środa, 15 kwietnia 2015

45. Skrawek miłości.

Zszokowana patrzę, jak Harry okłada pięściami twarz Will'a. Mimo siły, jaką wkłada w każdy cios nie traci ani na chwilę energii. Twarz Will'a z każą sekundą staje się coraz bardziej zmasakrowana. Krew sączy się z jego nosa i rozciętej wargi. Czerwona ciesz moczy koszulę, w którą jest ubrany. Chcąc uchronić go od sił uderzenia staram się odciągnąć Harry'ego od pół przytomnego blondyna
- Harry, przestań! Zabijesz go! - w tej chwili nie ważne jest dla mnie to, czy ktokolwiek nas zobaczy. Ważne dla mnie jest to, by Harry jak najszybciej został odciągnięty od krwawiącego blondyna, który powoli traci przytomność. Nawet nie jestem pewna, czy jeszcze żyje. Kiedy kolejny raz chce wymierzyć mu cios, łapię za jego rękę powstrzymując go - Harry, przestań! - krzyczę ostatni raz, zanim zostawia go w spokoju. Z moich oczu płyną łzy przerażenia. Przecież mógł go zabić! Odpycham Harry'ego od nieprzytomnego mężczyzny. Klękam nad nim starając się przywrócić go do przytomności. Kilka kropel krwi zmoczyło nie tylko jego koszulę, lecz także chodnik. Ręce trzęsą mi się tak bardzo, że z trudem mogę je opanować. Oglądam się za siebie w poszukiwaniu pomocy od bruneta. Stoi z mocno zaciśniętymi pięściami, na których są ślady krwi. Oddycha ciężko, jego klatka piersiowa unosi się tak szybko, jak szybko opada. Oczy pociemniały od uczucia wściekłości, jaka go ogarnęła. Patrzy na Will'a z wyraźną nienawiścią. Odwracam wzrok od mężczyzny. Ocieram łzy z policzków, gdy zauważam, że powieki blondyna zaczynają drgać, jakby chciał otworzyć oczy. Wyjmuję z kieszeni telefon, aby wezwać karetkę. Kiedy po drugiej stronie odzywa się kobieta, podaję jej dokładne informację, a on zapewnia, że pomoc za chwilę nadjedzie. Chcę poprosić Harry'ego o pomoc, jednak on znika. Znika całkowicie w ciemnościach nocy. Mimo, iż jestem zszokowana postanawiam zachować zimną krew. Wyjmuję chusteczkę z kieszeni, aby choć trochę zatamować krwotok. Nie wierzę w to, co zrobił. Skąd w ogóle się tutaj wziął? Śledził mnie? Mógł go zabić, o ile już prawie tego nie zrobił. Jestem tak przerażona, że dłonie drżą, jak oszalałe. Oddycham powoli, aby opanować uczucie przerażenia. Mam ochotę krzyczeć, jednak w porę przyjeżdża karetka.
 
