Dokumenty, faksy, listy. Litery ułożone
w słowa, słowa ułożone w zdania, które wydają się nie mieć końca. Litry
tuszu wylanego na kartki. Tony papierów do przejrzenia. Stosy teczek,
które zapychają szafki. Kilka półek z tym dziadostwem, nawet chyba pełna
szafa. Stanie na nogach kilka godzin przy półkach. Czekanie do przerwy,
do wypicia ukochanej kawy dla wzmocnienia, rozmowy z innymi
pracownikami. Pracuję już drugą godzinę przy porządkowaniu i sprawdzaniu
dokumentów. Dostałam takie zlecenie od Harry'ego, więc muszę się z tym
jakoś uwinąć. Powoli dostaję szału, gdy pomylę się lub pominę jakieś
zdanie. Zaczyna mnie to męczyć. Zaczynam dostawać załamania nerwowego.
Ciągle mam coś na głowie, jak nie w pracy, to w życiu prywatnym. Czy to
się kiedyś skończy? Moje życie prywatne nie jest zbyt kolorowe. A czego
się spodziewałam? Myślałam, że wszystko będzie mnie omijać? Problemy
będą tylko pracy? Nic, co jest oczywiste nie przyszło mi do głowy.
Myślałam tylko o pracy, a o życiu prywatnym zupełnie nic. Dlaczego to
wszystko zaczęło mnie spotykać, gdy tylko zaczęłam tutaj pracować? Zanim
podjęłam się tej pracy żyłam w spokoju, nie martwiłam się o nic, oprócz
poświęcania czasu dla rodziny, czy spotykania się z przyjaciółmi.
Praca, praca i jeszcze raz praca. Jednak czy tylko praca jest temu
winna? Czy są jakieś inne osoby, które wpływają na mój aktualny stan?
Czy ktoś wywrócił moje życie do góry nogami? Czy moja praca opiera się
tylko na pracy w biurze przy papierach, jako asystentka? Moja praca to
też problemy, kłopoty, miliony myśli na sekundę. Zajmuję się błahostkami
zamiast myśleć o wykonywaniu swojego zawodu. Moje myśli przerwał obcy
dotyk na moich biodrach, czuję za sobą obce ciało, które jest
przyciśnięte do mojego. Męski oddech zawitał na mojej czyi, podobnie,
jak i męskie, mokre usta. Męskie, silne dłonie podwijają moją spódnicę
do góry
- Może zrobimy sobie małą przerwę? -
seksowny, namiętny głos dociera do mojego ucha. Słysząc te słowa
momentalnie sztywnieję, mięśnie napinają się. W ekspresowym tempie
odwracam się od niego i odpycham od siebie, po czym staję przodem do
niego. Znowu to robi, znowu próbuje mnie dotknąć bez mojej zgody. Mimo
moich gróźb, robi to, na co ma ochotę - Wcześniej jakoś nie
protestowałaś. Teraz zmieniło się coś? Wcześniej byłaś jakoś bardziej,
niż chętna. - mówi bezczelnie, splata ręce na piersi, na jego twarzy
pojawia się bezczelny uśmieszek, próbuje się do mnie zbliżyć, jednak
jeden jego krok w przód, oznacza mój jeden krok w tył. Nie chcę, by mnie
dotykał. W każdej chwili ktoś może wejść do środka
- Cholera, tamto nic nie znaczyło! - podnoszę głos - Nigdy nie będzie i nigdy tego nie powtórzymy! Nie rób więcej takich rzeczy!
