli, że chciałabym wszystko rzucić i po prostu pracować u
taty w biurze. Tam byłabym szanowana przez szefa, który byłby moim tatą.
Moje myśli zostały przerwane przez męskie odchrząknięcie. Odwróciłam
się przodem do Harry'ego, który wyciąga w moim kierunku ubrania. Biały,
bawełniany sweter oraz czarne, obcisłe spodnie. Wstaję z miejsca i
odbieram od niego rzeczy
- Idź się wykąpać, a ja przygotuję
dokumenty w bibliotece. - kiwam głową w odpowiedzi. Idę w kierunku
łazienki. Chciałabym mieć to już wszystko za sobą. Powinnam wziąć sobie
kilkudniowy urlop, by wszystko w spokoju przemyśleć. Powinnam przemyśleć
to, czy na pewno chcę pracować jako jego asystentka. Wciąż dręczą mnie
myśli o ciągłym pilnowaniu się, w szczególności męczy mnie moje
sumienie. Chciałabym w spokoju chodzić do pracy bez ubaw, że szef może
mnie dotknąć. Wcale nie powinno mnie tu być, powinniśmy być w biurze,
nie tutaj. Jestem jeszcze bardziej zdenerwowana, bo wiem do czego on
jest zdolny. Nie podoba mi się to, że tracę swoją pewność siebie przy
nim i skutki są okropne. To wszystko przez jego oczy. Potrafią mnie
przerazić, ale jednocześnie zaintrygować. Naciskam na klamkę, by
otworzyć drzwi i wchodzę do łazienki. Rozbieram się do naga, po czym
wchodzę pod prysznic. Odkręcam ciepłą wodę, która otula przyjemnie moje
ciało. Są tutaj tylko męskie szampony, jednak zauważam mydło o zapachu
róż. Nie mam innego wyjścia. Rozcieram mydło w dłoniach i okrężnymi
ruchami myję swoje ciało. Resztki spłukuję wodą. Przez przypadek
rozlewam ją na płytki. Wyciągam rękę po ręcznik, którym owijam się.
Wychodzę spod kąpieli. Przez moją nieuwagę nie zauważam kałuży wody, w
skutek czego przewracam się. Upadając zawadzam o szafkę, przez co
rozcinam sobie skórę na czole. Czuję, jak powoli ze skóry kapie krew.
Przykładam dłoń do czoła, by zatamować jakoś krwawienie
- Harry! - wołam go, aby pomógł mi -
Harry, proszę przyjdź! - krzyczę. Słyszę jego szybkie kroki. Mocno
szarpie za klamkę i wchodzi do łazienki. Widząc mnie siedzącą na
podłodze z krwią na czole podbiega do mnie zszokowany i klęka przy mnie -
Przewróciłam się o kałużę wody i rozcięłam sobie skórę. - odpowiadam na
jeszcze nie zadane przez niego pytanie. Nic nie mówiąc bierze mnie na
ręce w ślubny sposób i wynosi z łazienki. Kieruję się do salonu. Kładzie
ostrożnie na kanapie. Podchodzi do jednej z szafek kuchennych i wyciąga
z niej białą, podręczną apteczkę z czerwonym krzyżykiem. Siada
niedaleko mnie. Przysuwa się bliżej, żeby mieć większy dostęp do mojego
nieco zakrwawionego już czoła. Wyjmuje z apteczki jakiś materiał, którym
wyciera krople krwi ze skóry. Na gazik wylewa wodę utlenioną, którą
wyczyści ranę. Mocno zaciskam szczękę, zanim jeszcze mnie dotknie
- Może nieco za szczypać. - uprzedza
mnie. Delikatnie dotyka i wyciera krew, by sprawić mi jak najmniej bólu.
Mogłam uważać i wytrzeć tamtą kałużę wody, zanim zdecydowałam się wyjść
spod prysznica. Przynajmniej teraz nie miałabym rozciętego czoła
- Przepraszam. - zdziwiony odciąga dłoń od skóry, w geście niezrozumienia marszczy brwi - Przepraszam, za kłopot.