~*~
 
Karetka zabrała Will'a do szpitala. Mogę odetchnąć z ulgą, ponieważ lekarze zapewnili mnie, że wszystko będzie z nim w porządku. Według zapewnień pielęgniarki, żebym wróciła do domu, bo Will znajduje się pod opieką dobrych lekarzy, wracam. Przekręcam klucz w drzwiach, naciskam na klamkę, następnie wchodzę do środka. Bez zapalania światła zdejmuję płaszcz, który wieszam na wolnym wieszaku. Buty odstawiam do szafki. Wypuszczam głośno powietrze z płuc czując się naprawdę zmęczona. Emocje wciąż nie opuściły mojego umysłu. Zapalam światło w salonie przy okazji omal nie dostając zawału. Krzyczę z przerażenia, gdy nieoczekiwanie widzę go
- Harry?! Co ty tu robisz?! - stoi tak po prostu opierając się o kuchenną wyspę - Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłeś Will'owi?! Właśnie wróciłam ze szpitala, masz szczęście, że wyjdzie z tego. - prycha cicho pod nosem słysząc moje słowa
- Pobiłem go tylko. - mówi, jak gdyby nigdy nic. Splata dłonie na klatce piersiowej, głowę przekręca w stronę okna uciekając ode mnie spojrzeniem. Wyrzucam ręce w powietrze będąc zirytowana tym, co przed chwilą usłyszałam. Wypuszczam powietrze czując coraz większe uczucie irytacji. Powinnam wyjaśnić z nim parę spraw, o których dowiedziałam się od Will'a
- Will opowiedział mi wszystko. - odwraca spojrzenie w moją stronę wyraźnie zaskoczony tym, co mu właśnie przekazałam - Nie wyjechał dlatego, że chciał. Wyjechał dlatego, że musiał. - przełyka głośno ślinę będąc zdezorientowany i częściowo zaskoczony - Musiał wyjechać, żeby trzymać się ode mnie jak najdalej. Raz na zawsze. Musiał to zrobić. Dowiedziałeś się o tym, że połączyło nas uczucie. Chciałeś mieć mnie tylko dla siebie. Nienawidziłeś go od chwili, gdy zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Rozkazałeś mu, żebym wyjechał, bo inaczej zwolniłbyś mnie z pracy. Wiedział, że bardzo zależało mi na tej pracy. - krzyżuję ręce na piersi czekając na jakąś odpowiedź
- Okłamał cię. - zaprzecza, jednak jakby sam nie wierzy w to, co mówi. Waha się przed wypowiedzią każdego słowa
- Sama nie chciałam w to uwierzyć. Doskonale wiedziałeś, że miał problemy rodzinne, duże zadłużenie w bankach. Potrzebował pieniędzy, by móc pomóc mojemu ojcu, który już nie żyje. - chce coś powiedzieć, jednak nie pozwalam mu, kontynuując swoją wypowiedź - Obiecałeś mu pomóc, jeśli tylko by wyjechał. Nie chciał tego, ale musiał to zrobić. Zagroziłeś mu również, że pozbędziesz się go w inny sposób. - z bólem w oczach patrzy na mnie. Jego reakcja wskazuje, że to wszystko, co powiedział mi Will, to prawda - Owinąłeś mnie sobie wokół palca twierdząc, że wykorzystał mnie i jest złym człowiekiem. Czułam się, jak idiotka. Uwierzyłam w każde twoje słowo. Byłeś tak przekonujący, podawałeś same argumenty, które celowałeś prosto w moje serce. Zdajesz sobie sprawę z tego, jak ja się czułam, gdy wyjechał tak bez słowa? Po nocy spędzonej razem? Na pewno próbowałabym mu pomóc, ale ty doskonale o tym wiedziałeś. - zaciskam mocno usta kończąc to, co chciałam powiedzieć
- Mercedes, to wszystko działo się tak szybko. - wypuszcza powoli powietrze z płuc chcąc opanować emocje. Nie potrafi spojrzeć mi w oczy, zamiast tego skupia się na podłodze - Doskonale wiedziałaś, jaki byłem, zanim zakochałem się w tobie. - zbiera się na odwagę i patrzy mi w oczy - Byłem inny, ale teraz się zmieniłem. Wszystko, czego chciałem zawsze wpadało w moje ręce. Ty byłaś inna. Nie chciałem dopuścić do tego, bym został upokorzony przez własnego pracownika. Wykorzystałem zaistniałą sytuację w rodzinie Will'a, by pozbyć się go. Uwierz mi, że nie zrobiłbym tego, gdybym był inny. Ty mnie zmieniłaś, teraz jestem zupełnie kimś innym.
- Ale to nie był powód, żeby zrobić coś takiego! - próbuje do mnie podejść i objąć mnie, jednak skutecznie odpycham go od siebie. Odwracam się od niego z zamiarem pójścia do sypialni, jednak powstrzymuje mnie jednym zdaniem
- Widziałem, jak się całowaliście. - uczucie irytacji schodzi na niższy stopień, zastępuje je odmienne uczucie. Odwracam się. Nie wiem, co mu odpowiedzieć, zamiast tego stoję w bezruchu nie odzywając się - Nie miał prawa cię dotykać. - syczy przez zaciśnięte zęby