- Na pewno podobało ci się i z chęcią
byś to powtórzyła. - przechyla głowę lekko w prawą stronę, na swojej
drodze napotykam ścianę, która blokuje mój ruch, próbuję jakoś uciec
przed jego ciałem, jednak jego ręce znajdują się po bogach mojego ciała
- Wiesz co? Pieprz się. - unoszę ręce w górę w geście zobojętnienia, mam powoli dosyć jego bezczelnego zachowania wobec mnie
- Chętnie, ale z tobą. - gwałtownie
wpija się w moje wargi, unosi tak, bym oplotła swoje nogi wokół jego
bioder. Niekontrolowanie oddaję silny pocałunek. Zawładnął moimi wargami
na tyle, bym oderwała się na chwilę od rzeczywistości, która nas
otacza. Mój oddech staje się nierówny i urywany. Z trudem łapię
powietrze. Dużymi dłońmi mocno ściska moje uda, bym nie wyślizgnęła mu
się z rąk i nie uciekła spod jego silnego uścisku. Próbuję jakoś
odepchnąć jego ciało od mojego, jednak on jest zbyt silny. Mokrymi
pocałunkami zjeżdża w dół, na moją odkrytą szyję, bez problemu zaczyna
obdarowywać ją pocałunkami
- Wiesz, że to gwałt? - zamiast
odpowiedzi słyszę jego cichy chichot. Znajduję w sobie wystarczająco
sił, by odepchnąć go od siebie. Puszcza mnie, staję o własnych siłach na
podłodze, wciąż mocno oddychając. Naciągam spódnicę na odkrytą przez
niego część ciała. On oblizuje swoje malinowe usta, patrzy na mnie z
wyraźną wyższością i podnieceniem
- Oh, dlaczego przerwałaś taką namiętną
chwilę, skarbie? - dłonią dotyka mojego policzka, jednak szybko
odtrącam go silnym szarpnięciem. Nikt nigdy nie będzie dotykał mnie bez
mojej zgody, nie chcę czuć się wobec mężczyzn bezsilna
- Jesteś kompletnym kretynek i dupkiem.
- splata ręce na piersi, przybiera bardziej odważną postawę - Idę na
przerwę. - odwracam się od niego tyłem i zaczynam kierować w stronę
drzwi, zanim jednak naciskam na klamkę słyszę jeszcze jego głos
- Możesz zrobić mi kawę. - kieruję na niego mój morderczy wzrok, przez co spotykam się z jego cichym chichotem
- Sam sobie zrób. - wychodzę trzaskając
przy tym głośno drzwiami. Kobieciarz. Czy on naprawdę myśli, że
kiedykolwiek popełnimy ten błąd jeszcze raz? Nie możemy być bliżej
siebie, niż 20 centymetrów, może nawet i więcej. Co by było, gdyby ktoś
akurat wszedł do gabinetu, podczas, gdy doszłoby do czegoś między nami?
Boję się pomyśleć o konsekwencjach, jakie mogą nas spotkać przez nasze
zbliżenie. Czy tylko ja się o to martwię? On nic sobie z tego nie robi.
Robi to, co tylko zechce. Nie liczą się dla niego konsekwencje, bo to on
jest szefem. Uważa, że każdy będzie trzymał język za zębami, gdy tylko
on chce. Nie może wszystkiego kontrolować. Ludzie potrafią zniszczyć
komuś życie, przez tajemnicę, o której się dowiedzą o danej osobie
- Mercedes? - z moich myśli wyrywa mnie
zaniepokojony głos Tori - W porządku? - kiwam głową w odpowiedzi -
Mogłabym cię prosić, żebyś zaniosła te papiery na niższe piętro? Do
Sean'a Walker'a? - kiwam głową. Podchodzę do niej, po czym biorę od niej
papiery. Uśmiecham się, zanim całkowicie znikam jej z oczu w windzie. W
mojej głowie zapala się małe światełko. Kiedyś byłam na niższym
piętrze, w tym samym gabinecie. Wtedy dowiedziałam się o jakimś planie,
ale nie do końca usłyszałam o co w nim wszystkim chodzi. Może tym razem
dowiem się nieco więcej. Moja ciekawość wtedy wzięła górę, więc zaczęłam
podsłuchiwać. Przynajmniej dowiedziałam się o jakimś 'planie'. Skąd mam
mieć pewność, że ten 'plan' nie jest zły? Gdyby był dobry, to pewnie
nie uważaliby na to, co mówią? Chcieliby, żeby ktoś się o tym
dowiedział. Gdybym dowiedziała się o tym na przykład ja, to pewnie
poszłabym z tym do Harry'ego, a oni odnieśliby jakiś sukces, prawda?
Kobieca intuicja mówi mi, że to nie jest coś dobrego, ale raczej złego.
Wychodzę z windy szybkim krokiem kierując się do wyznaczonego celu.