- Nie ma żadnego kłopotu. To mogło
zdarzyć się każdemu. Powraca do wykonywania swojej czynności. Cicho
jęczę, gdy mocniej naciśnie na skórę. Staram się nie patrzeć w jego
oczy. Po wyczyszczeniu rany nakleja plaster, by nie dostały się do rany
bakterie. Na koniec całuje mnie delikatnie w ranę, jak mama dziecka,
które przed chwilą wróciło z płaczem z dworu z rozciętym kolanem lub
inną częścią swojego drobnego ciała. Zdziwiona jego uroczym ruchem
unoszę lekko kącik ust do góry, on odpowiada tym samym
- Jest mi głupio. Powinnam uważać. - chowa wszystko z powrotem do białej apteczki i odkłada ją na podłogę obok kanapy
- To mogło zdarzyć się każdemu. -
powtarza swoje słowa. Wzdycham głośno, czuję się skrępowana, gdy siedzę
przed nim w samym ręczniku, w dodatku nie mam pod ręcznikiem żadnej
bielizny. Nerwowo splatam ze sobą palce i przygryzam wargę
- Powinnam się ubrać. - mówię po chwili
ciszy. Musimy omówić sprawy jutrzejszego spotkania, a nie siedzieć
bezczynnie na kanapie. Wstaję ze swojego miejsca i idę z powrotem do
łazienki ubrać się. Zakładam bawełniany, biały, nieco za duży na mnie
sweter i czarne, obcisłe spodnie. Wychodzę kierując się do biblioteki, w
której jest z pewnością już Harry. Wchodzę i zastaję go siedzącego nad
dokumentami. Podchodzę i siadam niedaleko niego, by zachować odpowiedni
między nami dystans
- Od czego mamy zacząć. - biorę jedną kartkę do rąk i zaczynam czytać to, co jest na niej napisane czarnym tuszem
- Po pierwsze musisz się porządnie
wyspać, żeby jutro nie wyglądać na niewyspaną. Po drugie chciałbym,
żebyś rozmawiała tylko ze mną i wyłącznie ze mną. - przybiera
poważniejszy, groźniejszy ton, powraca bezczelny i władczy biznesmen -
Najlepiej by było, gdybyś mówiła do mnie pan Styles, a nie Harry. Musisz
się mnie pilnować, słuchać mnie i jeśli nie będziesz miała nic
ciekawego do powiedzenia, to siedź cicho na swoim miejscu. Jesteś moją
asystentką, więc pokaż się z jak najlepszej strony. - patrzę na jego
twarz, jest zbyt zajęty papierami, żeby spojrzeć na mnie. Powrócił
dominant, którego nie potrafię znieść
- Dobrze. - odkładam kartkę papieru na stolik i opieram się o kanapę - Moglibyśmy porozmawiać? - wciąż na mnie nie patrzy
- Ciągle rozmawiamy. - chowa dokumenty do teczek
- Chciałabym wziąć urlop. - nieruchomieje, odwraca głowę w moją stronę - Tylko na kilka dni.
- Mogę wiedzieć w jakim celu? - zmarszczka na jego czole powiększa się, gdy zbieram się do wypowiadania zdań
- Muszę uporządkować parę spraw. Dokładnie wszystko przemyśleć. To tylko kilka dni, nic wielkiego.
- Przykro mi, ale nie mogę się na to
zgodzić. - wypuszczam całe powietrze z płuc w geście całkowitej porażki -
Muszę mieć cię przy sobie przez cały czas asystentkę. Doskonale wiesz,
że nie możesz opuszczać się w pracy, a ja nie mogę jej zaniedbać.
Potrzebuję cię w biurze. Jest mi naprawdę przykro, ale nie mogę się na
to zgodzić.
_______________________________________
Rozdziały będą się pojawiały w każdy czwartek!
Mogę liczyć na 20 komentarzy? :)
Świetny rozdział! Słaba z niej kłamczucha, kurde facet kosmetyki trzyma w łazience xdd ehh.. czekam na nn <3 :**
OdpowiedzUsuńomg, omg, omg
OdpowiedzUsuńnie wiem co napisać, już nie mogę się doczekać nowego rozdziału
Jezu, bokserki, szminka, czoło, urlop omfg za dużo hahahahahahaha
ale cudowny rozdział
kocham to ff ♥
Całuję i pozdrawiam @luvmyStyles_94 x
Świetny rozdział :) Ale może mogłabyś dodawać 2 rozdziały w tygodniu ? :)
OdpowiedzUsuńJgewvrcjncwhrinciurbc
OdpowiedzUsuńGenialne Harry w bokserkach >>>>>>>>> ihecbruryfb i jaki opiekunczy *.* noe moge doczekac sie nastepnego xx kocham @Faza_Bo_Hazza
omg
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
Harry taki opiekuńczy jhgfb
czekam na next :)
Harry w bokserkach= raj dla moich oczu *O*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ! <3
Harry jaki opiekuńczy xx
Hyhy, nie zgodził się na jej urlop...Hy hy xd Wszyscy wiemy dlaczego ;d Chce, żeby Mercedes była blisko Niego xd
Do następnego <3
@lovju69
Jshxohdogdhkd
OdpowiedzUsuńHARRY W BOKSERKACH >>>>>
@Karu_xxx
A myślałam że coś się wydarzy między nimi.
OdpowiedzUsuńdostałam zajebisty prezent na imieniny<3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) czekam na następny
OdpowiedzUsuńwooow, świetny rozdział, juz nie moge doczekać sie nastepnego :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny <3
OdpowiedzUsuńjeśli byliby razem to byliby najzajebistrza parę na zawsze <3
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńGenialny
Cudo
Nie mogę doczekać się następnego
Strasznie ciesze się, że nie skończyłaś z pisaniem tego bloga <3
Dobre!! @pola_juzyszyn
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńCiekawe jak potoczy sie dalej akcja
Hahaha...nie moge z tego fragmentu kiedy twierdzi iz Harry sie maluje :DCzekam na next-roxi:)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Nie mogę się doczekać następnego! ^^
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe przez niego rozpatrzenie jej decyzji o urlopie 😂😂
OdpowiedzUsuń