- Co? - odpowiadam śmiejąc się - A jakim prawem ty decydujesz, kto ma mnie dotykać, a kto nie?! - odwraca wzrok z okna na mnie. Widzę, jak bardzo zdenerwowało go to. Mocno zaciska szczękę, by za chwilę nie wybuchnąć
- Nie pamiętasz co wydarzyło się w moim mieszkaniu? - podchodzi bliżej mnie - Nie pamiętasz do czego między nami doszło? - spuszczam wzrok na podłogę, by nie mierzyć się z jego wściekłym spojrzeniem, jednak mocnym szarpnięciem unosi mój podbródek do góry, bym patrzyła na niego - Do cholery nie pamiętasz co sobie wyznaliśmy?! - nie odpowiadam, co skutkuje z jego kolejnym powodem do wściekłości - Jasne, że nie pamiętasz, bo przecież zajęłaś się Will'em! - wyrzuca ręce w powietrze, następnie oddala się ode mnie i zaczyna krążyć po pomieszczeniu - Tak szybko o mnie zapomniałaś, tak?! - chcę coś powiedzieć, jednak nie daje mi dojść do słowa - Powiedziałaś co innego! - zachowuje się tak, jakby za chwilę miał stracić coś, co jest dla niego najważniejsze w życiu. Kurczowo trzyma się tego, co ma, nie chcąc tego stracić. Zachowuje się tak, jakbym miała za chwilę go opuścić, na zawsze
- Harry. - szepczę cicho jego imię, jednak wydaje się, że nie słyszał
- Nie mogę cię stracić, Merci, nie mogę. - zaciska mocno usta, jakby powstrzymywał łzy. Odwraca ode mnie wzrok, bym nie widziała jego twarzy. Pociera ją dłońmi. Podchodzi do wysepki kuchennej, o którą opiera się rękoma, nadal stoi tyłem do mnie
- Harry. - ponownie szepczę jego imię, ale znowu wydaje się mnie nie słyszeć. Podchodzę do niego stając za jego plecami. Kładę swoją dłoń na jego ramieniu, którą odrzuca. Odrzuca mój dotyk. Odpycha się od wyspy kierując do drzwi - Harry, gdzie idziesz? - szepczę
- Zapomnij o tym, co nas łączyło. - z barwy jego głosu mogę odczytać, że powstrzymuje się od płaczu. Stoję w bezruchu całkowicie zszokowana tym, co przed chwilą powiedział. Nie muszę czekać długo, aż słyszę mocny trzask drzwi. Wyszedł. Czuję, jak pęka mi serce. Rozpada się na miliony kawałków. Czuję, jak tracę równowagę. Upadam na podłogę czując, jak cały świat mi się zawala. Oczy zaczynają mnie szczypać, co skutkuje ze łzami. Zaczynam płakać. Krople łez bez problemu znajdują wyjście z moich oczu. Z ust wydobywa się cichy szloch. Zasłaniam dłonią usta, by nie zacząć krzyczeć. Wyszedł, zostawił mnie. W uszach odbija się jego głos. Nie chcę wierzyć, że powiedział to. Czuję niesamowity ból w klatce piersiowej. Podkulam nogi do piersi, oplatam je rękoma, a głowę chowam w kolanach. To niemożliwe, to nie może się dziać. Nie chcę uwierzyć w to, co przed chwilą powiedział. Słychać mój szloch odbijający się echem po pustym domu. Pewna część mnie została mi odebrana. Odebrano mi to, co było drugą połową mojego serca. Odebrano mi to, co liczyło się dla mnie najbardziej. W tym momencie czuję pustkę. Pustkę, którą może wypełnić tylko on. Nie mogę pozwolić, by odszedł. Nie ważna jest już dla mnie rozmowa o Will'u. Z bólem wstaję z podłogi kierując się do wyjścia. Nie dbam o płaszcz, który uchroniłby mnie od zimna. Zakładam tylko buty, po czym jak burza wybiegam z domu. Zimny wiatr od razu utula moje ciało. Na skórze pojawia się gęsia skórka spowodowana ujemną temperaturą. Staję na środku chodnika. Ocieram łzy z policzków, na miejscu których i tak pojawiają się nowe. Intuicja podpowiada mi, że nie wrócił do swojego mieszkania, więc udaję się w przeciwnym kierunku
- Harry! - krzyczę w nadziei, że mnie usłyszy. Rozglądam się dookoła. Nikogo nie ma. Zimno spowodowało, że moje dłonie stały się zimne. Nie wzięłam ze sobą płaszcza, co skutkuje z oziębieniem ciała. Stoję w miejscu. Zaciskam mocno oczy, podczas, gdy z ust wydobywa się głośny szloch. Pocieram dłońmi przedramiona, by jakoś się ogrzać. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę dalej tego kontynuować. Muszę wrócić do domu, inaczej zamarznę. Naciągam sweter, w który jestem ubrana na dłonie, by wytrzeć łzy z policzków. Wypuszczam powietrze z płuc. Muszę z kimś porozmawiać. Teraz nie mogę być sama. Jedyną deską ratunku jest szpital.
 