Podchodzę do drzwi. Zamierzam nacisnąć na klamkę, jednak drzwi same się
otwierają. Chowam się za nimi, by nie zostać zauważona na przykład na
podsłuchiwaniu
- Musimy wywalić Styles'a z firmy i
wyczyścić go z całej kasy. - słyszę szept tego samego faceta - Tylko
musimy jakoś dostać się do jego gabinetu i dokumentów. - kobieca
intuicja miała rację, to coś złego. Muszę natychmiast powiedzieć o tym
wszystkim Harry'emu, zanim będzie za późno
- Musimy uważać, skoro chcemy go pozbawić wszystkiego, co ma. Powoli zaczynam mieć go dosyć. Jest zbyt pewny siebie.
- Czasem denerwuje mnie to, że
wszystkie kobiety lecą na niego. Każda ślini się na jego widok i to
właśnie jest najbardziej denerwujące. - wychodzę zza drzwi, udaję, że
niby przypadkiem wpadam na niego i absolutnie nic nie słyszałam z ich
rozmowy
- Dzień dobry. Mam dokumenty od Tori Winters dla Sean'a Walker'a. - mężczyzna patrzy na mnie podejrzanym spojrzeniem
- To ja. - podaję mu dokumenty, po czym
bez słowa odwracam się. Idę z powrotem do windy nadal czując na sobie
jego podejrzane spojrzenie. Kiedy tylko wchodzę do windy i naciskam
odpowiedni guzik, by winda zaprowadziła mnie na moje piętro. Unoszę
wzrok na niego zanim drzwi szczelnie zamykają się. Wciąż stoi w tym
samym miejscu z podejrzanym spojrzeniem wlepionym we mnie. Muszę to
wszystko przekazać Harry'emu, inaczej wszyscy pożegnamy się z pracą.
Jak burza wybiegam z windy kierując się
do gabinetu. Nie zwracam nawet uwagi na Tori, która pyta mnie, czy
zaniosłam jej papiery. Teraz mam ważniejszą sprawę na głowie. Podbiegam
do drzwi, chcę nacisnąć klamkę, jednak one same się otwierają
- Oh, Mercedes. Dobrze, że już jesteś. - wita mnie w drzwiach Harry - Chodź, musimy iść na spotkanie. - ręką wskazuje kierunek
- Muszę panu coś powiedzieć. -
zatrzymuję go, marszczy brwi pod wpływem mojej nagłej zmiany w
zachowaniu - To naprawdę ważne. - naszą rozmowę przerywa męski głos,
odwracam się w stronę osoby, która idzie w naszą stronę
- Panie Styles, powinniśmy już iść na salę spotkań. - podchodzi do nas mężczyzna, zielonooki brunet, około 25. lat, dość wysoki
- Tak, tak. Za chwilę. - ruchem dłoni wskazuje, by mężczyzna oddalił się od nas - Chodź, mamy spotkanie. Sprawa poczeka.
- Ale to naprawdę ważne! - powiedziałam głośniej, niż tego chciałam, przez co uwaga osób na korytarzu została zwrócona na nas
- Teraz mamy ważniejsze rzeczy na
głowie. Chodź. - nie chcą zwracać na siebie więcej uwagi, posłusznie idę
za nim. Zapewne kieruje mnie tam, gdzie mieliśmy pierwsze, wspólne
spotkanie. Nie będę potrafiła zająć się czymś innym, niż tą sprawą, o
której się niedawno dowiedziałam. To, co chcą zrobić jest straszne. Chcą
zabrać mu to, nad czym pracował przez nawet kilka lat. On sam tego
dokonał, wszystko zawdzięcza tylko i wyłącznie sobie. Jego ojciec jest
dla niego autorytetem i robi to wszystko przez wzgląd na niego. Nie chce
zawieść swojego ojca, który i tak jest pewnie z niego dumny. Jego
ojciec w pewien sposób dał mu dobry start. Nie chcę, by stracił to
wszystko. To biuro jest dla niego wszystkim, nie tylko pracą, czy
hobby'm. To jest jego całe życie, w które włożył sporo pracy. Nie
przepadam za nim, ale z pewnością nie chcę, by stracił wszystko. Dla
mnie jest to tak samo ważne, jak dla niego. Nie mogę pozwolić, aby ktoś
odebrał mu to. Muszę mu o wszystkim powiedzieć. Niech zna prawdę.
~*~
- Brak mi słów! Po prost brak mi słów! -
weszliśmy do gabinetu. Harry nie jest zbyt zadowolony z mojego
zachowania na spotkaniu - Zamiast uczestniczyć w nim, to ty myślałaś o
nie wiadomo czym! - nie popisałam się zbytnio, ale mam na to
wytłumaczenie. Byłam zbyt zajęta swoimi myślami, by oderwać się i
uczestniczyć w spotkaniu, na którym Harry'emu zależało
- Mogę ci to wytłumaczyć. - staje w miejscu i odwraca się do mnie przodem - Naprawdę mam na to wytłumaczenie.
- Teraz nie mam na to czasu. Muszę iść naprawić parę spraw. - mówi obojętnie. Wymija mnie i wychodzi z gabinetu. Cholera, trzeba było od razu przedstawić mu sprawę jasno, a nie próbować się tłumaczyć. Mogłam zacząć mówić, a nie prosić o wytłumaczenie mu całej sprawy. Czasami chciałabym mu strzelić w twarz za to, że nie wcale nie słucha. Powoli mam dosyć tego, że to on wszystkim rządzi, a ja nie mam nic do powiedzenia. Przez niego znowu się zdenerwowałam. Codziennie potrafi mnie zdenerwować nawet z byle powodu. Dlaczego przy nim tak bardzo się denerwuję? Rozpraszam się. Nie ma takiego dnia, w którym nie skakalibyśmy sobie do gardeł. Nagle ktoś zaczyna pukać do drzwi. Krzyczę, by osoba za nimi weszła do środka. Drzwi otwierają się, a w ich progu staje Sean. Jest nieco zdziwiony tym, że jestem tutaj sama
- Gdzie jest pan Styles? - pyta dziwnie rozglądając się po pomieszczeniu
- Nie ma go tutaj. Poszedł załatwić jakąś sprawę. Wróci zapewne za jakieś pół godziny. - kiwa w odpowiedzi. Cofa się i po chwili znika z gabinetu. Czego tu szuka? Jeszcze nigdy nie widziałam go tutaj na tym piętrze. Nie mogę pozwolić, aby wszedł tu. Może zacząć szperać w jego biurku, w dokumentach. Dopóki Harry nie przyszedł, muszę mieć gabinet na oku. Doskonale wiem, jakie mogą być tego konsekwencje. Styles pożegna się z firmą, jeśli ktoś dopadnie się do jego papierów. Powinnam go obserwować. Pójdę do Tori, może ona wie coś o nim. Biorę klucze z biurka, którymi zamknę gabinet. Wychodzę zamykając za sobą drewniane drzwi. Podchodzę do Tori, która porządkuje jakieś dokumenty. Siadam niedaleko niej na krześle, nadal mając oko na gabinet
- Cześć, Mercedes. - wita mnie przyjaznym uśmiechem - Masz przerwę?
- Nie, pan Styles wyszedł załatwić jakąś sprawę, a ja zostałam sama. - swoją uwagę skupia na mojej osobie - Posłuchaj, mam do ciebie pytanie. - nic nie mówi dając mi znak, bym kontynuowała - Zapewne znasz Sean'a Walker'a? - kiwa twierdząco głową - Może opowiesz mi coś o nim? Skąd tutaj się wziął? Wiesz, takie podstawowe informacje.
- Cóż, nie jestem jego przyjaciółką, by cokolwiek o nim wiedzieć, ale słyszałam, że podobno kiedyś wyleciał z jakiegoś biura za fałszerstwo. W jego podaniu o pracę nic o tym nie wspomniał, bo słyszałam, że to też jakieś sfałszowane dokumenty. Pan Styles o niczym nie wie, więc nie wiadomo, czy to są jakieś plotki, czy prawda.
- A skąd o tym wiesz? - dopytuję
- Słyszałam takie plotki od Amber, ona pracuje razem z nim na jednym pietrze. Podobno słyszała jego rozmowę z jakimś mężczyzną, ale nikt nie wie, czy to prawda. - zamilkła na chwilę - Przepraszam, ale muszę iść zanieść dokumenty na pierwsze piętro, porozmawiamy później.
- Tak, jasne. Dziękuję. - uśmiecha się na pożegnanie. Wstaje ze swojego miejsca, po czym kieruje się do windy. Na korytarzu już nikogo nie ma, zostałam sama. Lepiej będzie, jeśli wejdę do gabinetu. Harry może lada chwila się pojawić, więc lepiej, jeśli będę w gabinecie. Chcę wstać ze swojego miejsca, jednak zaczynam słyszeć czyjeś kroki. Chowam się za ladą, ponieważ może to być właśnie Sean, a nie chcę zostać zauważona i przyłapana. Dowiedziałam się o nim trochę, więc mogę powiedzieć, że nie jest głupi. Kroki stają się coraz głośniejsze. Po chwili niedaleko drzwi od gabinetu pojawia się Sean. Podchodzi do nich próbując je jakoś otworzyć. Muszę szybko zareagować, zanim otworzy je i wejdzie do środka. Wychodzę zza lady kierując się do niego
- Może powiesz mi, dlaczego chcesz tam wejść? - powstrzymuję go, on odwraca się w moją stronę - Może tego szukasz? - unoszę klucze do góry, by pokazać mu je - Doskonale wiem o wszystkim. - splatam ręce z tyłu za plecami
- Jeśli piśniesz komukolwiek o tym, pożałujesz tego. - grozi mi pewnym siebie, męskim głosem
- Nie boję się. - odpowiadam równie pewnym siebie głosem. Zaczyna powoli zbliżać się do mnie, jednak zanim zbliża się na mniej, niż kilka centymetrów, w korytarzu pojawia się Harry
- Walker, już dawno skończyłeś pracę. Masz iść do domu, a nie zostawać po godzinach. - jak na komendę odwraca się i kieruje do windy. Zanim drzwi zamykają się, kieruje swój wzrok na mnie. Jest to wzrok mówiący raczej "Jeszcze się policzymy." - Mercedes. - zwraca się do mnie - Do gabinetu. - mówi poważnie i bez uczuciowo. Zaczynam kierować się w stronę gabinetu. Kluczami otwieram drzwi. Czuję na sobie jego spojrzenie, co przyprawia mnie o ciarki. Na pewno nie czeka mnie miła rozmowa. Zamek ustępuje, naciskam na klamkę, by otworzyć drzwi. Obydwoje wchodzimy do środka. Harry mocno trzaska drzwiami, na pewno jest zdenerwowany - Więc, co masz mi do powiedzenia? - odwracam się w jego stronę. Ma poważny i surowy wyraz twarzy. Boję się patrzeć w jego oczy, które są na skraju zdenerwowania - No słucham. - jestem tak sparaliżowana strachem, że słowa z wielkim trudem wydostają się z mojego gardła
- Bo..Ja chciałam.. - jąkam się, przez co nie mogą wypowiedzieć normalnie ani jednego zdania
- Posłuchaj mnie. - przerywa mi - Widziałem, co stało się przed chwilą na korytarzu. Masz zakaz romansowania z pracownikami. Chyba nie chcesz, by powtórzyła się sytuacja z Will'em? - kiwam niepewnie przecząco głową - Dyscyplina, moja droga.
- Ale to nie było tak. - próbuję się jakoś wybronić z tej sytuacji
- A niby jak?! - podnosi na mnie głos. Dlaczego tak bardzo się tym zdenerwował?
- Niczym nie zawiniłam, tym, że rozmawiałam z nim. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo się wściekasz? - wymija mnie, staje do mnie tyłem, a przodem do biurka - Odpowiedz chociaż. - splatam ręce na piersi i podchodzę do niego
- Nie muszę ze wszystkiego ci się spowiadać. - on chce tak po prostu zanieść to pod dywan, daje mi znak, bym odczepiła się i dała spokój
- Spowiadać nie, ale możesz chociaż odpowiedzieć na moje pytanie. - odwraca się w moją stronę
- Nie muszę ci na wszystko odpowiadać, do twoich obowiązków nie należy wypytywanie mnie o wszystko. Daj już z tym spokój.
- Nie, chcę wiedzieć dlaczego zawsze denerwujesz się, gdy rozmawiam z jakimś facetem? - odwraca wzrok ode mnie - Jeśli mówisz do mnie, to chociaż patrz na mnie.
- Nie odpowiem ci na to pytanie, przykro mi, nie dziś. - odwraca się, po czym zaczyna zajmować się dokumentami znajdującymi się na biurku
- To niby kiedy? - staję obok niego - Dlaczego nigdy nie chcesz mi odpowiedzieć na jakiekolwiek moje pytanie?! - zaczynam tracić swoją cierpliwość - Jak mamy się nie kłócić, jeśli ty ciągle doprowadzasz mnie do szału swoim zachowaniem?! - zdesperowana wyrzucam ręce w powietrze. Wzdycham głośno w geście irytacji. Zaczynam kierować się w stronę wyjścia, jednak moje czyny zostają przerwane przez Harry'ego. Mocno ciągnie mnie za nadgarstek i odwraca, w skutek czego przewracam się do niego i wpadam w jego silne ramiona
- A ty może powiedz mi, jak ja mam z tobą wytrzymywać? Ciągle masz do mnie jakieś pretensje. Nie liczysz się z tym, że czasem mam gorszy dzień. Uważasz, że jestem tylko bezdusznym biznesmenem, który martwi się tylko o siebie. Jesteśmy tacy sami, Mercedes. Tak samo bezczelni i pewni siebie. Nie widać naszych różnic, a ty wciąż wypierasz się tego, że ty nie jesteś niczemu winna. Działasz na mnie w sposób, o którym sama nawet nie masz pojęcia.
- Teraz nie mam na to czasu. Muszę iść naprawić parę spraw. - mówi obojętnie. Wymija mnie i wychodzi z gabinetu. Cholera, trzeba było od razu przedstawić mu sprawę jasno, a nie próbować się tłumaczyć. Mogłam zacząć mówić, a nie prosić o wytłumaczenie mu całej sprawy. Czasami chciałabym mu strzelić w twarz za to, że nie wcale nie słucha. Powoli mam dosyć tego, że to on wszystkim rządzi, a ja nie mam nic do powiedzenia. Przez niego znowu się zdenerwowałam. Codziennie potrafi mnie zdenerwować nawet z byle powodu. Dlaczego przy nim tak bardzo się denerwuję? Rozpraszam się. Nie ma takiego dnia, w którym nie skakalibyśmy sobie do gardeł. Nagle ktoś zaczyna pukać do drzwi. Krzyczę, by osoba za nimi weszła do środka. Drzwi otwierają się, a w ich progu staje Sean. Jest nieco zdziwiony tym, że jestem tutaj sama
- Gdzie jest pan Styles? - pyta dziwnie rozglądając się po pomieszczeniu
- Nie ma go tutaj. Poszedł załatwić jakąś sprawę. Wróci zapewne za jakieś pół godziny. - kiwa w odpowiedzi. Cofa się i po chwili znika z gabinetu. Czego tu szuka? Jeszcze nigdy nie widziałam go tutaj na tym piętrze. Nie mogę pozwolić, aby wszedł tu. Może zacząć szperać w jego biurku, w dokumentach. Dopóki Harry nie przyszedł, muszę mieć gabinet na oku. Doskonale wiem, jakie mogą być tego konsekwencje. Styles pożegna się z firmą, jeśli ktoś dopadnie się do jego papierów. Powinnam go obserwować. Pójdę do Tori, może ona wie coś o nim. Biorę klucze z biurka, którymi zamknę gabinet. Wychodzę zamykając za sobą drewniane drzwi. Podchodzę do Tori, która porządkuje jakieś dokumenty. Siadam niedaleko niej na krześle, nadal mając oko na gabinet
- Cześć, Mercedes. - wita mnie przyjaznym uśmiechem - Masz przerwę?
- Nie, pan Styles wyszedł załatwić jakąś sprawę, a ja zostałam sama. - swoją uwagę skupia na mojej osobie - Posłuchaj, mam do ciebie pytanie. - nic nie mówi dając mi znak, bym kontynuowała - Zapewne znasz Sean'a Walker'a? - kiwa twierdząco głową - Może opowiesz mi coś o nim? Skąd tutaj się wziął? Wiesz, takie podstawowe informacje.
- Cóż, nie jestem jego przyjaciółką, by cokolwiek o nim wiedzieć, ale słyszałam, że podobno kiedyś wyleciał z jakiegoś biura za fałszerstwo. W jego podaniu o pracę nic o tym nie wspomniał, bo słyszałam, że to też jakieś sfałszowane dokumenty. Pan Styles o niczym nie wie, więc nie wiadomo, czy to są jakieś plotki, czy prawda.
- A skąd o tym wiesz? - dopytuję
- Słyszałam takie plotki od Amber, ona pracuje razem z nim na jednym pietrze. Podobno słyszała jego rozmowę z jakimś mężczyzną, ale nikt nie wie, czy to prawda. - zamilkła na chwilę - Przepraszam, ale muszę iść zanieść dokumenty na pierwsze piętro, porozmawiamy później.
- Tak, jasne. Dziękuję. - uśmiecha się na pożegnanie. Wstaje ze swojego miejsca, po czym kieruje się do windy. Na korytarzu już nikogo nie ma, zostałam sama. Lepiej będzie, jeśli wejdę do gabinetu. Harry może lada chwila się pojawić, więc lepiej, jeśli będę w gabinecie. Chcę wstać ze swojego miejsca, jednak zaczynam słyszeć czyjeś kroki. Chowam się za ladą, ponieważ może to być właśnie Sean, a nie chcę zostać zauważona i przyłapana. Dowiedziałam się o nim trochę, więc mogę powiedzieć, że nie jest głupi. Kroki stają się coraz głośniejsze. Po chwili niedaleko drzwi od gabinetu pojawia się Sean. Podchodzi do nich próbując je jakoś otworzyć. Muszę szybko zareagować, zanim otworzy je i wejdzie do środka. Wychodzę zza lady kierując się do niego
- Może powiesz mi, dlaczego chcesz tam wejść? - powstrzymuję go, on odwraca się w moją stronę - Może tego szukasz? - unoszę klucze do góry, by pokazać mu je - Doskonale wiem o wszystkim. - splatam ręce z tyłu za plecami
- Jeśli piśniesz komukolwiek o tym, pożałujesz tego. - grozi mi pewnym siebie, męskim głosem
- Nie boję się. - odpowiadam równie pewnym siebie głosem. Zaczyna powoli zbliżać się do mnie, jednak zanim zbliża się na mniej, niż kilka centymetrów, w korytarzu pojawia się Harry
- Walker, już dawno skończyłeś pracę. Masz iść do domu, a nie zostawać po godzinach. - jak na komendę odwraca się i kieruje do windy. Zanim drzwi zamykają się, kieruje swój wzrok na mnie. Jest to wzrok mówiący raczej "Jeszcze się policzymy." - Mercedes. - zwraca się do mnie - Do gabinetu. - mówi poważnie i bez uczuciowo. Zaczynam kierować się w stronę gabinetu. Kluczami otwieram drzwi. Czuję na sobie jego spojrzenie, co przyprawia mnie o ciarki. Na pewno nie czeka mnie miła rozmowa. Zamek ustępuje, naciskam na klamkę, by otworzyć drzwi. Obydwoje wchodzimy do środka. Harry mocno trzaska drzwiami, na pewno jest zdenerwowany - Więc, co masz mi do powiedzenia? - odwracam się w jego stronę. Ma poważny i surowy wyraz twarzy. Boję się patrzeć w jego oczy, które są na skraju zdenerwowania - No słucham. - jestem tak sparaliżowana strachem, że słowa z wielkim trudem wydostają się z mojego gardła
- Bo..Ja chciałam.. - jąkam się, przez co nie mogą wypowiedzieć normalnie ani jednego zdania
- Posłuchaj mnie. - przerywa mi - Widziałem, co stało się przed chwilą na korytarzu. Masz zakaz romansowania z pracownikami. Chyba nie chcesz, by powtórzyła się sytuacja z Will'em? - kiwam niepewnie przecząco głową - Dyscyplina, moja droga.
- Ale to nie było tak. - próbuję się jakoś wybronić z tej sytuacji
- A niby jak?! - podnosi na mnie głos. Dlaczego tak bardzo się tym zdenerwował?
- Niczym nie zawiniłam, tym, że rozmawiałam z nim. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo się wściekasz? - wymija mnie, staje do mnie tyłem, a przodem do biurka - Odpowiedz chociaż. - splatam ręce na piersi i podchodzę do niego
- Nie muszę ze wszystkiego ci się spowiadać. - on chce tak po prostu zanieść to pod dywan, daje mi znak, bym odczepiła się i dała spokój
- Spowiadać nie, ale możesz chociaż odpowiedzieć na moje pytanie. - odwraca się w moją stronę
- Nie muszę ci na wszystko odpowiadać, do twoich obowiązków nie należy wypytywanie mnie o wszystko. Daj już z tym spokój.
- Nie, chcę wiedzieć dlaczego zawsze denerwujesz się, gdy rozmawiam z jakimś facetem? - odwraca wzrok ode mnie - Jeśli mówisz do mnie, to chociaż patrz na mnie.
- Nie odpowiem ci na to pytanie, przykro mi, nie dziś. - odwraca się, po czym zaczyna zajmować się dokumentami znajdującymi się na biurku
- To niby kiedy? - staję obok niego - Dlaczego nigdy nie chcesz mi odpowiedzieć na jakiekolwiek moje pytanie?! - zaczynam tracić swoją cierpliwość - Jak mamy się nie kłócić, jeśli ty ciągle doprowadzasz mnie do szału swoim zachowaniem?! - zdesperowana wyrzucam ręce w powietrze. Wzdycham głośno w geście irytacji. Zaczynam kierować się w stronę wyjścia, jednak moje czyny zostają przerwane przez Harry'ego. Mocno ciągnie mnie za nadgarstek i odwraca, w skutek czego przewracam się do niego i wpadam w jego silne ramiona
- A ty może powiedz mi, jak ja mam z tobą wytrzymywać? Ciągle masz do mnie jakieś pretensje. Nie liczysz się z tym, że czasem mam gorszy dzień. Uważasz, że jestem tylko bezdusznym biznesmenem, który martwi się tylko o siebie. Jesteśmy tacy sami, Mercedes. Tak samo bezczelni i pewni siebie. Nie widać naszych różnic, a ty wciąż wypierasz się tego, że ty nie jesteś niczemu winna. Działasz na mnie w sposób, o którym sama nawet nie masz pojęcia.
________________________________
Po pierwsze dziękuję za 33 komentarze pod ostatnim rozdziałem! ♥
Tak jak obiecywałam, nowy rozdział pojawia się nieco wcześniej.
Dacie radę to powtórzyć? :)
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńtylko czemu ona mu nie powiedziała !? przecież teraz on może stracić wszystko co ma, a ten Sean to skończony idiota !
czekam na next
oczywiście że damy rade, mam nadzieje że ten Sean to szybko stamtąd wyleci i Harry nie będzie miał żadnych problemów, do następnego x
OdpowiedzUsuńO jejku handswwjdgkwgkfhe <3
OdpowiedzUsuń@Karu_xxx
Dlaczego mu tego nie wyjasnila?! Oh ok ni wazne.Rozdzial niesamowity!!-roxi :)
OdpowiedzUsuńNiech Mercedesz szybko powie wszystko Harremu
OdpowiedzUsuńSean nie wiem co Ci Harry zrobi kiedy się dobie :)
Świetny xx
OdpowiedzUsuńHarry miazga! Ale niecj ją posłucha ;p
OdpowiedzUsuń@pola_juzyszyn
omg, omg, omg
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział *-*
jejku kocham to ff ❤
no to do następnego kochana
buziaki @luvmyStyles_94 x
Super rozdział:-) Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Pozdrawiam Kat
OdpowiedzUsuńNo jaki zdenerwowany Harry... :3
OdpowiedzUsuńMercedes spinaj dupala i mów mu o co chodzi!
@patumblr
OMFG genialne
OdpowiedzUsuńO ja jebie ale akcja
Ona musi mu powiedziec
Kshdgihsbc chce juz next xx
@Faza_Bo_Hazza
O kurna Mer musi Harremu powiedzieć o Seanie !
OdpowiedzUsuńI o mój boże, ta akcja na początku rozdziału >>>>>>>>>>>>>>
I ostatnie zdania Harrego ^^
Rozdział świetny <3
@lovju69
Cudnee
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, już nie mogę się doczekać kolejnego. Tyle emocji. KOCHAM xoxo
OdpowiedzUsuńUwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny :D!!! Czekam z niecierpliwością na next :*!!
OdpowiedzUsuńPewnie, że damy radę jak są tak cudowne rozdziały ;* już nie mogę się doczekać następnego!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny ;) czekam na next'a ;)
OdpowiedzUsuńZajebisty ;D
OdpowiedzUsuńBoże ja chce juz kolejny rozdział, chce chce chce
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, już nie mogę się doczekać kiedy bbędze kolejny rozdzial
OdpowiedzUsuńSuper ekstra i w ogóle ghjfjngffhjshhshshs
OdpowiedzUsuńdawaj szybko następny
O kurwa !!! Ja chcę nn ;)
OdpowiedzUsuńCudne ;*
OdpowiedzUsuńRozdział był wspaniały, pisz dalej :*
OdpowiedzUsuń