~*~
 
Wiem, że jest już późno, ale muszę zobaczyć się z Will'em. Słowa Harry'ego wciąż nie mogą do mnie dotrzeć. Czuję, jakby zawalił mi się cały świat. Potrzebuję z kimś porozmawiać. Tą osobą jest Will. Zna całą historię, więc gdybym chciała mu opowiedzieć, nie musiałabym wracać do samego początku. Pcham duże, białe drzwi, by znaleźć się w środku. Znam numer sali, w której znajduje się mężczyzna, więc bez konsultacji z recepcjonistką zmierzam w jej kierunku. Z pewnością nie pozwoliłaby mi do niego wejść, zatem po co zaczynać z nią niepotrzebną wymianę zdań. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę go odwiedzić, ale potrzebuję tego. Naciskam na klamkę, następnie wchodzę do pomieszczenia. Rozglądam się po pokoju, zanim wzrokiem natrafiam na łóżko, na którym leży nieprzytomny mężczyzna. Podchodzę do niego. Nie wygląda zbyt dobrze. Wiem, jak silny jest Harry, jednak nie sądziłam, że będzie w stanie zrobić coś takiego. Twarz opuchnięta, pod okiem uformował się już siniak. Na wardze widać rozcięcie, które zostało już zdezynfekowane. Nos owinięty w bandaż, zapewne został złamany. Widząc go w takim stanie po moich policzkach zaczynają płynąć łzy. Zakrywam dłonią usta nie chcąc wypuścić jakiegokolwiek dźwięku. Siadam na krześle. Pochylam się w stronę łóżka, aby oprzeć się o nie łokciami. Chwytam delikatnie w swoje dłonie dłoń Will'a, ostrożnie unoszę ją do ust, po czym muskam wargami. Wiem, że mnie nie usłyszy, ale muszę odreagować
- Tak strasznie mi przykro. - szepczę, będąc na granicy między szeptem, a krzykiem - Harry był w moim domu. Nie mogę zaliczyć tego do dobrych wizyt. Przekazałam mu to, co usłyszałam od ciebie. Wszystko okazało się prawdą, jednak mimo to, nie potrafię tak po prostu zostawić tego, co łączy mnie z nim. Nie mogę znienawidzić go. - przełykam ślinę nie do końca będąc gotowa na wypowiedzenie kolejnych zdań - Widział, jak się całowaliśmy. Był wściekły. Powiedział, żebym zapomniała o tym, co nas łączyło. Wiem dlaczego tak postąpił. Został kiedyś zdradzony przez kobietę, którą naprawdę kochał. Bał się tego, że ja również postąpię tak, jak ona. Will, ja go naprawdę kocha... - nie zdążam dokończyć tego słowa, ponieważ do sali wchodzi lekarz, którzy zajmuje się nim
- Przepraszam, ale nie powinna pani tutaj być. - wstaję z krzesła, ocieram łzy z policzków. Kiwam twierdząco głową, następnie bez słowa wychodzę z pomieszczenia. Wychodzę na zimne powietrze. Pocieram dłońmi przedramiona, by dodać sobie trochę otuchy. Wypuszczam z ust cichy szloch. Zaciskam powieki, żeby łzy, które zamazują mi obraz, zniknęły. Wiatr rozwiewa moje włosy.  Z pewnością mam spuchnięte oczy od łez, jednak to nie jest dla mnie takie ważne. Kieruję się chodnikiem w stronę samochodu, który zaparkowałam kilka metrów stąd. Staję w bezruchu, kiedy przed sobą widzę czarną postać.
 
 
_____________________________

Niestety mam złą wiadomość. To przed ostatni rozdział tego FF. W następnym rozdziale pojawi się epilog. Zawaliłam na całej linii, wiem, że nie tego oczekiwaliście, ale jestem zmuszona zakończyć swoją przygodę z pisaniem. Pisanie nie sprawia mi już takiej przyjemności, jak kiedyś. Nie mam czasu, natłok wszystkiego mnie przerasta. Mam nadzieje, że mnie zrozumienie i nie muszę nic więcej dodawać. Mogę tylko przeprosić.

9 komentarzy:

  1. Proszę cie nie kończ go!!!!!! masz talent. kocham cb i tego ff!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem
    Bedzie teskinic za tym ff bo jest wspaniale
    @hipstaxx_

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie proszę! Wiem, że to dla ciebie zbyt wiele, ale nie tylko ja kocham to ff! Spróbuj chociaż jakoś to przeciagnąć, nie muszisz dodawać szybko rozdziałów bo i tak większość chętnie poczeka, tylko proszę nie kończ tego :(.

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę nie kończ go jest cudowny! :(((

    OdpowiedzUsuń
  5. Błagam nie kończ!!!
    Kocham twój ff jest cudowny a rozdział aż brak słów <3
    Pomyśl jeszcze zakonczysz tak szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, proszę nie kończ tego ff
    Ono nie moze sie tak skończyć
    Jest cudowne
    @Faza_Bo_Hazza

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo cię przepraszam za to, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, wybacz ;c
    poza tym ten i poprzedni rozdział są cudowne *-*
    przykro mi, że kończysz pisać :C ale rozumiem cię, nie zmuszaj się jeśli nie chcesz
    pamiętaj, że to ff jest naprawdę genialne
    buziaki @luvmyStyles_94

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę, nie kończ tego! Ten blog jest moim ulubionym, zakochałam się w tej historii ;( To nie może się tak skończyć ;c Jest tyle osób co naprawdę kocha tego bloga, tak samo jak ja i uwielbia czytać twoje rozdziały ;3 Jesteś cudowna i ten blog jest taki sam ;)
    Przemysł to jeszcze, kochana ;*

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń